Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 10

(8-letni Cole POV)

Krzyczę, gdy budzi mnie ostry cios w tył szyi. Zanim zdążę w pełni zrozumieć, co się dzieje, dostaję mocny policzek. Chwytam się za twarz, delikatnie pocierając miejsce uderzenia, a moje oczy napełniają się łzami. Krzyczę ponownie, gdy moja mama zaczyna na mnie krzyczeć.

„Co ty robisz, śpiąc przed kolacją? Masz za dużo do zrobienia, zanim pójdziesz spać, i dobrze o tym wiesz.”

Próbuję się odsunąć, ale ona jest tylko kilka centymetrów od mojej twarzy. Niestety, ten pokaz strachu przynosi mi kolejny mocny policzek, zanim chwyta mnie za kark i wyciąga z krzesła.

„Cholera! Tylko nie chwyt poddania. Wszystko, tylko nie to.”

Myślę w milczeniu. Ale tak jest. Zmusza mnie do wstania, a ja próbuję walczyć, żeby nie iść do gabinetu ojca, miejsca moich koszmarów. Moja walka staje się coraz bardziej rozpaczliwa, płaczę i błagam mamę, żeby mnie z nim nie zostawiała, ale jak zawsze moje prośby trafiają na głuche uszy. Otwiera drzwi do jego gabinetu, gdzie on rozmawia przez telefon. Zostaję brutalnie wepchnięty na krzesło, wiem, że lepiej nie uciekać.

„Co on znowu zrobił?”

Ojciec pyta z sadystycznym uśmiechem na twarzy, odkładając telefon.

„Jego nauczycielka dzwoniła, pytając, dlaczego spał zamiast jeść obiad, a ja złapałam go teraz na spaniu zamiast odrabiania lekcji.”

Próbuję się z nimi dogadać, choć wiem, że to bezużyteczne.

„Mogę spać podczas obiadu, a moje zadania domowe są zrobione.”

„Cisza!”

Krzyczą jednocześnie, a ja kurczę się jeszcze bardziej w pluszowym fotelu. Moje oczy szybko przeskakują między nimi, gdy omawiają, jaka kara mnie czeka za spanie w szkole i przed snem. Problem w tym, że są w mentalnym połączeniu, żeby nie zdradzić mi sadystycznej kary, która mnie czeka.

Widzę po ciemniejących oczach ojca, że zamierza wyładować na mnie swoją frustrację, co oznacza, że to nie będzie zwykłe lanie pasem na goły tyłek. Nie, to będzie znacznie gorsze, a ja nie mogę powstrzymać się od drżenia i jęczenia ze strachu.

„Mamo, proszę, nie zostawiaj mnie.”

Szepczę, gdy przechodzi obok, znowu z łzami w oczach. Nawet na mnie nie patrzy, co daje mi mdłości w żołądku.

„Więc co cię trzymało tak długo, że nie możesz utrzymać się na nogach w szkole?”

Jego głos jest niski, warcząc każde słowo, gdy idzie w stronę szafki z ulubionym pasem.

„Tato, proszę.” Szepczę, „wiesz, że byłem z tobą do jedenastej w nocy. Zawsze chodzę spać o ósmej, najpóźniej o dziewiątej.”

„Kłamca! Wiesz, że nic takiego się nie wydarzyło! Zostałeś wysłany do łóżka i po prostu nie poszedłeś! Wyciągnij ręce przed siebie! Wstań!”

Jęczę mocno, próbując wstać, ale trzęsę się tak bardzo, że upadam za pierwszym razem.

„Wstań!”

Krzyczy ponownie, sprawiając, że krzyczę ze strachu. W końcu wstaję z wyciągniętymi rękami przed sobą, a on nie waha się, by mocno uderzyć grubym skórzanym pasem w obie moje dłonie.

„Jak śmiesz kłamać.”

„Tato, proszę. Nie kłamałbym.”

Krzyczę, gdy kolejny cios pasa ląduje na moich dłoniach. Strach bierze górę i cofam ręce, gdy on zamachuje się po raz trzeci, uderzając w podłogę.

„Ty nieposłuszny szczeniaku! Podnieś ręce!”

Podnoszę ręce ponownie, trzęsąc się niekontrolowanie, gdy on uderza metalową klamrą pasa w moje nadgarstki. Odsuwam się od niego, krzycząc z bólu, przyciskając ręce do piersi, co jeszcze bardziej go rozwściecza. Zamachuje się pasem ponownie, tym razem uderzając mnie w tył kolan, co sprawia, że upadam na jego biurko, uderzając się w bok głowy. Zostaję na czworakach, gdy moja głowa kręci się od uderzenia, a wzrok zamazuje się od łez.

„Wstań! Połóż ręce na biurku!”

Krzyczy, chwytając mnie za koszulę i podnosząc na nogi. Popycha mnie na krawędź biurka, sprawiając, że łapię oddech. Chwyta moje ręce i brutalnie rozciąga je na biurku. Ledwo odzyskuję równowagę, gdy pas znowu ląduje na moich dłoniach. Krzyczę, gdy ciężka metalowa klamra uderza w mój lewy nadgarstek. Teraz uderza mocniej i szybciej niż wcześniej, metalowa klamra uderza w to samo miejsce na moim nadgarstku wielokrotnie.

