Read with BonusRead with Bonus

8

Nigdy nie przyszło mi do głowy, że Saint zniknął. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego napięcie w całym domu wydawało się być mniejsze. Było więcej kolorów, które przenikały krajobraz, bez diabła, który rzucałby swój ponury nastrój.

"O której godzinie będzie tutaj?" zapytałam, marszcząc brwi w głębokiej zadumie.

Giovanni wyciągnął telefon z grymasem. "Jest tutaj teraz."

Nagle poczułam, jakby mój kręgosłup był duszony lodem. Nie chciałam widzieć Sainta, a zwłaszcza nie chciałam być w zasięgu jego gniewu. Każdy włos na moim ciele stanął na baczność, a serce biło szybciej.

Z telefonu Giovanniego rozległ się dźwięk powiadomienia. Moje oczy śledziły każdy jego ruch, gdy sprawdzał, kto się z nim skontaktował. Kiedy jego wzrok gwałtownie zwrócił się ku mnie, wiedziałam, że jestem w tarapatach.

"Uh, chce cię zobaczyć," oznajmił. Szybko pokręciłam głową i zaczęłam oddalać się od Giovanniego tak daleko, jak tylko mogłam. Nie chciałam być zmuszona do spotkania z tym człowiekiem.

"Reyna, będę tuż obok. Obiecuję, że cię nie skrzywdzi," powiedział Giovanni.

"Kłamiesz. Wiem, do czego jest zdolny. Widziałam filmy, zdjęcia, wszystko. Wszystkie rodziny przestępcze są złe, ale Saint—Saint jest najgorszy," powiedziałam. Przewrócił oczami na moje słowa.

"Muszę cię do niego zaprowadzić. Proszę, nie utrudniaj mi tego. Obiecałem ci, że cię nie skrzywdzi, i zawsze dotrzymuję słowa," zapewnił. Pozwoliłam, by moje usta zamknęły się po usłyszeniu jego słów. Nie było już nic więcej do powiedzenia. Nie było więcej obietnic, które można by złożyć. Moja rzeczywistość to Saint, i niestety, nie był to koszmar, z którego mogłabym się łatwo obudzić.

"Chodź," rozkazał. Podeszłam do niego, tylko po to, by zostać brutalnie chwycona jego mocną ręką. Otworzył drzwi i wyprowadził mnie z pokoju.

To był pierwszy raz, kiedy widziałam coś poza sypialnią. Miejsce było ogromne. Wnętrze było bardzo ciemne, ale mimo to wyglądało elegancko. Uwielbiałabym każdą część tego miejsca—gdyby tylko sytuacja była inna.

Giovanni prowadził mnie długim korytarzem. Nie mogłam nie zauważyć strażników, którzy od czasu do czasu przechodzili obok. Każdy z nich emanował taką siłą. Moja głowa instynktownie opadła w dół, gdy mijaliśmy ich.

Kiedy dotarliśmy przed podwójne drzwi, Giovanni je otworzył. To napięcie sprzed kilku dni szybko wróciło. Widziałam Sainta, który opierał się w fotelu, z ręką przerzuconą przez oparcie kanapy. Szklanka alkoholu była przy jego ustach, gdy ją opróżniał.

Saint odstawił szklankę na stół, skupiając całą swoją uwagę na mnie.

"Muszę z nią porozmawiać. Jesteś zwolniony, Giovanni," zażądał Saint. Pokręciłam głową w geście sprzeciwu, a mój wzrok przesunął się na Giovanniego. Było oczywiste, że chciał zostać, ale wiedział, tak samo jak ja, że nie mógł. Moje serce praktycznie pękało, gdy rzucił mi przepraszające spojrzenie. Kiedy Giovanni wyszedł przez drzwi, prawie chciało mi się płakać.

Saint i ja byliśmy teraz sami—znowu.

"Chodź tutaj," powiedział, stukając w puste miejsce obok siebie na kanapie. Wydawało się to niewinnym gestem, ale nic w Saintcie nie było niewinne.

Patrzyłam na miejsce z wahaniem. Coś kusiło mnie, by zrobić dokładnie to, co powiedział. Chciałam okłamać samą siebie i powiedzieć, że próbowałam zrozumieć jego umysł. Jego umysł był jedynym powodem, dla którego zaczęłam powoli do niego podchodzić, ale to nie była prawda. To nie była prawda wcale.

Siadając na chłodnym skórzanym siedzeniu, czułam, jak moje ciało wchodzi do piekła. Jego wzrok był na mnie utkwiony, studiując mnie. Nie byłam tak zaawansowana ani doświadczona w ukrywaniu emocji na twarzy. Było tak oczywiste, że byłam dla niego tylko historią do przeczytania—do nienawidzenia—do wykorzystania—do wyrzucenia.

Kiedy moje oczy spotkały jego, byłam gotowa odwrócić wzrok, ale jego ręka mnie powstrzymała. Przełknęłam ślinę, zamykając oczy na dotyk jego palców wzdłuż mojej szczęki. Drobne mrowienie pozostało na śladzie jego palców. Zaczęłam się zastanawiać, czy to była moja wyobraźnia, czy może on czuł to samo iskrzenie.

"Aniele," powiedział, przyciągając moją uwagę do swoich intensywnie niebieskich oczu. Alkohol z jego oddechu przeniknął moje nozdrza z intensywnością. Gdyby nie był pijany, byłabym zaskoczona. Próbowałam się odsunąć, ale złapał mnie, zanim zdążyłam się ruszyć.

