




5
Punkt widzenia Sheili
Zamarłam.
Odwróciłam głowę w stronę, skąd dochodziły głośne warczenia. Pochodziły z wejścia do sali, a bardzo wściekły Killian pędził w naszą stronę. Moje oczy wróciły do nieznajomego. Jego spojrzenie również było skierowane na Killiana, nie wyrażając żadnych emocji.
"Nie jesteś zaproszony na moją imprezę. Co ty tu robisz?" Killian powiedział ledwo słyszalnym tonem, a jego oczy z pogardą spoczęły na mnie w ramionach nieznajomego.
Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że przystojny nieznajomy wciąż trzyma mnie za talię. Szybko ustabilizowałam się na nogach, odzyskując równowagę, i posłałam wdzięczny uśmiech nieznajomemu, którego nieskazitelne orzechowe oczy patrzyły na mnie z czymś w nich. Czymś, co mnie przyciągało, ale nie mogłam tego rozszyfrować. Dziwnie, sprawiały, że moje serce bolało.
"Dziękuję za---" zaczęłam, ale zostałam nagle przerwana przez ostre słowa Killiana.
"Co tu robisz, Kaiser?" Killian patrzył prosto na mężczyznę obok mnie, Kaisera. Z tonu Killiana wynikało, że mężczyzna nie był w ogóle mile widziany.
"Rada zaprosiła każdą watahę z Północnego Centrum, więc oto jestem. Mój brat przesyła przeprosiny za to, że nie mógł przybyć na koronację twojej Luny." Z każdym słowem, które opuszczało usta Kaisera, nie odrywał ode mnie wzroku. I prawdę mówiąc, ja też nie mogłam.
Nie mogłam pozbyć się znajomego uczucia w moim wnętrzu, jakbym go znała lub powinnam znać. Ale to było niemożliwe. W moich latach dorastania w Wataha Srebrnej Mgły, nigdy nie pozwolono mi opuścić domu watahy, nie mówiąc już o jej terytorium. Nawet w dni, kiedy wataha miała gości, nigdy nie pozwolono mi wyjść na zewnątrz; zamiast tego byłam zamykana w samotności mojego pokoju.
Zostałam zmuszona do oderwania się od myśli, gdy miękki głos Kaisera dotarł do moich uszu. "Więc to ty jesteś damą tej ceremonii." Miał wyjątkowo piękny uśmiech, taki, który skrywał rodzaj niewypowiedzianego bólu. Ogromna i dominująca postać Killiana stanęła między nami, zanim mogłam go zobaczyć.
"Wyjdź, Kai!" Wyliczał każde słowo w najbardziej przerażający sposób, dając do zrozumienia, że stracił ostatnią kroplę cierpliwości. Szybko, partner Brielle, Allen, i inny facet o imieniu Mason stanęli po stronie Killiana.
Powietrze wokół nas stało się zbyt niewygodne, naładowane napięciem ostrym jak nóż. Brielle podbiegła do mnie i odciągnęła mnie.
Mój partner i Kaiser stali, patrząc na siebie tak intensywnie, że byli o krok od rzucenia się na siebie. Czułam nienawiść, która płonęła między nimi, a jej intensywność sprawiała, że moje oczy piekły. Nie miałam pojęcia, jaka szaleństwo opanowało moje zmysły. Nie mogłam nawet rozpoznać samej siebie. Dlaczego, na miłość boską, płakałam?
Na szczęście, głos rozbrzmiał w murach zamku, zanim wydarzyło się coś katastrofalnego.
"Dość!" Trzech mężczyzn przemaszerowało z dalekiego końca sali. Byli dość starsi, a jeśli słuchało się uważnie, można było zauważyć bogaty akcent, który brzmiał w ich słowach. Moje oczy rozszerzyły się w rozpoznaniu. Starsi Wilki, nigdy ich nie widziałam, ale słyszałam o nich i Radzie.
Wszyscy się przed nimi ukłonili, ale Killian i Kaiser mieli trudności z oderwaniem od siebie wzroku.
"Co to za szaleństwo? Jest tu tyle oczu na was, na miłość boską, czy zapomnieliście, że to jest impreza?" Jeden ze starszych przemówił do nich.
"Masz rację," warknął Killian. "To jest impreza, a Czarna Wataha nie jest zaproszona."
Inny starszy przemówił. "Jest gościem Rady."
"I wrogiem mojej watahy!" Killian znowu przemówił.
Patrzyłam, jak twarz Kaisera twardnieje z surowością. Wibrował surowymi emocjami nienawiści. Jego oczy przemierzały salę, znajdując mnie. Zimno i nienawiść w jego oczach natychmiast zniknęły, jego rysy stały się miękkie. Utrzymywał mój wzrok krótko, jakby komunikując się ze mną w języku, którego nie rozumiałam.
"Alfa Killian—" zaczął jeden ze starszych, ale Kaiser przerwał.
"To w porządku, Starszy Philip. Byłem tylko ciekawy, jak ona wygląda. Szczerze mówiąc, jest wszystkim, co sobie wyobrażałem, a nawet więcej." Jego oczy były zablokowane na moich. "Teraz się pożegnam," ogłosił, zbliżając się do mnie. Niespodziewanie, wziął moją rękę i powiedział, "Miło cię poznać, Sheila."
Kolejne warczenie rozległo się od Killiana. Kaiser puścił moją rękę i wybiegł z sali. Przez chwilę w sali panowała przerażająca cisza. Killian rzucił mi mordercze spojrzenie. Co teraz mam zrobić?
