Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 07: Partner

Alec

Mate...

Słowo Lexa wciąż dźwięczało mi w głowie, gdy opuszczałem garaż, idąc tak szybko, jak tylko mogłem, z powrotem do domu stada. To było tak cholernie dziwne i całkowicie niewiarygodne, jakim cudem Bellatrix mogła być moją partnerką, a właściwie dlaczego miałbym mieć kolejną partnerkę? To nie miało sensu, ale mój wilk nie mógł się mylić, prawda?

Wszedłem do domu stada, ignorując powitania członków stada, którzy wciąż byli w pobliżu, i wpadłem do mojego biura na górze, biura, którego używałem, gdy spędzałem tu więcej niż jeden dzień.

Opadłem na kanapę, wciskając ręce we włosy i jęcząc z frustracji. Nie minęło dużo czasu, zanim Hera, którą połączyłem myślowo w drodze tutaj, weszła do pokoju. Hera była czarownicą stada i jednocześnie wilkołakiem, co czyniło ją hybrydą. Zawsze miała odpowiedzi na każde pytanie, jeśli nie przesadzam, więc powinna wiedzieć, co to oznacza.

"Alpha Alec, twoje nagłe wezwanie wydaje się pilne, coś się stało?" zapytała, a gdy mówiła, wiedziałem, że już jest świadoma. Oczywiście, że tak, nic nie umyka jej uwadze tutaj w stadzie Winter, a nawet poza nim.

"Białe wilki są przeklęte, by mieć tylko jedną partnerkę, czyż nie tak było zawsze?" Podniosłem oczy, by na nią spojrzeć, gdy stała przede mną.

"Tak, i to się nigdy nie zmieniło. Klątwa białego wilka jest wynikiem specjalnych mocy, które posiadają oprócz normalnych mocy, jakie ma Lykan..."

"Tak, znam tę historię... Ale co to, do cholery, jest? Wiesz, co jest najgorsze? Byłem blisko niej przez trzy dni i ani mój wilk, ani ja nie czuliśmy niczego. Ani śladu, a kiedy w końcu coś poczuł, to tylko słowo... Żadnego zapachu, który by to potwierdził."

"Ja też tego nie rozumiem, w całym moim życiu to najdziwniejsze zdarzenie, z jakim się spotkałam, zwłaszcza po tym, co się stało przy basenie przejścia." Hera powiedziała. Hera wiedziała prawie wszystko, ale jej brak zrozumienia tego był albo złym omenem, albo czymś znacznie gorszym, nawet z basenem przejścia.

Basen przejścia był rodzajem legendarnego strumienia, który spoczywał w sercu stada od wieków, nawet zanim zmieniono nazwę stada. Istniały historie otaczające istnienie tego strumienia, niektóre z nich były prawdziwe, inne nie, ale ponad dwie dekady temu. Proroctwo zostało wygłoszone o basenie...

Obecność osoby zakłóci jego spokój, a potem każda istota odzyska swoje prawowite miejsce.

Nikt nie rozumiał proroctwa, nawet Hera... A teraz to...

"Więc nie masz wyjaśnienia, czym to może być?"

"Jedynym wyjaśnieniem, jakie mam do tej pory, jest to, że ona nie jest zwykłym człowiekiem, i nie jest wilkiem ani wampirem... Ale ma pewien związek z tymi dwoma gatunkami... Na razie to wszystko, co wiem" Hera odpowiedziała z westchnieniem.

"Więc co mam teraz zrobić? Ona nie wydaje się świadoma, kimkolwiek jest, chyba że udaje."

"Ona nie jest świadoma. I jeśli moje przypuszczenia są słuszne, nawet nie wie, że jest twoją partnerką."

Gdyby ktoś mi powiedział, że znajdę się w takiej sytuacji, w której nie będę w stanie zrozumieć wydarzeń związanych ze mną, wyśmiałbym go, ale teraz nie tylko nie rozumiem, nie mogę nawet powiązać tego z innymi wydarzeniami. Dlaczego bogini księżyca dała mi kolejną partnerkę? Dlaczego nie wiedziałem, kim była przez te trzy dni, które spędziliśmy razem? I dlaczego moja druga szansa na partnerkę jest kimś, kto nawet nie rozumie, kim jest, jeśli Hera ma rację.

Tak jak powiedziałem wcześniej, to nie miało sensu... Cała ta sytuacja nie miała żadnego sensu. Wydawało się, że bogini księżyca zaczyna grać w pokera moim życiem, kiedy minęły zaledwie trzy miesiące od śmierci Julianne.

