Read with BonusRead with Bonus

Osiem

"W końcu mam twoją uwagę." Zmrużyłam oczy na jego postawną sylwetkę, która po raz pierwszy była ubrana swobodnie, co zaskoczyło mnie jeszcze bardziej, że wyszedł tak na zewnątrz. Gdy usiadł na kanapie naprzeciwko nas, poczułam się jak mała dziewczynka, która zaraz zostanie zbesztana, zwłaszcza z intensywnością jego spojrzenia.

Minęły dwa dni od małego żartu Ruby - którego odmówiła wyjaśnić - i od czasu, gdy pan Powers oskarżył mnie. I minęły prawie dwie noce od... spotkania.

Miałam już wychodzić po całym dniu pracy, kiedy pan Powers zawołał mnie z powrotem, nalegając, że musimy porozmawiać. A teraz... nie powiedział ani słowa. Jego oczy przeskakiwały między mną a Ruby, która opierała się na kanapie, z łokciem spoczywającym na oparciu, cierpliwie czekając na to, co miało nadejść.

Sprawdziłam telefon, moja niecierpliwość rosła. Musiał to zauważyć, bo odchrząknął i powiedział: "Ruby nie będzie już uczęszczać do tej szkoły baletowej." Ruby i ja wymieniłyśmy spojrzenia i wzruszyłyśmy ramionami. Kątem oka zauważyłam błysk zaskoczenia na twarzy pana Powersa. "Słyszałyście mnie? Ruby nie będzie już uczęszczać do tej szkoły," powtórzył, jakby chciał wywołać reakcję, której się spodziewał.

"Nigdy nie lubiłam tej szkoły. Nie obchodziło ich, że byłam tam prześladowana," powiedziała Ruby spokojnie, z twarzą pełną obojętności. Pan Powers spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami.

Podczas naszych rozmów w ciągu ostatnich dwóch dni, Ruby zwierzyła mi się z prześladowania, które trwało prawie cztery miesiące. Bała się powiedzieć komukolwiek, nawet Fionie. Więc poczułam ulgę, gdy otworzyła się przede mną - dziewczyna w jej wieku nie powinna przechodzić przez takie rzeczy.

To, że nie będzie już uczęszczać do tej szkoły, było właściwie dobrą wiadomością. A jeśli zajdzie taka potrzeba, sama ją nauczę, z pomocą YouTube'a.

Pan Powers wciąż był wyraźnie zaskoczony obojętnością swojej córki. "Ruby, mówię, że skończyłaś z lekcjami baletu." Ona znowu wzruszyła ramionami. "Dlaczego wzruszasz ramionami? Myślałem, że lubisz balet."

"Dołączyłam, bo obiecałeś, że będziesz mnie sam woził na zajęcia. Skoro nie masz dla mnie czasu, to szkoda kontynuować," powiedziała, wstając, żegnając się ze mną i odchodząc.

Jej ojciec i ja nie mogliśmy ukryć zaskoczenia, patrząc, jak odchodzi. Byłam szczególnie poruszona jej zmianą nastroju. Zamiast zawsze uśmiechniętej Ruby, zobaczyłam poważną, nieco zagniewaną dziewczynę.

Poczułam spojrzenie pana Powersa na sobie i odwróciłam się do niego. "Co to było?" zapytał, mrużąc oczy.

"Cóż, panie Powers, ona jest na pana zła."

Wskazał na mnie palcem. "Czy to ty ją do tego namówiłaś?"

Zaskoczenie, graniczące z gniewem, rozszerzyło moje oczy. Dlaczego on zawsze próbuje zwalić winę na mnie? "Nie. To pan jej to zrobił."

Czas postawić pana Seksownego do pionu.

"Co jej zrobiłem?" Jego głos był spokojny, co stanowiło wyraźny kontrast do napięcia, które narosło między nami.

Usadowiłam się wygodniej na swoim miejscu, gotowa skonfrontować się z nim, jakbyśmy mieli omawiać poważną sprawę biznesową. "Panie, Ruby potrzebuje trochę pana czasu, to wszystko. Chce spędzać z panem chwile, ojciec z córką. Nie chodzi o wielkie gesty; tęskni za małymi rzeczami. 'Cześć' to za mało; chce interakcji, nawet jeśli to tylko dziesięć minut, gdy wraca pan z pracy. To by dla niej znaczyło cały świat."

Pokiwał głową, jego wyraz twarzy był zamyślony. "Ruby powiedziała ci to wszystko?"

"Tak, powiedziała. I zrobiła ten żart, żeby zwrócić na siebie pana uwagę."

"Więc wiedziałaś o tym. Jesteś taka..."

"Kłamczucha? Och, daj spokój!" Nie mogłam powstrzymać frustracji. "Przestań obwiniać mnie za konsekwencje swojej nieobecności w życiu córki. To nie jest fair." Przewróciłam oczami i odwróciłam się, mój wzrok padł na ślad na moim czole. "I dla jasności, nie wznieciłam żadnego pożaru. Ten nauczyciel mógł to zrobić," wskazałam na swoje czoło, "ale ja nie wznieciłam żadnego pożaru."