"Chcę tylko z tobą porozmawiać," mruknął. Moje oczy rozszerzyły się na widok jego palca śledzącego kontur moich ust. Przerwał mój trans, by obserwować swój palec na mojej wardze.

"O-o czym?" zapytałam. Bez odpowiedzi, pochylił się bliżej. Zapach alkoholu stawał się coraz bardziej wyraźny i intensywny. Grymas zdominował moje rysy twarzy. Przez chwilę wyglądało, jakby miał mnie pocałować, ale zamiast tego pochylił się do mojego karku. Jego ręka chwyciła za gumkę od mojego kucyka, zanim ją wyciągnął z moich włosów. Moje uwolnione włosy opadły na plecy falami.

"Co ty r-"

"Zamknij się," rozkazał.

Każdy jego ruch sprawiał, że czułam jego usta muskające mój kark. Jego ręka przesuwała się po moim ciele, jakby mnie drażnił. Chwycił za dół mojej koszulki i powoli zaczął ją podciągać. Mój oddech utknął w gardle, gdy patrzyłam w dół, by zobaczyć, co dokładnie robi.

"M-Mówiłeś, że chcesz rozmawiać. To nie jest rozmowa," wyszeptałam.

Jego ręka zatrzymała się, zanim zaśmiał się mrocznie. Nie byłam pewna, czego się po nim spodziewać, ale na pewno nie spodziewałam się, że faktycznie się odsunie.

W jego oczach pojawił się błysk. Błysk, który tylko się nasilał, gdy patrzył na moje ciało. Szybko naciągnęłam koszulkę z powrotem na miejsce. Uśmiechnął się, jego oczy wróciły do moich.

"Nie jesteś tak odrażająca, jak myślałem," zaśmiał się. Mój grymas pogłębił się, a wzrok opadł na moje kolana. Słyszałam, jak nalewa sobie kolejnego drinka, co sprawiło, że zmarszczyłam brwi. Już wydawał się wystarczająco pijany. Nie sądziłam, że to bardzo mądre, by próbować zrobić kolejnego drinka. Jednak nic, co mogłabym powiedzieć, nie miałoby znaczenia.

"Nie jesteś tak święty, jak sugeruje twoje imię," mruknęłam.

Przyciągnął moją uwagę z minimalnym wysiłkiem. Wystarczyło, że pociągnął za krawat, a ja poczułam suchość w gardle. Śledziłam jego ruchy oczami, gdy zdejmował krawat i rzucał go przez pokój. To było coś tak małego, a jednak wydawało się tak intymne.

"Gapisz się," zauważył. Szybko odwróciłam wzrok gdzie indziej, oddychając ciężko. Ciepło zaczęło wypełniać moje policzki, ale starałam się je odepchnąć. Nie zamierzałam pozwolić mu, by otwarcie mnie czytał. Musiałam postawić mur, jeśli chciałam wyjść stąd żywa. Musiałam być silna, a nie słaba.

"Twoja matka," powiedział Saint. Moja głowa gwałtownie zwróciła się w jego stronę. Czułam, jak moje oczy się rozszerzają, a ciało pochyla się do przodu w oczekiwaniu. Moje uszy pragnęły usłyszeć coś—cokolwiek. "Pomogę ci ją znaleźć."

"Dlaczego? Dlaczego miałbyś to zrobić?" zapytałam. Musiał być haczyk. Zawsze musi być haczyk. To nie w stylu mafii oferować pomoc bez czegoś w zamian.

Uśmiechnął się, ale nie był to typowy uśmiech. To był uśmiech pełen pustki i wywołujący przerażenie. To był uśmiech, który wystarczył, by moje ciało zastygło. To był uśmiech, który chwycił moje serce i ścisnął je tak mocno. To był uśmiech marionetkarza, który dawał mi do zrozumienia, że trzyma każdą moją nitkę.

"Ponieważ ty mi pomożesz. Muszę znaleźć człowieka, Viktora Ivanova. Zniknął z radarów, odkąd był dzieckiem. Nikt nawet nie wie, jak wygląda, ale ty się dowiesz. Dowiesz się, kim jest i go zlokalizujesz. Kiedy to zrobisz, poświęcę swoje życie, by znaleźć twoją matkę," powiedział. "Mamy umowę?"

"J-Jak mam wiedzieć, że mogę ci zaufać-"

"Aniele, czytałaś moje akta. Wiesz, do czego jestem zdolny, ale wiesz też, że nigdy nie wycofuję się ze swojego słowa. Przysługa dla mnie to przysługa, którą zapamiętam na zawsze. Rozumiesz mnie?" Uniósł brew.

Przełknęłam ślinę, zanim skinęłam głową. "Rozumiem."

"Dobrze."

"A co po tym, jak ci pomogę i znajdziemy moją matkę? Co się ze mną stanie?" zapytałam.

Wydawał się przez chwilę nad tym zastanawiać. "Zdecyduję o tym później. Więc, mamy umowę?"

Pomyślałam o mojej matce. Zawsze marzyłam o tym, by ją odzyskać, bez względu na wszystko. Nie miało znaczenia, czy włamam się do każdej bazy danych na świecie, nigdy nie miałabym wystarczającej siły, by faktycznie ją odzyskać. Z jego umową, miałabym. Nawet jeśli oznaczałoby to śmierć na końcu, zrobiłabym wszystko, by sprowadzić moją matkę do domu.

"Mamy."

Previous ChapterNext Chapter