




Rozdział 6
Grace czuła się niezręcznie i nie mogła po prostu odejść, więc wymusiła kilka sztucznych śmiechów jak Emily. "Właśnie wróciłam."
Słońce prażyło, a spojrzenie Charlesa było wyjątkowo zimne, wpatrując się intensywnie w Grace.
Grace nie przejmowała się, nawet nie rzuciła okiem na Charlesa.
Emily mocniej ścisnęła ramię Charlesa, swobodnie patrząc na kolegów Grace, i uprzejmie powiedziała: "Idziecie na obiad? Charles i ja właśnie mieliśmy iść coś zjeść. Może pójdziemy razem? To w pobliskiej Złotej Jadalni."
"Złota Jadalnia?" Oczy jej kolegów rozbłysły. Złota Jadalnia była jednym z najwyżej ocenianych restauracji w Silverlight City. Jako zwykli pracownicy, prawdopodobnie nigdy nie mieliby okazji tam zjeść.
Wyraz twarzy Grace nieco się zmienił i bez wahania skinęła głową. "Jasne." Skoro Emily oferowała posiłek, czemu nie skorzystać?
Emily na chwilę zamarła, jej sztuczny uśmiech natychmiast zniknął.
Czerwone usta Grace lekko się wygięły. Wiedziała, że Emily zaprosiła ich na obiad tylko po to, by się pochwalić, że może jadać w ekskluzywnych miejscach, a nie z prawdziwej chęci ich ugoszczenia.
Tym razem Grace chciała obrzydzić Emily. Cieszyła się, widząc, jak twarz Emily wykrzywia się ze złości.
Grace zatrzymała się, spojrzała na Charlesa, który zimno się w nią wpatrywał, i zapytała z uśmiechem: "Czy to w porządku? Panie Montague, jest pan bardzo hojny i nie będzie miał nic przeciwko, prawda?"
Charles wykrzywił zimne usta. "Nie mam nic przeciwko."
Jego szybka zgoda lekko zaskoczyła Grace. Biorąc pod uwagę, jak bardzo Charles jej nie lubi, czy nie powinien był jej od razu odmówić? Dlaczego zgodził się tak łatwo?
Grace zapytała celowo, spodziewając się, że Charles odmówi. Jego odmowa nie tylko spełniłaby intencje Grace, ale także zawstydziłaby Emily, zabijając dwie pieczenie na jednym ogniu.
Grace wszystko przemyślała, ale nie spodziewała się, że Charles się zgodzi. Czyżby chciał się zemścić za wczorajszą groźbę, czy miał inny plan?
Grace nie mogła zrozumieć, co knuje Charles. Biorąc głęboki oddech, Grace nie miała wyboru, jak tylko odpowiedzieć. "Dziękuję, panie Montague."
Dziesięć minut później, w prywatnym pokoju na piętrze Złotej Jadalni, Grace i jej koledzy siedzieli razem, a naprzeciwko nich Emily i Charles.
Może aura Charlesa była zbyt przytłaczająca, jej koledzy trzymali głowy nisko, zbyt zdenerwowani, by mówić, ciągle pocierając palce.
Od momentu wejścia do prywatnego pokoju, Charles zimno wpatrywał się w Grace. Po chwili Grace poczuła się zirytowana jego spojrzeniem.
Grace wzruszyła ramionami i sarkastycznie powiedziała: "Panie Montague, pańska narzeczona jest tutaj. Nie wypada, żeby pan tak na mnie patrzył, prawda?"
Charles skrzyżował nogi, jego twarz była zimna. Powiedział zimno: "Minęły trzy lata, a ty stałaś się jeszcze bardziej bezwstydna!"
Grace zaśmiała się, podniosła głowę i bez strachu odpowiedziała: "Muszę ci podziękować za te pięćdziesiąt uderzeń i zmuszenie mnie do przeprosin na kolanach trzy lata temu."
Słysząc to, zimne oczy Charlesa się zwęziły, a wokół niego zapanował ekstremalny chłód.
Może z powodu wspomnienia przeszłości, Emily zacisnęła zęby i powiedziała: "Grace, w końcu wróciłaś. Nie wspominajmy przeszłości i nie denerwujmy Charlesa."
