Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5

-Logan-

Nie wiem dlaczego, ale nie spodziewałem się, że będę się tak dobrze bawił. Wiedziałem, że między mną a Emory będzie chemia, i nawet spodziewałem się, że będziemy się dobrze dogadywać, bo przecież jesteśmy sobie przeznaczeni. Nie spodziewałem się jednak, że będzie tak zabawna, kiedy w końcu uda mi się ją rozluźnić na tyle, by mogła myśleć poza instynktownym podnieceniem - nie żebym miał coś przeciwko temu.

Kiedy po raz pierwszy poczułem jej intensywny zapach po zaproszeniu jej na kolację, myślałem, że zemdleję, bo cała krew odpłynęła mi z mózgu. Nie mogę nawet znaleźć porównania, to po prostu... mój nowy ulubiony zapach. Sprawia, że chcę ją drażnić przez cały dzień, każdego dnia, aż w końcu trafi do mojego łóżka, tylko po to, by ten zapach mógł przeniknąć moją skórę, włosy, nos i każdą cząsteczkę mojego ciała - ale potem zdaję sobie sprawę, że inni tacy jak ja też by to czuli, a już teraz jestem zbyt zaborczy, by to znieść. Wystarczająco trudno jest mi dzielić się jej uśmiechami z kimkolwiek innym.

Przyznaję, że mam trudności z utrzymaniem mojego wilka na smyczy. Jego pomysł na świetny sposób na przełamanie lodów to wciągnięcie jej do jednej z tych brudnych uliczek, przyciśnięcie do ściany i całowanie. To mogłoby zadziałać z wilczycą, która czułaby nasze połączenie tak samo jak ja, ale człowiek wymaga delikatniejszego podejścia. Albo w ogóle braku dotyku na samym początku. Kolejnym problemem mojego wilka jest to, że ona mieszka w niezbyt bezpiecznej części miasta. Nasza partnerka musi być żywa i cała, aby mogła być nasza na zawsze. Podzielam ten problem, ale oczywiście niewiele mogę zrobić, dopóki nie dowiem się, kto jest właścicielem jej budynku. Jeśli uda mi się go kupić, mogę przeprowadzić remont i upewnić się, że ma najlepsze dostępne środki bezpieczeństwa, dopóki nie poznamy się na tyle dobrze, by mogła się do mnie przeprowadzić. Zastanawiam się, czy Ollie miałby coś do powiedzenia na ten temat? Będę musiał go później zapytać.

„Powiedz mi, Emory, jesteś z miasta? Masz południowy akcent, więc zgaduję, że nie.” Zastanawiam się, jak daleko mieszka od swojej rodziny? Ledwo omijam podejrzaną kałużę, kiedy czekam na jej odpowiedź.

„Jestem właściwie z Karoliny Północnej, z prowincji. Czułam się tam tak stłamszona, otoczona polami i traktorami. Uwielbiam możliwości, jakie daje miasto, nawet jeśli czasem tęsknię za ciszą z domu. Ruch uliczny tutaj jest nieustanny, i jestem pewna, że pewnego dnia znajdę w nim ukojenie, tak jak w dźwiękach pociągów w domu. Kłótnie moich sąsiadów są trochę trudniejsze do zniesienia.” Więc nie jest fanką swojego budynku. Tanie wygłuszenie to znak, że oszczędzano na innych rzeczach, a Emory zasługuje na lepsze i bezpieczniejsze miejsce. Założę się, że nawet nie ma zamka na drzwiach wejściowych.

„Moi rodzice i rodzeństwo wciąż tam mieszkają - ledwo wiążą koniec z końcem, dopóki nie 'osiągnę sukcesu' i nie sprowadzę ich wszystkich do siebie. Nie jestem pewna, czy wszyscy dalibyśmy radę znowu razem mieszkać. Pamiętam legendarne kłótnie między mną a moimi braćmi.” Dobrze. Zostaje tutaj. Wymyślimy domek gościnny dla reszty jej rodziny albo coś w tym stylu.

„Bracia, liczba mnoga? Ile masz rodzeństwa?” Bracia mogą być problemem. Mam... pewną reputację... i nie chciałbym ich skrzywdzić, kiedy wszyscy staramy się tylko, by Emory była szczęśliwa i bezpieczna. Lepiej nie zakładać wrogów, kiedy mogę znaleźć sojuszników.

