




Cztery
"Byłoby niesamowicie, gdybyś dostała tę pracę!" Rzuciłam Sam gniewne spojrzenie. "Co?" zapytała, mając usta pełne popcornu.
"Przecież jeszcze niedawno byłaś przeciwna opiece nad dziećmi. Uważałaś, że to nieodpowiednie dla kogoś takiego jak ja." Przewróciła oczami.
"Tak, ale to nie dotyczy zwykłego domu. Ta rodzina jest bogata! Niesamowicie bogata!"
"Pieniądze zmieniają ludzi szybciej niż ukąszenie węża." Wrzuciłam trochę popcornu do ust, a film w telewizji zniknął w tle, gdy przypomniałam sobie coś. "Minęły dwa dni, Sam. Co jeśli nie dostałam tej pracy?"
"Spokojnie, dziewczyno. Niezależnie od tego, czy dostaniesz tę pracę, czy nie, na pewno zadzwonią lub wyślą SMS-a." Musiałam się z nią zgodzić i starałam się zachować spokój.
Mówiąc o spokoju, moje myśli powędrowały do pana Powersa. Przypomnienie sobie tych oczu sprawiło, że moje wnętrze zmiękło, uczucie, którego trzeźwa ja nie czuła wobec mężczyzn od dłuższego czasu. Ale szybko się opanowałam, rozumując, że był jednym z tych przystojnych mężczyzn, których widzi się tylko raz w życiu. Tych, którzy sprawiają, że kręci ci się w głowie, gdy nagle przypominasz sobie tego niesamowicie przystojnego faceta, którego kiedyś widziałaś.
Więc powiedziałam swojemu mózgowi, żeby przestał planować ślub. Szansa na ponowne spotkanie go była bardzo mała.
Ale byłoby tak miło zobaczyć jego twarz jeszcze raz. Przytuliłam miskę do piersi i pozwoliłam sobie na chwilę fantazji. Wiem, że właśnie powiedziałam swojemu mózgowi, żeby tego nie robił, ale nie mogłam się powstrzymać.
"O nie... Nie widziałam tego wyrazu na twojej twarzy od czasów Kyle'a." Na wspomnienie tego imienia, moja fantazja rozpadła się jak delikatny talerz, roztrzaskując się na kawałki.
"Wiesz, że nie lubię słyszeć tego imienia, Sam," powiedziałam, mój głos ledwo powyżej szeptu. Lekka, galaretowata uczucie wewnątrz mnie nagle zastąpiła głęboka ciężkość.
"Grace..." Rzuciłam jej ostrzegawcze spojrzenie.
"Nie chcę słyszeć jego imienia."
"Ale..." Dzwonek mojego telefonu przerwał to, co miała powiedzieć. Podniosłam go z boku, a na ekranie wyświetlił się napis PRYWATNY NUMER. Zazwyczaj ignorowałabym takie połączenia, ale czekałam na jedno, więc odebrałam.
"Halo?"
'Grace Sands?' Sposób, w jaki wypowiedział moje imię...
"Tak, to ja."
'Zostałaś wybrana na opiekunkę dla Ruby. Masz zgłosić się do domu jutro o pierwszej na szkolenie.'
"Naprawdę? Bardzo dziękuję, proszę pana."
'Nie. Spóźnij. Się.' Jego głos był taki... Nie mogłam go dokładnie określić. Ale czułam potrzebę dowiedzenia się, z kim rozmawiam.
"Z kim rozmawiam...?" Połączenie zostało przerwane, zanim zdążyłam dokończyć pytanie. Lekko zirytowana, wpatrywałam się przez kilka sekund w pusty ekran. Naprawdę się rozłączył. Nie chciałam oceniać zbyt szybko, ale co za postawa!
"Kto to był?"
"Nie wiem. Ale dostałam pracę."
Jej twarz rozjaśniła się. "Naprawdę? Hurra! Wiedziałam! Gratulacje, dziewczyno."
"Dzięki. Mam nadzieję, że to będzie interesujące."
"A co jeśli nie będzie?"
Wzruszyłam ramionami. "Pewnie zrezygnuję."
"Nie, nie. Nie rezygnujesz. Nie będziesz musiała. Bogaci ludzie mają najwięcej dram, więc będzie zabawnie. Kogo będziesz pilnować?"
"Dziewczynkę o imieniu Ruby."
"Brzmi uroczo. Baw się dobrze." Jej wyraz twarzy stał się poważny. "Mam nadzieję, że to oznacza koniec twoich nocnych dramatów."
"Tak, oznacza. Obiecuję." Uśmiechnęła się do mnie uspokajająco, a potem rzuciła się na mnie, obejmując mnie mocno.
"Na pewno będę tęsknić za pracą tutaj. Uwierz mi, Ruby to wspaniała dziewczynka. Pokochasz pracę tutaj," uśmiechnęłam się do Fiony, kobiety, która przeprowadziła ze mną rozmowę kwalifikacyjną. Okazało się, że była nianią Ruby.
"Fiona?" Odwróciła się do mnie. "Dlaczego rezygnujesz z tej pracy, skoro tak ją kochasz?"
