




Rozdział 2: Próba oprzeć się swojemu partnerowi
Jo zatrzymała się przed kinem. Spojrzała w lusterko wsteczne na śpiącą dziewczynę na tylnym siedzeniu, zanim westchnęła.
- Luke, to zły pomysł. Miałeś tylko wejść i wyjść. Nie miałeś jej nigdzie zabierać.
Spojrzał na nią gniewnie.
-
Myślisz, że tego nie wiem? Miałem taki zamiar, ale musiałem. Była w niebezpieczeństwie.
-
Była, czy tylko sobie to wmówiłeś, żeby złagodzić swoje wyrzuty sumienia?
-
Zamknij się, Jo.
Delikatnie potrząsnął Lily, żeby ją obudzić.
- Chodź, Lils. Jesteśmy na miejscu.
Ziewnęła i przeciągnęła się. Spojrzała przez okno i jej twarz zbladła.
- Jest tu dużo ludzi - wyszeptała, wyraźnie przestraszona.
Spojrzał przez okno.
- Tak, jest.
Przełknęła nerwowo ślinę.
-
Czy możemy zrobić coś innego?
-
Nie pozwolę, żeby ktoś cię skrzywdził, kochanie - obiecał.
-
Lukas, proszę.
Jej głos pełen łez sprawił, że chciał spełnić jej prośbę, ale wiedział, że częścią budowania ich więzi było pokazanie jej, że ją ochroni i że się jej nie wstydzi. Jego nieśmiała, niepewna przyszła królowa nie zdawała sobie sprawy z piękna, które już miała, które zawsze miała. Chciał ją wzmocnić, i to nie tylko dlatego, że potrzebowała pewności siebie, gdy zostanie jego królową. Chciał ją wzmocnić, bo tak robi się, gdy się kogoś kocha. A przynajmniej tak sobie mówił, wiedząc, że naprawdę chodziło o to, że była jego partnerką i tylko jego opinia się liczyła. Uważał, że jest doskonała i zrobiłby wszystko, żeby zobaczyła siebie tak, jak on ją widział. Odgarnął jej srebrne, blond włosy za ucho.
- Chodź, Lils. Jeśli ktoś będzie dla ciebie niemiły, ukarzę go, dobrze?
Spojrzała na niego z łzami w oczach. Mrugnęła i jedna łza spłynęła po jej policzku. Starł ją. Iskry wybuchły na jego skórze i musiał sobie przypomnieć, że ma tylko dwanaście lat.
- Zaufaj mi, proszę. Mam cię, kochanie.
Skinęła głową.
- Dobrze.
Otworzył drzwi i wysiadła. Pokazał Jo środkowy palec, zanim zatrzasnął drzwi. Lily podskoczyła. Wskazał na kasę biletową.
- Chodź.
Odwrócił się i zaczął iść w jej kierunku. Po kilku sekundach zauważył, że nie idzie obok niego. Zatrzymał się, patrząc przez ramię. Szła wolniej niż zwykle, z głową spuszczoną. Wrócił do niej i uniósł jej podbródek.
- Co się stało? - zapytał cicho.
Odsunęła twarz od jego dotyku.
- Możesz iść przede mną. Jestem do tego przyzwyczajona.
Jej słowa sprawiły, że poczuł się, jakby dostał cios w brzuch. Warknął, a ona znowu podskoczyła, cofając się. Nadepnęła na sznurowadło i zaczęła upadać do tyłu, krzycząc. Złapał ją i pomógł jej wstać, zanim uklęknął przy jej stopach, żeby zawiązać jej buty. Spojrzał na nią, wciąż trzymając jej stopę w dłoniach.
- Nigdy nie będę szedł przed tobą, Lilianno. Obiecuję ci to. Nie wstydzę się być z tobą widziany. W rzeczywistości jestem szczęśliwy, że mogę być z tobą widziany. - Wstał i położył rękę na jej plecach. - Idziemy?
Zwolnił krok do jej tempa, dbając o to, żeby nigdy nie wyprzedzić jej kroku. Stała nieśmiało u jego boku, gdy studiował listę filmów. Wskazał na jeden.
