




Rozdział 7: Pocałunek w nieznanym
Pani Jones chwyciła linę i zaczęła próbować się wspinać. Kolejna lina została rzucona do Jo, która owinęła ją wokół szyi. Lina została pociągnięta w górę, a pani Jones została gwałtownie podciągnięta. Jej twarz zrobiła się czerwona, gdy szarpała linę, która odcinała jej dopływ tlenu. Jo chodziła tam i z powrotem przed nią, wskazując na nią palcem.
„To mogło się bardzo łatwo przydarzyć Liliannie. Czy ktoś z was się tym przejął? Nie, nie przejęliście się. Wszyscy wiedzieliście i pozwoliliście, żeby to się działo!”
Czekała, aż jej twarz zacznie robić się niebieska, zanim zbliżyła się do niej ponownie. Przesunęła rękę i zamachnęła się. Ręka wbiła się głęboko w brzuch nauczycielki, zanim ją wyciągnęła.
„Bardzo przepraszam. Chybiłam,” powiedziała przyjemnym tonem i przecięła linę.
Jo chwyciła linę i przeciągnęła ją do basenu. Gdy pani Jones leżała, dysząc i desperacko próbując złapać oddech, wilki na zmianę oddawały mocz i kał do basenu. Jo przykucnęła obok niej. Użyła jej włosów, aby odchylić jej głowę do tyłu.
„Przyznam, że nie wiem, czy w toalecie, w której próbowałaś utopić Liliannę, była tylko woda, ale to nie ma znaczenia. Kara będzie taka sama.”
Ethan przyniósł jej parę rękawiczek, które założyła. Podniosła garść kału i wepchnęła go do ust nauczycielki.
„Połknij to! Zjesz każdy kawałek tego gówna i wyliziesz basen do czysta, prawda?”
„Tak, Beta JoAnn,” jęknęła.
„Zrób to!”
Jo zostawiła ją przed basenem i usiadła na krawędzi sceny. Lily patrzyła z obrzydzeniem, jak nauczycielka zaczyna jeść kał. Gregory wstał, podniósł Lily i zaniósł ją do Jo. Jo ustawiła ją obok siebie i delikatnie odgarnęła jej włosy, zanim ponownie spojrzała na tłum.
„Wszyscy musicie pamiętać o konsekwencjach znęcania się nad Lilianną Washington,” powiedziała, wskazując na Lily. „Będę wracać tyle razy, ile będzie trzeba, aby zapewnić jej bezpieczeństwo, gdziekolwiek będzie. Jej bezpieczeństwo jest ważne nie tylko tutaj, ale wszędzie, gdzie oddycha. Czy to jasne?”
„Tak, Beta JoAnn,” odpowiedziała cała publiczność chórem.
Wstała i pociągnęła Lily obok siebie. „Muszę już biec. Ostatnia kara dla Andrei nie jest czymś, co mogę zrobić tutaj. Zanim odejdę, pozwólcie, że przedstawię wam waszego nowego nauczyciela wychowania fizycznego. Beta Gregory z Klanu Dragão. Na miejsce waszej zmarłej nauczycielki, księżniczka Ana z Klanu Dragão będzie tutaj. Ostatni, ale nie mniej ważny, Gamma Ethan będzie w kuchniach. Och, zapomniałam wam powiedzieć.” Pstryknęła palcami i na scenę wjechał stół z przykrytą tacą. Sasha odwróciła Lily, gdy Jo podniosła pokrywę. Na tacy leżała odcięta głowa pani z kuchni, która wcześniej tego dnia podała jej obiad. „Wasza kochana, stara pani z kuchni przygotowała wspaniały posiłek dla głodnych włóczęgów krążących po terytorium.” Uśmiechnęła się do nich ponownie. „Mam nadzieję, że każdy z was nauczył się lekcji, którą przyszłam wam przekazać. Wracajcie do klasy i postarajcie się zachowywać.”
Lily została poprowadzona za kulisy przez Kalani. Kiedy wszyscy do nich dołączyli, zaprowadzili ją do klasy kilka drzwi dalej. Jo wzięła jej ręce w swoje.
„Pozwól, że jako pierwsza przeproszę za wszystko, co musiałaś znieść, Lily. Mogę cię zapewnić, że nic złego już ci się nie przydarzy, a jeśli jednak coś się stanie, natychmiast nas powiadom, a my się tym zajmiemy.”
Odsunęła ręce i rzuciła się w ramiona Jo.