Emily zwróciła się do Charlesa i delikatnie powiedziała: "Charles, odpuść. Już zapomniałam, że Grace spowodowała moje poronienie."
Gdy tylko Emily skończyła mówić, twarz Charlesa stała się jeszcze ciemniejsza.
Grace nie mogła powstrzymać śmiechu, wytykając jej hipokryzję. "Emily, gdybyś tego nie powiedziała, pan Montague prawdopodobnie nie byłby tak wściekły."
Emily była zaskoczona, nie spodziewając się, że Grace tak ją wywoła.
Zanim Emily zdążyła zareagować, Grace kontynuowała: "Widzisz? Jak tylko skończyłaś mówić, twarz pana Montague zrobiła się strasznie brzydka."
Emily zaniemówiła, nie wiedząc, co powiedzieć.
Twarz Charlesa stała się jeszcze ciemniejsza, a wokół niego zapanowała lodowata atmosfera.
Pokój wydawał się nagle ochłodzić do zera.
Grace wiedziała, że mądrze jest trzymać język za zębami. Mimo że była inna niż trzy lata temu, nadal musiała być ostrożna. Z temperamentem Charlesa, nie puściłby jej tego płazem.
Grace podniosła głowę, wymuszając uśmiech. "Panie Montague, czy wszystko w porządku? Dlaczego wygląda pan na tak zdenerwowanego? Czy powiedziałam coś, co pana zirytowało?"
Charles obserwował akt Grace w milczeniu, jego wyraz twarzy był zimny.
Grace poczuła dreszcz na plecach pod jego spojrzeniem i uśmiechnęła się bezradnie. "Panie Montague, jeśli powiedziałam coś nie tak, proszę mnie nie winić. Przepraszam."
Mówiąc to, Grace mrugnęła do Charlesa, nie okazując żadnych oznak prawdziwego przeproszenia.
Oczy Charlesa były ostre i zimne, a on szyderczo się uśmiechnął, balansując na krawędzi gniewu.
Dwóch kolegów Grace trzymało głowy nisko, kurcząc szyje, zbyt przestraszonych, by się ruszyć lub nawet oddychać.
Nawet Emily, siedząca z boku, nie odważyła się mówić, obawiając się, że gniew zwróci się przeciwko niej.
Grace wymusiła uśmiech, wiedząc, że posunęła się wystarczająco daleko i nie mogła już bardziej prowokować Charlesa, bo inaczej nie wyszłaby stąd żywa.
Nagle złapała się za brzuch, udając ból. Kłamała gładko: "Boli mnie brzuch. Przepraszam, muszę iść do toalety."
Pod zimnym spojrzeniem Charlesa, Grace nagle wstała i, poza jego zasięgiem wzroku, mrugnęła do swoich dwóch kolegów, dając im znak, żeby poszli za nią.
Gdy tylko Grace opuściła swoje miejsce, zimny głos Charlesa dotarł do jej uszu: "Stój!"
Grace instynktownie się zatrzymała, trzymając się za brzuch. Pośpiesznie powiedziała: "Przepraszam, panie Montague, naprawdę boli mnie brzuch. Przepraszam."
Nie dając Charlesowi szansy na odpowiedź, Grace odwróciła się i pobiegła.
Gniew ogarnął Charlesa, gdy szybko wstał, próbując złapać Grace. Jednak ona już zniknęła z jego pola widzenia.
Charles, wściekły, uderzył w stół, wyglądając przerażająco. "Cholera!" zaklął. Znowu uciekła!
Nagły wybuch Charlesa sprawił, że dwóch kolegów, którzy chcieli wyjść, zamarło, niepewni, czy zostać, czy odejść.
Tymczasem Grace wróciła do studia projektowego i szybko złożyła rezygnację. Było zbyt niebezpieczne, by Charles znał jej miejsce pobytu; musiała natychmiast odejść.
Po opuszczeniu studia projektowego, czując się winna, Grace zadzwoniła do jednego ze swoich kolegów.
Telefon dzwonił długo, zanim został odebrany. Grace ściszyła głos i zapytała: "Udało ci się wyjść?"