




Rozdział 6
-Emory-
Stoję przed moim blokiem, zastanawiając się, jak pożegnać się z nim, żeby nie pomyślał, że chcę się go pozbyć. Jest zdecydowanie za wcześnie, żeby zaprosić go do siebie, ale muszę jak najszybciej zdjąć te szpilki, bo inaczej odgryzę sobie stopy przy kostkach. Przyłapuję się na przygryzaniu wargi i właśnie wtedy, gdy podnoszę wzrok na niego, on chrząka, jakby chciał powiedzieć coś w stylu „no to do widzenia”, a ja postanawiam być odważna. Oczywiście, że mu się podobam z jakiegoś powodu, a pocałunek na pożegnanie nie byłby zbyt szybki, prawda? Więc chwytam jego koszulę i nagle się całujemy. O cholera, jak my się całujemy.
Czuję, jak moje plecy uderzają o ścianę, a przód zderza się z Loganem, potem jego ręka mocno chwyta moje włosy z tyłu głowy, przechylając ją dokładnie tam, gdzie chce, i myślę, że nigdy więcej nie chcę oddychać, chyba że powietrze pochodzi z jego płuc. Zapach jego perfum sprawia, że moje sutki twardnieją, a rzęsy trzepoczą. Co on, do diabła, nosi, feromony?? Ma w sobie jakiś zapach cedru i coś jeszcze, co pachnie jak dzikie lasy. To jest naprawdę odurzające i chcę wspiąć się na niego po więcej.
W trakcie najlepszego pocałunku w moim życiu - jak dotąd, mam nadzieję - czuję, jak Logan przesuwa jedną rękę po moim biodrze i wokół mojej pupy. Jęknęłam, gdy pociągnął moje biodra do siebie, żebym mogła poczuć jego erekcję, a już i tak zawstydzający jęk przerwał się piskiem. Powinnam po prostu zrobić sobie billboard z moją twarzą i napisem „Dawno nie było!”. Niestety, moje wrażenie zabawki do piszczenia sprawia, że Logan wydaje najpyszniejszy śmiech przeciwko moim ustom, zanim się odsuwa. W końcu dochodzę do siebie na tyle, żeby usłyszeć jednego z moich uroczych sąsiadów, który gwiżdże na nas przez swoje zepsute okno, i czuję zwykłe zapachy, które unoszą się wokół mojego wejścia - głównie z kontenerów na śmieci, dzięki Bogu. Wiem, że mogłoby być o wiele gorzej, ale to na pewno nie jest malownicze miejsce na całowanie się. Opieram czoło o jego teraz pomiętą, białą koszulę, próbując ukryć moje czerwone policzki.
„To wystarczający pokaz na dzisiaj, kochanie. Dlaczego nie pójdziesz na górę i nie ochłodzisz twarzy? Nie zapomnij zamknąć drzwi na klucz.” Nadopiekuńczy facet. Rezygnując z ukrywania rumieńca, uśmiecham się do niego i mówię, że tak zrobię, przypominając mu, że potrafię o siebie zadbać. Szczerze mówiąc, żyłam sama przez lata i moje życie było prawie niepokojąco spokojne.
„Dobrze.” Mówię do niego. „Mrugnę światłem, żebyś wiedział, że dotarłam bezpiecznie, ale tylko dlatego, że masz tyle lęków. Może powinieneś rozważyć terapię. W każdym razie, dobranoc, Logan!” On się śmieje i przewraca oczami.
„Dobranoc, Emory. Z góry dziękuję za włączenie światła dla mnie.”
Odwracam się i idę do drzwi wejściowych, zamykając je ostrożnie za sobą, zanim krótko piszczę „o mój Boże!” w dłonie. Kiedy już się uspokoję, odchrząkuję i idę do swojego mieszkania. Najpierw muszę przygotować sobie kąpiel, potem zadzwonić do Cory i opowiedzieć jej wszystko. Jeszcze nie wydaje mi się to realne, ale pośpiesznie włączam i wyłączam światło kilka razy, kiedy wchodzę, na wszelki wypadek.
-Logan-
Wciąż śmieję się do siebie z tego małego pisku, kiedy słyszę dzwonek telefonu. Kiedy sprawdzam ekran i widzę, że to mój brat, a zarazem mój beta, odbieram z ochotą. „Landon? Co jest?”
„Hej Logan, kiedy będziesz w domu?” Tajemniczy mały drań.
„Właśnie wracam. Co. Jest?”
„Mała sprzeczka z kilkoma młodymi. Chciałem wiedzieć, czy będziesz na czas, żeby ich opieprzyć przed snem, czy mam się tym zająć. Zwykle dajesz mi znać, kiedy będziesz późno.” Słyszę pytanie, którego nie zadaje, ale nie chcę mu mówić, dopóki nie zobaczę go osobiście. I tak nie będę mógł tego przed nim ukryć, mając jej zapach na sobie.
„Po prostu coś mnie zatrzymało. Jestem pewien, że opowiem ci wszystko, kiedy wrócę do domu. Jak się dziś miała wataha?”
Pozwalam Landonowi opowiedzieć mi wszystko, podczas gdy zarzucam marynarkę na ramię i biegnę do domu, starając się nie myśleć o Emory i wszystkich dźwiękach, które dla mnie wydawała. Wiem, że na końcu to będzie przegrana sprawa - będę coraz bardziej rozproszony przez nią, dopóki nie osiedlimy się w naszym związku - ale nie mogę się powstrzymać od chęci delektowania się tą podróżą. W końcu będziemy mieli to tylko raz - lepiej naprawdę to przyswoić, żebyśmy mogli kiedyś opowiedzieć o tym naszym własnym młodym. Chryste, brzmię coraz bardziej jak dziewczyna z każdą minutą - w tym tempie, do końca tygodnia będę miał nadzieję, że Emory jest lesbijką.
Kiedy wracam do domu, wszyscy patrzą na mnie z uniesionymi brwiami. Wszyscy mogą wyczuć zapach Emory na mnie, a sposób, w jaki nasze zapachy już zaczęły się mieszać, oznacza ją jako moją. Udaję pewność siebie, nikt i tak nie ma autorytetu, żeby zatrzymać i przesłuchać alfę. Zakładam swoją „twarz misji” i kieruję się tam, gdzie Landon zgromadził młodych. Czas ustanowić porządek.