




Rozdział 6
„Jeśli wszyscy tutaj są karani pokojem na trzecim piętrze, to Cole też powinien taki dostać. Jest jednym z nas.”
„Och, naprawdę?”
Zamarłem w szoku na jego postawę. Powoli wstałem z torbą w ręku, obserwując i nasłuchując kolejnych ruchów alfy. Było powszechne, że główny alfa traktował odwiedzającą watahę jako jedną jednostkę, zamiast próbować rozróżniać dobre perspektywy od złych.
„I co dokładnie sprawia, że myślę, że jest jednym z was?” Zapytał zaskakująco powoli i celowo, czekając na odpowiedź.
„Jest synem alfy. Oczywiście, że jest członkiem Czerwonego Kła.” Odpowiedział Dallas, jeden z innych rozrabiaków.
„To, kim jest jego ojciec, nie czyni go automatycznie jednym z was. Nigdy, przez wszystkie lata, które spędziłem w tym programie, nie widziałem członka watahy traktowanego z tak poniżającym, upokarzającym brakiem szacunku. Celowe poniżanie nie tylko innego wilka, ale wilka, z którym prawdopodobnie dorastaliście, próbując zniszczyć jego rzeczy, NIE jest traktowaniem go jak jednego z was. Więc, skoro wszyscy tak chętnie pokazujecie mi swoje odrzucenie go tak wcześnie podczas waszego pobytu tutaj, myślę, że mądrze będzie, jeśli zrobię to samo.”
Oddech utknął mi w piersi, ponieważ nie rozumiem, co zamierza zrobić. Czy mam zostać odrzucony z programu? Wielokrotnie słyszałem, że jeśli zostaniesz odrzucony z programu wojowników watahy w pierwszym tygodniu pobytu na ich terytorium, to jest to automatyczne odrzucenie z programu. Rada nie zatwierdzi żadnych innych próśb o udział w innym biegu.
Czuję rękę Damiana na mojej, gdy bierze ciężką torbę wypełnioną mokrymi ubraniami z mojej ręki.
„Chodź. Podejdźmy bliżej, żeby wiedzieć, co się dzieje.”
Jestem teraz kłębkiem nerwów i nie mogę ukryć drżenia rąk ani strachu w oczach. Damian zatrzymuje się i krótko mnie obserwuje, zanim szepcze.
„Cole, co się dzieje?”
Moje oczy spotykają się z jego, gdy również szepczę.
„Nie jestem gotowy, żeby odejść. Dopiero co stamtąd uciekłem.”
„Mój ojciec by tego nie zrobił. Nic złego nie zrobiłeś. Po prostu zostań ze mną, dobrze sobie radzisz. Wydajesz się bardzo łatwo wpadać w niepokój. Czy bierzesz leki, żeby ci w tym pomóc?”
Chociaż nie chciałem przyznać, że jestem kłębkiem nerwów, gdy jestem w centrum uwagi kogoś wyższego niż gamma, nie chciałem też kłamać synowi alfy. Przynajmniej nie całkowicie.
„Zazwyczaj biorę kilka leków, żeby złagodzić mój lęk społeczny i OCD. Xanax, jeśli w ciągu dnia jest naprawdę źle, biorę go na noc.”
„Oczywiście teraz go nie bierzesz, dlaczego?”
„Test narkotykowy. Nie chciałem, żebyś myślał, że jestem wariatem, gdyby to wyszło.”
Alpha Damian kręci głową z lekkim śmiechem.
„Wystarczyło nam powiedzieć. To jest w aplikacji.”
Kręcę głową, idąc w równym tempie z Alpha Damianem, wracając do reszty grupy.
„Mój tata jest bardzo kontrolujący, jeśli chodzi o to, do jakich watah idę na szkolenie. To on wypełnia każdą aplikację i przesyła ją do rady. Wie, że biorę leki, ale nalega, żebym z nich zrezygnował. Dr. Carter organizuje w Red General, żeby zapewnić mi leki, ale nie zawsze mogę tam dotrzeć, więc moja zdolność do ich przyjmowania jest nieregularna.”
Alpha Damian zatrzymuje się, zmuszając mnie do zatrzymania się, gdy odwraca się, by spojrzeć mi w oczy. Patrzę w dół, na ziemię.
„Porozmawiaj z moim tatą, Cole. Jeśli wiesz, co brałeś, on może ci to zorganizować.”
Zaczyna znowu iść, po moim skinieniu głową. Wskazuje mi, żebym odszedł na bok reszty grupy, stojąc ze mną, żeby nie być samemu.
Patrzę w milczeniu, jak jeden z mężczyzn towarzyszących alfie podnosi torbę. Natychmiast rozpoznaję ją jako moją. Wzdycham z ulgą, że nie znaleźli tej drugiej.
„Cole Redmen,” woła wilk.
„Tutaj.” Odpowiadam, machając lekko ręką.
Widzę, jak ten, który trzyma torbę, przekazuje ją innemu, który rusza w moją stronę z kluczem w ręku.
„Lucas.”
Zatrzymuje się, zanim zdąży zrobić dwa kroki od alfy.
„Zajmę się nim i jego przydziałem pokoju osobiście. Wezmę jego torbę, dopóki nie skończymy.”
Patrzy w moją stronę, zanim znowu mówi.
