Read with BonusRead with Bonus

Za dużo, zbyt brudnych fantazji.

To było to. Seth miała dość jego postawy, arogancji i przekonania, że jakoś ją posiada. Jak tylko mogła, spróbowała wbić łokieć w jego brzuch, sycząc: „Powiedziałam, odwal się!”

„Tacy jak ja to inna rasa. Widzę coś, co mi się podoba - biorę to. Proste jak drut. Żaden opór cię ode mnie nie uwolni. Ale teraz naprawdę chcę się przekonać, jak prawdziwy jest ten twój chłopak.”

Nieznajomy nachylił się, a jego gorący oddech łaskotał skórę na jej szyi, bliskość ich ciał doprowadzała ją niemal do szału. Seth wciąż się z nim szarpała, ale bezskutecznie. Jej oczy przeszukiwały tłum w nadziei, że zobaczy gdzieś swojego najlepszego przyjaciela.

Anton nigdzie nie był widoczny; bała się kolejnego ataku paniki. Nie chciała tego przeżywać w środku zatłoczonego klubu. W objęciach nieznajomego, na dodatek.

„Słuchaj, nie wiem, kim jesteś, i szczerze mówiąc - nie obchodzi mnie to.” Jedno było pewne dla Seth - jak najdalej chciała się znaleźć od tego faceta.

To był zły pomysł, żeby w ogóle iść do klubu, a teraz Seth musiała zmierzyć się z konsekwencjami, które nie były jej winą. Nigdy nie pomyślałaby, że ktoś zamknie ją w swoich ramionach i odmówi puszczenia.

Seth nawet nie przypuszczała, że Alfa mógłby spędzać noc w tak niskiej klasy lokalu. Zwykle mężczyźni o wyższej randze szukali bardziej odpowiednich miejsc do spędzania czasu, a kobiety, które wybierali, były z wyższych sfer społecznych, jak córki Alfów czy Betów.

Z jakiegoś powodu żadne z nich się nie ruszało, Seth pogrążona w myślach. Mężczyzna wciąż stał za nią, jego ramiona owinięte wokół jej talii zaborczo.

Nie wyglądało na to, żeby Alfa zamierzał ją puścić w najbliższym czasie. Wydawał się bardzo zadowolony z ich pozycji i samej sytuacji.

Seth nie mogła myśleć jasno - jej umysł przepełniały sceny z przeszłości. Przez chwilę mogłaby przysiąc, że stała na miejscu swojej przyjaciółki, gdy tamten Alfa zabrał ją z ich stada.

Nieznajomy poruszył biodrami w rytm muzyki - Seth nie zauważyła, jak prosta, ale melodyjna piosenka zastąpiła elektroniczną muzykę.

To była piosenka, do której pary tańczyły; ramiona splecione wokół siebie. Jego silne ręce chwyciły jej talię nieco mocniej, zachęcając ją do podążania za jego prowadzeniem.

Oboje poruszali się w zgodzie, przez chwilę, którą mieli. Seth zauważyła, jak jej mięśnie się rozluźniły; strach przed nieznanym zniknął i w pewnym momencie zaczęła znowu czerpać z tego przyjemność.

Nie miało już znaczenia, kim był ten mężczyzna, prędzej czy później ucieknie, a na szczęście - wyjedzie z powodu nowej pracy. Alfa nie zobaczy jej przez jakiś czas i prawdopodobnie zapomni o jej istnieniu.

"Jesteś świetną tancerką, muszę ci to przyznać," Alfa znowu pochylił się bliżej jej szyi, wdychając głęboko jej zapach.

Jego zapach zdominował jej zmysły, gorący oddech czasami łaskotał jej zarumienioną skórę, a ten intensywny, głęboki głos sprawiał, że jej ciało drżało z potrzeby. Ostatnią rzeczą, jakiej Seth potrzebowała, było podniecenie przez dominującego typa, który uważał, że każda kobieta w klubie jest tam dla niego.

Chociaż przyszła z Antonem - Seth zapomniała o swoim najlepszym przyjacielu w ciągu kilku sekund, gdy silne ręce przesunęły się po jej ciele. Mężczyzna upewnił się, że trzyma ją pod swoją kontrolą, uwięzioną, podczas gdy jego ręce chciwie badały krzywizny jej ciała.

