




Rozdział 02: Spotkanie z Alphą Alec
[Bellatrix]
"Mogę zrobić wszystko, proszę pani, cokolwiek. Potrzebuję tylko pracy, to wszystko" mrugnęłam do starszej kobiety, która prowadziła tę restaurację, jedną z najbardziej znanych w zimowym stadzie. Z moich informacji wynikało, że Alpha Alec czasami odwiedzał to miejsce.
Przekroczenie granicy było łatwe, ponieważ nie byłam wilkiem, więc teraz próbowałam znaleźć powód, by zostać w stadzie na jakiś czas, zanim dotrę do rezydencji Alphy.
"Mówiłam ci, nie ma wolnych miejsc, dziecko. Wszystkie stanowiska są obsadzone."
"Nawet jeśli będę musiała sprzątać podłogę przez całą dobę, zrobię to." powiedziałam pilnie.
"Naprawdę tak bardzo potrzebujesz pracy?" Młoda kobieta przerwała, gdy starsza kobieta miała mi odpowiedzieć.
Kobieta była wilkiem, zauważyłam zielone iskierki wirujące w jej oczach. "Leila, jesteś tutaj? Kiedy wróciłaś, co?" zapytała starsza kobieta.
Leila uśmiechnęła się. "Wróciłam dziś rano, Hero, nawet nie byłam jeszcze w domu. Gdzie są pozostali?"
"Odeszli jakiś czas temu, musieli załatwić kilka spraw. Czy zamierzasz od razu spotkać się z Alekiem?"
Moje uszy natychmiast się wyostrzyły z ciekawości na wzmiankę o Aleku. Może to Alpha? "Przepraszam, czy jest tutaj jakieś miejsce, gdzie mogłabym znaleźć pracę? Naprawdę tego potrzebuję, żeby wysłać moją siostrę do szkoły." skłamałam.
Leila spojrzała na mnie, a potem poklepała mnie po plecach. "Widzę, że jesteś naprawdę zdesperowana, masz szczęście, bo mam dla ciebie pracę, która dobrze ci zapłaci."
"Naprawdę! Dziękuję, proszę pani, dziękuję bardzo" wykrzyknęłam, udając podekscytowanie.
Uśmiechnęła się do mnie ponownie i chwyciła mnie za rękę. "Chodź ze mną, kochanie. Do zobaczenia, Hero."
Hera pomachała jej, gdy prowadziła mnie na zewnątrz w kierunku swojego samochodu. "Wsiadaj."
Wsiadłam, gdy ona zajęła miejsce kierowcy i uruchomiła samochód. "Jak masz na imię?" zapytała.
"Bellatrix" odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.
"Rozumiem, a wiesz coś o nas, Lykanach? A może nie?"
"Wiem trochę, ale nie za dużo. Wiem, że to terytorium zimowego stada."
"Dobrze, bo będziesz pracować dla Alphy stada." Leila stwierdziła z kiwnięciem głowy.
Gdybym nie próbowała ukryć swojej tożsamości, zaczęłabym skakać z radości z powodu łatwego dostępu, jaki właśnie uzyskałam do domu Alphy. Teraz musiałam tylko pozostać w ukryciu i zdobyć sekrety, które normalnie byłyby trzymane w zamknięciu tego domu. Zaczęłam się jednak zastanawiać, kim była Leila i jak dobrze znała Alpha Aleka.
~
"Alpha dał do zrozumienia, że nie przyjmie żadnych gości, i nie możemy nie posłuchać jego rozkazów."
To prawdopodobnie setny raz, kiedy ci strażnicy zmiennokształtni powtarzali te słowa, odkąd przybyliśmy do wspaniałej rezydencji Alpha Aleka. Miałam ochotę wyrwać im włosy za to, że kazali nam czekać.
Jaki Alpha każe swoim gościom czekać? Kolejny powód, dla którego nienawidziłam ich rodzaju. Leila nerwowo pocierała oczy, również była sfrustrowana. "Powiedz Alekowi, że rozwalę te drzwi, jeśli mnie nie wpuści!" warknęła.
"Przykro mi, nie możemy tego zrobić, jak wiesz, Alpha opłakuje stratę swojej partnerki."
Bezgłośnie westchnęłam na tę informację. Stracił swoją partnerkę? Jak mógł ją stracić? Łotry?
"Przez ostatnie trzy cholerne miesiące! Do diabła! Julianne była też moją najlepszą przyjaciółką! Czy zamierza odrzucić swoje obowiązki z powodu partnerki, która nie wróci?!"
Po wybuchu Leili zapadła cisza, a potem strażnicy otworzyli drzwi. "Alpha mówi, że możecie wejść." Domyśliłam się, że powiedział im to przez łącze umysłowe.