Obserwował mnie przez chwilę, jego spojrzenie było intensywne i badawcze. W końcu wstał. "Dobrze. Wezmę pod uwagę to, co powiedziałaś, choć to nie będzie łatwe." Jego słowa sprawiły, że zastanawiałam się, co miał na myśli mówiąc 'nie będzie łatwe.' "Dobranoc, panno Sands. A co do tamtej nocy..."

Szybko mu przerwałam, "Nic nie widziałam."

"Dobrze. Do zobaczenia jutro." Jego oczy przesunęły się po mnie ostatni raz, tym razem z intensywnością, która zdawała się trwać. Potem odwrócił się i wyszedł.

O co w tym wszystkim chodziło?

Musiałam opanować swoje hormony. To spojrzenie nic nie znaczyło, powiedziałam sobie. Po prostu patrzył na mnie jak na każdą inną osobę. Gdy dotarło do mnie, że skutecznie przekazałam potrzeby Ruby jej ojcu, poczułam falę ulgi. Mimo że szybko mnie obwiniał, rozmowa nie była tak zła, jak się obawiałam.

Tęskniąc za komfortem własnego domu, wzięłam torbę i wyszłam z domu, zamawiając Ubera po drodze. Wchodząc do windy, wspomnienie tego, co widziałam tamtego dnia, odtworzyło się w mojej głowie, a ja wydałam słyszalny jęk.


Moja ręka dotknęła mojego gardła, które było wyjątkowo suche. Próbowałam zwilżyć usta śliną, ale to nic nie dało. Potrzebowałam wody.

I musiałam wstać z tego siedzenia. "Panie Roberto," zawołałam do dość młodego mężczyzny, który wyglądał na dużo starszego niż jego wiek z powodu swojej zrzędliwości i cofającej się linii włosów. Zmierzył mnie wzrokiem, a ja otrzymałam odpowiedź, zanim zdążyłam zadać pytanie. Ale zapytałam mimo to, "Czy mogłabym dostać butelkę wody, proszę?"

"Ile razy mam ci mówić, że nie..."

"...nie lubisz, gdy obcy dotykają twoich rzeczy. Zrozumiałam, proszę pana." Och, gdyby te dwie godziny spędzone tutaj mogły być końcem tej tortury. Wstałam, otrzymując jeszcze głębsze zmarszczenie brwi od pana Roberto. Ignorując go, podeszłam do miejsca, gdzie siedzieli. "Ruby, muszę szybko pójść po wodę na górę," powiedziałam. Skinęła głową, bardziej skupiona na książce przed sobą. "Potrzebujesz czegoś?"

W końcu zwróciła na mnie pełną uwagę i poprosiła, "Sok w kartoniku, proszę." Uśmiechnęła się szeroko i niemal natychmiast wróciła do swojej pracy. Skinęłam głową i rzuciłam Panu Zrzędliwemu boczne spojrzenie, wychodząc.

Nie mogę znieść tego faceta. I nienawidzę siedzieć tak długo. Potarłam wilgotne miejsce na moich dżinsach i skrzywiłam się na myśl o powrocie do tego nudnego pokoju. Wpisałam numer piętra, na które się kierowałam. W ciągu dwóch sekund byłam już na zewnątrz i szłam w stronę wejścia do penthouse'u.

Gdy lekko otworzyłam drzwi, usłyszałam chichoty z wnętrza. Wygląda na to, że mężczyzna miał gościa. Weszłam w pełni i nie mogłam być bardziej zadowolona z widoku przede mną. Kobieta z tamtej nocy, która była o krok od namiętnego pocałunku z panem Powersem, gdy weszłam, zmierzyła mnie wzrokiem. Musi mnie teraz naprawdę, naprawdę nie lubić.

Uśmiechnęłam się krótko do pary i powiedziałam, "Przyszłam po wodę." Pan Powers nie zareagował; po prostu patrzył na mnie. Ale jego spojrzenie szybko przeniosło się na jego towarzyszkę o figurze modelki, która już podchodziła do mnie.

"Kochanie, nigdy mi nie powiedziałeś, kim ona jest," powiedziała z udawaną radością, jej wyraz twarzy był jak najbardziej jadowity. Kilka kroków ode mnie, uśmiechnęła się krótko i wyciągnęła rękę. "Cześć, jestem Regina, dziewczyna Doma," podkreśliła, jakby chciała zaznaczyć swoje miejsce w jego życiu.

"Jestem Grace, opiekunka Ruby. Twoje majtki spadły, gdy szłaś," poinformowałam ją. Całkowicie zapomniała o uścisku dłoni, jej twarz rozjaśniła się z przerażenia. Spojrzałam na pana Powersa, który stał zwrócony w stronę miasta przez francuskie drzwi, doceniając, że nie ingerował. Obserwowałam Reginę, gdy pospiesznie podnosiła swoje spadłe majtki. "Miło cię poznać, Regino," powiedziałam, naśladując jej wcześniejszy uśmiech, i skierowałam się do kuchni.

