Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 9

"Tak, panie Montague," potwierdził ochroniarz. "Jest pełna energii i radosna, bardzo entuzjastyczna. Jest koleżanką z ławki Jaspera. Z moich ustaleń wynika, że występowała nawet w reklamach i jest dziecięcą gwiazdą."

Charles zmrużył oczy, myśląc. "Rozumiem. Miej go na oku i natychmiast mi raportuj."

"Tak, panie Montague," odpowiedział ochroniarz.

Późno w nocy, gdy Bianca spała spokojnie obok niej, Grace leżała szeroko obudzona. Myślała o małej twarzy Jaspera i nie mogła powstrzymać uśmiechu. To było dziecko, za którym tęskniła dniami i nocami przez trzy lata.

Jasper był tak grzeczny i uprzejmy, dojrzały jak na swój wiek. Grace westchnęła, czując głęboką bezradność. Nie miała jeszcze siły, by stawić czoła Charlesowi, więc mogła tylko próbować nadrobić miłość, której Jasperowi brakowało przez te trzy lata.

Grace usiadła, sięgnęła po długopis i papier z szafki nocnej i zaczęła zapisywać z pamięci ulubione rzeczy Jaspera, planując przygotować mu pyszny posiłek na jutro.

Następnego dnia, po odprowadzeniu Bianki do przedszkola, Grace poszła do pracy. Była bardzo wydajna i skończyła swoje zadania wcześnie. Jak tylko skończyła pracę, poszła do supermarketu, kupiła mnóstwo produktów spożywczych na podstawie notatek z poprzedniej nocy i zabrała ze sobą mnóstwo przekąsek i zabawek.

Grace miała pełne ręce, ledwo udało jej się dotrzeć do domu. Bez odpoczynku przebrała się w domowe ubrania i zaczęła gotować, zajmując się w kuchni.

Gdy wszystko było prawie gotowe, przyniosła ostatnie danie na stół. Przez drzwi słychać było śmiech dzieci, a Grace uśmiechnęła się.

Drzwi otworzyły się gwałtownie, a Jasper i Bianca, z plecakami na plecach, wbiegli do środka i rzucili się w ramiona Grace, słodko wołając: "Mamusiu! Tęskniliśmy za tobą."

Serce Grace stopniało na dźwięk ich głosów i dotyk ich miękkich, pachnących ciał w jej ramionach. Łzy napłynęły jej do oczu, gdy trzymała ich blisko siebie.

"Dobre dzieci, zrobiłam dużo pysznego jedzenia. Idźcie umyć ręce," powiedziała Grace, jej głos drżał z emocji.

Bianca skinęła głową, objęła szyję Grace i pocałowała ją w policzek. "Dobrze, mamusiu," powiedziała, po czym pobiegła do łazienki.

Jasper, ciągnąc za swoje ubrania małymi rączkami, wyglądał na trochę nieśmiałego i niepewnego, co zrobić. Grace uśmiechnęła się ciepło i objęła go, całując jego małą twarz. "Dobry chłopiec, idź umyć ręce z Bianką."

Twarz Jaspera rozjaśniła się uśmiechem i pobiegł do łazienki. Dom nie był bardzo duży, ale wypełniony śmiechem i radością.

Przez ostatni tydzień Jasper wracał z Bianką po szkole, aby jeść i bawić się. Jasper czuł tu ciepło rodziny. Chociaż Olivia również była dla niego bardzo dobra, to było inne uczucie.

W mgnieniu oka nadeszła piątkowa noc. Po kolacji było już ciemno, a Jasper musiał wracać. Bianca nie chciała, żeby Jasper odszedł, wydymając usta i mocno trzymając się jego ubrań swoimi pulchnymi rączkami. "Jasper, jutro jest weekend. Nie zobaczę cię przez dwa dni."

Twarz Jaspera napięła się, a on zmarszczył brwi.

Grace podeszła, aby odciągnąć Biankę i pocieszyła ją: "Bianco, bądź grzeczna. Dwa dni miną szybko i zobaczysz Jaspera w poniedziałek."

Bianca wyrwała się z ręki Grace i znów objęła Jaspera. "Nie! Chcę być z Jasperem codziennie!" upierała się.

Grace, czując się trochę bezradna, obniżyła głos. "Bianco, bądź grzeczna."

Bianca mrugnęła czerwonymi oczami. Chociaż nadal była niechętna, puściła, jej twarz pełna rozczarowania.

Grace delikatnie poklepała ją po głowie, trzymając Jaspera jedną ręką i Biankę drugą, prowadząc ich na dół. Samochód Jaspera stał zaparkowany niedaleko. Po przypomnieniu mu wielu rzeczy, Grace w końcu puściła rękę Jaspera.

Nos i oczy Bianki były czerwone, gdy ciągle machała małą rączką. Jasper nagle zatrzymał się przy samochodzie, odwrócił się, aby spojrzeć na Biankę, która nadal machała, i zmarszczył brwi.

