




Rozdział 3 - Plany zemsty
Isabella szła do helikoptera z ciężkim sercem, wątpliwości wypełniały jej umysł do tego stopnia, że miała mdłości. Całe jej życie przemknęło jej przed oczami, bez żadnego konkretnego powodu.
Żyła dość nudnym życiem, spotykała się z facetem, który próbował wykorzystać jej rodzinną tragedię, jej wrażliwość, aby wciągnąć ją w prostytucję. Po tym wszystkim obiecała sobie, że zrobi wszystko, aby uniknąć zakochania się.
Nie było żadnej szansy, żeby rozwinęło się jakieś zauroczenie dla Edmunda. Nigdy.
Jej siostra. To była jedyna przyczyna, dla której zdecydowała się na tę nagłą podróż, nie mężczyzna, który szedł obok niej w tym momencie, chociaż mógłby przyćmić męskie gwiazdy i nawet bogów, jeśli to miało jakieś znaczenie.
Z pewnością każdy mężczyzna, którego spotkała wcześniej i uważała za przystojnego, został teraz przyćmiony w porównaniu, ale on nie miał miejsca w jej umyśle ani sercu, zdrowie jej siostry było jej jedynym zmartwieniem.
Bez wątpienia, to była prawdopodobnie najdziwniejsza rzecz, jaką zrobiła w swoim dziewiętnastoletnim życiu, podążając za tym niesamowicie przystojnym nieznajomym na prywatny lot.
Tak, nieznajomym. Fakt, że był częścią rodziny przez małżeństwo, nic dla niej nie znaczył. Gdyby nie to ostatnie wydarzenie, wolałaby nigdy nie mieć z nim kontaktu. Jego rodzina zniszczyła jej, takie rzeczy nie były łatwe do zapomnienia.
"Wszystko w porządku?" Uniósł brew pytająco, jego oczy wciągały ją w płonące spojrzenie.
Pokiwała głową na 'tak', ale cała jej postawa krzyczała 'nie'. Przeniknął ją wzrokiem, jego oczy zwęziły się z braku przekonania.
Podał jej rękę, aby pomóc jej wejść, a ona chwyciła ją z prędkością światła. To był jej pierwszy raz w helikopterze, jej ciało drżało od stóp do głów, ponieważ bała się wysokości.
Samoloty jej nie przerażały. Starty i lądowania może trochę, reszta lotu uspokajała jej umysł, co było ironią, jeśli to miało jakiś sens. Więc lot samolotem nie był problemem, helikopter to zupełnie inna sprawa.
Siedząc w tej ciasnej przestrzeni, gdy lecieli nad miastem, z jego ciałem przyciśniętym do jej, niemożliwe było nie być świadomą jego mocno zbudowanej, agresywnie męskiej sylwetki.
Niechciane, ale porywające odczucia przepływały przez jej krew, aż do samego rdzenia.
'Mój skóra płonie od bliskości, modlę się, żeby tego nie zauważył, i obwiniam to o moją nieistniejącą seksualne życie!'
Przekonała siebie, że brak seksu był powodem, nie ten nieziemsko przystojny mężczyzna.
'Jak to możliwe, że nieznajomy budzi we mnie takie grzeszne pragnienia?'
Jakby tego było mało, wydarzyło się coś jeszcze bardziej osobliwego. Jego bliskość wprowadziła w jej istotę dziwne uczucie bezpieczeństwa, lot helikopterem skończył się, zanim zdążyła naprawdę zagłębić się w swój lęk przed wysokością.
'Czy to jest poziom komfortu, jaki kobieta powinna otrzymywać od swojego mężczyzny? A jak mężczyzna taki jak on traktuje swoją ukochaną, tę, którą kocha? Co więcej, czy jest ktoś taki w jego życiu?'
Szybko odsunęła te żałosne pytania na dalszy plan. Sytuacja z jej siostrą mieszała jej w głowie, niewątpliwie traciła rozum, tak to sobie tłumaczyła.
"Start zaplanowany jest za pół godziny, Madryt do Nowego Jorku zajmie 7 do 8 godzin–"
"Nowy Jork? Myślałam, że mówiłeś, że ich wypadek miał miejsce we Włoszech." Przerwała mu.
"Tak, ale moi zaufani lekarze są w Nowym Jorku, więc ich przetransportowałem."
"Rozumiem."
