Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 10

-Emory-

Całą sobotę spędzam na rozpieszczaniu siebie, zaczynając od długiej, relaksującej kąpieli, podczas której złuszczam skórę, golę się i nawilżam. Gdy już wysuszę włosy i upnę je tak, jak chcę, żeby później falowały, zaczynam szukać stroju. Wiem, że Logan mówił o kolacji, ale nie wspomniał, gdzie dokładnie. Moglibyśmy iść do jego ulubionej knajpki z pizzą, albo do jakiejś eleganckiej restauracji. W końcu poddaję się i piszę do niego, żeby zapytać.

Emory: Właśnie zdałam sobie sprawę, że mam do ciebie pytanie.

Logan: Założę się, że mam wszystkie odpowiedzi, których potrzebujesz ;)

Emory: Bardzo zabawne, ale to ważne, proszę pana!

Logan: O cholera, życie lub śmierć, co? Pytaj śmiało.

Emory: Nie chcę zniszczyć tej twojej tajemniczej aury, ale muszę wiedzieć, żeby nie czuć się dziwnie. To kolacja w stylu jeansy i szpilki, czy sukienka i szpilki?

Logan: Zauważyłem, że szpilki nie są opcjonalne. A co, jeśli powiedziałbym ci, że idziemy na spacer? Nie idziemy, ale mogłoby się zdarzyć. Powiedziałbym... sukienka i szpilki. Lubię twoje nogi w tych twoich małych spódniczkach.

Emory: Rady i preferencje zanotowane!

Emory: Poza tym, mogłabym iść na spacer w szpilkach. Mam specjalne szpilki do chodzenia. Naprawdę nie powinnaś mnie lekceważyć, jeśli chodzi o moje Louie. Ale też nie jestem wielką fanką chodzenia z innych powodów.

Logan: Rady i preferencje zanotowane

Prawie słyszę śmiech Logana przez telefon. Uwielbiam, że zawsze się razem śmiejemy. Jak dotąd, przynajmniej. To też dziwnie pochlebne wiedzieć, że zwracał uwagę na moje nogi. Wygląda na to, że szpilki robią swoje! A myślałam, że to strata pieniędzy. W myślach przepraszam moją ulubioną parę, którą teraz założę na wieczór, i zabieram się za szukanie sukienki, która najlepiej podkreśli moje nogi. W końcu wybieram czarną sukienkę kopertową, która dobrze współgra z moimi krągłościami i ma głębszy dekolt, niż zwykle bym wybrała. Jeśli nie mogę pokazać swoich atutów na randce z przystojnym facetem, to kiedy?

Rzucam sukienkę na łóżko i zabieram się za makijaż - dymne, dramatyczne oczy i naturalnie wyglądająca szminka. Chcę, żeby mój makijaż mówił "wieczór", a nie "dama nocy". Z tęsknotą spoglądam na czerwoną szminkę, którą kiedyś kupiłam pod wpływem impulsu, ale Cora powiedziała mi, że odważna czerwień nie pasuje do mnie, gdy moje włosy są już tak jasne. Wiem, że nie zniszczyłaby moich marzeń o wyglądzie jak z teledysku T. Swift z lat 2000, gdyby to nie była prawda. A skoro już skończyłam cały strój 45 minut wcześniej, postanawiam zadzwonić do Cory na wideo, żeby uzyskać drugą opinię na temat wyglądu. Gdy odbiera, widzę, że spędza wieczór w domu, co jest rzadkością. Ma w ręku kieliszek czerwonego wina, a na kanapie obok niej leży otwarty New York Times.

„Hej Cora! Jestem gotowa na randkę!” piszczę. „Co myślisz?!” Przekręcam kamerę na lustro i powoli przesuwam ją w górę i w dół, żeby mogła zobaczyć cały efekt.

„O mój Boże! Kim jest ta dziewczyna? Gdzie ją ukrywałaś? To zjawa, bogini, wzór wszystkiego, co gorące na randkę! Czy to te buty, które zamierzasz założyć?” Spoglądam na moje czerwone szpilki.

„Tak? To moje ulubione szpilki. Są idealne.”

„Och, to oczywiście powinnaś założyć to, w czym czujesz się komfortowo! Nie przejmuj się mną, kochanie. Idź i zdobądź sobie świeżego, gorącego faceta! Chcę usłyszeć wszystko, ale nie wcześniej niż w południe jutro! Obiecaj mi!” Cora słuchała moich narzekań na brak randek przez dosłownie lata. Jestem pewna, że ma już dość słuchania tego i chce, żebym przełamała tę passę i wróciła do świata zadowolonych.