„Cole Redmen?”
On wydaje się szukać potwierdzenia. Kiwnąłem głową w odpowiedzi.
„Masz coś jeszcze?”
„Nie, proszę pana,” mówię, kręcąc głową.
On kiwa głową, a wilk przy bagażach wywołuje kolejne imię. Przekazuje torbę Alfie Cullenowi. Bagaż zostaje umieszczony u stóp Dallasa, który otrzymuje nowy klucz. Proces powtarza się, aż każdy bagaż trafi do swojego właściciela, co skłania Alfę do ponownego przemówienia.
„Zazwyczaj traktuję każdego kandydata, który przychodzi do mojego programu, jako jednostkę. Teraz będę to kontynuował, z głównymi zasadami, na które nie mam tolerancji. Jesteśmy bardzo prostą watahą do współpracy, o ile nie kradniesz, nie bijesz się, nie gwałcisz, nie bierzesz narkotyków ani nie upijasz się do nieprzytomności. Powiedziawszy to, od teraz będę was wszystkich bardzo uważnie obserwował, ponieważ nie zrobiliście dobrego pierwszego wrażenia i czuję, że będziecie sprawiać kłopoty. Za drobne wykroczenia, jeśli jeden z was coś zrobi, wszyscy otrzymacie karę.”
„Czy to dlatego teraz jesteśmy na trzecim piętrze?” Dallas przerywa z obrzydzeniem.
„Absolutnie, Dallas. Pokoje na pierwszym piętrze mają przywileje. Staramy się je najpierw zapełnić. Ponieważ mój syn musiał już rozdzielić dwie bójki między wami, cała grupa będzie rezygnować z tych przywilejów i przenosić się na trzecie piętro. Jakiekolwiek dodatkowe skargi na konsekwencje, które sami na siebie sprowadziliście, spotkają się z dodatkowymi karami.”
„A co z Colem? Jest synem alfy. Jest jednym z nas.”
Tyler ponownie próbuje wciągnąć mnie w ich konsekwencje.
„Jak już wcześniej powiedziałem. Skoro wszyscy tutaj tak chętnie odrzucacie Cole'a z watahy, nie byłoby właściwe, jako główny alfa tego terytorium, traktować go jako członka waszej watahy. Na czas jego pobytu tutaj Cole będzie uznawany za członka watahy Czerwonego Kła...”
Widzę, jak uśmiechy rozprzestrzeniają się na twarzach wszystkich członków mojej watahy, gdy mówi.
„Ale to będzie wyłącznie w celu dokumentowania i raportowania do rady. Wolę traktować każdego jako jednostkę i to właśnie będę robił z Colem. Jakiekolwiek korzyści lub kary, które otrzyma, będą między nim a tym, kto je przyznaje, więc to nie będzie niczyja sprawa.”
Nigdy nie widziałem tak szybkiej zmiany wyrazu twarzy, jak wtedy, gdy skończył swoją decyzję o mnie.
„Tylko połowa z dwudziestu czterech wilków tutaj jest faktycznie z watahy Czerwonego Kła. Reszta z nas jest z watahy Księżycowego Półksiężyca. Dlaczego wciągamy się w konsekwencje Czerwonego Kła?”
„Chociaż przepraszam za niedogodności, które to powoduje, dopiero kilka minut temu zostałem poinformowany, że wataha Księżycowego Półksiężyca nie była w stanie ukończyć rejestracji na czas, aby wziąć udział w tym biegu, więc Alfa Redmen złożył wszystkie aplikacje do rady w sposób, który połączył was wszystkich jako jedną watahę. Jest to dość powszechne, że watahy w bliskim kontakcie ze sobą łączą się na potrzeby programu, zwłaszcza jeśli mają tylko niewielką liczbę wilków biorących udział w biegu z każdej watahy. Potrzebuję trochę czasu, aby ustalić, kto jest z której watahy, więc proszę o cierpliwość.”
Nie mogę powstrzymać się od przechylenia głowy, studiując alfę, gdy zbliża się do mnie. Instynktownie robię krok w tył, gdy zatrzymuje się w odległości stopy ode mnie, szybko odwracając wzrok od jego oczu.
„Spokojnie. Mówię poważnie.”
Kiwnąłem lekko głową, ale trzymam głowę i oczy spuszczone w geście uległości. Bez ostrzeżenia czuję jego rękę na mojej brodzie. Bez zastanowienia przesadnie reaguję na dotyk alfy, walcząc, aby się od niego uwolnić. Bardzo szybko jego ręce chwytają moje nadgarstki i przyciskają je do mojej klatki piersiowej. Słyszę, jak reszta kandydatów śmieje się i drwi ze mnie.
„Syn alfy to taki dzieciak, tak słaby, że boi się alfy.”
„Dość! Nie toleruję żadnego rodzaju znęcania się!”
Nie mogę powstrzymać się od skurczenia się pod wpływem jego donośnego głosu z aurą alfy. Nawet z jego silną aurą wciąż obecną, udaje mu się obniżyć głos do bardziej komfortowego poziomu, gdy mówi bezpośrednio do mnie.
„Chociaż wydaje się, że bardzo się mnie boisz, ponieważ to bardzo silna reakcja. Puszczę cię, gdy się uspokoisz i pokażesz mi kontrolę.”