




Rozdział 7
-Emory-
Mam kąpiel przygotowaną dokładnie tak, jak lubię - gorącą jak lawa, z aromatycznymi olejkami i bąbelkami na wierzchu - kiedy układam telefon, ręcznik i książkę na stoliku przy wannie, gotowa zadzwonić do Cory i opowiedzieć jej wszystko. Cora i ja jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami od lat. Byłyśmy współlokatorkami na studiach, obie spędzałyśmy większość dni na zajęciach w skrzydle sztuk pięknych. Ja pilnie zdobywałam dyplom z projektowania wnętrz, aby spełnić swoje marzenia, a Cora studiowała dziennikarstwo, aby spełnić swoje. Teraz pracuje w tabloidzie, ale to tylko przystanek na jej drodze. Pewnego dnia dostanie się do New York Timesa i będzie pisać mocne artykuły miesiąc po miesiącu. Cora to typ osoby, o której zawsze wiesz, że zajdzie daleko; zawsze ciężko pracowała, zawsze była zdeterminowana i zawsze wiedziała, jak najlepiej wykorzystać to, co ma, aby osiągnąć swoje cele. Przyznam, że trochę korzystałam z jej kontaktów na studiach, ale zawsze była przy mnie, kiedy jej potrzebowałam, i nie wyobrażam sobie, żeby powiedzieć komuś innemu o Panu Anatomii, zanim powiem jej.
Telefon dzwoni długo, ale myślę, że to tylko moje oczekiwanie na opowiedzenie komuś, jak absolutnie przystojny jest Logan. W końcu Cora odbiera.
"Heeej, najlepsza przyjaciółko, kolejna noc w domu?" Zawsze myśli, że powinnam częściej wychodzić. Szczerze mówiąc, mogłabym wychodzić mniej, ale ona uwielbia próbować nowych klubów w dniu otwarcia i każda dziewczyna powinna mieć wsparcie w nowym miejscu.
"Tak, ale nie dlatego dzwonię. Masz może jakieś 45 minut, żeby posłuchać, jak zachwycam się mężczyzną, którego dziś poznałam?" Słyszę muzykę w tle, ale nie jest głośna jak w klubie. Musi być na prywatnej imprezie, znowu nawiązuje kontakty.
"Mężczyzna?! Stop, Emory! Mam całą noc, żeby rozmawiać o nowym mężczyźnie! Opowiadaj wszystko! Czy jest przystojny? Czy jest seksowny? Czy ma dużego kutasa, na którym możesz jeździć? Tylko najlepsze dla mojej dziewczyny!" Jest taka śmieszna, kiedy jest podchmielona, ale muszę przyznać, że chichoczę - chichoczę! Jak uczennica! - kiedy pyta.
"Tak, mężczyzna. Mężczyzna, Cora, nie bóg seksu! Nie widziałam jego kutasa, bo dopiero go dziś poznałam, ale z tego, co mogę powiedzieć... Dziewczyno, jest ogromny. Jest gorący jak włoski ogier, a sposób, w jaki wypełnia swój garnitur, zatrzymałby ruch na ulicy. Spotkaliśmy się na klatce schodowej w pracy dzisiaj, a wieczorem odprowadził mnie do domu i... Cora, nie uwierzysz!"
"Chwila, wzięłaś schody? Czy winda była zepsuta?" zapytała z obraźliwym tonem. Przyznam, że nie ćwiczyłam zbyt dużo od czasu, gdy zaczęłyśmy studia, ale nie ma powodu, żeby być niegrzeczną. "Nieważne, po prostu mów już! Co takiego nie uwierzę?" Nigdy nie mogła znieść napięcia. Ja też nie, ale tylko w przypadku książek.
"Pocałował mnie!" Technicznie rzecz biorąc, to ja go pocałowałam, ale on zareagował o wiele bardziej, niż się spodziewałam, więc to wciąż prawda. "Prosto przed budynkiem, Bogiem i wszystkimi! I nie, wzięłam schody, żeby być zdrowa, bardzo ci dziękuję." W końcu to z siebie wyrzuciłam. Teraz, gdy ktoś inny o tym wie, wydaje się to bardziej realne. "Cora, on jest niesamowity. Naprawdę się zgraliśmy, jakbyśmy byli bratnimi duszami czy coś takiego. Ma zżytą rodzinę - powiedział, że są jak wataha wilków!" Chichoczę, wspominając to. "I ma młodszego brata, o którego bardzo dba, jest pasjonatem swojej pracy i społeczności, a do tego jest tak cholernie przystojny, że ledwo mogę to znieść." Zdaję sobie sprawę, że teraz się rozczulam, ale nie mogę przestać.