Kiedy w końcu odzyskuję trochę przytomności, cofam ręce, przyciskając lewą do ciała. Czuję, że mój nadgarstek zaczyna już puchnąć od brutalnych uderzeń, a zapach krwi z ran, które klamra pasa tworzy na mojej delikatnej skórze, unosi się w powietrzu. Moje krzyki są histeryczne, błagam go, żeby przestał, ale on nigdy nie przestaje.

Chwyta mnie za szyję, zanim sięgnie po moje ręce i ponownie je wyciągnie. Brutalnie popycha mnie z powrotem na biurko, uderzając moją głową o twarde drewno. Gdy moja głowa kręci się od kolejnego mocnego ciosu, on zaczyna ponownie.

Powtarzające się uderzenia lądują na moich nadgarstkach, ciężka klamra uderza w to samo miejsce. Nagłe pęknięcie w moim nadgarstku przesyła falę ostrego bólu przez moje ramię, co skutkuje moim przeraźliwym krzykiem, który odbija się echem po pokoju. Upadam na podłogę, krzycząc z bólu, wiedząc, że złamał mi nadgarstek po raz drugi w tym roku szkolnym.

„Jesteś słaby! To nic w porównaniu do bitwy! Wstań i zdejmij ubrania!”

Próbuję wstać na nogach, które ledwo mnie podtrzymują. Moje ręce są spuchnięte od nieustannych uderzeń, a lewa jest w gorszym stanie niż prawa. Zmagam się z rozpięciem guzika w moich dżinsach prawą ręką, biorąc pod uwagę, że jestem leworęczny, i wiem, że nie poruszam się wystarczająco szybko, gdy czuję, jak klamra uderza mocno w moją szyję.

Krzyczę z bólu, ślepo szarpiąc się z guzikiem w dżinsach. Dopiero po trzecim uderzeniu w szyję udaje mi się go rozpiąć, pozwalając mi zdjąć dżinsy, a potem koszulkę i bokserki. Trzęsę się i płaczę niekontrolowanie, błagając go, żeby przestał, bo nie rozumiem, dlaczego jest tak brutalny.

Chwyta moje teraz nagie ciało za szyję, powodując, że krzyczę z powodu ran i siniaków pozostawionych przez klamrę pasa, gdy zmusza mnie do podejścia do biurka. Szarpię się, krzyczę i błagam o pomoc, ale wszystko to sprawia, że ojciec ponownie uderza moją głową o biurko. Tym razem duszę się własną krwią, która wypełnia moje usta. Kładzie swoje ciało na moim, przygniatając mnie do biurka, gdy sięga po skórzane paski, które przymocował do jego spodu. Rozciąga moje spuchnięte i posiniaczone ręce, brutalnie przywiązując je do biurka, podczas gdy ja krzyczę z bólu.

Gdy tylko jestem przywiązany do biurka, zaczyna się ponowne bicie i tyrada psychicznego znęcania się. Krzyczę przy każdym uderzeniu, gdy klamra wbija się w moje plecy, pośladki i uda. Czuję krew spływającą po nogach, co sprawia, że szarpię się i kopię, desperacko próbując pozbyć się obrzydliwego, pełzającego uczucia. Ale ojciec podchodzi zbyt blisko i kończy z kopnięciem w udo. Maniakalny śmiech wydobywa się z jego ust, gdy bicie pasem ustaje.

„Więc teraz chcemy kopać? Dam ci coś do kopania.”

Dyszę ciężko, próbując złapać oddech, gdy czuję go za sobą. Chwyta moje uda boleśnie mocno, unosząc mnie z podłogi i rozkładając nogi nienaturalnie szeroko.

„Dostajesz to, co dajesz, synu.”

W ciągu kilku sekund jego kolano uderza mocno w moje krocze. Próbuję krzyczeć, ale nie mam tchu, żeby to zrobić. W ciągu kilku sekund następuje drugie, trzecie i czwarte uderzenie w to samo miejsce, pozostawiając mnie bez tchu, niezdolnego do funkcjonowania. Dopiero gdy mama się odzywa, zdaję sobie sprawę, że ktoś wszedł do pokoju, ale on nie przestaje natychmiast po jej wejściu. Moje delikatne części ciała były wielokrotnie miażdżone w moje jelita prawie tuzin razy, zanim ją usłyszałem.

„Charles, co do cholery? To nie jest to, na co się umawialiśmy. On już opuścił wystarczająco dużo szkoły, żeby zaczęli coś podejrzewać. Nie możesz ciągle tak się zapędzać. Po tym będzie niezdolny do chodzenia przez co najmniej miesiąc.”

„Kopnął mnie.”

„I co z tego? Jest przywiązany do pieprzonego biurka.”

Słyszę, jak wzdycha, i mogę tylko mieć nadzieję, że to w końcu koniec. Chwyta mnie znowu, podnosząc częściowo. Tym razem, gdy uderza mnie kolanem w krocze, nie tylko miażdży moje części ciała w moje jelita, ale też tuż pod żebrami uderza o krawędź stołu. Gdy robi to po raz drugi, zaczynam gwałtownie wymiotować na jego biurko, krótko przed tym, jak tracę przytomność z powodu nieznośnego bólu.

Previous ChapterNext Chapter