-
Jedyny film o rekinach, jaki mają, to „Wielki Biały: Bóg Morza”. Czy to ten chcesz zobaczyć?
-
Tak, proszę.
Skierował swoją uwagę na kasjera siedzącego za ladą.
-
Dwa bilety na film o wielkim białym.
-
Wasza Wysokość, to film dla dorosłych.
Uniósł brew.
- I mówisz mi to dlaczego? Powiedziała, że chce zobaczyć ten film.
Mężczyzna podał Lukasowi dwa bilety i lekko się ukłonił. Jej ręka chwyciła jego koszulę, a on uśmiechnął się do niej. Szybko zmienił się w gniewny grymas, gdy zobaczył, że patrzy na grupę mężczyzn, drżąc. Odwrócił głowę, by spojrzeć na trzech mężczyzn, którzy wskazywali na nią i śmiali się. Delikatnie zdjął jej rękę z koszuli, rzucając okiem na kasjera.
-
Czy kupili bilety na filmy wkrótce?
-
Tak, panie.
-
Dobrze. Miej na nią oko i nie pozwól nikomu się do niej zbliżyć.
Podszedł do nich, uśmiechając się. Włożył ręce do kieszeni.
-
No, cześć chłopaki. Jest jakiś problem?
-
Nie, stary. Tylko rozmawialiśmy - powiedział największy z nich, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Pozwolił, by jego aura się rozprzestrzeniła, i chociaż byli tylko ludźmi, stali się nerwowi, wymieniając spojrzenia.
-
Naprawdę chciałbym wiedzieć, co jest takie śmieszne - powiedział, pozornie uprzejmie.
-
N- nic. Masz piękną córkę.
Córka? Gideon warknął na to słowo. Ona zdecydowanie nie była jego córką. Najmniejszy z nich zaśmiał się, udowadniając, że jest też najgłupszy. Lukas musiał wziąć głęboki oddech, żeby nie rozerwać gardła temu małemu głupkowi. Cofnął się i uderzył pięścią w twarz mężczyzny. Wskazał za siebie na Lily.
- Nie patrz na nią. Jeśli jeszcze raz usłyszę, że się z niej śmiejecie, skopię wam tyłki. Teraz idźcie i przeproście ją - rozkazał szorstko.
Szybko wrócił do niej, a oni podążyli za nim. Wszyscy przeprosili, zanim w popłochu uciekli. Wprowadził ją do środka i po poinstruowaniu biletera, żeby ich nie wpuszczał, zaprowadził ją do odpowiedniej sali. Wewnętrznie jęknął, gdy zobaczył, że w ogromnym pomieszczeniu nie ma ani jednej żywej duszy.
- Gdzie chcesz usiąść?
Pobiegła do środka środkowego rzędu, a Lukas podążył za nią, rozbawiony jej podekscytowaniem czymś tak prostym jak seans popołudniowy. Pracownik podszedł do nich i zapytał o zamówienie. Lily odwróciła się do niego.
- M- mogę dostać popcorn? - Zatrzymała się. - Nie, czekaj! Mogę dostać nachosy?
Uśmiechnął się do niej.
-
Zamów, co tylko chcesz.
-
Wszystko?
-
Wszystko, co tylko chcesz.
-
Mogę dostać popcorn, nachosy, twizzlers, skittles i dużą niebieską Icee, proszę? - zapytała, zerkając na Lukasa, który skinął głową.
-
A dla pana, wasza wysokość?
-
Wezmę wiśniową Icee, precla z sosem serowym i duży popcorn. Podzielę się z nią. Wezmę też loda Snickers.
Jej oczy się rozszerzyły.
- Są lody Snickers?
Lukas zaśmiał się.
-
Zrób dwa lody Snickers. Czy jest coś jeszcze, co chciałabyś?
-
Uhm... Już zamówiłam dużo. Dziękuję jednak.
Odwrócił się do niej, a zawstydzony wyraz jej twarzy sprawił, że nie mógł się powstrzymać od dotknięcia jej w jedyny możliwy w tej chwili sposób. Położył palce na jej policzku.