"No dobrze, jeśli jest taki wspaniały, to co z nim nie tak? Dlaczego jest singlem?" Krytyczna Cora znowu uderza. Zawsze dziurawi moje romantyczne fantazje.
Nie wiem, Cora. Dopiero go dziś poznałam! Daj mi zobaczyć, jak pójdzie ta randka, zanim zacznę szukać wad w jego charakterze. Może po prostu długo skupiał się na pracy i dopiero teraz jest gotowy na związek, albo może niedawno zakończył długi związek i czuje się na tyle wyleczony, żeby znowu randkować. Jestem pewna, że to wyjdzie w sobotę. Czy nie możesz po prostu być szczęśliwa i podekscytowana dla mnie teraz? Proszę?
"Och, Emory, wiesz, że jestem tak podekscytowana dla ciebie. Po prostu nie chcę, żebyś została zraniona. Masz tak romantyczne serce, że masz tendencję do skakania na głęboką wodę. Czasami czuję, że muszę cię przed tym chronić." Przypuszczam, że ma rację, ale chciałam, żeby ten telefon mnie podbudował, a nie zdołował. Muszę zebrać odwagę, żeby pewnie pójść na sobotnią randkę, inaczej będę tylko drżącą kupką nerwów przez cały czas. "W każdym razie, muszę wracać do tego kontaktu. Gratulacje, kochanie! Powodzenia w sobotę! Buziaki!"
Czuję się teraz trochę niespokojna, gdy Cora i ja nie omawiamy każdego szczegółu moich interakcji z Loganem. Miałam nadzieję, że dostanę od niej więcej rad niż "uważaj, żeby nie był psychopatą." Już to robiłam. Ok, naprawdę nie robiłam, ale byłam świadoma możliwości i konsekwencji. Jestem dużą dziewczynką i myślę, że Cora zna mnie tak długo, że czasami o tym zapomina.
-Logan-
Stoję przed szeregiem szczeniaków, z założonymi rękami, starając się tak bardzo utrzymać poważną minę, że powinienem być nominowany do Oscara. Szczeniaki teraz się wiercą, niekomfortowo w ciszy. Pozwalam, żeby trwała jeszcze kilka sekund, żeby się spocili, zanim w końcu zapytam, co muszę wiedzieć.
"Co to za bójka, o której słyszałem? Co to ma znaczyć? Kto ją zaczął?" Na końcu dodaję trochę warczenia, ale Landon przewracający oczami za plecami dzieci sprawia, że myślę, że przesadzam. Szczeniaki zaczynają mówić wszystkie naraz.
"To był Mason!"
"To była Bobbie!"
"To był Luke!" Groźnie chrząkam i czekam chwilę, aż kłótnia ucichnie, ale tuż przed tym, jak zamierzam znowu się odezwać, mały głosik odzywa się na końcu.
"To ja, Alfa. Ja to zaczęłam. To wszystko moja wina." Mała Lexie zawsze próbuje wziąć winę na siebie. Byłoby to bardziej przekonujące, gdyby kiedykolwiek źle się zachowywała i nie była dosłownie o połowę mniejsza od innych dzieci w tym szeregu, ale nie będę jej tego mówił. Zamiast tego kucam na jej poziomie, żeby spojrzeć jej prosto w oczy i dowiedzieć się prawdy.
"No dobrze, Lexie, skoro zaczęłaś bójkę, to jesteś najbardziej kompetentna, żeby mi powiedzieć, dlaczego to się stało. Potrzebuję całej prawdy i tylko prawdy. Masz dziś jakieś kłamstwa w ustach?" Udaję, że zamierzam zajrzeć jej do gardła, żeby sprawdzić, czy nie ma tam kłamstw, co sprawia, że chichocze zamiast płakać, jak wyraźnie chce.