„W każdym razie, jeśli chcesz się trochę rozciągnąć, zrób to teraz.” Przerwał jej tok myślenia. „Nie że samolot jest mały, ale w helikopterze przypominałaś mi rybę wyjętą z wody, więc zgaduję, że masz problem z lataniem. Masz paszport, musiałaś podróżować przynajmniej raz, i wiesz najlepiej, jak sobie z tym radzisz. Dla mnie to nie problem, spędziłem ponad 12 godzin z ostatnich 24 w powietrzu, to jak drugi dom dla mnie, bo muszę często wyjeżdżać za granicę, częściej niż można by pomyśleć, biznes tego wymaga.”
Edmund obserwował, jak jej twarz w mgnieniu oka straciła kolor i natychmiast pożałował swoich słów. Nie miał złych intencji, ale jakoś udało mu się ją urazić.
„To nasz zły los prawdopodobnie i może to lepiej!” Przekonywał sam siebie.
Jej ciało przyciśnięte do jego w tym ciasnym miejscu było dla niego dość kłopotliwe, jej obecność była bardziej kusząca, niż się spodziewał. Wymagało to całej siły woli, aby jego członek nie stwardniał, i można śmiało powiedzieć, że nigdy wcześniej mu się to nie zdarzyło.
Z pewnością stało się to z powodu strasznego wydarzenia dotyczącego jego brata, nie z powodu tej kobiety, ona nic dla niego nie znaczyła, nic więcej niż środek do celu.
„Będę w porządku. Nie musisz się o mnie martwić.” Zapewniła go. „Możemy wejść do środka, jeśli chcesz.”
„Jasne, muszę tylko najpierw wykonać telefon.” Wskazał jej drogę, a stewardesa powitała ją na pokładzie.
„Czy zakończyłeś tę swoją małą operację?” Głos po drugiej stronie telefonu należał do jego kuzynki Moiry.
„Jestem w trakcie.” Odpowiedział. „To nie jest ważne, masz jakieś wieści o moim bracie?” Szukał odpowiedzi, niepewny, czy jest w stanie znieść prawdę.
„Żadnej poprawy w jego stanie.” Westchnęła, wypowiadając te słowa.
„Cóż, przypuszczam, że brak wiadomości to dobra wiadomość w tym przypadku.” Poczuł ulgę, że nie był zmuszony nienawidzić Isabelli jeszcze bardziej, jeśli nienawiść do niej w ogóle była możliwa. „A co z Luisą, jak się ma?”
Luisa Duarte to kobieta, którą nienawidził z całego serca. Była najgorszą rzeczą, jaka przytrafiła się jego rodzinie, wiedział to od początku, a jeśli potrzebował więcej dowodów, dostarczył je wypadek samochodowy, jeśli to w ogóle był wypadek.
„Myślałam, że zapytasz mnie też o nią. Jest bez zmian, ale przynajmniej jest przytomna, a jej rany nie zagrażają życiu.”
Przypomnienie, że jest praktycznie w porządku, podczas gdy jego brat był na skraju śmierci.
„Dobrze, do zobaczenia wkrótce.”
„Nie mogę się doczekać, aż poznam twoją narzeczoną!” Zaśmiała się.
„Nie jestem w nastroju do żartów, Moira!”
„Powinnam nazywać ją twoją narzeczoną? Nadal planujesz zmusić ją do małżeństwa, aby utrzymać majątek w rodzinie, prawda?” Zapytała żartobliwie. „Czy jest tak bezbarwna jak jej siostra?”
Nie, Isabella była zupełnym przeciwieństwem.
„Moira, działasz mi na nerwy!” Jego ton był pełen złości, warknął.
„Dobrze, dobrze, zobaczę ją na własne oczy już niedługo.” Rozłączyła się.
Luisa była kobietą bez majątku, która wyszła za mąż do niezwykle potężnej, bardzo bogatej rodziny. Jego rodziny. Co oznaczało, że odziedziczyłaby część majątku jego brata, gdyby doszło do tragicznego wydarzenia.
„To będzie oko za oko. Ona zabrała mi brata, ja zabiorę jej siostrę!”
Jego planem było sprawić, by Isabella zapłaciła za wszystko, co zrobiła Luisa.
Dodatkowo, majątek pozostałby w rodzinie.
„Nie że tego rodzaju małżeństwo przynosi mi jakąkolwiek przyjemność, oczywiście nie, to pieprzony biznes.”