Impreza zaczęła się na nowo, a Brielle była przy mnie przez cały czas. Mieszałam się z tłumem i odbyłam kilka krótkich rozmów z członkami rady, zwłaszcza z mężczyznami. W jakiś sposób prawie bali się do mnie podejść. Nie mogłam ich winić; Killian stał po drugiej stronie sali, patrząc na mnie morderczym wzrokiem. Jego spojrzenie przypominało mi słynne słowa: "Gdyby spojrzenia mogły zabijać."
Po krótkiej chwili pięciu starszych stanęło przed nami i ogłosiło, że nadszedł czas na koronację Luny. Killian i ja musieliśmy stanąć obok siebie przed wszystkimi, gdy starsi zadawali kilka pytań, na które odpowiadałam "Tak". Bezmyślnie przeszukiwałam tłum w poszukiwaniu mojego ojca, ale nie mogłam go znaleźć. Nawet nie przejmował się, czy jestem w porządku, czy zostałam pożarta przez wroga. Jego brak troski nie powinien mnie zaskakiwać, ale wciąż mnie to boli.
Drgnęłam, gdy Brielle lekko ścisnęła moją rękę, a moje oczy spoczęły na niej i na wszystkich innych, którzy na mnie patrzyli. Wyszeptała do mnie "odpowiedz na pytanie".
Odwróciłam się, aby zobaczyć, że wszyscy na mnie patrzą, w tym starsi i ciemne oczy Killiana.
Jeden ze starszych był na tyle uprzejmy, że powtórzył pytanie. "Czy akceptujesz Alfę Killiana jako swojego partnera, zgadzając się na obowiązki Luny Watahy Północnego Księżyca?"
Moje serce waliło w piersi. Jeśli kiedykolwiek był czas, aby zmienić zdanie i w końcu uwolnić się od bestii obok mnie, to właśnie teraz. Mogłam go odrzucić tu i teraz. Dzięki obecności starszych, Killian nie miałby wyboru, jak tylko zaakceptować moje odrzucenie. Ponieważ mój wilk nigdy się nie pojawił, ból odrzucenia nie byłby dla mnie zbyt ekstremalny.
Wciągnęłam powietrze, zbierając odwagę. Lepiej było odrzucić Killiana teraz, niż żyć w ciągłym cierpieniu, mając mojego partnera blisko, ale nie mogąc być z nim. Ten ból sam w sobie był zbyt przeszywający, aby go znieść.
Wciągnęłam powietrze, rzucając jedno spojrzenie na Killiana, a potem na starszych. "Ja, Sheila Callaso—" W tym momencie głośne otwarcie drzwi przerwało moje słowa odrzucenia. Wszyscy odwrócili głowy w jego kierunku, a wściekłość przeszła przeze mnie na osobę, która weszła.
Thea Chrysler. Zdecydowanie była nieproszonym gościem.
Przyciągnęła uwagę wszystkich. Niektórzy mieli na twarzach wyraz zrozumienia, podczas gdy inni rzucali mi pełne współczucia spojrzenia, a ja płonęłam z wściekłości z każdą sekundą.
Moje oczy wróciły do starszych, których jasne oczy trzymały moje, jakby ciekawi byli moich następnych słów.
"Akceptuję." Moja wściekłość zawsze była moim wrogiem. Ale w tym momencie nie obchodziło mnie to. Moje słowa odbiły się echem, rzucając spojrzenie na kochankę Killiana. Miała beznamiętną twarz. Nie mogłam dokładnie powiedzieć, co myślała, ale jej obecność zdawała się wpływać na Killiana. Jego wzrok nigdy jej nie opuszczał. To mnie rozwścieczyło, ale fakt, że byłam na tyle głupia, by nawet rozważać odrzucenie Killiana, aby mógł być z tą śmieciową kochanką, rozwścieczył mnie jeszcze bardziej.
Zacisnęłam ręce, nie mogąc myśleć jasno. Wiedziałam, że właśnie podpisałam swój wyrok śmierci, ale byłam zbyt wściekła, aby przejmować się błędem, który właśnie popełniłam, akceptując bycie zarówno partnerką Killiana, jak i Luną watahy.
Starszy uśmiechnęli się, zwracając się do gości. "Witamy, Luna Sheila z Watahy Północnego Księżyca." Głośne oklaski rozległy się w sali.
Spojrzałam z powrotem na Theę, obserwując, jak znika, gdy wybiegła z sali. Gdy tylko starsi skończyli, Killian również wybiegł, zostawiając mnie w środku tłumu.
Szybko ukryłam swój wstyd i ból. Powinnam przynajmniej przygotować się na to. Ale jeśli Killian myśli, że będę jedyną, która będzie sfrustrowana i zraniona przez więź, którą dzielimy, to jest w błędzie. Nie ma pojęcia, jak wiele bólu mu zadam.
Nie wiedziałam, co jeszcze zrobić, ponieważ Brielle była ze swoim partnerem, a ponieważ wszyscy zdawali się mnie unikać, postanowiłam odejść. Opuściłam imprezę niezauważona, idąc nieznanymi korytarzami, gdy zdałam sobie sprawę, że jestem śledzona.
Ścisnęłam garść mojej sukni, czując, jak jej obecność zbliża się. Natychmiast się odwróciłam, moje niebieskie oczy prawie wychodząc z orbit ze strachu.
"Kim jesteś?"