




Rozdział 3 Cienie przeszłości
Cztery lata później, elegancko ubrany mężczyzna rzucił się na nią i brutalnie przycisnął ją do ziemi.
Ubrania Haley zostały rozerwane, a każdy centymetr jej skóry był bezlitośnie niszczony. Nie mogła się w ogóle bronić.
Desperacko chciała zobaczyć twarz mężczyzny, ale była ona zasłonięta mgłą. Jego twarz była niewyraźna, tylko oczy były widoczne.
To były pary oczu ostre jak u jastrzębia, nie było w nich żadnego śladu emocji, nawet podczas najbardziej intymnych chwil.
To spojrzenie przerażało Haley.
Jej serce zamarło. Nagle otworzyła oczy i gwałtownie wciągnęła powietrze.
"Mamusiu, miałaś koszmar?" Miękki głos zabrzmiał jej w uchu.
Haley nagle zdała sobie sprawę, że miała taki sen na pokładzie samolotu.
We śnie była to noc jej osiemnastych urodzin. Pięć lat temu została wrobiona przez swoją siostrę, Emily.
Po tylu latach dawno już zapomniała o tym incydencie. Nie mogła zrozumieć, dlaczego wciąż śniła o tym mężczyźnie.
Patrząc w czyste oczy swojego syna, poczuła zażenowanie. "Wszystko w porządku. Po prostu jestem trochę zmęczona długim lotem."
Todd DeRoss nalał szklankę ciepłej wody i podał jej. "Mamusiu, wypicie trochę wody sprawi, że poczujesz się lepiej."
Zaraz potem przyniósł miękką poduszkę i umieścił ją za plecami Haley. "Tak będzie wygodniej."
Serce Haley zmiękło, pocałowała Todda w policzek. "Todd, największym błogosławieństwem jest mieć was dwoje, moje skarby."
Spojrzała na spokojnie śpiącą dziewczynkę po drugiej stronie, z zadowolonym uśmiechem na twarzy.
Cztery lata temu desperacko uciekła z pożaru i w końcu znalazła promyk nadziei.
Wtedy oboje dzieci urodziły się przedwcześnie i ich życie było zagrożone. Szpital ostrzegał ją kilkakrotnie.
Zdrowie Todda trochę się poprawiło, ale lekarze zrezygnowali z Angeli DeRoss.
Nie miała innego wyjścia, jak zabrać dzieci za granicę na leczenie.
Później życie Angeli zostało uratowane, jednak...
Właśnie wtedy, gdy o tym myślała, dziewczynka otworzyła oczy.
Jej oczy były piękne, błyszczące i czarne.
Jednak przy bliższym przyjrzeniu się, można było zauważyć, że te piękne oczy nie miały żadnego blasku.
Haley stłumiła smutek i rozczarowanie, delikatnie się uśmiechnęła. "Angela, obudziłaś się. Chcesz mleko czy wodę?"
Jednak nie było żadnej odpowiedzi.
Dziewczynka wpatrywała się beznamiętnie w białe chmury za oknem samolotu, z typowym dla siebie obojętnym wyrazem twarzy.
Haley przygryzła wargę.
Autyzm Angeli się pogarszał.
To był również jeden z powodów, dla których nagle zdecydowała się wrócić do ojczyzny.
"Angela, zrobiłem dla ciebie mleko. Trzymaj kubek w ten sposób i pij. Tak, uważaj, żeby nie pobrudzić ubrań."
Todd podał mleko Angeli, cierpliwie ucząc ją, jak je pić. Nawet jeśli nie było żadnej reakcji, kontynuował rozmowę.
Haley dotknęła głowy syna.
Największym błogosławieństwem było mieć syna takiego jak Todd.
Gdyby nie Todd, naprawdę nie wiedziałaby, czy dałaby radę przetrwać te cztery lata.
"Mamusiu, jeśli będziesz dalej dotykać mojej głowy, zniszczysz mi fryzurę," Todd narzekał niezadowolony.
Haley wybuchnęła śmiechem. "Ty mały łobuzie. Już w tak młodym wieku dbasz o swój wygląd!"
Matka i syn śmiali się i rozmawiali, czas szybko mijał, a samolot wkrótce wylądował w Cuenca.
Haley trzymała dzieci za ręce i poszła odebrać bagaże.
Nagle przed nimi zrobiło się zamieszanie.
Cztero- lub pięcioletni chłopiec wpadł na nią w panice, a potem rzucił się w jej ramiona.
Był to chłopiec o chłodnym wyglądzie, noszący czapkę z daszkiem, kurtkę i małe skórzane buty. Wyglądał na dziecko z zamożnej rodziny.
Haley nie chciała sprawiać kłopotów, więc po ustabilizowaniu dziecka, cofnęła się o krok.
Jednak dziecko trzymało ją za rękę.
"Ktoś mnie goni. Jeśli mi pomożesz, spełnię twoje życzenie." Owen spojrzał na kobietę przed sobą i uniósł delikatnie podbródek, emanując pewnością siebie.
"Kto cię goni?" Haley zapytała powoli, patrząc w oczy dziecka. Z jakiegoś powodu jej serce nagle poczuło ukłucie, jakby coś ją zraniło, powodując kwaśny ból.
Owen miał odpowiedzieć, gdy grupa ludzi za nim otoczyła ich.
"Owen, nie możesz już uciekać!"
"Owen, wracaj z nami szybko!"
Kilku ochroniarzy błagało gorzko.
Owen odwrócił się i schował za Haley, mocno trzymając się jej ubrań.
"Nie ciągnij mojej mamusi za ubrania!" Todd podszedł i odepchnął Owena na bok.
Gdy tylko Owen został odepchnięty, został złapany przez ochroniarzy. "Owen, przestań sprawiać kłopoty. Pan zaraz tu będzie. Jeśli znowu uciekniesz, konsekwencje będą poważne..."
Owen był trzymany przez ochroniarzy i nie mógł się ruszyć.
Spojrzał na Haley, nie wiedząc dlaczego, ale chciał zobaczyć tę kobietę ponownie w przyszłości.
Zacisnął swoje cienkie różowe usta i zapytał, "Jak masz na imię, pani?"
"Co cię to obchodzi?" Todd odpowiedział chłodno, trzymając Haley za rękę. "Mamusiu, nasz bagaż już jest."
Haley spojrzała na nieznajome dziecko, a potem trzymając za ręce oboje dzieci, poszła po bagaż. Wkrótce ich sylwetki zniknęły w tłumie.
Zazwyczaj psotny Owen miał teraz czerwone oczy.
Zacisnął usta i powiedział, "Wrócę z wami, jeśli w ciągu trzech dni powiecie mi wszystko o tej kobiecie."