"Ty też nie jesteś taki zły," odpowiedziała z lekkim uśmiechem tańczącym na jej ustach. Seth ledwo powstrzymała jęk, który groził wydostaniem się z jej ust, to była naturalna odpowiedź na jej uwodzicielskie sposoby.

Jej przyjaciele mówili o tym nawyku od lat; to był najłatwiejszy sposób na uwiedzenie mężczyzny - mały jęk tu i tam, przygryzanie wargi, a mężczyzna wpadał w jej pułapkę.

Chociaż Seth nie planowała uwodzić Alfy, wiedziała, że by jej się to udało. Jedyną różnicą było to, że jej mała gra zakończyłaby się pokazem siły, jaką mężczyzna posiadał. Seth nie mogła tym razem odejść, poruszając biodrami jak to robiła, nawet jeśli Anton przybyłby na czas.

Uwodzenie Alfy było niebezpieczną grą - nie przejmowałby się chłopakiem czy rodziną. Alfa wrzuciłby ją na swoje ramię, warknął na wszystkich w ostrzeżeniu i zabrał ją do domu.

Seth zdecydowanie nie marzyła o tym, by zostać zamkniętą w sypialni mężczyzny na tygodnie, a jeśli miałaby pecha - na całe życie.

Jedna z jego rąk przesunęła się do jej piersi, mocno ją chwytając. Choć mężczyzna właśnie usłyszał, jak wspomina o chłopaku - nie przejął się tym. Alfa znowu się nachylił, ale tym razem jego usta musnęły jej skórę, zanim zaczął składać otwarte pocałunki na jej szyi.

Wiedział, że jeśli chłopak byłby prawdziwy - nie zauważyłby, co się dzieje na parkiecie. Nie że Alfa się tym przejmował, bo miał wszelkie prawa do zabijania, jeśli ktoś by go wyzwał, ale mężczyzna miał powód, by być ostrożnym.

Jeśli wspomniany chłopak nie byłby owocem jej wyobraźni - próbowałaby odejść z nim, a Alfa nie miał prawa zmuszać jej do pozostania, ponieważ nie była częścią stada. Jednak, żeby ułatwić jej sprawę - upewnił się, że chłopak nie zobaczy ich tańca ani tego, jak całował jej szyję, jakby nie było jutra.

To był ten moment, kiedy wszystko zepsuł; kobieta przyciągnęła jego uwagę, jak tylko weszła do klubu, i wiedział, że mały smak jej obecności nie wystarczy.

Jak podejrzewał - chciał więcej, dużo więcej niż tylko trochę ocierania się o siebie i kilka skradzionych pocałunków na jej szyi.

Alfa chciał poczuć jej usta, przesunąć językiem po jej ciele, pozwolić dłoniom odkrywać jej granice i zobaczyć, jak daleko mu pozwoli. Gdyby to zależało od niego - kobieta byłaby w jego łóżku, z plecami przyciśniętymi do materaca, podczas gdy on pokazywałby, do czego zdolne jest zwierzę.

Najbrudniejsze scenariusze zalewały jego umysł - ona, całkowicie naga, na biurku w biurze, jego palce głęboko w niej, błagająca, by ją posuwał.

Jej różowe, pełne usta owinięte wokół jego członka, od czasu do czasu wydobywające się z niej jęki, gdy poruszała głową w dół, biorąc go coraz głębiej z każdym ruchem.

Albo kazałby jej pochylić się nad blatem kuchennym, nogi szeroko rozstawione, jej cipka ociekająca pożądaniem, podczas gdy on stałby za nią. Nie dałby jej tego, czego chciała, tak łatwo - musiałaby błagać.

Jeśli chciała, by dał jej przyjemność, musiałaby uklęknąć i błagać.

Tylko posłuszne kobiety zasługiwały na to, by je posuwać jak prawdziwe dziwki; bycie złośnicą nie przynosiło im nic poza karą. Ta myśl jednak podniecała go jeszcze bardziej. Alfa mógł sobie wyobrazić, jak leży przez jego kolano, gdy jego ręka zderza się z jej jędrnym tyłkiem.

