




Rozdział 2
ISABELLA
"Za twoje rozwody!" Alex unosi swój kieliszek, a ja stukam się z nim, choć moje serce nie jest w tym naprawdę. Nie rozumiem, co tu jest do świętowania, poniosłam sromotną porażkę. Nie potrafiłam nawet utrzymać zainteresowania mojego męża.
Freddie dotrzymał obietnicy i zajęło to tylko kilka miesięcy, aby wszystko załatwić, a mimo że nie zależało mi na pieniądzach, wygrałam wszystko. Dowody na zdradę były oczywiste, i to jeszcze w jego miejscu pracy, przez co został zwolniony.
"Czy to nie jest trochę dziwne, żeby to świętować?" pytam go, zanim biorę łyk mojego Cosmopolitana.
"Serio? W końcu jesteś wolna od tego narcystycznego zboczeńca. Poza tym, pojawił się w sądzie z tą rudą... ten drań. I zrobiłem zdjęcie jego twarzy podczas werdyktu, jeśli chcesz zobaczyć." Mówi, trzymając telefon w ręku.
"Nie, dzięki." Przerywam mu.
Kręcę głową, tłumiąc śmiech. Jego twarz rzeczywiście była warta miliony.
Minęło dziesięć minut odkąd dotarliśmy do tego baru, a ja już mam ochotę wracać do domu. Myślałam o świętowaniu mojego rozwodu butelką wina, jedząc śmieciowe jedzenie przed Harrym Potterem, ale Alex był tak uparty, że nie miałam serca odmówić.
"W każdym razie, dzisiaj pijemy tylko po to, aby uczcić początek nowego życia. A w sobotę wieczorem, chcę cię wystrojoną o 19:00 na wieczór z przyjaciółmi, żeby poszukać przygody na jedną noc."
Kaszlę, prawie się dławiąc. "Co? Właśnie się rozwiodłam, a ty chcesz, żebym przespała się z nieznajomym?"
"Rozwiodłaś się z mężem, który nie czekał na rozwód, zanim zaczął się bzykać z kimś innym." Mówi rzeczowo.
"Prawda, ale..."
"Nie ma żadnych 'ale'. Isabella, jesteś najgorętszą dziewczyną, jaką znam i nie pozwolę ci myśleć inaczej tylko dlatego, że jakiś drań cię do tego zmusił. Gdybym nie był gejem, spróbowałbym z tobą... co zresztą ucieszyłoby moich rodziców, uwierz mi."
Uśmiecham się, słuchając go - to prawda, że Rebecca często mówiła, że marzyła o tym, żebyśmy się kiedyś pobrali. Mogę się zgodzić na wyjście w sobotę wieczorem, ale co do przygody na jedną noc, nic nie jest pewne.
ASHER
Muzyka, ludzie wpadający na moje krzesło za każdym razem, gdy próbują dostać się do baru, cholera, chcę wracać do domu.
"Przypomnij mi jeszcze raz, co tu robimy?" pytam Jacksona, mojego brata.
"Próbujemy się dobrze bawić jak normalni ludzie." Odpowiada z cholernym uśmiechem na twarzy.
"Nie jesteśmy normalni," mówię mu, zanim biorę łyk whisky.
"Kto tak mówi?" Mówi z uśmieszkiem. "Minęły lata, odkąd wyszliśmy razem na drinka. Musisz się trochę odprężyć."
W tym samym momencie słyszę, jak ktoś inny wypowiada te same słowa. Obracamy głowy w stronę osoby, która to powiedziała. Jest wysoki, ale nie tak wysoki jak my, ma około 180 cm wzrostu, blond włosy, niebieskie oczy i jasną skórę. Zupełne nasze przeciwieństwo. To, co przyciąga moją uwagę, to osoba, do której mówi. Długie czarne włosy i czerwona sukienka podkreślająca jej kształty. Moje oczy zjeżdżają w dół na jej zaokrąglone pośladki. Czuję potrzebę zobaczenia jej z bliska, ale nie wiem dlaczego.
Kątem oka widzę, jak Jax wstaje i idzie w jej stronę. Co on, do cholery, robi? Zaciskam pięści i szczękę, koncentrując się na wyciszeniu innych głosów i skupieniu na głosie mojego brata. Uderzył ją od tyłu 'przypadkiem'.
"Och, przepraszam... czy cię zraniłem, czy..." Gdybym go nie znał, powiedziałbym, że wydaje się zdenerwowany.
"Nie, nie zraniłeś. No cóż, właśnie wylałam drinka na moją przyjaciółkę." Odpowiada miękkim głosem.
"Kupię ci nowego," mówi.
"Nie, to nie jest..."
"Ona się zgadza." Jej przyjaciółka odpowiada stanowczo za nią, a ja słyszę, jak Jax się śmieje.
Oboje podchodzą do baru i natychmiast przyciągają uwagę barmana, który obsługuje ich w mgnieniu oka. Potem ona się odwraca i powietrze zdaje się opuszczać moje płuca. Przyciągają mnie jej zielone oczy i wszystko staje się dla mnie jasne. Partnerka. To słowo dźwięczy w mojej głowie. Im bliżej mnie się znajdują, tym bardziej czuję jej truskawkowy zapach. Ma delikatne wybrzuszenie na nosie, które zauważam, gdy lekko odwraca głowę, by porozmawiać z Jaxem. To jedyna rzecz, która sprawia, że jej twarz nie jest idealna, ale dla mnie jest doskonała.
Wygląda to jak coś z marzenia. Uśmiecha się do Jaxa i nagle pragnę, aby wszystkie jej uśmiechy były dla mnie. Zatrzymują się przed naszym stolikiem, a ja wstaję.
"Isabella, chciałbym, żebyś poznała mojego brata Ashera." Mówi, a ona wyciąga rękę w moją stronę. W tym samym czasie ktoś popycha mnie od tyłu i wpada na nią. Szybko chwytam rękę trzymającą jej szklankę, żeby jej nie wylała, a ona kładzie wolną rękę na mojej piersi.
Jej oddech się zatrzymuje.
"Masz dobre refleksy." Mówi cicho i podnosi oczy, by na mnie spojrzeć, a potem oblizuje górną wargę.
Cholera, teraz! O bogini, mógłbym ją przelecieć na tym stole przed wszystkimi. Tylko po to, żeby wszyscy wiedzieli, że należy do mnie.
Jax odchrząkuje, przywracając nas oboje do rzeczywistości. "Usiądziemy?"