Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4 - Rozproszony

Czekając na Edmunda w jego prywatnym samolocie, Isabella wróciła myślami do ich niedawnej rozmowy. Nawet jeśli bolało ją to przyznać, miał rację, był całkowicie trafny.

Zawsze marzyła o podróżach po świecie, ale ledwo opuściła Madryt. Miała swoje powody, ale prawdopodobnie żaden z nich nie był ani uzasadniony, ani niepodważalny, niektóre były po prostu słabymi wymówkami.

„Czy potrzebuje pani czegoś? Zamówiliśmy dla pani posiłek z wyprzedzeniem, możemy go podać teraz lub później, kiedy tylko będzie pani miała ochotę.” Uśmiechnięta twarz i uprzejmy ton stewardesy przerwały jej tok myślenia.

„Posiłek?” Zmrużyła oczy i pokręciła głową w geście odmowy, nie mając zamiaru być niegrzeczną. „Nie, niedawno jadłam, nie jestem głodna, dziękuję!” Dodała, wymuszając uśmiech w odpowiedzi na uprzejmą propozycję.

Jeśli uważała, że to miłe z jego strony, że zorganizował wszystko od transportu po posiłki, zakwaterowanie, ubrania, to byłby jej mały sekret.

Ciepły uśmiech pojawił się na jej ustach. 'Czy to tak wygląda, gdy mężczyzna cię rozpieszcza? Och, skąd miałabym wiedzieć? Całe życie byłam niezależna! A jednak, interesujące. Nigdy nie myślałam, że będę typem, który cieszy się takim rozpieszczaniem przez mężczyznę, ale jestem.'

„Pan Stark kazał nam przygotować pani ulubione jedzenie, makaron z owocami morza. Proszę więc zadzwonić, kiedy tylko będzie pani miała na niego ochotę.”

„Naprawdę?” Jej żołądek zrobił mały fikołek. „W każdym razie, poczekajmy na niego.”

'Nie wiedziałam, że małe sprawdzenia tła obejmują również pytania o ulubione jedzenie.'

Nie przeszkadzało jej, że posunął się tak daleko, wręcz przeciwnie.

„Nie martw się o niego, ma dobrze określony harmonogram posiłków.” Oświadczyła.

'Więc to prawda, musi spędzać połowę swojego czasu w tym samolocie.'

Isabella nie mogła nie zauważyć, jak stewardesa mówiła o nim, jej sposób mówienia wyrażał dobrze ugruntowaną troskę i podziw. Był albo świetnym pracodawcą, albo może kochankiem, jedno z tych dwóch na pewno, a może oba.

Kobieta była z pewnością piękna, a mundur, który nosiła, mógłby łatwo być uznany za strój z erotycznych fantazji. Coś zakręciło się w niej na tę myśl, gdyby nie wiedziała lepiej, pomyślałaby, że jest zazdrosna. Oczywiście, to nie było prawdą.

Wbrew zdrowemu rozsądkowi zastanawiała się, jaki jest jako kochanek, troskliwy i rycerski, tak jak był wobec niej od momentu, gdy się poznali, czy dziki i lubieżny, jak sugerowały jego silne i męskie rysy. Tak czy inaczej, doszła do wniosku, że na pewno jest namiętny i nienasycony.

'Isabella, proszę, na miłość boską, przestań myśleć o tym biednym człowieku! Proszę, otrząśnij się z tych marzeń na jawie, już jesteś rozpalona z pożądania, a on nie jest odpowiednią osobą, by ugasić ten ogień!'

„Czy nie czujesz się dobrze?” Pojawił się znikąd, jego obecność sprawiła, że zarumieniła się.

'Cholera! Nie wiem, czy czyta mi w myślach, ale moje policzki płoną!'

Zajmowała się myślami o rzeczach bez znaczenia, ale prawdopodobnie tak jej mózg radził sobie z sytuacją wypadku jej siostry, była tego pewna.

„Tak, wszystko w porządku.” Dodała i spojrzała w bok, gdy usiadł w wygodnym fotelu naprzeciwko niej.

„Zapięcie pasów, zaraz startujemy.” Ostrzegł, a ona posłusznie się dostosowała.


Minęło kilka godzin od momentu, gdy samolot osiągnął wysokość przelotową. Dokładnie obejrzała luksusowo urządzone wnętrze samolotu, przeczytała wszystkie dostępne magazyny i nawet w myślach wymieniła wszystkie rzeczy, które chciałaby powiedzieć swojej siostrze, dobre i złe.

'Mam tylko nadzieję, że przeżyje! Potrzebuję, żeby przeżyła!'

Rzuciła ukradkowe spojrzenie na Edmunda, wydawał się nieporuszony, zajęty swoimi sprawami. Pracował od momentu, gdy samolot wystartował, całkowicie ignorując jej obecność.

