Read with BonusRead with Bonus

1

Cleo POV:

Siedzę i oglądam Jeepers Creepers, kiedy słyszę bing, bing, i mój telefon zaczyna dzwonić. To przypisany dzwonek Roberta; musi to być Robert, który się melduje. Patrzę na godzinę na telewizorze. Jest 20:00 czasu wschodniego, więc we Włoszech jest co najmniej 2:00 w nocy.

Dlaczego Robert nie śpi o 2 w nocy? Z trudem wstaję, żeby sięgnąć po telefon; ta ciąża daje mi w kość, bolą mnie stopy, plecy, piersi, i nie mogę się doczekać, aż Robert wróci. Podnoszę telefon i widzę, że to wiadomość multimedialna od Roberta.

Otwieram ją i serce mi zamiera. Po trzech dniach płaczu doszłam do wniosku, co powinnam zrobić. Myślałam, że zdążę wyjechać, zanim wróci z podróży służbowej. Słyszę, jak Robert wchodzi do domu; widzi moje walizki przy drzwiach.

"Hej, kochanie, dokąd się wybierasz?" zapytał.

"ODCHODZĘ, ROBERT!" krzyknęłam, przynosząc więcej walizek do drzwi.

"Co... dlaczego?" zapytał zdezorientowany.

"BO MÓJ GŁUPI MĄŻ!" wrzasnęłam na niego.

"Co ja, do cholery, zrobiłem?" zapytał, nadal zdezorientowany.

"NAPRAWDĘ, ROBERT!" powiedziałam, gotowa odciąć mu przyrodzenie.

"Kochanie, po prostu powiedz mi, co się stało," powiedział, błagając, ale nie zamierzam dać się nabrać na jego gierki.

Brzmi tak spokojnie, że mnie to wkurza. Nie wiem, czy to hormony ciążowe, czy fakt, że czuję się zraniona i zdradzona. Może to mieszanka obu. Żadna kobieta, zwłaszcza będąca w 14 tygodniu ciąży, nie powinna musieć radzić sobie z takim gównem. Delikatnie chwyta mnie i odwraca, bym spojrzała mu w oczy.

"Proszę, porozmawiaj ze mną," mówi, głaszcząc mój brzuch.

"Dobrze, wyjaśnij to." Wyciągnęłam telefon i pokazałam mu wiadomość, którą otrzymałam z jego telefonu. Widzę, że jego sekretarka trzyma jego telefon i robi zdjęcie.

"Wiadomość to zdjęcia ich w łóżku podczas jego podróży służbowej. Patrzy na ekran, a ja obserwuję, jak jego twarz blednie, gdy mówi bezgłośnie: "Co do cholery?" mówi, udając zszokowanego.

"TO WYGLĄDA, JAKBYŚ TY I VALLIE BYLI W ŁÓŻKU RAZEM!" krzyknęłam tak mocno, że zaczęło mi się robić niedobrze.

"Kochanie, to nie jest tak, jak to wygląda," powiedział, patrząc na zdjęcie.

Dlaczego, do cholery, jest tak spokojny? Jego ciężarna żona jest na skraju odejścia, bo jego dziwka sekretarka postanowiła przekroczyć granicę i wysłać mi zdjęcia ich razem.

Gdybym nie była w ciąży, spuściłabym jej łomot, nie dlatego, że była z nim w łóżku, ale dlatego, że miała czelność wysłać mi zdjęcia. Muszę się uspokoić, bo dużo stresu jest złe dla dziecka.

"Spójrz na zdjęcia; jestem w pełni ubrany," mówi, wskazując na ekran.

"Ale ona nie jest... i jeśli to nie jest tak, jak to wygląda, to nigdy nie powinieneś był się znaleźć w sytuacji, w której mogła zrobić zdjęcie i wysłać je do mnie," powiedziałam, teraz płacząc.

Wychodzę za drzwi, on mnie chwyta, a ja się wyrywam. Następną rzeczą, którą pamiętam, jest to, że budzę się w szpitalu. Widzę Roberta i moją najlepszą przyjaciółkę Jazz, patrzących na mnie ze smutkiem w oczach.

"Co się stało... Dlaczego jestem w szpitalu?" zapytałam, czując zawroty głowy.

"Miałaś wypadek, kochanie," mówi Robert z żalem w oczach.

"Jaki wypadek... czy z dzieckiem wszystko w porządku!?" zaczynam panikować.

"Spadłaś ze schodów w domu, kochanie... tak mi przykro," mówi Jazz, zaczynając płakać. Spojrzałam na Roberta, a on tylko pokręcił głową, jakby powstrzymywał łzy, i powiedział: "Dziecka już nie ma."

"CO DO CHOLERY MASZ NA MYŚLI, ŻE DZIECKA JUŻ NIE MA!" zaczęłam krzyczeć i dotykać brzucha, nie czując mojego dziecka.

"Upadłaś na brzuch, próbując wyjść z domu," powiedziała Jazz.

I wtedy wszystko do mnie wróciło – zdjęcia, kłótnia i moja chęć odejścia od niego. Po kilku godzinach płaczu i próbach pogodzenia się z wiadomością o naszej stracie, lekarz powiedział nam, że poronienie w 14 tygodniu jest ciężkie dla organizmu.

Nie mogę ponownie zajść w ciążę. Ze względu na sposób, w jaki doszło do poronienia, nie jest prawdopodobne, że będę mogła donosić ciążę do terminu. Z oświadczeniem lekarza straciłam nadzieje, marzenia i męża. Robert później rozwiódł się ze mną. Jego powodem było to, że nie mogłam dać mu dziedzica.

Dodał, że nadal mnie kocha, ale ma obowiązek wobec swojej rodziny i musi mieć potomka. Nigdy bym nie pomyślała, że w wieku 28 lat stracę wszystko, co było mi drogie.

Nie mogłam uwierzyć, że ten drań złożył pozew o rozwód, gdy byłam w szpitalu. Byłam w szpitalu przez dwa tygodnie. Nie wrócił, żeby mnie odwiedzić ani zadzwonić. Nie było go, żeby mnie odebrać i zabrać do domu, więc musiałam zadzwonić do Jazz, żeby po mnie przyszła. Ona też nie mogła się z nim skontaktować.

Obie martwiłyśmy się o niego. To się zmieniło, gdy dotarłyśmy do mojego domu. Wszystkie jego rzeczy zniknęły, a na stole w kuchni leżały papiery rozwodowe. W ciągu dwóch tygodni ten dupek złożył pozew o rozwód i się wyprowadził.

Po czterech godzinach płaczu podpisałam je bez czytania i wyjechałam z Jazz. Od tamtej pory nie widziałam ani nie słyszałam o Robercie, prawda jest taka, że nawet nie próbowałam go znaleźć.

To wszystko wydarzyło się dwa lata temu. Nadal mieszkałam z Jazz i jej szaloną osobowością. W rozwodzie przyznano mi dom i inne nieruchomości, ale nie mogłam znieść mieszkania tam, więc go sprzedałam. A inne nieruchomości oddałam na cele charytatywne.

Dwa długie lata bez żadnego męskiego towarzystwa. A dzisiejsza noc to ta, którą Jazz uważa, że powinnam to zmienić. Mam tylko nadzieję, że nie zostanę zraniona w tym procesie.

Previous ChapterNext Chapter