„Dziękuję ci bardzo,” wyszeptała.
Jo niezręcznie poklepała ją po plecach. „Nie ma za co. Mamy dla ciebie jeszcze jedną rzecz, zanim pójdziemy. Wejdź tutaj i zobacz, co to jest.”
Delikatnie popchnięto ją do pustego pokoju. Rozejrzała się zdezorientowana. W koszu na śmieci palił się mały ogień, ale to było wszystko, co tam było. Coś ją do niego przyciągało i znalazła się przed nim, klękając. Wyciągnęła rękę, a ogień skoczył na nią. Płomienie dotknęły jej skóry, a przez jej ciało przebiegł prąd. Wypuściła powietrze i wsunęła rękę do środka. Ogień przesunął się w górę jej ramienia, owijając się wokół niej.
Poczuła, jakby była przytulana i zamknęła oczy. Palce przesunęły się po jej szyi, a w jej wnętrzu zapłonęły jeszcze intensywniejsze iskry. Ogień został wchłonięty przez jej ciało, a ona przełknęła ślinę, gdy uczucie palców przesuwających się po jej skórze trwało. Odwróciła się i otworzyła oczy. Jej serce zabiło mocniej, gdy nie zobaczyła niczego, a mimo to mrowienie nie ustawało. Jej włosy zostały wygładzone, a policzek objęty. Coś pocierało jej dolną wargę i zadrżała.
Jej głowa została odchylona do tyłu i ponownie szukała przed sobą, próbując znaleźć to, co ją dotykało. Nacisk na jej wargach sprawił, że otworzyła usta, a coś, co przypominało język, wsunęło się do środka. Jej ręka uniosła się i dotknęła ciepłego miejsca przed nią. Przesunęła ręką po materiale pod nim, zanim zacisnęła go w dłoni. Jej oczy ponownie się zamknęły, gdy pocałunek trwał, a gdy nacisk ustał, była bez tchu. Palce rozluźniły jej pięść, a ciepło odsunęło się od niej, aż zniknęło. Oparła się o biurko za sobą, gdy jej nogi się chwiały. Dotknęła swoich warg. Co to było? Co się właśnie z nią stało? Jedyną osobą, która kiedykolwiek sprawiła, że czuła się w ten sposób, był-
„Lukas,” wyszeptała. Jego imię spłynęło z jej ust z pewnością, sprawiając, że ponownie się rozejrzała. „Dziękuję, Lukas,” wymamrotała cicho.
Zadzwonił dzwonek i podskoczyła, zaskoczona nagłym hałasem. Podeszła do drzwi i zatrzymała się. Jej ramiona opadły, gdy wkradły się wątpliwości. To nie mógł być on. Przecież to wszystko sobie wyobrażała, prawda? Coś owinęło się wokół jej talii i została pociągnięta do tyłu. Pocałunek został złożony na jej szyi.
„Kocham cię, Lily. Jesteś teraz bezpieczna.”
Potem uczucie bycia trzymaną zniknęło. Przełknęła ślinę i wyszła z pokoju. Jo podała jej torbę.
„Będę w pobliżu. Jeśli mnie potrzebujesz, będę tutaj. Miłego dnia, Lily.”
Kiwnęła głową, nie mogąc mówić. Weszła na swoją następną lekcję spóźniona, a gdy nauczycielka spojrzała na nią, jej serce zaczęło boleśnie bić w piersi.
„Przepraszam za spóźnienie, pani Herrero.”
Nauczycielka uśmiechnęła się do niej napiętym uśmiechem. „Proszę, usiądź, Lily. Nie jesteś aż tak spóźniona, więc w porządku.”
Lily pospieszyła do swojego biurka tak szybko, jak mogła. Nauczycielka przyniosła jej zadanie, a ona szybko przez nie przeszła. Wyciągnęła swój zeszyt i otworzyła go. Szkic w nim sprawił, że jej myśli wróciły do pierwszego pocałunku, który właśnie się wydarzył. Przynajmniej wydawało się, że to był pocałunek, i zostawił ją zastanawiającą się, z kim go dzieliła. Nie mogła powiedzieć na pewno, ale instynkt podpowiadał jej, że to był Lukas. Wzięła ołówek i wymazała jego usta na szkicu. Zaczęła je rysować od nowa, sprawiając, że dolna warga była pełniejsza, aby pasowała do tego, co czuła. Może to nie był król, ale mogła dalej marzyć, prawda?