"Alfa, Mason śmiał się z Bobbie, a ona była bardzo smutna, więc powiedziałam mu, że moja mama mówi, że czasem chłopcy mogą być złośliwi, kiedy lubią dziewczynę, ale to nie jest wymówka i muszą komunikować się zamiast, żeby dziewczyny nie musiały znosić bzdur. Ale Mason powiedział, że nie lubi Bobbie i nie ma żadnych bzdur, a Luke się śmiał i powiedział, że oczywiście, że lubi, bo dziewczyny są obrzydliwe, a Mason lubi obrzydliwe rzeczy. Nie powinnam była tego mówić, Alfa. Wszyscy się wkurzyli." Dokładnie tak, jak się spodziewałem. Sherri - matka Lexie - ma zwyczaj rozmawiać z Lexie jak z dorosłą w miniaturze. To pomocne, bo jest bardziej emocjonalnie dojrzała niż rówieśnicy, ale w takich sytuacjach próbuje wyjaśniać idee, które sama tylko częściowo rozumie. To urocze przez większość czasu.
"Hmm. Mason, Luke, nie zgadzacie się z tym? Czy tak to się stało?" Patrzę im obu w oczy, chcąc, żeby sprostali oczekiwaniom.
"... Nie mam bzdur. Jestem mądry." Mason wyjaśnia z kwaśną miną. Luke tylko kiwa głową, patrząc na ziemię.
"Oh, Mason. To nie znaczy 'bzdury' w sensie głupoty. To po prostu oznacza bycie zabawnym. Możesz być mądry i nadal mówić bzdury. Teraz. Chcę, żebyście wszyscy czterej się przytulili tutaj, gdzie mogę was widzieć. Potem chcę, żebyście pobiegli do domu i powiedzieli rodzicom, że Alfa powiedział, że potrzebujecie dziś wyjątkowo długiej kąpieli. Słyszycie mnie?" Nie spuszczam ich z oczu, dopóki nie dostanę niechętnego kiwnięcia głową od każdego z nich. Gdy tylko wstaję, pocieram brudne włosy najbliższych dwóch i odwracam się, żeby ich zwolnić, na mojej twarzy pojawia się uśmiech, z którym walczyłem przez cały czas. Uśmiecham się jeszcze bardziej, gdy wszyscy jęczą, jakby nie mogli mnie usłyszeć tylko dlatego, że na nich nie patrzę. Cieszę się, że Lexie była na obrzeżach sytuacji; o wiele łatwiej jest rozwiązać te małe problemy, gdy na miejscu jest ktoś, kto mówi prawdę.
"Długie kąpiele, co? Poczekaj, aż wyjdzie na jaw, że Alfa Logan popiera okrutne i nietypowe kary." Landon śmieje się, prawdopodobnie zadowolony, że to ja mogłem się tym zająć zamiast niego. On jest bardziej skłonny do rozwiązywania problemów siłą, ale oczywiście nie można tego robić, gdy są małe. Dlatego dbam o to, żeby być blisko stada i mieć telefon włączony nawet podczas pracy. Uwielbiam utrzymywać równowagę między obiema odpowiedzialnościami. Śmieję się z nim i właśnie gdy zamierzam klepnąć go w ramię, on bierze głęboki oddech. "I nie myśl, że tego nie czuję, Logan. Masz szczęście, że dzieci były zbyt zajęte swoimi problemami, żeby zauważyć podniecenie przylegające do twoich ubrań. Nie chciałbym być tobą, gdy ich rodzice zorientują się, że musiałeś im to wyjaśniać. Czy ona... ona jest twoją partnerką? To ona cię tak pochłonęła? Dlaczego nic nie powiedziałeś? Musisz ją zdobyć!"
"To trochę bardziej skomplikowane. Jest człowiekiem. Muszę zacząć powoli." Pocieram tył szyi, zawstydzony przyznaniem, że nie chciałem zmywać jej zapachu z mojej skóry, dopóki nie będę pewien, że wkrótce znowu ją poczuję. Landon uśmiecha się do mnie złośliwie.
"Zaufaj mi, bracie. Spotkałem wielu ludzi, którzy pójdą tak szybko, jak chcesz. Musisz tylko to umiejętnie rozegrać. Rozumiem, że to może być trudne dla ciebie." Jego uśmiech tylko się powiększa, gdy uderzam go w ramię. Mam mnóstwo umiejętności. Do dziś miałem więcej sukcesów niż on i on o tym wie. Ale teraz mam Emory i ta część mojego życia jest za mną na zawsze. Dobrze, że tak. Jestem zdenerwowany, ale też naprawdę podekscytowany rozpoczęciem nowego etapu mojego życia, etapu "zakochania", i już wiem, że będzie to wymagało umiejętności. Dobrze, że mam ich mnóstwo.