Read with BonusRead with Bonus

Prolog 2.

Impreza była już w pełnym rozkwicie, gdy dotarłam - jak zwykle. Zawsze starałam się przychodzić późno na urodziny Jaxa, podpisywałam się, że byłam obecna, a potem wychodziłam po godzinie, zanim ktokolwiek zauważył moją obecność. Szczerze mówiąc, większość czasu spędzałam zazwyczaj poza domem.

Weszłam do domu Alfa Montero - tam Jax zawsze organizował swoje urodziny - i podpisałam się na liście obecności, która zwykle znajdowała się przy drzwiach. Zastanawiałam się, dlaczego robił swoje imprezy obowiązkowe, skoro tylko nieliczni naprawdę się na nich bawili. To nie tak, że wchodził w interakcje z ludźmi z niższych klas czy zwracał na nich uwagę, więc po co ich zapraszać, a raczej zmuszać do uczestnictwa w jego głupich imprezach wbrew ich woli?

Przeszłam dalej przez gigantyczny dom, kierując się w stronę tylnego wyjścia, gdy najbardziej apetyczny zapach, jaki kiedykolwiek poczułam, dotarł do mojego nosa. Był odurzający, powoli zabijając mnie od środka. Ten zapach miał moc, by mnie zatrzymać, a ziemisty aromat sosnowego drewna i słodkiego ananasa stawał się coraz bliższy, wdzierając się w moje zmysły i błagając, bym po niego sięgnęła.

Zobaczyłam jego oczy, zanim zobaczyłam jego samego. Pożądanie było widoczne w jego jasnych zielonych oczach, gdy zbliżał się do mnie. Zatrzymał się kilka kroków ode mnie, co sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się grymas. Ten grymas został zastąpiony uśmiechem, gdy zauważyłam, że daje mi znak, bym za nim poszła. Zrobiłam, co mi kazał, posłuszna jak naiwna mała dziewczynka. Poszłabym za nim na koniec świata, gdyby mnie o to poprosił.

Wszedł po schodach, a ja podążałam za nim, aż dotarliśmy do pokoju - jego pokoju. Weszłam do środka, a on zamknął za nami drzwi, uśmiechając się do mnie. Rumieniec pokrył moje policzki, a ja spuściłam wzrok, nieśmiałość przejmując moje rysy. "Nie patrz w dół, kochanie", jego głos był jak jedwab, tak gładki i tak chrapliwy, mogłabym się w nim kąpać każdego dnia. "Przyszła Luna nigdy nie patrzy w dół", te słowa uderzyły mnie mocno, mój partner to Jax - Jax Montero był moim partnerem! Jak? Jak to mogło być możliwe? Co poszło nie tak? Co poszło dobrze?

Jego delikatna dłoń uniosła mój podbródek, podnosząc moje oczy do jego. Zatrzymałam oddech w gardle, patrzył na mnie, nie, wpatrywał się prosto w moją duszę, łamiąc każdą ścianę, którą kiedykolwiek postawiłam, i wdzierając się we mnie, jakby był właścicielem tego miejsca. Jego głowa zniżyła się i w jednej sekundzie miał swoje usta na moich, roszcząc sobie to, co do niego należało.

Niestety, rościł sobie to trochę za bardzo.

Nie wiedziałam, kiedy przeniósł nas na łóżko, dopóki nie poczułam, jak moje plecy uderzają w miękkość jego materaca. Jego usta nigdy nie opuściły moich, gdy rozpiął moją sukienkę i zsunął ją z moich ramion. Byłam odurzona, był jak narkotyk, którego nie mogłam się nasycić.

Zanim się zorientowałam, rozpiął zamek z tyłu, uwalniając moje piersi z ich niewygodnego uścisku. Nagle przerwał pocałunek, zostawiając mnie jęczącą i pragnącą więcej. Jego oczy były na mojej klatce piersiowej - studiując ją, jak unosiła się i opadała z powodu mojego szybkiego oddechu. "Gorąca", to było następne, co wyszło z jego ust, a rumieniec znalazł drogę na moje policzki na ten komplement. Jedna z jego rąk sięgnęła i chwyciła jedną z moich piersi, pocierając moje spuchnięte różowe sutki swoimi zrogowaciałymi palcami - sytuacja była niezręczna, ale czułam się daleka od niezręczności, czułam się jak w domu.

Jego głowa zniżyła się i pocałował mnie ponownie, nie zatrzymując się na moich ustach, gdy śledził pocałunkami moją szyję, ramię, aż zatrzymał się na piersi, której jego ręka nie zajmowała. Złożył lekki pocałunek na moim sutku, powodując, że moje ciało przeszył dreszcz, i byłam pewna, że moje majtki wilgotniały z każdą sekundą.

