Read with BonusRead with Bonus

7

Wędrowałem po korytarzach, aż dotarłem do jej drzwi. Wprowadziłem numery na klawiaturze, odblokowałem drzwi i tylko potwierdziłem to, co powiedział Giovanni. Zdemolowała swój pokój. Materac był rzucony gdzieś na bok, a wszystkie szuflady były powyciągane z komody. Nie wspominając o tym, że przewróciła każdy mebel. Moja uwaga została przyciągnięta, gdy zobaczyłem ją wpatrującą się w okno.

"Tsk, tsk, tsk," wyplułem.

Jej głowa gwałtownie odwróciła się w moją stronę. Strach szybko zdominował jej brązowe oczy, co sprawiło, że uśmiechnąłem się z rozbawieniem. Zamykając za sobą drzwi, zacząłem stawiać kroki w kierunku drżącej duszy.

"Dałem ci łóżko, ładny pokój, nawet dobre jedzenie, a tak mnie traktujesz? Myślałem, że jesteś bardziej uprzejma," powiedziałem z udawanym smutkiem.

Zaczęła czołgać się ode mnie z każdym moim krokiem, ale niestety dla niej, była zbyt wolna. Chwyciłem ją za ramię i podniosłem, tak że stała bezpośrednio przede mną.

"Boisz się mnie, aniołku?" zapytałem, uśmiechając się na widok jej próby ukrycia oczu przede mną.

Wyglądała inaczej bez okularów - niektórzy mogliby powiedzieć, że lepiej. Okulary sprawiały, że jej małe oczy wyglądały na powiększone. Bez nich mogłem zobaczyć idealny kształt jej migdałowych brązowych oczu z długimi rzęsami, które łatwo dotykały jej kości policzkowych.

"Proszę, z-zostaw mnie w spokoju," jęknęła.

Kładąc rękę na jej talii, przyciągnąłem jej plecy do siebie. "Widzisz, kochanie, nie mogę tego zrobić," wyszeptałem jej do ucha. Moja ręka przesunęła się po jej ramieniu jak delikatny podmuch wiatru drażniący jej skórę. Gdy poczułem jej miękką skórę, spojrzałem na jej twarz. Była zwyczajna. Patrzenie na nią było nudne i wcale nie ekscytujące, ale prawie czułem jej potencjał.

"D-Dlaczego nie?"

"Chcę czegoś od ciebie," powiedziałem. Jej ramiona opadły w odpowiedzi. Widok jej ciała natychmiast napinającego się sprawił, że uniosłem brew.

"Zamierzasz mnie zgwałcić?" zapytała. Moja warga wykrzywiła się z obrzydzeniem, zanim chwyciłem ją za szyję. Jej szyja odchyliła się do tyłu, a tył jej głowy przycisnął się do mojej klatki piersiowej.

"Aniołku," zaśmiałem się. "Nigdy nie myl mnie z gwałcicielem. Każda kobieta, którą pieprzę, zawsze mnie o to błaga."

"Zamierzasz to zrobić ze mną?" zapytała cicho, prawie niesłyszalnie. Moja głowa przechyliła się z uśmiechem na twarzy. Ręka, która nie trzymała jej za szyję, chwyciła jej talię. Nie mogłem się powstrzymać przed dotknięciem skóry pod jej koszulą. Musiałem poczuć skórę pod spodem.

"Ostrożnie, teraz. Mogę pomyśleć, że chciałabyś tego," wyszeptałem. Po tym, jak ją puściłem, obserwowałem, jak pozostaje w miejscu.

"Więc, c-co chcesz ode mnie?" zapytała.

"Twojego mózgu," odpowiedziałem.

Jej brwi zmarszczyły się, zanim odwróciła się, by na mnie spojrzeć. Moje oczy skupiły się na pełnych jej ustach, gdy je rozchyliła. "Po co?"

