




Rozdział 5 Emily, Nienawidzę cię!
W tym momencie Hubert wyszedł i zobaczył scenę. Szybko podbiegł, by pomóc Emily.
Widząc krew na czole Emily, Hubert odwrócił się i krzyknął: "Ethan, czy ty oszalałeś?"
Hubert pomógł Emily wstać i powiedział do niej: "Emily, zabiorę cię do szpitala!"
Emily kurczowo trzymała się ramienia Huberta, próbując stanąć na nogi, z zawrotami głowy.
Ethan nie zamierzał użyć takiej siły. Ukłuty lekkim poczuciem winy, wpatrywał się w krwawiącą Emily. "Emily! Dlaczego wtedy nie zginęłaś? Dlaczego po prostu nie zginęłaś w wypadku samochodowym?" krzyczał, jego głos ociekał jadem.
Emily odwróciła się do Ethana, jej oczy były lodowato zimne.
Ethan krzyczał dalej: "Emily! Nienawidzę cię! Dlaczego mnie wtedy uratowałaś? Największym błędem było przyjęcie cię do rodziny Grantów! Jesteś córką gwałciciela; jesteś niczym innym jak bezwartościowym śmieciem! Powinnaś była dawno umrzeć."
Zanim Ethan zdążył dokończyć, z jego głowy również zaczęła cieknąć krew.
Zanim Hubert zdążył zareagować, Emily, która stała w oszołomieniu, nie wytrzymała obelg Ethana. Nie mogła już tego znieść. Chwyciła dekoracyjną butelkę wina z półki w holu i z całej siły rozbiła ją na głowie Ethana. Krew zaczęła płynąć również z jego głowy. Ethan stał tam, oszołomiony, wpatrując się w Emily z zakrwawionym i zszokowanym wyrazem twarzy.
Hubert i Amy byli zszokowani. Nie mogli uwierzyć, że Emily naprawdę uderzyła Ethana.
Z krwią spływającą po twarzy, Emily odrzuciła rozbitą butelkę i spojrzała na Ethana. "Ethan, jesteśmy kwita."
Ethan chwycił się za głowę. W swoim oszołomieniu zdawało mu się widzieć młodą dziewczynę, która przyciskała go do ściany za szkołą o zachodzie słońca, uśmiechając się do niego. "Ethan, jesteśmy kwita!"
Jego serce nagle przyspieszyło, a on zaczął łapać powietrze, jakby mógł poczuć znajomy zapach gardenii od dziewczyny. Kwitnące róże na ścianie nie mogły się równać z pięknem jej uśmiechu.
Ethan potrząsnął głową, jego umysł był pusty.
Amy podeszła, by mu pomóc i zapytała: "Ethan, wszystko w porządku? Powinniśmy iść do szpitala?"
Ethan spojrzał na Emily.
Hubert, obawiając się, że Ethan może zemścić się na Emily, szybko chwycił jej ramię, by ją odciągnąć.
Głowa Emily wciąż się kręciła, a przy tak mocnym szarpnięciu nie mogła utrzymać równowagi i zatoczyła się na bok.
Nagle ktoś ją złapał. Emily odwróciła się i zobaczyła parę silnych, dobrze zdefiniowanych rąk.
Gdy Emily chciała podziękować osobie, spojrzała w górę i zobaczyła, kto to był. Natychmiast spuściła głowę i zamilkła.
Ethan zobaczył nowo przybyłego i, choć zaskoczony, zawołał niechętnie: "Wujku Vincent."
Vincent Watson był wujkiem Ethana, miał około trzydziestu lat. Był wysoki i szczupły, nosił okulary w złotych oprawkach, z wyrazistymi rysami twarzy i głęboko osadzonymi oczami. Był ubrany w dobrze skrojony ciemnoszary garnitur z czarnym płaszczem na wierzchu.
Vincent był tylko cztery lata starszy od Ethana, ale zaledwie marszcząc brwi, emanował niezaprzeczalnym autorytetem. Była to władcza obecność odnoszącego sukcesy i doświadczonego biznesmena. Vincent był uderzająco podobny do Emily.
Vincent zmarszczył głęboko brwi, patrząc na ranę na głowie Emily. Zacisnął usta, zerwał krawat i owinął nim krwawiące czoło Emily. Rzucił zimne spojrzenie na Ethana, a następnie zwrócił się do Emily i powiedział: "Do szpitala!"
Asystent Vincenta szybko podbiegł, by otworzyć drzwi samochodu.
Ethan pobiegł za nimi, krzycząc: "Wujku Watson!"
Vincent rzucił mu zimne spojrzenie, nic nie powiedział i wszedł do samochodu długimi krokami.