Zapomnij o zewnętrznej części domu, wnętrze było o wiele lepsze, żyrandole wisiały na suficie, ale zanim zdążyłam dalej podziwiać to miejsce, usłyszałam głęboki głos z góry schodów.
"Dlaczego przyszłaś, Leila?" Moja głowa odwróciła się w stronę właściciela głosu i automatycznie zamarłam. Na schodach stał wysoki mężczyzna, mierzący co najmniej 2 metry, z rękami skrzyżowanymi na poręczy, patrząc na nas z góry. Przypatrywałam mu się. Jego długie włosy, gęsta, niechlujna broda i przejmujący wyraz oczu sprawiały, że wyglądał, jakby właśnie przybył z odległej planety. Pod nimi jednak dostrzegałam resztki uderzająco przystojnego mężczyzny, z niebieskimi iskierkami wirującymi w jego oczach. Musiałam się powstrzymać, żeby nie opadła mi szczęka na jego widok, ale byłam tu, żeby wykonać pracę, a ślinienie się nad tym tak zwanym Alphą zdecydowanie nie było w planie.
"Bo jeden z nas postanowił ignorować potrzeby swojego stada z powodu śmierci, która była nieunikniona!" Leila odparła ostro na jego pytanie.
Alec westchnął i zszedł po schodach. "Ryan sobie radzi."
"Beta może zrobić niewiele w porównaniu do Alphy. Bogini! Alec, musisz się już z tym pogodzić."
"Kim ona jest?" Skinął głową w moją stronę, całkowicie ignorując jej ostatnie słowa. Jakie to niegrzeczne.
"Twoją opiekunką." To mnie zszokowało i spojrzałam na Leilę z pytającym wyrazem twarzy.
"Co do cholery, Lee!" Alec wykrzyknął, jego oczy przeskakiwały z niej na mnie i z powrotem. "Nie potrzebuję opiekunki! Nie jestem inwalidą!"
Leila wzruszyła ramionami, nie przejmując się jego wybuchem. "Pasujesz do każdego opisu inwalidy, bracie. Czy w ogóle spojrzałeś w lustro, żeby zobaczyć, jak niechlujnie wyglądasz?"
Och. Więc to jego siostra.
"Mam służące—" zaczął mówić.
"Które odesłałeś" przerwała mu Leila machnięciem palców.
"Jestem Alphą, Lee! Przestań podważać moje słowa!" warknął.
"To zachowuj się jak Alpha, Alec! Matka kazała mi zatrudnić dla ciebie opiekunkę, i to zrobiłam, więc lepiej pogódź się z faktem, że ta pani zostaje tutaj z tobą, dopóki nie zdecydujesz się stanąć na nogi i nie wrócisz do swoich obowiązków jako Alpha tego stada, czy ci się to podoba, czy nie!" Leila zakończyła i bez oglądania się za siebie wybiegła z domu, zostawiając mnie stojącą przed wściekłym Alekiem.
Nawet nie wyjaśniła mi mojej pracy. Co ja, do diabła, miałam zrobić z oczywiście złamanym sercem wściekłym Alphą, który jest co najmniej dwa razy wyższy ode mnie?
"Um, cześć?" wydukałam powitanie, drapiąc się po karku.
Alec spojrzał na mnie, kręcąc głową. "Powinnaś odejść, nie potrzebuję twoich usług" powiedział i zaczął odchodzić.
"Obawiam się, że nie mogę tego zrobić, Alpha Alec" odpowiedziałam, zatrzymując go w miejscu.
"Pani, odejdź, póki jestem miły, bo nie spodoba ci się wynik" warknął, nadal nie patrząc na mnie.
Cholera! Dlaczego jest taki uparty. Oczyściłam gardło i położyłam ręce na biodrach, próbując przybrać nonszalancką postawę. "Może chcę poznać wynik, Alpha Alec."
"Mówiłem, że ci się nie spodoba."
"Jestem tu, żeby wykonać pracę, za którą mi zapłacą, więc nie obchodzi mnie to."
Moje bystre usta na pewno wpędzą mnie w kłopoty w tym miejscu. Nie żebym naturalnie się tym przejmowała, ale w takiej sytuacji chyba powinnam.
"Cholera, Lee!" warknął i odwrócił się, by stanąć twarzą do mnie, jego oczy zmieniły kolor, były jak płonący niebieski płomień.
No proszę, chyba właśnie wkurzyłam tego Lykaniego Alphę.
Alec ruszył w moją stronę, sięgnął, chwycił mnie za ramiona i przycisnął do najbliższej ściany, a w cichym rozkazie, którego nie można było przegapić, wyszeptał.
"Trzymaj się ode mnie z daleka, pani!"