"To przyjdzie później. Teraz chcę, żebyś była grzeczną dziewczynką i posprzątała ten pokój. Jeśli wrócę i ten pokój nie będzie taki, jak go zastałaś, nie będę miał problemu z pozbyciem się każdego mebla i zostawieniem cię do spania na samym dywanie. Czy to jasne?" zapytałem, unosząc brew.

Odwróciła wzrok, ale mimo to skinęła głową.

Uśmiechnąłem się. "Dobra dziewczynka, aniołku."

Kiedy zacząłem iść w stronę drzwi, zatrzymałem się, przypominając sobie coś. "Ach, i dostaniesz swoje okulary z powrotem, jak tylko zjesz."

Nie czekając na jej odpowiedź, wyszedłem z jej pokoju, zostawiając ją z bałaganem.

Mój telefon szybko powiadomił mnie o wiadomości. Spojrzałem na ekran, tylko po to, by zacisnąć szczęki. To była wiadomość od Adriano, który informował, że Viktor coś planuje - coś wielkiego.

"Rosalina," zawołałem moją jedyną służącą. Była już starsza, ale była ostatnią częścią mojej rodziny, którą miałem do kochania. Rosalina praktycznie mnie wychowała. "Dziewczyna... Jest tutaj, ponieważ Giovanni wierzy, że znajdzie Viktora. Problem w tym, że nie chce współpracować. Twoim zadaniem jest sprawić, żeby współpracowała i upewnić się, że je."

"Tak, proszę pana," mruknęła.

Skinąłem głową, zanim ruszyłem korytarzem, gwizdając melodię podczas spaceru.


R E Y N A

Dni mijały tak powoli. Czułam, jakby każda chwila była powtórką z poprzedniego dnia. Codziennie budziłam się i podchodziłam do okna. Moje myśli biegały i skakały, jakby były częścią jakiegoś toru przeszkód pełnego samoużalania się. Potem przerywała mi kobieta, której towarzystwo zaczęłam lubić, Rosalina. W łagodniejszych słowach mówiła mi, że powinnam przestać być uparta i pomóc mężczyznom, którzy mnie porwali. Kiedy przestawałam odpowiadać, zabierała moją pustą tacę, pozbawioną jedzenia, i wychodziła z pokoju. Najsmutniejsza była blokada, która rozbrzmiewała w pokoju, gdy wychodziła.

Nikt nie odważył się mnie niepokoić aż do kolacji. Zamiast Rosaliny, zawsze przychodził Giovanni, który robił wszystko, by przekonać mnie do pomocy. Mój wzrok zawsze uciekał od niego, szukając pocieszenia na zewnątrz. Wypuszczał głośne westchnienie, rzucał moją tacę z jedzeniem przede mną i wychodził z pokoju.

W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem okrutna. Zszokowało mnie, jak głupia się stałam, myśląc o czymś takim. Nigdy nie prosiłam, żeby tu być. Moja prośba była prosta - żeby mnie zostawili w spokoju. Jeśli nie mogli zrobić dla mnie czegoś tak małego, dlaczego miałabym się starać dla nich?

Więc, gdy Giovanni rzuca moją tacę z kolacją, trzymam oczy utkwione w drzewach. Obserwuję rodzinę ptaków śpiących i życzę sobie, żebym to ja mogła być tak wolna.

"Reyna, wiem, że boisz się Sainta," powiedział Giovanni. Słyszałam go, ale udawałam, że nie. Szczerze mówiąc, było to zaskakujące, że w ogóle coś powiedział. Zazwyczaj rzucał tacę i wychodził wściekły.

Westchnął. "Wrócił do miasta. Wiedz, że będzie wściekły, gdy usłyszy, że nie zgodziłaś się na nasze warunki."

Nie mogłam się powstrzymać od spojrzenia na niego. Chciałam tylko upewnić się, że nie blefuje o powrocie Sainta. Moje ramiona opadły, gdy zobaczyłam, że nie ma w nim ani odrobiny nieuczciwości.

Previous ChapterNext Chapter