Grace podniosła Biankę i pomachała do Jaspera. "Idź, Bianka za chwilę się uspokoi."

Jasper zacisnął usta i wspiął się do samochodu swoimi krótkimi nogami. Gdy samochód odjeżdżał coraz dalej, Bianka odwróciła się i wtuliła twarz w ramiona Grace, cicho szlochając.

Grace westchnęła bezradnie i mogła tylko trzymać Biankę, pocieszając ją, gdy szły na górę.

W rezydencji Montague, Olivia i Charles byli oboje w salonie. Olivia popijała kawę, a Charles pracował na laptopie. W rezydencji panowała cisza, a oboje nie przeszkadzali sobie nawzajem.

Służąca pośpiesznie przyszła z raportem, "Pani Montague, panie Charles Montague, pan Jasper Montague wrócił."

Jak tylko padły te słowa, Jasper wszedł swoimi krótkimi nogami. Bezpośrednio zignorował Charlesa, zdjął plecak i podszedł do Olivii. "Prababciu, jutro jest weekend. Chcę zaprosić moich kolegów z klasy do zabawy!"

Olivia spojrzała na Jaspera z jasnymi oczami, trochę zaskoczona, ponieważ jego wyraz twarzy rzadko był tak bogaty. Odpowiedziała życzliwie, "Dobrze, ostatnio chodziłeś do domu swojego kolegi na kolację. To tylko sprawiedliwe, żeby zaprosić ją do zabawy. Zorganizuję to dla ciebie."

Jasper mocno skinął głową. "Dziękuję, prababciu. Idę teraz do swojego pokoju."

Jasper zrobił tylko kilka kroków swoimi krótkimi nogami, gdy nagle zza pleców dobiegł zimny głos. "Stój!"

Jasper musiał się zatrzymać i odwrócić, jego twarz pełna niecierpliwości. Charles lekko zmarszczył brwi, jego twarz była zimna. "Twoja prababcia jest stara, nie sprawiaj jej kłopotów. Co powiesz na to, że jutro nie jestem zajęty. Zabiorę ciebie i twojego kolegę do zoo."

Jasper był zaskoczony, jakby nie spodziewał się, że pracoholik Charles to powie. Zdecydowanie pokręcił głową. "Nie trzeba."

Po tych słowach pobiegł z powrotem do swojego pokoju, nie oglądając się za siebie. Chciał zadzwonić do Bianki i zaprosić ją do siebie.

Odrzucony przez Jaspera, twarz Charlesa natychmiast stała się bardzo ponura.

Siedząca na sofie Olivia czuła się zarówno rozbawiona, jak i bezradna. Zauważyła, "Zwykle nie zwracasz uwagi na Jaspera. Zawsze jesteś z Emily. Dorósł, nie potrzebując ani nie znając twojej ojcowskiej miłości. Teraz, dla niego, nie masz żadnego znaczenia."

Charles, czując się bezradny, wyglądał jeszcze bardziej niezadowolony. Odpowiedział, "Babciu, nie mów tak. Emily jest moją dziewczyną. To normalne, że jestem z nią!"

Olivia machnęła ręką, jej twarz nagle się zmieniła, i spojrzała na niego przelotnie. Nie wiedziała, jaką magię miała Emily. Po tylu latach, mimo że Olivia wielokrotnie sprzeciwiała się ich związkowi, Charles nadal nie zrezygnował z Emily, co utrudniało życie Jasperowi.

Olivia westchnęła w duchu, 'Zapomnij, jestem stara i nie chcę zajmować się tymi bałaganami.'

Poza tym, Charles dorósł. Nie był już małym chłopcem, który chodził za Olivią, prosząc o cukierki. Był prezesem Grupy Montague, znanym ze swojej biznesowej przenikliwości i zdecydowania.

Charles miał swoje własne pomysły, a jako jego babcia, Olivia nie mogła się wtrącać. Olivia westchnęła lekko i powiedziała poważnie, "Jasper jest twoim biologicznym synem. Chcę ci tylko przypomnieć, czy chcesz, aby twój syn dorastał w świecie intryg?"

Charles zamknął oczy, a gdy je otworzył, jego twarz była pełna bólu. Nigdy nie był doceniany przez swojego ojca i żył w intrygach swojej macochy od młodości. Nieszczęśliwe dzieciństwo sprawiało, że jego serce bolało.

Po chwili milczenia, Charles powoli przemówił. "Babciu, nie martw się. Nigdy na to nie pozwolę!"

Pomyślał, 'Nigdy nie pozwolę, aby mój syn przeżył ból, który ja przeszedłem.'

(Jestem autorem tej książki. Dziękuję wszystkim za miłość i wsparcie! Za chwilę pojawi się reklama. Mam nadzieję, że cierpliwie obejrzycie reklamę lub rozważycie subskrypcję, aby usunąć reklamy, ponieważ nadchodzące rozdziały są naprawdę ekscytujące. Zaufajcie mi, zdecydowanie warto czytać dalej!)

Previous ChapterNext Chapter