




Rozdział 4
-Emory-
Praca jest trudna, kiedy twój mózg nie działa. A raczej, kiedy twój mózg jest zajęty robieniem czegoś znacznie mniej użytecznego. Znów i znów potrząsałem głową, próbując skupić się na tym, co powinienem robić. Mimo wytycznych klienta, ciągle skłaniałem się ku męskim brązom i ciepłym, gładkim odcieniom beżu z akcentami ciemnego fioletu, gdzie jego usta idealnie podkreślały resztę twarzy... cholera. Wygląda na to, że dwie z moich trzech postanowień idą do kosza. Nie ma szans, żebym go jeszcze kiedyś zobaczył - nawet jeśli przypadkiem wpadlibyśmy na siebie w pracy, czego nigdy wcześniej nie robiliśmy, nie sądzę, żebym mógł spojrzeć mu w twarz po tym, jak zrobiłem z siebie idiotę. Przeanalizowałem naszą krótką rozmowę raz za razem, mając nadzieję, że wypadłem bardziej gładko, niż mi się wydaje. Szczerze mówiąc, w retrospekcji jest jeszcze gorzej.
Pan Anatomia - Logan, ma na imię Logan - może być najgorętszym facetem, jakiego kiedykolwiek widziałem na żywo, ale jest daleko poza moim zasięgiem. Zwłaszcza jeśli nie potrafię zapanować nad swoim pieprzonym językiem. Jak na stosunkowo małą część mojego ciała, moje usta wpędziły mnie w więcej kłopotów, niż chciałbym rozważać. Najlepsze, na co mogę liczyć, to że całkowicie o mnie zapomni i może za kilka lat spotkam go ponownie. Do tego czasu będę miał inną fryzurę, może inny styl, zrzucę te piętnaście... dwadzieścia kilogramów i będę całkowicie nie do poznania jako dziwak ze schodów. Wtedy, o wtedy, moja przyszła wersja może go uwieść i może nawet zaspokoić to nierozsądne pragnienie. Mogę być wystarczająco cierpliwy, aby grać w długą grę, prawda? Stan mojej bielizny mówi, że raczej nie. To może być na tyle niewygodne, że zamiast iść pieszo te dziewięć przecznic do domu, wezmę taksówkę.
Właśnie się pakuję - czterdzieści dwie minuty później niż zwykle, żeby nadrobić późniejsze rozpoczęcie pracy, co wymagało bardzo szybkiego mówienia, aby przekonać mojego menedżera - kiedy czuję, że cień blokuje światło zza mojego biurka. Ponieważ powinienem być ostatnią osobą tutaj dzisiaj, jestem zrozumiale zaniepokojony. Wciąż zastanawiam się, czy uznać obecność tej osoby - musiał to być mężczyzna, nie znam żadnej kobiety tak wysokiej i szerokoramiennej - kiedy on odchrząkuje. Znam ten głos, nawet bez słów. Analizowałem niuanse tego głosu przez cały dzień. Cholera, znowu.
Z lekkim grymasem - bądź odważny, Emory - obracam się tylko po to, by stanąć twarzą w pas z obiektem mojej ostatniej obsesji. Odchylam głowę do tyłu, bo nie dał mi wystarczająco dużo miejsca, żeby wstać bez bycia - przełyk - tuż obok niego. Chociaż nie miałbym nic przeciwko, jestem pewien, że w tym momencie jest o jeden zły ruch od wezwania policji, żeby zawieźli mnie do najbliższego psychiatry. Czy policja to robi? Nie jestem nawet całkowicie pewien, kto jest odpowiednią służbą do tego, czy taka w ogóle istnieje... Cholera! Bądź obecny! Co ja w ogóle mam powiedzieć?
