




7- Żądania i zaprzeczenia
„A może po prostu powiem mojemu kierownikowi zmiany, że muszę wyjść...” Shaun chwyta moją rękę i kładzie ją na swoim ramieniu.
Chcę ją wyrwać, ale czuję, że nie powinnam antagonizować tego faceta, przynajmniej dopóki nie upewnię się, że nie stanowi zagrożenia.
Nie widząc innej opcji, zostawiam rękę tam, gdzie jest, i pozwalam mu wyprowadzić mnie z restauracji. Przed wejściem stoi czarny samochód. Shaun otwiera drzwi, żebym mogła wsiąść, a potem sam wsiada obok mnie. Aaron zajmuje miejsce kierowcy.
Próbuję zrozumieć, dlaczego Alfa Zmiennokształtnych chce mnie zobaczyć. Na pewno ma to coś wspólnego z Bellamym, ale co?
Czy złożył na mnie skargę? A może jakoś odkrył, że jestem jego bratnią duszą i planuje mnie siłą zabrać do siedziby Zmiennokształtnych?
Fakt, że zaangażował swojego Alfę, nie wróży dobrze. Nie znam się za bardzo na polityce i zasadach Zmiennokształtnych, ale wiem, że dla nich Alfa jest najwyższym autorytetem.
Gdybym miała stanąć przed kocim Alfą, naprawdę doceniłabym jakieś ostrzeżenie, może szansę na przebranie się z tego okropnego uniformu do pracy.
Podróż samochodem jest niezręczna, ale na szczęście krótka. Wjeżdżamy na teren siedziby kocich Zmiennokształtnych. Nigdy tu wcześniej nie byłam, nie że kiedykolwiek chciałam odwiedzić to miejsce. Ale nawet gdybym chciała, Zmiennokształtni są raczej prywatni i rzadko zapraszają nie-Zmiennokształtnych do swoich bram. Zastanawiam się, czy to dlatego, że mają jakiś wielki dramatyczny sekret, który ukrywają przed resztą świata. A może po prostu nie lubią, gdy przypadkowi ludzie wchodzą na ich teren i próbują robić im zdjęcia w zwierzęcych formach.
Wiem, że kilka lat temu aresztowano grupę ludzi za kłusownictwo na Zmiennokształtnych. Twierdzili, że futro i łuski zebrane od Zmiennokształtnych są wyższej jakości niż od zwykłych zwierząt.
Dodatkowo, krew i kości Zmiennokształtnych są podobno bardzo przydatne w eliksirach i jako magiczne narzędzia dla Czarownic i Czarowników. Uważam to za dość przerażające. Dlaczego ktoś chciałby pić eliksir z krwią? Może jeśli byłby Wampirem, to tak.
Ale się rozpraszam. Zauważam, że moje niebieskie i czerwone nici są znowu widoczne, więc Bellamy i Megan muszą być stosunkowo blisko.
Wyglądam przez okno, żeby zobaczyć, co mogę z domu kocich Zmiennokształtnych. Mają ogromny teren i wszędzie są drzewa. Przypuszczam, że po to, żeby mogli biegać i polować naturalnie jak koty.
Przejeżdżamy obok drzew i docieramy do czegoś, co jest w zasadzie jedną długą ulicą pełną domów, w których, jak przypuszczam, mieszkają wszyscy Zmiennokształtni. Na samym końcu ulicy znajduje się największy dom ze wszystkich i to tam wyraźnie zmierzamy. Domy na tej ulicy są dość duże i kosztowałyby fortunę, najwyraźniej Zmiennokształtni zarabiają znacznie więcej, niż wcześniej przypuszczałam. Nie że spędzam dużo czasu, myśląc o finansach Zmiennokształtnych, mam swoje własne problemy, ale to ma sens, biorąc pod uwagę, ile ziemi posiadają.
Jak przewidziałam, zatrzymujemy się przy największym domu na końcu ulicy. Shaun wysiada z samochodu i oferuje mi ramię, żeby pomóc mi wysiąść. Czuję się trochę złośliwie, biorąc pod uwagę, że w zasadzie mnie porwali, więc ignoruję jego ramię i wysiadam sama.
Zastanawiam się, kiedy pojawi się Bellamy. Oczywiście to on musiał rozpocząć całą tę dramatyczną sytuację, w którą jestem uwikłana. To nie fair, jeśli uda mu się tego wszystkiego uniknąć. Aaron obchodzi samochód, żeby do nas dołączyć, a Shaun ponownie chwyta moją rękę i kładzie ją na swoim ramieniu, żeby mnie poprowadzić.
Przewracam oczami i pozwalam na to. Nie warto się kłócić. Próbuję przypomnieć sobie, co wiem o kocim Alfie Zmiennokształtnych. Myślę, że to starszy mężczyzna. Jest dość znany i nigdy nie słyszałam żadnych szalonych historii o nim, jak o psim Alfie. Mam nadzieję, że nie będzie taki zły.
Nagle przypominam sobie inną historię z wiadomości sprzed kilku miesięcy. Alfa Zmiennokształtnych i jego żona zginęli w strasznym wypadku samochodowym.
Czy to był koci Alfa?
Nie jestem pewna. Przechodzimy przez dom, mijamy drzwi, przez które prowadzi moja niebieska nić. Megan musi być gdzieś tam. Shaun prowadzi mnie do ozdobnych drewnianych drzwi na końcu absurdalnie długiego korytarza.