Usiadła na stołku w kuchni, a ja zajęłam miejsce obok niej. Właśnie skończyłyśmy moje szkolenie. Zostałam zapoznana z całym domem, otrzymałam listę upodobań i niechęci Ruby oraz jej tygodniowy kalendarz.
"Cóż, mój mąż w końcu przeszedł na emeryturę z wojska i chciałabym spędzić z nim trochę czasu. Minęło już tyle czasu."
"Na pewno bardzo za nim tęsknisz." Uśmiechnęła się krótko i skinęła głową. "Ile lat byłaś nianią Ruby?"
"Od jej narodzin. Więc pięć lat, jeśli dobrze liczę."
"Wow, od jej narodzin? Dlaczego? Czy jej matka nie jest w pobliżu czy coś?"
Fiona wzdrygnęła się, jakby coś w niej zaiskrzyło. "Grace! Jesteś miłą osobą i chcę, żebyś to ty opiekowała się Ruby. Ale jeśli chcesz zachować tę pracę, musisz trzymać się swojego. Ich rodzina to nie twoja sprawa. Po prostu wykonuj swoją pracę i bierz pieniądze. Zrozumiano?"
"Uh... tak. Dobrze. Trzymać się swojego." Sposób, w jaki wypowiedziała te słowa... Może Sam miała rację. To pewnie jedna z tych bogatych rodzin z tajemnicami.
Natychmiast Fiona przeszła od zatroskanej matki dającej rady do radosnej młodej kobiety. "A propos wynagrodzenia, twoja miesięczna pensja wynosi pięć tysięcy dolarów."
Gdybym w tym momencie piła wodę, na pewno bym się zakrztusiła. Pięć tysięcy dolarów za opiekę nad dzieckiem?
Fiona zaśmiała się na widok moich wytrzeszczonych oczu.
"Nie masz pojęcia, ile ja zarabiam. Po prostu ciesz się swoją pracą i wynagrodzeniem. Jak mówiłam, Ruby to anioł; nie będziesz miała z nią problemów."
"Mam jednak jedno pytanie. Dlaczego musi chodzić na inne piętro, żeby się uczyć? To przecież nauczanie domowe."
"Tak chce nauczyciel; mówi, że jest to dla niego wygodniejsze, ponieważ jest na wózku inwalidzkim. Też miałam swoje obawy, ponieważ nauczyciel to dorosły mężczyzna, więc zazwyczaj siedzę z nimi przez całą lekcję. Ale jak wiesz, musiałam cię dzisiaj szkolić, więc wysłałam zamiast siebie gospodynię."
Westchnęłam. "Jeśli tak jest, to powinno być zabawnie."
Fiona wstała ze stołka i ruszyła w stronę wyjścia. "Jest prawie trzecia; Ruby powinna już być w drodze." Wstałam i poszłam za nią. Podniosła palec, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć.
"Jej ojciec będzie tu około siódmej wieczorem, więc musisz zostać do tego czasu. Pamiętaj, żeby jutro zacząć wcześnie. Siódma rano to godzina. Jeśli możesz przyjść wcześniej, byłoby lepiej."
"Dzięki, Fiona." Gdy tylko dotarłyśmy do salonu, drzwi wejściowe otworzyły się, a w nich stanęła mała dziewczynka. Kiedy w pełni weszła do pokoju, na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Była niesamowicie śliczna. Miała na sobie czarną sukienkę z różowym kwiatem na środku, do tego niebieskie legginsy. Na nogach miała klapki, które klaskały o płytki, gdy biegła w stronę Fiony.
"Oto moja kochana." Fiona przytuliła ją do piersi, prawie zakopując dziewczynkę w swojej miłości i... piersi. Kiedy ją puściła, Ruby spojrzała na mnie. Jej oczy miały kolor miodu, a włosy były czarne jak smoła, opadające pięknie wokół jej okrągłej twarzy.
Fiona zdjęła plecak z jej pleców, a Ruby znów się do niej odwróciła.
"Czy to moja nowa niania?" Jej głos był taki, jaki powinien być - dziecięcy, nie za wysoki, jak to czasem bywa u dziewczynek.
"Tak, Ruby. Powiedz cześć."
Wyciągnęła do mnie swoją małą rączkę. "Cześć. Jestem Ruby. A ty?"
"Grace," odpowiedziałam. Twoja opiekunka, nie niania.
"Jesteś ładna." Zamrugała gwałtownie, a na jej twarzy pojawiły się głębokie dołeczki, gdy się uśmiechnęła.
"Dziękuję, Ruby. Ty też jesteś ładna."
"Chcesz zobaczyć moje zabawki? Mam figurkę Iron Mana." No proszę. Spodziewałam się jakiejś ekipy Barbie, ale to jest dobre.
Przyjęłam dramatyczną pozę. "Nie mów mi, że też jesteś fanką Marvela?"
Podskoczyła radośnie i znów się uśmiechnęła. Cholera, jest śliczna. "Jestem. Uwielbiam Hulka!"