-
Co chcesz?
-
Mogę dostać też precla?
-
Oczywiście. - Uniósł brew w stronę pracownika, w pełni świadomy, że ten przekazuje zamówienie do stoiska z przekąskami. - Czy wszystko zanotowałeś?
-
Tak, proszę pana. Będzie gotowe za pięć minut.
Ukłonił się i odszedł. Światła zgasły, a ona usiadła do przodu na swoim siedzeniu. Przesunął się na swoim miejscu, żeby móc obserwować jej twarz. Kiedy przyniesiono jedzenie, natychmiast wypiła połowę swojego napoju, zanim złapała się za głowę, chichocząc.
- AH! Zamrożenie mózgu.
Zaśmiał się, pochylając się, żeby dmuchnąć ciepłym powietrzem na nią, aby szybciej złagodzić ból w jej głowie.
- Zwolnij.
Zwiastuny zostały przewinięte, a film się rozpoczął. Sięgnął po garść popcornu. Powoli go jadł, podczas gdy ona oglądała film. Rekin wciągnął dziewczynę pod wodę, a ona podskoczyła, krzycząc. Zakryła oczy. On ściągnął jej ręce.
- Boisz się? - Skinęła głową. - Ty wybrałaś film - zażartował.
Uśmiechnęła się do niego.
- Lubię się bać.
Jej uwaga wróciła do filmu. Oglądała z zachwytem, jak film się rozwijał. Kiedy rekin nagle wyskoczył z ciemności, krzyknęła, a popcorn rozprysnął się wszędzie, gdy wspięła się na jego kolana, żeby schować twarz w jego piersi. Zamarł, nie ufając sobie, że się poruszy. To była zła decyzja. Wiedział, że to był zły ruch. Jego ręka powędrowała na jej udo.
- Lily... - wyszeptał, jego głos był zduszony.
Spojrzała na niego.
- O, Bogini, przepraszam. Proszę, wybacz mi. Ja- ja wrócę.
Próbowała zejść z jego kolan, ale jego ręka zacisnęła się na jej nodze, trzymając ją na miejscu. Gideon namawiał go, żeby dotknął jej więcej, co osłabiało jego determinację. Chciał odpowiedzieć na jej wcześniejsze wezwanie partnera. Desperacko, jeśli miał być szczery wobec siebie. Oblizał wargi i puścił ją, głęboko oddychając, żeby pomóc sobie zachować kontrolę.
- Idź.
Zeskoczyła z jego kolan, a on się przesunął. Zarumieniła się, a on chciał dać jej prawdziwy powód do rumieńca. Chciał ją naprawdę pocałować i poczuć jej miękkie włosy przesuwające się przez jego palce. Odchrząknął i zmusił Gideona, żeby odwrócił od niej wzrok. Łatwy, beztroski nastrój zmienił się dla niego w napięty, ale ciągła radość na jej twarzy dała mu znać, że nie była świadoma jego krótkiego momentu czystych myśli.
-
Gideon, musisz przestać. Rozumiem, że jest naszą partnerką, ale ma 12 lat. Nie możemy myśleć o niej w ten sposób. To jest złe. Jest dzieckiem i musi pozostać dzieckiem.
-
W ogólnym rozrachunku, 7 lat to nie jest wielka różnica. Smoki mogą żyć wiecznie, jeśli chcemy - odparł. - Po prostu na nią spójrz. Powiedz mi, że nie chcesz zabrać jej do domu z nami.
-
To nawet nie o to chodzi. Wiesz, że chcę, ale nie z tego powodu. Proszę, zrelaksuj się. Musimy na nią poczekać. Ona nie może nas teraz zaakceptować. Chcę, żeby naprawdę nas zaakceptowała, a żeby to się stało, musimy pozwolić jej podjąć tę decyzję. Jest za młoda, żeby wiedzieć, czego chce. - Jego oczy przeskanowały jej profil. - Musimy iść powoli. Będzie naszą królową. Przeniosę niebo i ziemię, żeby to się stało. Obiecuję.