Słyszę znajomy głos zza drzwi, a moja czerwona nić prowadzi prosto do niego. Więc najwyraźniej Bellamy jest tutaj. Wiedziałam, że cokolwiek to jest, to jego wina. Shaun otwiera drzwi i wchodzi bez pukania. Spodziewam się zobaczyć co najmniej dwie osoby w pokoju i jestem zaskoczona, widząc tylko Bellamy'ego. Jest na telefonie, ale gdy wchodzimy, przeprasza osobę po drugiej stronie i rozłącza się. Wstaje, aby nas przywitać.
„Alfa Kane. Przyprowadziliśmy Ryann Gale, jak prosiłeś.”
Próbuję ukryć całkowity szok i przerażenie na mojej twarzy.
BELLAMY jest Alfą?
OCZYWIŚCIE, że jest.
Bo jeśli mam mieć bratnią duszę, to musi to być najbardziej skomplikowany facet w okolicy, prawda? Wzdycham wewnętrznie. Prawdopodobnie powinnam bardziej zwracać uwagę na politykę Zmiennokształtnych, mam przeczucie, że będę w nią zamieszana jeszcze nie raz w przyszłości.
Niemniej jednak, Bellamy jest Alfą. Czy to oznacza, że powinnam traktować go z większym szacunkiem czy coś? Natychmiast odrzucam ten pomysł. Nie jest MOIM Alfą. Poza tym, w zasadzie właśnie kazał mnie porwać. Niezbyt fajnie.
„Dziękuję Shaun, Aaron. Możecie odejść.” Obaj mężczyźni kłaniają się głęboko, zanim odwracają się i wychodzą z pokoju. Uświadamiam sobie, że Aaron dosłownie nie odezwał się do mnie ani słowem. Musi być bardzo cichą osobą, albo może jest po prostu nieśmiały.
Postanawiam na razie zachować spokój i zobaczyć, czego Bellamy chce, zanim go opieprzę za porwanie mnie i potencjalne zwolnienie z pracy za opuszczenie zmiany.
Kładę ręce na biodrach i patrzę na niego, starając się zachować jak najbardziej neutralny wyraz twarzy. Bellamy gestem zaprasza mnie, żebym usiadła naprzeciwko jego biurka, ale kręcę głową.
„Wolę stać.” Udaje mi się to powiedzieć, nie brzmiąc zbyt agresywnie. Więc to sukces dla mojej samokontroli, myślę. Bellamy przesiada się na róg swojego biurka.
„Zdecydowałem, że jeśli naprawdę masz moc, o której mówisz, to powinienem ją wykorzystać. Spędzisz trochę czasu i potwierdzisz związek, nici, jak je nazwałaś? Między moją siostrą a Tristanem. Jeśli to prawda, że ma inną bratnią duszę, pomożesz mi zlokalizować i zidentyfikować tę osobę.” Wyjaśnia.
Patrzę na niego z niedowierzaniem. Czy on naprawdę myśli, że nie będę miała problemu z jego żądaniami, czy z porwaniem mnie? Dosłownie powiedział, że chce mnie „użyć”. Nie jestem zabawką, którą może podnieść i bawić się!
„Nie.” Oświadczam po prostu. Jego oczy unoszą się do moich, wygląda na wściekłego. Staram się nie spuścić wzroku, jak zwykle.
„Nie?” powtarza.
„Dokładnie. Nie.” Dobrze, planowałam trzymać nerwy na wodzy, ale po prostu nie mogę.
„Dlaczego miałabym robić cokolwiek, co mi każesz? Rozkazujesz mi, jakbym miała się przejmować tym, co myślisz. Nie. Nie mam zamiaru słuchać czegokolwiek, co masz do powiedzenia. Pojawiasz się w moim domu i wpraszasz się. Potem, gdy mówię ci, żebyś wyszedł, krzyczysz na mnie, a teraz w zasadzie mnie porwałeś! Byłam w pracy. Prawdopodobnie stracę teraz pracę, bo wyszłam wcześniej. Co daje ci prawo do tego wszystkiego?” Żądam. Bellamy patrzy na mnie gniewnie.
„Jestem tutaj Alfą i prowadzenie ludzi to moje zadanie.” Oświadcza odważnie. Przewracam oczami.
„Nie jesteś moim Alfą i zdecydowanie nie jesteś liderem. Jesteś liderem tylko wtedy, gdy ludzie wybierają, żeby cię śledzić, ja nie miałam wyboru, żeby tu przyjść. To czyni cię mniej liderem, a bardziej dupkiem.” Wyjaśniam.
Bellamy wstaje i podchodzi bliżej, patrząc na mnie z góry.
„Nie zostawiłaś mi wyboru. Odmówiłaś rozmowy ze mną, gdy byłem w twoim domu.”
„Bo wparowałeś i zażądałeś mojego czasu. Czy nigdy nie przyszło ci do głowy, żeby ZAPYTAĆ mnie, albo może zaprosić mnie na spotkanie? Jeśli pamiętasz, wpakowałam się w to wszystko, bo chcę chronić twoją siostrę. Nie zamierzam nagle tego porzucić. Jestem całkowicie gotowa pomóc twojej siostrze. Czego nie jestem gotowa zrobić, to biegać za tobą i słuchać każdego twojego rozkazu jak jakiś zwierzak.”
Spodziewam się, że Bellamy będzie teraz wściekły.
Zamiast krzyczeć na mnie, robi krok w tył i odwraca się ode mnie. Wzdycha głęboko i zaczyna chodzić po pokoju. Chodzi tam i z powrotem co najmniej trzy razy, zanim znowu zwraca się do mnie.