„Tylko trójka, dwóch braci i siostra. Mieliśmy naprzemiennie - chłopak, dziewczyna, chłopak, dziewczyna - a ja jestem druga. Mój starszy brat to Bryan, potem ja, potem Hunter, a najmłodsza i najbardziej rozpieszczona to Elliana. Hunter uważa, że tylko dlatego, że urósł większy ode mnie, to jest moim starszym bratem, ale ja zawsze będę pamiętać, jak ubierałam go w sukienki, kiedy byliśmy mali. Masz rodzeństwo?” Zerka na mnie spod rzęs, a moje serce robi się ciepłe i miękkie w piersi. Nigdy nie mogę o tym powiedzieć chłopakom, pod groźbą utraty mojej męskiej karty. Wielki, zły alfa, który mięknie na widok nieśmiałości. Cholera.

„Mam młodszego brata, ale to wszystko. Mamy jednak bardzo zżyte... dalsze rodziny. Wszyscy mieszkamy blisko siebie - jak jakiś wilczy klan.” Dodaję trochę śmiechu i sprawdzam jej reakcję kątem oka. Na szczęście, śmieje się razem ze mną.

„Chciałabym, żeby nasza dalsza rodzina była bliżej. To musi być takie miłe mieć wokół siebie tak dużą sieć ludzi - musisz mieć kogoś do wszystkiego!”

„Myślę, że tworzymy własną małą społeczność, ale to też oznacza, że sprawy każdego są sprawami wszystkich, co czasami może być strasznie irytujące. Jestem pewien, że wszyscy będą wiedzieć o naszej randce do niedzielnego wieczoru.” Poruszam się za szybko. Jeszcze nie byliśmy na randce, a ja już mówię, jakby miała poznać klan! Muszę znaleźć sposób, żeby się wycofać, zanim ją przytłoczę. Może łatwiej byłoby po prostu powiedzieć jej wszystko na początku, żeby mieć jakieś wytłumaczenie poza „CZERWONA FLAGA: STALKER”, ale teraz jest już za późno.

„Brzmi jak każde małe miasteczko - pamiętasz, że jestem przyzwyczajona do życia w akwarium? Moi rodzice przeprowadzili się do Hickory, kiedy urodził się mój brat, a my wciąż byliśmy 'nową rodziną', kiedy wyjeżdżałam.” Staram się, żeby moje westchnienie ulgi nie było zbyt zauważalne, ale cieszę się, że rozumie. Z drugiej strony, czuję, jak moje ramiona coraz bardziej się napinają, im bliżej jesteśmy jej mieszkania. Nienawidzę, że codziennie chodzi tą trasą przez śmieci i graffiti - wyglądają na oznaczenia gangów, co jest jeszcze gorsze. Mam nadzieję, że nigdy nie pracuje do późna, ale nawet wychodzenie na czas oznacza, że zimą wraca do domu po ciemku.

„Zawsze chodzisz do pracy? To musi być trudne w szpilkach - nie mogę sobie wyobrazić, jak kobiety w ogóle w nich chodzą.” Proszę, powiedz, że nie, proszę, proszę?

„Nie.” Dzięki Bogu! „Niedawno zaczęłam, żeby być trochę zdrowsza. Nowy rok, nowa ja i te sprawy. Jestem przyzwyczajona do szpilek, ale wciąż przyzwyczajam się do zmiany czasu dojazdu.” To lepsze niż myślałem, ale... jak mam ją tak chronić? Najlepiej być po prostu szczerym. Jak dotąd dobrze przyjęła te kawałki prawdy, które jej dałem.

„Może mógłbym wracać z tobą, jeśli nie będę pracował do późna. Czy wzięłabyś taksówkę do domu, jeśli utknę w biurze? To wydaje się... że samochód byłby dla ciebie bezpieczniejszy.” To załatwiłoby wieczory, przynajmniej. Nie jestem pewien, jak mógłbym ją namówić na samochód rano, kiedy sam chodzę do pracy, ale zaczniemy tutaj, i nie wiem, jak wyjaśnić kierowcę tylko dla niej, nie wychodząc na super kontrolującego... co, szczerze mówiąc, chyba jest.

„Jestem całkowicie w porządku, dziękuję za ofertę. Nie miałam żadnych problemów, a jeśli będę miała w przyszłości, mam zarówno gaz pieprzowy, jak i brązowy pas w karate.” Świetnie. Dodam śledzenie jej do moich porannych treningów - nie żebym miał coś przeciwko jej śledzeniu.

„Doceniam twoją niezależność, ale-”

„Nie. Dziękuję, Logan. Nie potrzebuję kierowcy. Ale spacer z tobą był miły, powinniśmy to powtórzyć kiedyś.” Jest uparta, zauważone. W tym momencie zdaję sobie sprawę, że jesteśmy przed jej mieszkaniem. Skończyły mi się szanse na dalsze przedstawienie mojej sprawy, ale mam szansę, może, pocałować ją na pożegnanie? Lepiej nie naciskać na szczęście, myślę. To już było dość dużo, jak na ludzkie standardy.

Previous ChapterNext Chapter