




Dwa
Życie jest do bani.
Nadąsana zaparkowałam samochód, wyłączyłam silnik i wygodnie usadowiłam się na fotelu kierowcy. Przechyliłam głowę w lewo, a moje oczy spoczęły na paczce, która chroniła moje śniadanie przed ciekawskimi spojrzeniami. Leniwie sięgnęłam po nią i otworzyłam, a aromat smażonych jajek i świeżego chleba uniósł się w powietrzu. Wzruszyłam ramionami, przypominając sobie stan mojego życia, zrzuciłam kapcie, wyciągnęłam nogi i wyjęłam kanapkę ze śniadania.
Delektując się pysznym, miękkim i lekko tłustym posiłkiem, zaczęłam rozmyślać o swoim życiu. Odmawiałam tego podczas jazdy, bo nie ufałam sobie. Emocjonalnie niestabilna, kto wie — mogłabym kogoś potrącić lub coś uszkodzić, gdybym poddała się potrzebom swojego umysłu.
Skrzyżowałam nogi i wzięłam kolejny kęs posiłku. To jest dobre, pomyślałam. A potem, Moje życie to katastrofa!
Samantha miała rację. Moja ostatnia metoda radzenia sobie z bólem przynosiła mi tyle niepotrzebnego cierpienia. To było jak używanie bólu do rozwiązania problemu związanego z bólem.
Tylko w zeszłym tygodniu prawie zostałam zdegradowana z pozycji zastępcy redaktora naczelnego, gdy pojawiłam się w pracy bardzo wcześnie, na wpół pijana i nieco podniecona. Według pracowników, którzy zostali na noc, przyłapano mnie na suchym ocieraniu się o jedną z półek w bibliotece.
Zasłużyłam na zwolnienie.
Ale co teraz? Co mam zrobić ze swoim życiem? Jęknęłam głośno z jedzeniem w ustach, brzmiąc jak zrozpaczony mały wieloryb. Z wyrazem udręki na twarzy ugryzłam resztę chleba w ręce, mrużąc oczy, które swędziały — nie, bolały — od chęci płaczu.
Pukanie w okno po stronie pasażera wyrwało mnie z mojego samoużalania się. Odwróciłam się, wycierając rękę o spodnie. To był David — tak, David — stojący tam, machający podekscytowany, jego fryzura sprawiała, że włosy opadały mu na jedną stronę.
Sięgnęłam po kontrolę okna i opuściłam je. Jego głowa wsunęła się do samochodu, a uśmiech zniknął, gdy zauważył łzy, które zdążyły wypłynąć na powierzchnię moich oczu.
"Grace... dlaczego wróciłaś tak szybko? Dlaczego wyglądasz na smutną?" Przesunął włosy z twarzy, zaniepokojenie wyryte na jego przystojnych rysach. Przez chwilę doceniłam swoją zdolność przyciągania przystojnych mężczyzn, gdy jestem pijana.
Dobra robota, Grace, pomyślałam z sarkastycznym uśmiechem.
Odwróciłam wzrok od uroczego Davida, chwyciłam kolejny kawałek chleba, spojrzałam na białą ścianę przede mną i ugryzłam. Słuchałam, jak David otwiera drzwi, czułam, jak jego waga osiada na siedzeniu, i ledwo słyszałam zamknięcie drzwi.
"Grace..."
"Rose," poprawiłam go. Jego brwi uniosły się w pytaniu. "Mam na imię Grace. Nie Rose. Cóż, pijana ja to najwyraźniej Rose, albo jakiekolwiek imię sobie wybierze." Mój ton był jak u kobiety w średnim wieku, całkowicie zmęczonej życiem.
I byłam, w pewnym sensie, zmęczona życiem.
Kiwnął głową, jakby rozumiał, i kontynuował, "Dobrze, Grace. Dlaczego wróciłaś tak wcześnie? Zapomniałaś czegoś?"
"Zostałam zwolniona!" Uderzyłam rękami w kierownicę, sprawiając, że samochód lekko się zatrząsł. Wzięłam drżący oddech i wypuściłam go tak wolno, jak tylko mogłam. Ten oddech był częścią łez uwięzionych we mnie.
Spojrzałam znowu na Davida, który jeszcze nie powiedział ani słowa. Jego zaniepokojony wyraz twarzy zastąpił pusty, nieczytelny.