Jego język krążył wokół mojego wrażliwego sutka, zanim wziął całą pierś do ust, co spowodowało, że z moich ust wydobył się lekko zawstydzający jęk. Jego wolna ręka przesunęła się w dół mojego brzucha i znalazła się przy krawędzi moich majtek. Zanim zdążyłam zebrać myśli, jego ręka zanurzyła się i dotknęła najbardziej wrażliwej części mojego ciała, jęknął, "Jesteś taka mokra dla mnie, kochanie". Zaczął pieścić moje małe skupisko nerwów i w tym momencie wiedziałam, że jestem zgubiona; nie mogłam myśleć o niczym innym, jak tylko o tym, że chciałam oddać mu wszystko.

W końcu był moim partnerem, więc co miałam do stracenia?

Obudziłam się następnego dnia z uśmiechem na twarzy, ale zbladł on nieco, gdy poczułam, że miejsce obok mnie jest puste. Otworzyłam oczy i usiadłam, opierając plecy o wezgłowie łóżka i przykrywając nagie ciało grubą kołdrą, "Dobrze, że wstałaś", usłyszałam jego głos z drugiej strony pokoju, był w pełni ubrany i opierał się o ścianę, jego mięśnie wyraźnie się rysowały.

Poczułam ulgę; nie zostawił mnie! To był dobry znak, prawda? "Cześć", przywitałam się, "O wczorajszym wieczorze...", nie pozwolił mi dokończyć zdania,

"To był błąd, nigdy nie powinno się to wydarzyć, byłem pijany i miałem zamglony umysł", co? "Kto przy zdrowych zmysłach związałby się z tobą? Jesteś sobą!".

"Przepraszam?", łzy już napłynęły mi do oczu, jeszcze jedno bolesne stwierdzenie z jego strony i byłam pewna, że tama pęknie - tak jak moje serce.

"Wiesz, co mam na myśli", odepchnął się od ściany i przewrócił oczami, "Nic nigdy nie może się między nami wydarzyć, gdy jestem przy zdrowych zmysłach", wzruszył ramionami, "Jestem przyszłym Alfą tej watahy, a ty jesteś Omegą, nie mogę mieć cię jako partnerki, jesteś za słaba, spójrz na siebie, nigdy nie będziesz dobrą Luną", tama pękła, "Poza tym masz za dużo bagażu, nie chcę tego", czy on mówił poważnie? Czy żartował? Nie mogłam tego stwierdzić w tym momencie.

"Ale zabrałeś mi wszystko, oddałam ci całą siebie zeszłej nocy, ja...", przerwał mi machnięciem ręki,

"Patrz, to nie moja wina, że jesteś taka łatwa", nie powiedział tego! Moje oczy rozszerzyły się na jego słowa, "Bez urazy", dodał, "Ale naprawdę nie widzę przyszłości między nami, więc muszę cię puścić", powiedział to tak swobodnie, jakby te słowa nic dla niego nie znaczyły, jakbym ja nic dla niego nie znaczyła.

"Odtrącasz mnie?", powiedziałam z niedowierzaniem, ale z drugiej strony, czego się spodziewałam? Czy naprawdę oczekiwałam, że Jax zgodzi się być moim partnerem? Czy oczekiwałam, że Jax będzie mnie kochał i troszczył się o mnie? Prawie się zaśmiałam - to wszystko brzmiało śmiesznie, nawet dla mnie.

Westchnął i podszedł do drzwi, "Nazywaj to, jak chcesz, wszystko, co wiem, to że nic się między nami nie wydarzyło i jeśli kiedykolwiek pomyślisz o powiedzeniu komuś, wiedz, że zaprzeczę i dodam kłamcę do twojego życiorysu, to twoje słowo przeciwko mojemu. Już wiemy, kto wygra", ten uśmieszek na jego twarzy, ten cholerny uśmieszek na jego głupio przystojnej twarzy! Chciałabym go z niej zetrzeć! "W każdym razie, sprawdzę, czy droga jest wolna, ubierz się i wyjdź z mojego domu", więc to wszystko, czym byłam dla niego? Jednorazową przygodą, którą mógł się pozbyć następnego ranka?

Gdy tylko wyszedł z pokoju, odrzuciłam kołdrę na bok i założyłam z powrotem swoje ubrania. Nie zamierzałam czekać, aż mnie tu spotka, zamierzałam wyjść, tak jak chciał, i nigdy więcej nie pokazać się na oczy. Nie było tu dla mnie absolutnie nic; nie miałam rodziców, rodziny, przyjaciół, a przede wszystkim, nie miałam partnera.

Previous ChapterNext Chapter