




Rozdział 8
Grace wiedziała, że Bianca żartuje, więc tylko się uśmiechnęła i nie odpowiedziała.
Jasper, myśląc, że naprawdę jest zła, szybko podał jej całe mięso i zaproponował: "Bianca, możesz wziąć wszystko."
Bianca wybuchnęła śmiechem, jej duże oczy błyszczały figlarnie, "Jasper, nie jestem zła, tylko cię drażniłam."
Jasper podrapał się po głowie, z lekkim zawstydzeniem na twarzy. Grace, Bianca i Jasper śmiali się razem, podczas gdy Mia patrzyła z zadowoleniem, od czasu do czasu ocierając łzy.
Tymczasem w rezydencji Montague, Olivia popijała wodę, gdy zbliżyły się pośpieszne kroki. "Pani Montague, pan Charles Montague wrócił," powiedział cicho lokaj.
Olivia uniosła brew obojętnie, "Wrócił sam?"
Lokaj skinął głową, "Tak."
Olivia powiedziała, "Zrozumiałam."
W następnej chwili pojawił się Charles, podchodząc i pytając cicho, "Babciu, czy Jasper jest tutaj?"
Olivia spojrzała na niego zimnym wzrokiem, wyraźnie niezadowolona, "Nie wiesz, gdzie jest twój syn, i przychodzisz pytać mnie?"
Charles, skarcony, zamilkł. Dziś był pierwszy dzień Jaspera w przedszkolu, a Charles planował go odebrać. Spędził całe popołudnie czekając, aż Grace przeprosi, ale czekał na próżno, zapominając nawet odebrać Jaspera.
Przyszedł do rezydencji Montague pełen złości, uspokajając się dopiero przed wejściem.
Olivia odstawiła szklankę z wodą i powiedziała zniecierpliwiona, "Poszedł do domu kolegi się pobawić. Charles, naprawdę nie dbasz o Jaspera! Cały czas spędzasz z Emily!"
Charles zacisnął usta i wyjaśnił, "To nie tak, babciu. Coś mnie zatrzymało."
Olivia nie chciała z nim rozmawiać, parsknęła, "Robi się ciemno."
Charles zmarszczył brwi, "Babciu, odpocznij. Pójdę go odebrać."
Wyciągnął telefon i zadzwonił do ochroniarza Jaspera.
Tymczasem Grace, Bianca i Jasper świetnie się bawili po kolacji, gdy przerwało im pukanie do drzwi. Za nim rozległ się głos ochroniarza, "Pan Jasper Montague, robi się późno. Pan Charles Montague przyszedł, żeby cię zabrać do domu."
Grace zamarła, jej serce się ścisnęło. Nie mogła pozwolić, by Charles zobaczył Biancę, bo mógłby ją również zabrać. Spojrzała z niepokojem na dwójkę dzieci.
Zanim Grace zdążyła cokolwiek powiedzieć, Jasper odłożył swoje klocki Lego i wstał. "Mamo, Bianco, jest późno. Pójdę teraz do domu i wrócę jutro, żeby się z wami pobawić."
Chociaż niechętnie, Grace skinęła głową, "Jutro zrobię coś pysznego dla ciebie."
Bianca wydęła wargi, "Jasper, nie chcę, żebyś odchodził."
To było trudne dla Bianki. Dopiero co poznała swojego brata, a teraz musieli się tak szybko rozstać.
Jasper pogłaskał ją po głowie, "Bianco, zapomniałaś? Zobaczymy się jutro w przedszkolu."
Bianca otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale w końcu zrezygnowała. "Dobrze, Jasper, do zobaczenia jutro."
Grace uszczypnęła go w policzek i przytuliła. "Hej, bądź grzeczny, jak wrócisz do domu. Weź kąpiel i idź wcześnie spać, dobrze? Nie spędzaj za dużo czasu przed ekranem; to źle dla twoich oczu. Masz takie piękne oczy, nie chcę, żebyś musiał nosić okulary."
Jasper poczuł ciepło w sercu, słuchając matczynych rad. Skinął posłusznie głową, "Nie martw się, mamo, rozumiem."
Niechętnie, Jasper wyszedł. Grace i Bianca patrzyły na niego z balkonu. Gdy tylko zszedł na dół, przed drzwiami zatrzymał się Maybach.