"No, powiedz coś," ponagliłam, zaczynając żałować, że wyjawiłam swój ostatni kryzys życiowy.
"Zabiłaś szefa czy coś?" Jego pytanie zasłużyło na spojrzenie 'serio?' z mojej strony, gdy sięgnęłam po ostatni kawałek posiłku.
"Miałem na myśli to pytanie," powiedział. "Chodzi mi o to, że się spóźniłaś, okej? Ludzie często się spóźniają do pracy w dzisiejszych czasach. Jest jakby taka grypa lenistwa krążąca po mieście, i pozwól, że zdradzę ci sekret..." Znowu odgarnął włosy, które opadły mu z powodu jego ożywionej mowy. "Ta grypa zaraziła ponad połowę populacji."
Spojrzałam na niego tak samo jak wcześniej.
"Idź i sprawdź statystyki."
"Słuchaj, David. Zostałam zwolniona, bo się spóźniłam. I... robiłam to od kilku tygodni. Plus, wykazywałam jakieś szalone zachowania, dzięki Rose."
"Potrzebujesz przytulenia?" Jego pytanie rozpuściło mnie w środku. Odłożyłam chleb z powrotem do torby, moja twarz przybrała dziecięcy wyraz, a potem energicznie kiwnęłam głową. Pochylił się i objął mnie ramionami, jego perfumy otuliły mnie. Pachniał tak męsko, że chciałam trwać w tym uścisku. Poza Sam, która przytula mnie przy każdej okazji, prawie nie mam nikogo innego, kto by mnie przytulał.
Więc moje dwa źródła przytuleń to Sam i ja sama.
Co... sprawia, że cieszę się, że mogę przedstawić moje najnowsze źródło, uroczego Davida. To znaczy, jeśli nie odsunę go od swojego życia po drodze.
"Dobrze, Grace, myślę, że powinniśmy pójść na górę i obejrzeć jakiś komediowy film. Co ty na to?" zaproponował David po tym, jak uwolnił mnie z ciepłego uścisku.
Zastanowiłam się przez chwilę.
"Właściwie, myślę, że chcę się przejść."
"Cóż, spacer rzeczywiście oczyszcza umysł. Chodźmy."
"Whoa, whoa. Poczekaj." Znowu zrobił ten ruch brwiami, i muszę przyznać, że wygląda jeszcze słodziej, gdy to robi. "Dlaczego wciąż tu jesteś? Myślałam, że już dawno byś odszedł. W końcu nie dostałeś tego, po co przyszedłeś na jedną noc."
"Najwyraźniej wciąż tu jestem, mimo że nie dostałem seksu," odpowiedział, a ja przytaknęłam. "Właściwie już wychodziłem, ale zobaczyłem twój samochód i musiałem sprawdzić."
"Nie mogę uwierzyć, że to mówię, ale cieszę się, że nie odszedłeś."
"Ja się cieszę, że nie uprawiałem z tobą seksu."
"Co?" Byłam zdezorientowana.
"Gdybyśmy to zrobili, nie byłbym tu, a ty mogłabyś siedzieć w samochodzie cały dzień, płacząc, aż nie mogłabyś już więcej."
"Jesteś jakimś czarodziejem? Dokładnie to bym zrobiła," powiedziałam, czując się nieco szczęśliwsza, że mam towarzystwo. "Chodźmy na ten spacer."
Wyszliśmy z samochodu, a ja zamknęłam go, upewniając się, że nie zostawiłam telefonu.
"Więc, dlaczego nie jesteś teraz w pracy?" zapytałam kilka sekund po tym, jak weszliśmy na chodnik.
"Uh... Jestem freelancerem, grafikiem. Od około sześciu miesięcy pracuję wyłącznie z wydawnictwami."
"Naprawdę? Pracowałam... no cóż, pracowałam w wydawnictwie," powiedziałam, mój głos przeszedł od ekscytacji do bardziej stonowanego tonu. Czując, że smutek wraca, szybko zmienił temat.
"Próbowałaś kiedyś czytać chmury?" zapytał, wzbudzając moje zainteresowanie. "To taka głupia, ale zabawna rzecz, którą robię, gdy się nudzę. Patrzę na niebo w pochmurne dni i interpretuję kształty. Pewnego dnia zobaczyłem dinozaura z garbem jak u wielbłąda i ogonem syreny."
