Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 05: Pula transformacji

Bellatrix

Z jakiegoś powodu nie założyłam jeszcze kolczyków, zamiast tego wsunęłam je do torebki, podążając za Alekiem do jego garażu. Patrzyłam na dwa zaparkowane tam pojazdy i w duchu się śmiałam, po co psom samochody? To mnie po prostu przerasta.

"Alfo, czy mogę cię zawieźć?" Prawie zapomniałam, że dom strzegło dwóch strażników. Odwróciłam wzrok w ich stronę, gdy stali za nami.

"To nie będzie konieczne, Kent. Powinniście dołączyć do reszty na granicach. Mogę być nieobecny przez jakiś czas." Odpowiedział im Alec.

"Odwiedzasz Dom Stada?" Zapytał ten obok Kenta, którego imienia nie znałam.

"Tak, odwiedzam. Teraz proszę, odejdźcie. Stado potrzebuje waszej ochrony bardziej niż ja."

"Tak, Alfo." Odpowiedzieli, kłaniając się jednocześnie.

Podróż do Domu Stada, czy gdziekolwiek jechaliśmy, była nieznośnie cicha, a kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, odetchnęłam z ulgą.

Parsknęłam, gdy Alec otworzył drzwi i wysiadł, oczekując, że zrobię to samo, nie mówiąc ani słowa. No cóż, wysiadłam. Dom Stada był piękny i równie ogromny, zauważyłam, stojąc tuż przed nim. Z kąta oka dostrzegłam basen, przynajmniej tak wyglądał, ale krystalicznie niebieskie promienie, które z niego emanowały, sprawiły, że pomyślałam inaczej.

Nie umknęły mi również eleganckie drzewa otaczające potężny dom zamiast bramy, a gdy szliśmy dalej w głąb posesji, zaczęłam zauważać różne likany kręcące się wokół, niektóre w ludzkiej formie, inne w formie wilka, większość z nich to były dzieci.

Pomimo mojej wiecznej niechęci do nich, nie mogłam się powstrzymać od podziwu nad magicznym uczuciem, które odczuwałam, patrząc na nie. Wilki były przepiękne, niektóre miały lśniący czarny kolor, inne ciemny odcień brązu, a mniejsza część z nich miała czerwonawy odcień, i chociaż nie chciałam się do tego przyznać, jakoś czułam spokój w tej atmosferze.

Likany zauważyły obecność Aleka, przerywając swoje różne zajęcia i kłaniając się mu. Alec uśmiechnął się do nich, machając ręką, a oni wrócili do swoich wcześniejszych zajęć.

"Zostajesz tutaj na zewnątrz, czy wchodzisz?" Zapytał Alec, z rozbawieniem na twarzy, gdy przyłapał mnie na wpatrywaniu się w wilki.

"Uh.. Wchodzę" mruknęłam w odpowiedzi.

"Czy nigdy wcześniej nie widziałaś likanów w ich wilczej formie?" Zapytał Alec, otwierając drzwi.

Zaskoczona jego nagłym pytaniem, spojrzałam na niego. "Co?"

"Wyglądasz na zdezorientowaną, patrząc na nie, oczywiście nigdy wcześniej nie widziałaś żadnego."

Gdyby tylko wiedział, ile ich widziałam i zniszczyłam gołymi rękami, tylko że nie były tak piękne. Nie zamierzałam go poprawiać, więc wzruszyłam ramionami. "Może."

"Nawet jeśli widziałaś, zimowe wilki zawsze mają czarujący wpływ na ludzi, których spotykają, głównie na ludzi. To trochę wynika z naszej natury." Uśmiechnął się do mnie, sprawiając, że zdumiałam się jego nagłą zmianą charakteru. Nie wyglądał jak ten sam mężczyzna, który dwa dni temu kazał mi trzymać się od niego z daleka, a nawet niebieskie plamki w jego oczach zaczynały świecić jaśniej.

Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mi głośny pisk z wnętrza pokoju, do którego właśnie weszliśmy. "Alec!" Podniosłam wzrok, żeby zobaczyć właścicielkę znajomego głosu, oczywiście to była Leila. Wtedy zauważyłam, że wokół było więcej ludzi, prawdopodobnie ponad pięćdziesiąt osób... Zdecydowanie więcej, a pokój ich pomieścił. Wyglądało na to, że to było zgromadzenie całego stada, nic dziwnego, że ulice były prawie puste, gdy przejeżdżaliśmy obok.

"Alpha Alec jest tutaj?" Moje oczy spotkały się z Herą, gdy wstała z miejsca i ruszyła w stronę Aleka. Niedługo potem inni poszli za jej przykładem, a ich twarze rozjaśniły się z radości na widok Aleka w ich gronie. Wkrótce otoczyła go spora grupa ludzi, a ja cicho wymknęłam się z ich środka, kierując się na zewnątrz przez frontowe drzwi.

