Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7

ISABELLA

Już nie mogę tu wytrzymać. Ludzie w końcu zaczęli patrzeć na mnie inaczej od kilku lat, ale po tym, jak skończyło się z Dominikiem, spotykam się z litościwymi spojrzeniami. Chwytam kieliszek szampana z jednej z tac niesionych przez kelnerów. Przechodzę obok tych elegancko ubranych ludzi, dyskutujących o wydarzeniach towarzyskich. Wychodzę przez drzwi na taras i biorę głęboki oddech, jakbym w końcu mogła oddychać bez tych wszystkich ludzi wokół mnie. Światła oświetlające miasto sprawiają, że wygląda ono piękniej niż widziane z dołu, a wszystko wydaje się znacznie cichsze. Opróżniam kieliszek jednym haustem i stawiam go na krawędzi. Mój telefon wibruje i wyciągam go z torebki. To wiadomość od Alexa, który pisze, że utknął w galerii i nie będzie mógł mnie wesprzeć psychicznie na przyjęciu. Pociągam nosem, odkładając telefon. Dlaczego mnie to nie dziwi? Nienawidzi tego rodzaju wieczorów. Był ze mną tylko raz, a potem pozwolił Domowi przejąć kontrolę. Był dla mnie wielkim wsparciem przez całe życie, kocham go jak brata, ale dziś wieczorem chciałabym, żeby był tu ze mną. Freddie i Rebecca dotrzymywali mi towarzystwa, gdy przyjechałam, ale szybko zostali rozproszeni przez innych gości, nie mam im tego za złe. I znowu zostałam sama.

ASHER

Wygląda oszałamiająco w swojej długiej czarnej sukni z rozcięciem na prawą nogę. Jej czarne włosy spływają falami po plecach. Obserwuję, jak przechodzi obok ludzi, a ona wydaje się niewzruszona ich litościwymi spojrzeniami. Już teraz zachowuje się jak prawdziwa królowa, trzymając głowę wysoko i uśmiechając się uprzejmie, nie pokazując najmniejszej skazy. Jest idealna dla nas. Wszyscy trzej się na to zgadzamy, również zgodziliśmy się, żeby być dla niej delikatni, ale trudno mi to zrobić, gdy widzę ją dzisiaj wieczorem.

Mogłoby być tak prosto wyciągnąć ją z widoku i naznaczyć. Poczułaby natychmiastowe połączenie, ale nasze ego woli, żeby była do nas przyciągnięta i wybrała nas z własnej woli. Wzdycham w duchu. Kończę rozmowę z jednym z prawników korporacyjnych firmy, gdy widzę, jak wychodzi na taras. Wydaje się tak zmęczona byciem tutaj, jak ja. Nadal obserwuję ją z daleka, zanim sam do niej podejdę. Jak na złość, odwraca się dokładnie w momencie, gdy mam ją przywitać. Zderza się ze mną czołowo, a mój koszula jest pokryta szampanem.

"O mój Boże, przepraszam." Mówi, próbując wytrzeć szampan rękami, nie patrząc mi w twarz.

"Nie martw się o to." Zatrzymuje się w miejscu, gdy słyszy mój głos. "Isabella?"

"Asher?" pyta, powoli podnosząc głowę. Jej wielkie zielone oczy spoczywają na mnie, a na moich ustach pojawia się szczery uśmiech. Rozpoznała mój głos, nie widząc mnie. "Przepraszam za koszulę. Nie zauważyłam cię."

"Nie ma sprawy." Zapinam guzik marynarki. "Jakby nic się nie stało."

Uśmiecha się, a ja znów chciałbym być jedynym, do kogo się uśmiecha. Jest piękna, ale jeszcze bardziej, gdy się uśmiecha.

"To całkiem przypadek, że cię tu widzę," mówię jej.

"Z braćmi Black, wydaje się, że jeden przypadek goni drugi."

Czy coś podejrzewa? Mam nadzieję, że nie. "Tak, powiedzieli mi, że jesteś naszą sąsiadką z dołu." Kiwa głową. "Chciałem przeprosić za to, jak cię ostatnio zbyłem. Byłem w złym humorze, było za głośno... w każdym razie, bary to nie moja bajka."

"Więc co tam robiłeś?"

"Moi bracia mnie tam zaciągnęli, oczywiście, co za pytanie." Śmieje się, a to najsłodsza melodia, jaką kiedykolwiek słyszałem. "Co cię tu sprowadza?" pytam ją, a ona opowiada historię, którą już znam, a ja kiwam głową z zainteresowaniem. "Moje kondolencje z powodu twoich rodziców. To nie może być łatwe."

"Z czasem jest trochę łatwiej, ale po tym, co się stało z Dominikiem..."

"Kto to Dominic?" przerywam jej.

"Mój były mąż." Ma chwilę wahania. "Wszyscy tutaj już wiedzą, więc mogę ci też powiedzieć." Mówi z rezygnacją i cofa się, opierając się o balustradę. "Pracował tutaj i zdradził mnie z jedną ze swoich koleżanek. Przyłapałam ich razem... na jego biurku. Jeśli wiesz, co mam na myśli." Kręci głową. "A najgorsze jest to, że przyszłam zrobić dokładnie to samo."

Mruczę cicho. Chociaż wiem, że była mężatką i nie spodziewałem się, że nadal będzie dziewicą, wyobrażanie sobie jej w ramionach innego mężczyzny jest trudne, ale jeszcze trudniejsze jest myślenie o niej nagiej z innym mężczyzną.

"Jesteś wyjątkowa. Przeszłaś przez tyle trudności, a tu jesteś w wspaniałej sukni z postawą królowej." Mówię jej i widzę, jak jej policzki pokrywają się czerwienią.

"Dziękuję, ale nie powiedziałam ci tego, żebyś mnie komplementował."

"Wiem," mówię po prostu, patrząc jej prosto w oczy.

Coś się między nami dzieje i wiem, że ona też to czuje.

Robię krok w jej stronę, nasze ciała praktycznie się stykają. Nie może się cofnąć, zablokowana przez balustradę, a jej usta się rozchylają. Pochylam głowę, by zbliżyć swoje usta do jej i ocenić jej reakcję. Jej oddech się pogłębia...

Previous ChapterNext Chapter