Charles, ubrany w czarny garnitur, wysiadł z samochodu, trzymając ręce w kieszeniach, patrząc spokojnie na Jaspera.
Twarz Jaspera była niezwykle spokojna. Spojrzał na Charlesa obojętnie, nie okazując żadnych emocji, zupełnie inaczej niż wesoły nastrój, który miał przy Grace. Poszedł prosto do samochodu z ochroniarzami.
Charles lekko zmarszczył brwi, "Jasper, nie widziałeś mnie? Dlaczego się nie przywitałeś?"
Jasper niechętnie powiedział, "Tato." Jego głos był spokojny, brzmiał trochę obojętnie.
Charles poczuł gulę w gardle, zupełnie bezradny. Jasper zawsze był cichy i wycofany, uśmiechając się tylko do Olivii. W oczach Jaspera, Charles prawdopodobnie w ogóle się nie liczył.
Patrząc, jak Jasper wsiada do samochodu, Charles miał zamiar również wsiąść. Gdy się odwrócił, wydawało mu się, że coś wyczuł i nagle się zatrzymał, patrząc w górę na budynek.
Jego ostry wzrok sprawił, że Grace szybko przykucnęła z nerwów.
Po chwili jej serce się uspokoiło. Wstała i spojrzała w dół, widząc tylko tylne światła odjeżdżającego Maybacha.
"Na szczęście nas nie zobaczył," mruknęła Grace. Odetchnęła z ulgą. Gdy się odwróciła, zobaczyła Biancę z założonymi rękami, gniewnie patrzącą w kierunku, w którym odjechał Maybach.
Grace uszczypnęła ją w policzek i zapytała z ciekawością, "Co się stało? Dlaczego masz taką minę?"
Bianca wydęła wargi i krzyknęła, "Mamo, nie spodziewałam się, że mężczyzna, który cię porzucił, będzie taki przystojny! Myślałam, że będzie niski, brzydki i gruby! To takie niesprawiedliwe!"
Grace była bezradna. Jakie programy telewizyjne Bianca oglądała z Mią przez cały dzień?
Tupiąc nogami ze złości, Bianca odeszła.
W Maybachu, Jasper cicho patrzył przez okno, dusząca cisza wypełniała samochód.
Po dłuższym czasie Jasper w końcu odezwał się obojętnie, "Umówiłem się z kolegą z klasy na zabawę jutro. Nie przyjeżdżaj po mnie. Wrócę z ochroniarzami po zabawie."
Obojętny ton Jaspera sprawił, że Charles zmarszczył brwi, jego wyraz twarzy zdradzał lekkie niezadowolenie. Charles nie mógł zrozumieć, po kim Jasper to ma. Zawsze wydawał się bardziej dojrzały niż na swój wiek, a Charles rozmawiał z nim chłodno, jakby wydawał rozkazy.
Charles poczuł przypływ złości, ale po chwili refleksji postanowił to zignorować, biorąc pod uwagę, że to jego własny syn. Zacisnął cienkie usta i po prostu powiedział, "Zrozumiałem. Wróć wcześnie, nie bądź za długo na dworze."
Ignorując rady Charlesa, Jasper po prostu odwrócił głowę, patrząc przez okno samochodu, udając, że nic nie słyszy.
Jego myśli były pełne wspomnień o Grace i Biance. Grace była taka delikatna, a Bianca była najsłodsza. Westchnął do siebie, życząc sobie, żeby mógł być z nimi cały czas.
Charles, nie otrzymując odpowiedzi, rzucił Jasperowi zimne spojrzenie, wyraźnie zirytowany.
Podróż powrotna do rezydencji Montague była martwo cicha. Ani Charles, ani Jasper nie powiedzieli ani słowa, a powietrze było gęste od niezręczności.
Gdy tylko podjechali pod rezydencję, Jasper wyskoczył z samochodu, nawet nie patrząc na Charlesa, i pobiegł prosto do salonu.
Charles, widocznie zirytowany, wziął głęboki oddech i zwrócił się do ochroniarza. "Dowiedz się, do którego kolegi z klasy Jasper poszedł dzisiaj," rozkazał.
Ochroniarz skinął głową. "Panie Montague, sprawdziłem. Jasper poszedł dzisiaj do domu koleżanki z klasy. Nazywa się Bianca."
Wyraz twarzy Charlesa nieco złagodniał. "Koleżanka z klasy?"