




Część 2. Trzech partnerów alfa
Kiedy Ava odzyskała przytomność, pierwszą rzeczą, którą zarejestrowała, był pulsujący ból głowy i dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Kilka mrugnięć zajęło jej odzyskanie ostrości widzenia, zanim zauważyła nieznane otoczenie. Jej usta zacisnęły się w twardą linię, próbując zrozumieć, co się dzieje.
Ciepłe promienie słońca uderzały w bok jej ciała, zmuszając Avę do zmrużenia oczu przed nagłym blaskiem wpadającym przez francuskie okno. Czy umarła? To niemożliwe. Jej ciało wciąż pulsowało z wyczerpania i braku odpowiedniego odżywienia.
Jej oczy dostrzegły okno. Ściskając prześcieradła w dłoniach, omega zauważyła, że znajduje się w pokoju z kremowymi ścianami, leżąc na miękkim łóżku, co było miłą odmianą.
Omega zaniemówiła, jej usta otworzyły się ze zdziwienia, gdy próbowała to wszystko ogarnąć. Ogromne, samotne łóżko, na którym siedziała, mały stolik nocny obok niej z dzbankiem wody. Na ścianach wisiało kilka abstrakcyjnych obrazów.
Nic innego nie rzucało się jej w oczy. Tylko dwa okna na ścianach i mała kanapa przysunięta do jednego z nich.
Coś było nie tak.
Poranna mglistość niech będzie przeklęta; usiadła i próbowała wstać z łóżka, tylko po to, by syknąć z bólu przeszywającego jej skronie. Ava opadła na zagłówek. Może za minutę lub dwie spróbuje wstać ponownie.
Gdzie ja jestem? Zastanawiała się, czy inna wataha ją schwytała? Ta myśl wywołała dreszcz na jej plecach. Jeśli tak, to może nigdy nie będzie mogła wrócić. Z jej ust wyrwał się cichy jęk, a ręka uderzyła w usta.
Wtedy przypomniała sobie swoje ostatnie wspomnienie. Omega była ratowana przez Alfę, wysokiego i przystojnego. Okazało się, że był jej partnerem. Jej żołądek skręcił się na myśl o byciu oznaczoną przez kogoś, kogo nawet nie znała.
Ava sięgnęła, by delikatnie dotknąć swojej szyi i westchnęła z ulgą, gdy nie znalazła śladu ugryzienia. Przez chwilę martwiła się, że Alfa już ją oznaczył. Może miała szczęście i nadal uważał ją za betę. Omega poczuła, jak jej serce przyspiesza. Myśl o byciu oznaczoną i trzymaną jako więzień sprawiła, że jej serce zamarło. Panika zaczęła zalewać jej umysł, a ona spojrzała w stronę drzwi.
„Halo? Proszę!”
„Czy ktoś tam jest?” Spróbowała ponownie, ale nie otrzymała odpowiedzi. Czy zostawili ją całkiem samą?
Ava odmówiła płaczu, mimo że łzy napłynęły jej do oczu. Musiała być silna, a gdy tylko omega dostanie szansę, ucieknie stąd i poszuka drogi do domu, bez względu na to, jak daleko będzie musiała się posunąć. Kilka agonizujących minut później, coś zaczęło się dziać wokół niej.
W końcu, pomyślała pod nosem.
Dźwięk otwierających się drzwi sprawił, że młoda kobieta poczuła się niespokojna. Głośne stukot obcasów na kafelkowej podłodze odbijał się echem od ścian, a wkrótce przed nią stanęła bardzo atrakcyjna kobieta. Była betą, Ava mogła to wyczuć, była trochę niska i miała na sobie kwiecistą sukienkę, a jej włosy były związane w kok.
Dziewczyna, która nie mogła mieć więcej niż osiemnaście lat, uśmiechnęła się uprzejmie i wyciągnęła krzesło bliżej łóżka. „Och, jesteś już obudzona. Jak się czujesz?”
Ava była zdezorientowana. Czy nie została zabrana przez tego przystojnego Alfę? A może większa wataha zabrała ją od tego Alfy?
„Kim jesteś?” zapytała omega, składając ręce na kolanach. To spowodowało, że zakaszlała, gardło miała suche od wcześniejszego krzyku. Beta natychmiast podała jej szklankę wody, klepiąc ją po plecach, podczas gdy Ava łapczywie piła płyn.
Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo jej ludzkie ciało było spragnione. W lesie głównie spożywała jedzenie w formie wilka i nie zawracała sobie głowy szukaniem jeziora. Głównie z obawy przed zauważeniem przez inne wilki z watahy.
„Potrzebujesz więcej wody?”
Ava oblizała spierzchnięte usta. „Nie, dziękuję.”
„Dobrze,” beta uśmiechnęła się, wracając na swoje miejsce, zanim wbiła wzrok w Avę. „Jestem Rayly, pracuję w klinice watahy. Mój brat uratował cię z lasu kilka godzin temu. Powiedział mi, że straciłaś przytomność.”
„Jesteś lekarzem watahy?”
Beta zarumieniła się. „Nie. Uczę się na lekarza watahy. Jeszcze chodzę do szkoły. Nasz lekarz watahy jest zajęty innymi pacjentami.”