"Możesz już iść, Hero, i daj mi znać, jeśli coś odkryjesz."

"Oczywiście, Alpha." Uśmiechnęła się i wyszła, zostawiając mnie w mojej nowo odkrytej niedoli.

~

Bellatrix nie było w domu, kiedy tam dotarłem, a minęły już trzy cholerne godziny, odkąd opuściła dom stada. Naprawdę nie powinienem był pozwolić jej odejść samej. Czułem, jak mój wilk zaczyna warczeć z powodu jej nieobecności. Znalezienie mojej partnerki to jedno, ale utrzymanie więzi z nią to zupełnie inna sprawa. To było jak pole magnetyczne, które zawsze działało, więc jeśli nie była obok mnie, mój wilk automatycznie wpadał w stan niepokoju. To było równie wielkie przekleństwo, co błogosławieństwo dla nas, Lykanów.

Chociaż nie pogodziłem się jeszcze ze stratą Julianne, już czułem intensywną więź z Bellatrix. Bogini księżyca mnie karała, jeśli mam być szczery, bo dlaczego inaczej dałaby mi drugą szansę na partnerkę, kiedy normalnie nie powinienem jej mieć.

Dwa głośne kobiece piski, a potem trzask drzwi i głośny śmiech przerwały mój tok myślenia. Bellatrix była tutaj i z moją siostrą. Wybiegłem z pokoju na dół, żeby zobaczyć ją i Leilę, które rzucały torby z czymś na podłogę, a same opadały na krzesło.

"Bellatrix! Gdzie, do cholery, byłaś? Kazałem ci wrócić prosto do domu!" Krzyknąłem. Bellatrix natychmiast wstała, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.

"Uh... Cześć?" Wymamrotała, nerwowo pocierając kark, a potem, dziwnie, wybuchła śmiechem. Pierwsze, co zauważyłem, patrząc na nią, to jej przekrwione oczy, a potem silny zapach alkoholu, gdy mówiła.

"Lee, upiłaś ją?!" Krzyknąłem na moją siostrę.

"Przepraszam, zapomniałam, że jest człowiekiem i nie jest odporna na alkohol jak my." Leila odpowiedziała, wzruszając ramionami.

"Bez względu na to! Nie upijasz ludzi. Co z tobą nie tak!"

"Ale ja... nie jestem pijana..." Bellatrix bełkotała z uśmiechem. "Leli po prostu zabrała mnie na... na dużo zabawy. Widzisz, nigdy nie miałam... tyle zabawy w całym moim życiu." Jąkała się, jej słowa plątały się w pijackim bełkocie.

"Świetnie, teraz jestem Leli" Lee wymamrotała z chichotem, zyskując ode mnie gniewne spojrzenie.

"Hej, bracie, dlaczego nagle tak bardzo dbasz o swoją opiekunkę, skoro od jej przyjazdu byłeś dla niej zimny i zdystansowany, co?"

"To nie twoja sprawa, Lee, powinnaś już iść..." Powiedziałem, trzymając Bellatrix i prowadząc jej chwiejące się ciało na sofę, gdzie opadła i natychmiast zasnęła.

"Co mi nie mówisz, Alec?" Lee zapytała, wstając, gdy odwróciłem się, by na nią spojrzeć.

Prawdopodobnie powinienem był jej powiedzieć, że opiekunka, którą ona i mama sprowadziły dla mnie, była moją drugą szansą na partnerkę, ale nie chciałem, więc pokręciłem głową. "Nie ma nic, czego bym ci nie mówił... Nie oczekujesz chyba, że zostawię pijaną dziewczynę, która ma być moją pracownicą, bez pomocy?"

"Dałeś jej kluczyki do swojego samochodu. Samochodu, który najbardziej cenisz."

"Kazałem jej przyjechać nim do domu, Lee, dość już tych pytań i wyjdź! Teraz!"

"Alpha—"

Westchnąłem, przeczesując ręką włosy, już nienawidząc, że muszę użyć mojego rozkazu Alpha na mojej siostrze. "Po prostu idź, Lee, proszę."

Lee skinęła głową, chwyciła jedną z białych toreb na podłodze i wybiegła. Ponownie westchnąłem i odwróciłem się do krzesła, na którym leżała Bellatrix, a gdy się schyliłem, by ją podnieść, wtedy poczułem to — jej zapach, jak mieszanka lawendy i świeżych malin.

Ona naprawdę jest moją partnerką.


Previous ChapterNext Chapter