Po ugaszeniu mojego ogromnego pragnienia, wzięłam jeszcze dwie butelki wody i dwa soki w kartonikach dla Ruby. Musiałam być dobrze zaopatrzona, aby przetrwać w tym pokoju. Wkrótce opuściłam kuchnię, trzymając butelki i kartoniki przyciśnięte do piersi.

Gdy wyszłam, w salonie był tylko pan Powers. Gdy moje kroki przyciągnęły jego uwagę, podniósł wzrok znad telefonu i patrzył na mnie intensywnie, jego usta tworzyły cienką linię.

"Potrzebuję ich, żeby przetrwać," powiedziałam, wskazując na przedmioty w moich ramionach, gdy jego spojrzenie stało się niekomfortowo intensywne. Czułam, jakby rozbierał mnie wzrokiem. I uznałam to za gorące, ale wciąż niekomfortowe. Więc szybko wyszłam z pokoju, kierując się w stronę najgorszej części mojej pracy.

Wzięłam głęboki oddech, zbierając wystarczająco odwagi, by przetrwać pozostałe cztery i pół godziny, zanim jej lekcja na dziś się skończy. Gdy sięgnęłam po metalową klamkę drzwi, usłyszałam głos Pana Zrzędliwego z drugiej strony, "Jak to wygląda?" Moje uszy się wyostrzyły, a całe moje ciało stało się czujne. Otworzyłam drzwi lekko i nachyliłam się, by podsłuchać ich rozmowę.

"Nie mogę tego dotknąć," usłyszałam, jak mówi Ruby.

"Ale jak to wygląda?" Co się tam, do diabła, działo?

"Uh... długie i twarde?" Co? Wpadłam do pokoju, moje oczy skanowały za długim i twardym przedmiotem, o którym rozmawiali.

I rzeczywiście było twarde. Rzuciłam się na przestraszonego mężczyznę, który krzyczał, żebym się odsunęła. Złapałam jedną z butelek z moich ramion, upuściłam resztę i zaczęłam bić jego erekcję przez jego wyraźnie zbyt duże spodnie.

"Ruby, idź na górę i zawołaj swojego ojca!" krzyknęłam, machając butelką, z przekleństwami wylewającymi się z moich ust. Zatrzymałam się na chwilę, by zobaczyć efekt mojego bicia.

Mężczyzna faktycznie czerpał z tego przyjemność! Jego twarz była pełna rozkoszy, a wkrótce jęknął, odwzajemniając moje zaskoczone, zniesmaczone spojrzenie z zadowolonym, wręcz zachwyconym wyrazem twarzy. "Co do diabła?" Jego erekcja stała się jeszcze twardsza. Spojrzałam z powrotem na jego twarz, teraz z uśmiechem.

Wkrótce drzwi za mną trzasnęły. "Co tu się dzieje?" Ciepło ciała pana Powersa było wyczuwalne, gdy stał tuż za mną. Gdybym się odwróciła, na pewno wpadłabym prosto na jego klatkę piersiową, więc trzymałam oczy na obrzydliwej scenie przed sobą.

"Cóż, postanowił mieć erekcję przed pięciolatką. Nawet poprosił ją, żeby to dotknęła!"

"Poprosił mnie, żebym to dotknęła," potwierdził głos Ruby po kilku sekundach ciszy. Słuchałam, jak oddech Dominika stawał się cięższy.

"Panno Sands, proszę zabrać Ruby na górę," polecił stanowczo. Skinęłam głową i odeszłam, nie zadając sobie trudu, by spojrzeć mu w twarz. Jego głos był pełen gniewu.

"Chodź, Ruby, idziemy," powiedziałam, biorąc ją za rękę, i wyszłyśmy, a błagania pana Roberto zanikały za nami, gdy coś trzasnęło. "Czy wszystko w porządku?" zapytałam Ruby, gdy wyszłyśmy z windy i szłyśmy w stronę ich mieszkania.

"Bałam się, gdy poprosił mnie, żebym to dotknęła," odpowiedziała cichym, drżącym głosem. Zatrzymałam się i przykucnęłam na jej poziomie.

"Teraz jest już dobrze. Tata się nim zajmie," zapewniłam ją, przytulając ją mocno. Nie mogłam przestać się zastanawiać, czy to zdarzyło się wcześniej. Moja klatka piersiowa ścisnęła się na myśl o tym, co mogła czuć.

"Tu jesteście," głos pana Powersa przerwał nasze objęcia. Wstałam, wciąż trzymając Ruby za rękę. "Policja się nim zajmuje. I uh... Ruby," zwrócił się do swojej córki, "czy wszystko w porządku?"

Skinęła głową. Uśmiechnął się do niej krótko, po czym westchnął. Jego spojrzenie znów spotkało się z moim. "Panno Sands, mam do pani prośbę," powiedział. Wskazałam, żeby kontynuował. "Proszę się do nas wprowadzić."

Previous ChapterNext Chapter