„Och,” Ava skinęła głową. Czuła się brudna, siedząc przed nią. Omega była głodna i potrzebowała prysznica, najlepiej długiego i gorącego. „Co to za miejsce? Gdzie ja jestem?”
„To jest pokój w klinice. Nie martw się; jesteś tutaj bezpieczna. Kilka mil stąd znajduje się nasz dom watahy.”
Więc miała rację. Ten Alfa należał do watahy i przywiózł ją tutaj. Oczywiście, że tak. W momencie, gdy go zobaczyła, omega poczuła, że jest członkiem watahy.
„Jak się czujesz? Jesteś poważnie odwodniona, dlatego zemdlałaś. Poprosiłam naszą gospodynię, żeby zrobiła świeży sok pomarańczowy i dodała trochę glukozy. Kiedy to wypijesz, poczujesz się lepiej.”
„Uh, dzięki... chyba?” Przegryzła wargi, przytłoczona hojnością. Omega miała tyle pytań, zaczynając od jej brata i czy Alfa ją rozpoznał. Miała nadzieję, że nie.
„Nie ma za co. Dlaczego nie odpoczniesz chwilę? Przyjdę sprawdzić, jak się czujesz w porze obiadowej. Brzmi dobrze?”
„T-Tak”
Jej oczy natychmiast otworzyły się szeroko, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Rayly położyła uspokajającą dłoń na jej ręce, dając znak osobie po drugiej stronie, żeby weszła. Omega wahała się na początku, ale zerknęła w stronę drzwi, wdychając ostry, znajomy zapach. Jej serce zaczęło bić głośno, gdy zobaczyła Alfę wchodzącego do środka.
Jej partner.
Przełknęła gulę w gardle, gdy zapach stał się intensywniejszy. Wtedy omega zauważyła inną postać za nim. Na jej twarzy pojawił się grymas, gdy do pokoju wszedł kolejny Alfa. Jej oddech utknął w gardle, a mrowienie rozprzestrzeniło się po całym ciele, gdy uderzył ją silny zapach.
Drugi Alfa był definicją doskonałości. Miał krótkie brązowe włosy w porównaniu do tego, który ją uratował. Jego burzowe szare oczy były miękkie i ciepłe, wpatrując się w jej, gdy obaj zaczęli zbliżać się do łóżka.
Kolejny partner? Słowo to dźwięczało jej w uszach, sprawiając, że jej policzki zarumieniły się. Triady były powszechne w watahach z powodu malejącej populacji omeg. Ava nie myślała, że również przez to przejdzie.
Omega musiała walczyć z impulsem, by uklęknąć w obecności tych dwóch potężnych istot, co sprawiało, że czuła się niesamowicie oszołomiona. Ava nigdy wcześniej nie miała takiej reakcji na Alfę i była bezradna, mogąc jedynie omdlewać na widok imponującego widoku przed sobą.
„Dante!” Rayly wykrzyknęła z oburzeniem, odwracając się do swojego brata. „Co tu robisz? Mówiłam ci, żebyś trzymał się z dala od kliniki.”
Och. Więc ten, który ją uratował, nazywał się Dante. Omega powtórzyła to imię w myślach, rumieniąc się. To było takie piękne imię dla Alfy.
Dante wydał krótki śmiech, gładki, bogaty śmiech jak muzyka dla jej uszu. Oczy Alfy zmarszczyły się przy oczach, tworząc linie śmiechu na jego czole. Zadrżała, ściskając prześcieradła, aż jej knykcie zbielały. Jak śmiech może być tak ujmujący?
„Ares chciał zobaczyć tę tajemniczą betę, którą uratowałem.”
Oczy Avy natychmiast zwróciły się ku Alfie stojącemu obok Dantego, jego usta były otwarte. Wzruszył ramionami. Ares. Czy obaj musieli mieć tak greckie imiona? Z drugiej strony ich uroda pasowała do ich imion.
Wtedy dotarło do niej, że Dante nazwał ją betą. Nie omegą. Było jasne, że Alfa nie miał najmniejszego pojęcia o jej statusie.
Z jej ust wyrwało się westchnienie ulgi. Panikowała bez powodu.
Zanim którykolwiek z nich zdążył cokolwiek powiedzieć, drzwi otworzyły się z głośnym trzaskiem i ktoś inny wszedł do pokoju. Ava powstrzymała jęk, który groził wydostaniem się z jej ust. Kolejny Alfa, w całej swojej eterycznej chwale, nagle stanął przed nią. I był wściekły.
„Zach?” Ktoś wykrzyknął jego imię.
Jej omega skłoniła głowę ze strachu, gdy tylko ich oczy się spotkały. Alfa Zach przeszedł obok niej bez najmniejszego zainteresowania. Nie mogła powstrzymać ostrego ukłucia odrzucenia i musiała walczyć z narastającą chęcią, by uklęknąć i błagać o niepodzielną uwagę Alfy.
Na szczęście kontrolując się, Ava postanowiła obserwować w milczeniu, podczas gdy nieprzerwane spojrzenie Zacha skupiło się na Dantem. Wyprostował się i przeszedł przez pokój trzema szerokimi i eleganckimi krokami, zatrzymując się tuż przed Dantem i Aresem.
Czas znów zdawał się zatrzymać, gdy wszyscy wstrzymali oddech, czekając z niepokojem na to, co Zach zrobi.