„Obiecuję! Na pewno będę miała mnóstwo do opowiedzenia!” Czuję, jak się rumienię na samą myśl o tym, a w żołądku pojawia się coś w rodzaju tremy. Naprawdę minęło dużo czasu...

„No to idź, tygrysico! Pa, pa!” Rozłącza się, zanim zdążę coś odpowiedzieć, ale i tak nie mam dużo czasu, zanim Logan ma się pojawić. Na tę myśl zaczynam przeglądać naszą rozmowę, żeby powiedzieć mu, że będę czekać przy drzwiach wejściowych. Właściwie nigdy nie podałam mu numeru mieszkania, więc... Słyszę pukanie do drzwi.

„Hej Emory, to ja.” Sprawdzam przez wizjer i to Logan. Dwie minuty przed czasem, i faktycznie przyszedł po mnie! Musiałam mu podać numer mieszkania i o tym zapomnieć. Tak łatwo się z nim rozmawia, że nie byłabym zdziwiona. Otwieram drzwi.

„Hej Logan! Pozwól, że wezmę płaszcz i torebkę i będę gotowa do wyjścia!” Zatrzymuję się na chwilę, żeby wchłonąć jego wilczy uśmiech, gdy mnie widzi wystrojoną, zanim sięgnę po płaszcz i torebkę. Zaczynam zakładać płaszcz, idąc w stronę drzwi, ale Logan bierze go ode mnie.

„Pozwól, że pomogę.” Trzyma płaszcz otwarty, cierpliwie czekając, aż przełożę torebkę do drugiej ręki i wsunę rękę w rękaw. Kończy z rękami na moich ramionach, delikatnie wyciągając moje włosy spod kołnierza płaszcza. Gdy już jestem wygodnie, przesuwa dłonie w dół moich ramion, stając za mną, jeszcze bardziej naruszając moją przestrzeń osobistą, i przez chwilę stoi z ustami przy mojej głowie. Jakby czerpał ciepło z mojego ciała tak samo, jak ja z jego. Oddycham ciężej, gdy w końcu wzdycha i cofa się, trzymając moją prawą rękę. „Wyglądasz absolutnie oszałamiająco. Dosłownie zaniemówiłem, gdy otworzyłem drzwi. Będzie trudno przetrwać kolację.” Uśmiecha się do mnie nieśmiało, zanim schodzimy razem po schodach. Trzyma moją rękę, żeby mi pomóc, jakbym nie chodziła po tych schodach w tych szpilkach milion razy. Muszę przyznać, że zaniemówiony Logan jest równie uroczy jak ten z dowcipnymi aluzjami. Przez chwilę przyglądam się reszcie jego wyglądu, gdy nie patrzy na mnie.

„Jezu, Logan, ty też nie wyglądasz źle!” Śmieje się, gdy wychodzimy za drzwi, ale ja nie żartuję. Jego garnitur, oczywiście, jest idealnie skrojony, ale granatowy materiał i biała koszula idealnie komponują się z jego oliwkową skórą, że aż zaczynam ślinić się. Ma rozpięte kilka górnych guzików przy kołnierzu, a cień i wgłębienie jego obojczyka aż proszą się, żeby je polizać. Naprawdę będzie trudno przetrwać kolację. Wydaje z siebie żartobliwy warkot, chyba żeby mnie otrzeźwić, zanim wciągnie mnie do samochodu. Jestem lekko zaskoczona, widząc kierowcę przed nami, zanim Logan się do mnie zbliża.

Logan całuje mnie raz, mocno, zanim odsuwa się, by spojrzeć mi w oczy przez nieskończoną sekundę. Nie odrywając ode mnie wzroku, prosi kierowcę, żeby podniósł przegrodę. Już oddycham ciężko, gdy uśmiecha się do mnie i używa ręki w moich włosach, żeby lekko odchylić moją głowę do tyłu.

„Jesteśmy teraz sami, Mała Różo, i nie sądzę, że przetrwam kolację, a ty?” Obsypuje pocałunkami moją szczękę, aż dociera do miejsca tuż za moim uchem. Brakuje mi tchu, gdy składa tam ssący pocałunek, zanim ponownie pyta: „No i co? Potrzebuję tak lub nie, kochanie. Chcesz, żebym przestał?” Skubie moje ucho, powodując, że w końcu odpowiadam z westchnieniem.

Previous ChapterNext Chapter