„Więc... mogę ci jakoś pomóc?” jęczę w myślach. Boże, cokolwiek innego byłoby lepsze. Czuję, jak moje policzki zaczynają się rozgrzewać, dopasowując się do koloru moich włosów. Jestem pewien, że w tym momencie wyglądam jak jakiś filcowany pomidor. Na szczęście dla mnie, Logan uśmiecha się na moje niezamierzone nawiązanie do poranka. Wydaje się, że nie śmieje się całkowicie ze mnie, a gdybym potrafił śmiać się z siebie w tej sytuacji, mielibyśmy moment jak z filmu Hallmark. Po prostu nie mogę przezwyciężyć swoich nerwów i niezręczności na tyle, by osiągnąć ten poziom elegancji.
„Tym razem faktycznie możesz. Dobry wieczór, Emory. Czy mógłbyś zejść ze mną na dół?” W końcu robi krok w tył, pozwalając mi wyjść z krzesła. To zarówno ulga, jak i rozczarowanie, w zależności od tego, której części mojego mózgu pytasz - gadającej małpy lęku czy pyszniącej się lisicy, która jest obecnie trochę niedożywiona.
„Nie... wcale. Co mogę dla ciebie zrobić?” Mam kilka pomysłów, jeśli jest otwarty na sugestie.
„Pracuję kilka pięter wyżej, w zarządzaniu projektami. Chciałem zapytać o twoją pracę - jak ci idzie, co twoim zdaniem można by poprawić, tego typu rzeczy. A potem... chciałem zaprosić cię na randkę. Chciałbym, żebyś dołączył do mnie na kolację w ten weekend.” Logan po prostu to wyrzuca - spokojny, pewny siebie, cholernie atrakcyjny. Chciałbym zjeść kolację, a potem śniadanie następnego ranka, jeśli mam być szczery, ale nie mogę wymyślić niczego poza bezsłownymi wykrzyknikami przewijającymi się w nieskończonej linii przed moimi oczami. Nawet utrzymuje kontakt wzrokowy, a ja nie mogę myśleć na tyle dobrze, by odwrócić wzrok. Czuję się, jakbym tonął w basenach mlecznej czekolady, i wiem, że miałem piękne sny dokładnie w tych liniach. Nawet nie musiałbym robić kardio po tym. Jestem pewien, że Logan mógłby mnie wypracować lepiej niż jakikolwiek bieżnia... Niestety, ta linia myśli sprawiła, że moje majtki stały się jeszcze bardziej niewygodne, właśnie gdy Logan bierze głęboki oddech i daje mi krzywy uśmiech triumfu, jakbym już powiedział „tak”, co moje usta robią bez mojej świadomej zgody.
„Chciałbym - to znaczy, jestem wolny cały weekend. To znaczy, mogę w sobotnią noc, jeśli to ci pasuje?” Gładki jak żwir, Emory. Krzywy uśmiech zamienia się w głęboki śmiech. Boże, nawet śmieje się atrakcyjnie? To jest zarówno najlepsze, jak i najgorsze.
„Tak, Emory, mogę w sobotnią noc. Jaki jest twój numer? Możesz wysłać mi swój adres, a ja cię odbiorę o 18.” Podaję mu swój numer i wysyłam mu adres od razu przed nim, zanim nawet zdążę zdać sobie sprawę, że powinienem być nerwowy, że prawie obcy człowiek teraz wie, gdzie mieszkam. Geniusz. Te lekcje bezpieczeństwa, które mój tata mi zafundował w młodości, najwyraźniej przydałyby się na odświeżenie. Powoli zbieram swoje rzeczy, dając mu okazję do odejścia, teraz gdy jego misja została zakończona. W ten sposób będę miał szansę na hiperwentylację, zanim znów będę musiał pokonać te cholerne schody. On... jednak nie odchodzi.
Musi zauważyć zamieszanie na mojej twarzy, bo uśmiecha się szerzej i mówi: „ten adres nie jest daleko stąd. Mogę cię odprowadzić do domu, jeśli ci to odpowiada?”
„Uh, tak, to działa. Dziękuję.” Tam idzie mój czas na hiperwentylację. Nie mam pojęcia, jak utrzymam się w całości, dopóki nie dotrzemy do mojego domu.