Rozejrzałam się, gdy wyszłam na zewnątrz. Dzieci, czy raczej szczenięta, jak likany wolały nazywać swoje potomstwo, nadal bawiły się wokół. Podeszłam do basenu, który wciąż mnie przyciągał. Krystalicznie niebieskie promienie wydobywające się z niego zdawały się mnie wołać. Moje stopy zaprowadziły mnie na krawędź, a ja zdjęłam kapcie i usiadłam obok niego.

Patrzyłam na wodę przez chwilę, zanim powoli zanurzyłam w niej rękę. Woda natychmiast zadrżała i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wystrzeliła w górę, rozpryskując się jak fontanna. Zaskoczona, szybko wyciągnęłam rękę i odsunęłam się od krawędzi.

"Co do cholery zrobiłaś z wodą!" Odwróciłam się, widząc ich wszystkich zgromadzonych za mną, z Alekiem na czele, który patrzył na mnie wściekle.

Wstałam, a moje ręce powędrowały do szyi w nerwowym geście. To pierwszy raz, kiedy czułam się nerwowo przed ludźmi. "Nic nie zrobiłam, tylko włożyłam rękę do wody... To wszystko, przysięgam."

"Nie wierzę ci..." Ruszył w moją stronę, zmuszając mnie do cofania się.

"Naprawdę nic nie zrobiłam. Jestem tak samo zaskoczona jak ty."

"Woda nigdy nie była zakłócona przez niczyją obecność oprócz twojej. Kim jesteś?" Znajomy głos odezwał się z tłumu, to była Hera. Cofnęłam się ponownie, gdy wyszła z tłumu, patrząc na nią zdezorientowana. O czym ona mówi?

"O czym mówisz, Hero? Nie możesz tego myśleć." Powiedział Alec.

"Na razie nie mam żadnych wniosków, ale ona mówi prawdę."

"A skąd to wiesz?" Alec warknął. W duchu parsknęłam na jego niegrzeczność wobec starszej pani.

"Nie zadajesz tego pytania poważnie, prawda, Alfo Alec?" Hera uśmiechnęła się, a potem odeszła, a tłum zaczął się rozchodzić wraz z jej odejściem.

Alec warknął gniewnie, patrząc na mnie, a potem odszedł bez słowa.

"Wszystko w porządku?" Prawie upadłam na ziemię na skutek nagłego pojawienia się Leili obok mnie. "Hej, spokojnie" chwyciła mnie i odciągnęła dalej od basenu, zanim mogłam się przewrócić. Wyglądało na to, że głupi basen wyprowadził mnie dziś z równowagi, bo nie zauważyłam, kiedy Leila podeszła do mnie.

"Cześć, Leila." Przywitałam się z lekkim uśmiechem, poprawiając zmiętą część sukienki.

"Bellatrix... Wyglądasz blado, jesteś pewna, że wszystko w porządku?" Zapytała Leila, patrząc na mnie z troską.

"W porządku, Leila, może trochę się zarumieniłam, ale naprawdę wszystko jest dobrze." Odpowiedziałam.

Westchnęła. "Słuchaj, przepraszam za Alpha Aleka, on zazwyczaj taki nie jest." Powiedziała, zaczynając prowadzić mnie z dala od basenu.

"Oczywiście, wiem o tym, a poza tym każdy byłby zirytowany tym, co się właśnie stało." Wzruszyłam ramionami, śmiejąc się lekko.

"To nie była twoja wina... Gdyby nie jego głupi tytuł Alfy, dałabym mu w kość za to, że zdenerwował damę."

Spojrzałam na nią, wybuchając śmiechem. "Naprawdę?"

"Oczywiście..." Zatrzymała się przed drzwiami. "Nie zamierzasz odejść, prawda? On naprawdę potrzebuje kogoś, kto się nim teraz zajmie."

Wątpię w to, pomyślałam. Uśmiechnęłam się do Leili. "Nie odejdę z powodu takiego małego incydentu."

"Och, dziękuję ci bardzo, Bellatrix, i..."

"Odchodzimy. Teraz." Słowa Leili zostały przerwane przez gniewny głos Aleka, który ogłosił swoją obecność.

"Alec!"

"Zamknij się, Lee." Przewróciłam oczami, Leila miała rację, naprawdę potrzebował porządnego lania. Dlaczego miałby tak mówić do swojej siostry? Głupi, przystojny likan.

Alec chwycił mnie za rękę i zaczął mnie ciągnąć, ale przenikliwy dźwięk mojego telefonu zatrzymał go w miejscu.

O cholera! Tylko nie Tee.


Previous ChapterNext Chapter