Z jakiegoś powodu kobieta obudziła w nim zbyt wiele, zbyt brudnych fantazji. Może była jedną z tych, które faktycznie mogły przyjąć wszystkie jego pomysły i fantazje, uśmiechając się, gdy była posuwana w najbardziej nieprzyzwoity sposób.

Uśmiechnął się przy jej szyi, otwierając usta, by wyrazić kilka swoich pomysłów. Alfa opisałby nieco łagodniejsze scenariusze i zobaczył, czy którykolwiek spodoba się kobiecie na tyle, by poszła za nim dobrowolnie.

Jak zwykle, w niewłaściwym momencie, ktoś postanowił przerwać ich błogostan. Mężczyzna trzymający dwa drinki w końcu przebił się przez tłum zmiennokształtnych.

Anton spojrzał na Setha - każdy, kto ich nie znał, mógłby łatwo założyć, że są parą, a chłopak jest dość wkurzony na widok przed sobą.

„Czy to właśnie robisz, gdy ja ryzykuję życie, żeby zdobyć ci ten cholerny drink?” Anton jęknął, przesadzając przy każdej okazji, jaką miał. Jego słowa zawierały sporo prawdy - przebicie się przez tłum nie było łatwym zadaniem.

Seth obiecała, że dziś wieczorem nie będzie się wygłupiać, a zazwyczaj dotrzymywała obietnic. Najdziwniejsze w tej sytuacji było jednak jej bliskie towarzystwo Alfy - rangi, której nie znosiła.

Anton od razu założył, że musi być w tym jakiś haczyk; musiał być powód jej nagłej zmiany zdania.

„Och, kochanie, przepraszam. Ten dżentelmen zaproponował mi taniec, gdy czekałam na ciebie. Byłam dość samotna bez ciebie, ale teraz, gdy już jesteś,” Seth mówiła z nienaturalnie wysokim tonem.

Desperacki wyraz na jej twarzy i zbyt gwałtowne mruganie oczami były dowodem na to, że Anton miał rację.

Spojrzał na masywnego mężczyznę, który nie wyglądał na zadowolonego z jego pojawienia się, a potem jego wzrok znów spoczął na jego zdesperowanej przyjaciółce.

„No cóż, dzięki za opiekę nad moją dziewczyną, stary. Doceniam to. Jeśli nie masz nic przeciwko, chcielibyśmy spędzić trochę czasu razem, randka i te sprawy; na pewno rozumiesz.” Anton podszedł bliżej, chwytając Seth za rękę i szybko wyciągając ją z objęć nieznajomego.

Mężczyzna nawet nie próbował jej zatrzymać.

Jednak chytry uśmiech na jego ustach nie wróżył nic dobrego. „Jeszcze raz dzięki, stary. Nigdy nie wiadomo, jaki dziwak może podejść do twojej dziewczyny.” Mówiąc to, Anton podał jej szklankę. Objął ją w talii, prowadząc z dala od parkietu.

Seth nie odważyła się spojrzeć w górę; ledwo tolerowała bliskość z Alfą - spojrzenie mu w oczy byłoby dla niej zbyt dużym wyzwaniem. Czuła jego gorący wzrok na plecach, a gdyby to było możliwe, wypaliłby dziury w jej skórze.

Szybko wypiła swój drink, jakby od miesięcy niczego nie piła. Jej ciało drżało z przerażenia i ekscytacji; dawka adrenaliny wypełniła jej żyły. „Dobra,” wydyszała, próbując utrzymać alkohol. „Wyjdźmy na zewnątrz; muszę zapalić. To jest za dużo.”

Seth ponagliła przyjaciela; Anton skinął głową bez słowa. Rozumiał, dlaczego tak szybko się zmieniła - nawet on nie był pewny, czy tamten mężczyzna pozwoli jej odejść.

Anton poczuł ulgę, ale nie mógł pozbyć się uczucia, że coś może być nie tak. Alfy zazwyczaj nie rezygnują z ofiary tak szybko, a jego oczy śledzące ich były kolejnym powodem do obaw.

Oczywiście, dla tego przeklętego mężczyzny łatwo było zobaczyć, co będą robić - był niemal tak wysoki jak drzewo, górując nad innymi zmiennokształtnymi w klubie.

Ale… Czy naprawdę ich puścił?

Previous ChapterNext Chapter