'Jeśli jest choć trochę świadomy, że istnieję, to tego nie pokazuje!' Była rozczarowana. 'Jestem w połowie zirytowana faktem, że może tak łatwo mnie ignorować i, cholera, muszę przyznać, że jego zdolność do skupienia się w tych trudnych okolicznościach zmusza mnie do patrzenia na niego z podziwem.'

„Jeśli chcesz odpocząć, miejsca do spania są z tyłu samolotu. Znajdziesz tam również łazienkę wyposażoną w wannę z hydromasażem i prysznic, na wypadek gdybyś chciała się odświeżyć.” Oznajmił, przerywając niezręczną ciszę, jej spojrzenie wypalało dziury w jego skórze.

Edmund nie szczędził wysiłków, próbując skupić się na pracy od momentu startu samolotu. Czytał ten sam dokument w kółko, czarne litery na białym tle nie miały dla niego sensu, nie był w stanie zrozumieć ani słowa.

Był boleśnie świadomy jej obecności, sprawiała, że analityczne myślenie było niemożliwe.

W przeciwieństwie do wszystkich innych kobiet, z którymi dzielił przestrzeń, ona w żadnym wypadku nie próbowała zwrócić na siebie jego uwagi, a fakt, że autentycznie nie wykazywała zainteresowania, był właśnie tym elementem, który go rozpraszał, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało.

Kobiety nieustannie oferowały się na tacy bez żadnego wysiłku z jego strony. Te kobiety były gotowe przespać się z nim, aby dostać się do wyższych sfer. Nie ona, ona taka nie była.

„Może, ale nie teraz.” Odpowiedziała swobodnie, jej oczy zdradzały ostrożność.

Uśmiechnął się. 'Co, myśli, że rzucę się na nią pod prysznicem? Nie najgorszy pomysł, prawdę mówiąc!'

Fantazjowanie o tym, jak wygląda jej ciało bez tych luźnych ubrań, było najwyraźniej bardziej pilne niż sprawy biznesowe, którymi musiał się zająć.

Składanie kawałków układanki o Isabelli było zadaniem, które musiał wkrótce rozwiązać, jego męskość twardniała na samą myśl o niej więcej niż raz od momentu, gdy się poznali. Im szybciej pozbędzie się tego zakłócenia, tym lepiej.

Szczerze miał nadzieję, że opuści jego pole widzenia, aby mógł wykonać swoją pracę. Z powodu ostatnich wydarzeń jego praca była opóźniona, a jego partnerzy biznesowi nie byli typem, który akceptuje usprawiedliwienia dotyczące spraw prywatnych, tak jak on sam by tego nie zrobił.

Próbując wyobrazić sobie, jak wyglądałaby z długimi nogami ciasno owiniętymi wokół jego ciała, błagając go, by wziął ją bezlitośnie, surowe pożądanie w jej oczach i lubieżne jęki wypełniające pokój...

'Cholera! Nie mogę tego dłużej znieść, muszę się stąd wycofać i muszę to zrobić natychmiast!' Wyskoczył z fotela, zaskakując ją. 'W rzeczywistości, jeśli teraz nie opuszczę jej obecności, nie wezmę odpowiedzialności za to, co może się stać.'

„Więc nie masz nic przeciwko, jeśli pójdę pierwszy.” Oznajmił.

'Zamierzam spróbować ochłodzić się pod prysznicem.'

„Wcale nie.” Dodała, nieświadoma tego, co zrobiła z jego ciałem.

Opuścił pokój i poszedł prosto pod zimną wodę, aby ochłodzić zarówno głowę, jak i ciało.

To działało.

Bez ostrzeżenia i po raz pierwszy w historii, samolot zaczął wirować, trudno mu było utrzymać równowagę.

'Isabella, jest w niebezpieczeństwie! My oboje jesteśmy, my i załoga również!'

Wyskoczył spod prysznica w mgnieniu oka, skierował się do miejsca, gdzie ją zostawił, tylko po to, by znaleźć ją na skraju załamania nerwowego.

Ukląkł, obejmując jej twarz dłońmi, zmuszając ją do spojrzenia mu w oczy. „Wdech, wydech! Wdech, wydech!” Próbował ją przekonać, jednocześnie odsuwając własne lęki na bok. „Po prostu patrz mi w oczy i podążaj za mną! Będzie dobrze, obiecuję!”

Reszta załogi była zamknięta w kabinie pilota.

„Proszę, nie chcę umierać! Jeszcze nie żyłam! Nie zrobiłam nic z tego, o czym marzyłam, nigdy nie kochałam! Chcę... chcę żyć!” Szlochała, łzy spływały po jej policzkach, trzymając go mocno za ramiona, patrząc mu w oczy z surowym, autentycznym przerażeniem.

Jego instynkty ochronne wystrzeliły, podniósł jej ciało w ramiona i zaniósł ją na łóżko king-size w pokoju z tyłu samolotu.

'Jeśli mamy umrzeć, niech tak będzie, ale zrobimy to w niebiański sposób.'

Previous ChapterNext Chapter