"To świetnie. Chodźmy na górę i zobaczmy te figurki," uśmiechnęłam się do Fiony, która pokazała mi kciuk w górę.
Ruby chwyciła mnie za rękę, jej mała dłoń ledwo zakrywała ćwierć mojej. "Chodź, Grace. Możemy nawet obejrzeć Thora, jeśli chcesz."
"Chętnie." Zaśmiałam się głośno, gdy jakoś ciągnęła mnie na górę. Była naprawdę miłą dziewczynką. I powinnam całkowicie cieszyć się tą nową pracą.
Było już po siódmej, a jej ojciec jeszcze nie przyjechał. Obie siedziałyśmy w salonie, oglądając filmy na YouTube. Fiona nadal była w pobliżu, przygotowując kolację w kuchni.
Gdy zastanawiałam się, jak potoczy się mój wieczór, dźwięk z drzwi wejściowych przyciągnął nasze spojrzenia od laptopa. "Tato!" Ruby wstała i pobiegła do drzwi, przytulając go, zanim zdążył w pełni wejść.
"Hej, Ruby. Jak się masz?" Wyprostowałam się, czekając, aż wejdzie. Jego głos był taki sam jak przez telefon, i chociaż wtedy jego postawa trochę mnie zirytowała, postanowiłam zachować spokój.
"U mnie dobrze, tato. Mam nową nianię." Opiekunkę. Powiedz opiekunkę. To nie jest takie trudne.
"I jest bardzo ładna." Sposób, w jaki to powiedziała, sprawiał, że można by pomyśleć, że jestem Priyanką Choprą.
"Świetnie. Chodźmy do środka."
Postanowiłam podejść bliżej drzwi, bo byłoby niegrzecznie, gdyby mój pracodawca musiał do mnie podejść. Gdy dotarłam do jedynego stopnia prowadzącego z zewnątrz do salonu, zatrzymałam się.
Podniosłam wzrok znad buta, który sprawdzałam pod kątem plamy z farby Ruby z wcześniejszego popołudnia. Gdy tylko moje oczy spotkały się z oczami ojca Ruby, moja szczęka lekko opadła.
Pan Powers, mężczyzna, o którym fantazjowałam, że się z nim ożenię, stał przede mną, trzymając na rękach swoją córkę, która wyglądała, jakby właśnie wygrała na loterii. Postawił ją na ziemi i podszedł do mnie. Jego niebieskie oczy spojrzały na mnie, gdy zatrzymał się kilka metrów od krawędzi stopnia.
"Panno Sands. Słyszałem, że przyszłaś dzisiaj wcześnie." O mój Boże, jego głos. Był tak głęboki, a jednocześnie miękki. "Dobrze. Utrzymuj to tempo, a będziesz miała tę pracę przez dłuższy czas."
Zachowaj spokój.
Włożył ręce do kieszeni spodni od garnituru, które, jak już wspomniałam, nosił idealnie. "Ufaj, że Fiona cię poinformowała."
Nie mogąc zaufać swojemu głosowi, skinęłam głową, przygryzając wargę, by ją zamknąć.
"Dobrze." I przeszedł obok mnie, jego buty elegancko wspinając się po stopniach.
Uderzyłam się w czoło i jęknęłam w duchu. Jak ja to przetrwam? Mój szef to cholernie przystojny, seksowny mężczyzna. A ja... opiekuję się jego córką! Moje biedne hormony!
"Grace..." Opuściłam ręce z twarzy i uśmiechnęłam się ciepło do Ruby.
"Ruby, muszę iść. Muszę teraz jak najwięcej odpocząć."
"Co? Nie zostajesz na kolację?" Nagle pojawiła się Fiona.
"Nie, Fiona. Jak wiesz, muszę jutro wcześnie wstać." A myśl o pijanej mnie nie będzie z tego zadowolona! Ale nieważne! Muszę być przyzwoita!
Śpiewałam te słowa w myślach.
"Chciałabym, żebyś mogła z nami mieszkać. Nie mogę się doczekać, żeby cię znowu zobaczyć!" powiedziała Ruby, a ja podeszłam do niej, biorąc swoje rzeczy od Fiony, która pomogła mi je zebrać.
"Ruby, wrócę jutro i może sprawdzimy ten basen, o którym wspominałaś."
"Dobrze. Dobranoc, Grace."
"Dobranoc, Ruby."
W pokoju rozległ się dzwonek iPhone'a. Sprawdzając, czy to mój, Fiona powiedziała: "Och, to mój telefon. To pewnie mój syn Kyle."
Poczułam, jak kręci mi się w głowie. Fiona musiała zauważyć jakąś zmianę w moim zachowaniu, gdy spojrzała na mnie znad wyciszonego telefonu. "Kochanie, wszystko w porządku? Wyglądasz na dość bladą."
"Ja... muszę już iść," udało mi się powiedzieć. "Dobranoc, Fiona. Miłego wieczoru."
"Dobranoc. Śpij dobrze." Uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. Gdy tylko dotarłam do windy, wcisnęłam numer piętra i wypuściłam wstrzymywane powietrze.
Co Kyle mi zrobił?