




Rozdział 4 Rodzina Harrisów
David wychwycił gniew i odparł: "Śledzenie Samuela to nie spacer po parku. Jeśli rodzina Harrisów chce kogoś ukryć, zrobią to bez problemu."
"Samuel wydaje się normalny, ale podrywa Olivię. Co za ślisk!" Michael zmarszczył brwi, a jego oczy płonęły gniewem.
"Czy to naprawdę podrywanie? Bardziej wygląda na to, że ją po prostu zaleca," wtrącił David, starając się być sprawiedliwy, ale szybko przestał, łapiąc oddech i kaszląc.
Wspomnienie Samuela chroniącego Olivię tamtej nocy było wciąż świeże, a spojrzenie w jego oczach było intensywne. Michael czuł ciężar w piersi. Nie mógł zrozumieć, jak to możliwe, że tak powściągliwa Olivia mogła być tak urocza, że nawet ktoś tak sławnie zdystansowany jak Samuel z jego bogatego kręgu stał się jej wielbicielem.
Michael opadł na sofę, jego emocje wirując. Wciąż odtwarzał w głowie wszystkie kłótnie i rozczarowania z Olivią. Gdy próbował się uspokoić, jego telefon zawibrował z imieniem Roberta na ekranie. Serce mu zamarło; Robert nigdy nie dzwonił bez powodu, więc odebrał.
"Michael, ty draniu! Słyszałem, że się rozwodzisz i kręcisz z Grace." Głos Roberta dudnił przez telefon, "Przyjdź natychmiast do mojego biura!"
Wchodząc, Michael poczuł napięcie w pokoju. Robert, otoczony przez swoją sekretarkę i Ryana, siedział z laską, wyglądając na wściekłego.
Michael stanął przed Robertem, jego głos pełen buntu. "Dziadku, minęły trzy lata. Obiecałeś mi - poślubić Olivię na trzy lata, a potem to moja decyzja, czy zostaniemy małżeństwem, czy się rozwiedziemy."
"Chcę tylko Olivię jako moją wnuczkę. Idź i ją odzyskaj! Bez Olivii nie mogę jeść ani spać. Nie chcę nikogo innego!" Głos Roberta wzrósł, jego gniew prawie go przerastał, rzucając się jak dziecko.
"To moje życie, ja decyduję!" Michael odparł, jego nagromadzone emocje w końcu wybuchły. Nie mógł już znieść presji i oskarżeń Roberta.
"Olivia to wspaniała kobieta, a ty jej nie chcesz! I kłócisz się ze mną o Grace!" Robert był wściekły, wyładowując całą swoją frustrację.
Kłótnia się zaostrzyła, a nagle telefon Michaela znów zadzwonił. To była Grace. Jego serce zadrżało, i szybko odebrał.
"Michael, tęsknię za tobą. Jestem na dole w Johnson Group." Głos Grace był miękki i słodki, natychmiast go uspokajając.
Robert usłyszał głos Grace przez telefon, jego twarz wykrzywiła się z wściekłości. Jego palec drżał, wskazując na Michaela, jego gniew zamieniając się w burzę. Chwycił się za pierś i zemdlał.
Wszystkie kłótnie i gniew zamarły w tej chwili. Panika ogarnęła serce Michaela. Upuścił telefon i rzucił się do Roberta. "Dziadku! Co się dzieje?"
Po gorączkowym pośpiechu, Robert został w końcu zabrany do szpitala. Michael nie mógł powstrzymać się od odczuwania pewnej urazy wobec Grace. Nie był jeszcze oficjalnie rozwiedziony, a Grace ciągle się pojawiała.
Gdyby ktoś zrobił zdjęcie, plotki rozeszłyby się jak pożar. Nie obchodziły go plotki, ale gdyby Olivia to zobaczyła, byłaby zraniona. Michael zaśmiał się z siebie. 'Olivia już się z kimś spotyka, więc dlaczego miałaby się mną przejmować? Ale dziadek wciąż uważa, że jest wyjątkową kobietą.'
Gdy Robert wyzdrowiał, Michael postanowił pokazać mu prawdziwe oblicze Olivii. Ale serio, Grace miała najgorsze wyczucie czasu, przynosząc mu przekąskę i powodując cały ten chaos, nawet wysyłając Roberta do szpitala.
Michael pomyślał, 'Grace jest taka słodka i niewinna, nie miała złych intencji.'
"Pan Johnson, czy powinniśmy powiadomić panią Johnson o tym?" zapytał David.
Michael trzymał telefon, rozdarty i bezradny. Obraz omdlewającego Roberta był wciąż świeży, a poczucie winy i niepokoju zalewało go. Myślał o Olivii, chcąc jej wszystko powiedzieć i mając nadzieję, że odwiedzi Roberta w szpitalu. Ale nie mógł pozbyć się wspomnień o ich przeszłych kłótniach.
"Czy naprawdę powinienem wykonać ten telefon?" Michael mruknął, wewnętrzna walka rozdzierając go. W końcu wziął głęboki oddech i wybrał numer Olivii.