"Nie wierzę!" wykrzyknęłam, trudno było mi uwierzyć, ale byłam zaintrygowana.
"Przysięgam, że to widziałem. I to nie było nawet najdziwniejsze. Innym razem zobaczyłem bardzo szczęśliwego osła stojącego obok..." Szturchnął mnie. "...zgadnij czego?"
"Uh... burrito?" zgadłam, mając nadzieję, że trafię.
Pokręcił głową. "Hamburger?"
"Nie. To była męska część."
"Męska część? Czy to seksualna...?"
"Tak," powiedział, nie pozwalając mi dokończyć zdania. Gdy dotarło do mnie, moje oczy natychmiast się rozszerzyły z niedowierzania. Spojrzałam na niego, wybuchłam krótkim śmiechem, a potem odwróciłam wzrok.
"Nie wierzę ci."
"Chciałbym, żeby to była kłamstwo. I nawet nie byłem na haju."
"O mój Boże." Wybuchłam śmiechem, zatrzymując się, by to wyrazić. Gdy obraz uformował się w mojej głowie, śmiałam się jeszcze bardziej, przyciągając spojrzenia przechodniów. David po prostu stał tam, patrząc na mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy. "To musiało być dzikie."
"Powinnaś spróbować." Gdy w końcu przestałam się śmiać, ociepliłam się do jego pomysłu.
Spojrzałam w górę i, na szczęście, niebo było pełne chmur. Gdy mrużyłam oczy, by odczytać chmury, papier wleciał mi w twarz.
"Widzę tylko biel." Zdjęłam papier z twarzy i miałam go wyrzucić do pobliskiego kosza, gdy zobaczyłam słowo PRACA napisane dużymi literami na górze. To przyciągnęło moją uwagę.
"Co to?" David zbliżył się, by zobaczyć ulotkę. "Ludzie nadal robią ulotki?"
"Potrzebują opiekunki do dziecka." Spojrzałam na Davida. "A ja potrzebuję pracy. To dobrze. Mogę iść na rozmowę kwalifikacyjną, czy jak to tam nazywają."
"Chcesz pracować jako opiekunka do dziecka?" Wzruszyłam ramionami i jednocześnie przytaknęłam. "Pracowałaś w wydawnictwie, a teraz chcesz być opiekunką do dziecka?"
"To nie jest takie złe."
"Wiem, że nie. Ale chodzi mi o to, że mogłabyś po prostu wejść do jakiegokolwiek innego wydawnictwa, i jestem pewien, że... czekaj, jakie stanowisko zajmowałaś?"
"Zastępca redaktora naczelnego."
"Serio? I chcesz opiekować się dziećmi? Wydawnictwa by się o ciebie biły. Pracowałaś w Elite Publishing, Grace. Elite."
Zdałam sobie sprawę, że nigdy mu nie powiedziałam, gdzie pracowałam, więc zmarszczyłam brwi. "Skąd to wiesz?"
"Widziałem kubek w twojej kuchni. Miał to napisane dużymi literami." Przytaknęłam; rzeczywiście miałam taki kubek. Dwa. Były prezentami sprzed trzech świąt.
"No i co z tego, że pracowałam w Elite? Przeszłam przez wiele, David, i czuję, że potrzebuję bardziej szanowanego odwrócenia uwagi. Upijanie się i przygodne związki nie są dokładnie szanowane."
"Cóż, jeśli tak mówisz. Kiedy jest rozmowa kwalifikacyjna, czy jak to tam?" Wiem, prawda? Nawet nie wiem, czy na takie prace są rozmowy kwalifikacyjne.
Spojrzałam na ulotkę. "Jutro."
"Czy wiesz, jak opiekować się dzieckiem?"
"Kiedyś pomogłam dziecku wejść na huśtawkę w parku." Spojrzałam na niego ponownie, niepewna, czy to się kwalifikuje.
"Cóż, jeśli to się zdarzyło, to chyba opieka nad dzieckiem nie powinna być dla ciebie zbyt trudna." Uśmiechnęłam się szeroko.
"To powinno pójść dobrze. Jak trudne to może być?" Wzruszył ramionami i odwzajemnił uśmiech, biorąc mnie za rękę i sugerując, żebyśmy coś zjedli.