




3
Ś W I Ę T Y
Pierwszy strzał przeszył moje uszy. Zaraz po nim padły kolejne. Czuję się najbardziej sobą, gdy naciskam na spust. Uśmiech zawsze igra na moich ustach, gdy uświadamiam sobie, że moje ręce, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zakończyły czyjeś życie. Mam kontrolę, tak jak lubię.
Trzymając pistolet, moje serce bije nieco szybciej. Prawie dorównuje tempu kuli przebijającej powietrze bezbłędnie.
Opuszczam broń po kolejnym strzale. Martwy wyraz twarzy idioty przyciąga mnie w matczynym uścisku. Pocałunek na moim policzku to krew, która wypływa z jego serca.
Ekscytujące jest patrzeć, jak krew wypływa z ciała, jakby wreszcie była wolna i uciekała z więzienia. Ekscytujące jest patrzeć, jak kłamstwa znikają z twarzy człowieka, zanim śmierć zmusi go do przyjęcia formy prawdy. Ekscytujące jest widzieć, jak cała ciemność znika, gdy umiera, a ja jestem bohaterem, który przynosi światło.
"Przepraszam, że przery-"
"Ale przerywasz. Czego, do cholery, chcesz?" zapytałem niecierpliwie. Kiedy uniosłem brew i nadal nie otrzymałem odpowiedzi, przeniosłem broń z trupa na chłopaka, Beto. "Czego. Do. Cholery. Chcesz?"
"Red jest t-tutaj," wyjąkał.
"Gdzie?" zapytałem. Spojrzał na podłogę, co tylko zwiększyło moje zirytowanie. Wyłączając zabezpieczenie pistoletu, uśmiechnąłem się do niego sarkastycznie. "Jeśli będę musiał powtórzyć, będziesz mówił temu gościowi tam 'cześć' w piekle."
"W następnym pokoju," wyszeptał Beto.
Zauważyłem, jak jego oczy spoczęły na martwym ciele. W głębi jego oczu kryło się jakieś obrzydliwe współczucie. To było odrażające. "Zajmij się nim i powiedz Adrianowi, że to był ślepy zaułek. Nie wiedział nic o Viktorze."
Viktor był przyczyną każdej kropli nienawiści w moim sercu. Był powodem, dla którego zemsta była zakorzeniona w każdym moim zmyśle. Każdy katastrofalny strzał, który kiedykolwiek padł z moich palców, pozostawiał za sobą sen - koszmar, jakkolwiek ludzie to nazywają - że to on był za spustem.
Beto skinął głową, gdy zamknąłem drzwi. Poprowadziłem rękę do węzła mojego krawata. Moje palce chwyciły jedwabny materiał, zanim zacząłem go ściągać.
Czas zobaczyć cudowne dziecko.
Gdy wszedłem do sąsiedniego pokoju, zmiana mojego nastroju wywołała uśmiech na moich ustach. Tam była, Red. Miała knebel w ustach. Jej ręce były związane za plecami, a w jej oczach było widać strach, który był dość ekscytujący.
Giovanni, jeden z moich kaporegimów, spojrzał na mnie z kąta pokoju. Uniósł brew, prawdopodobnie pytając, jak poszło z martwym idiotą. Tę sprawę trzeba było odłożyć na później. Teraz musieliśmy zająć się kimś, Małą Red.
Stojąc tuż przed nią, dotknąłem jej kucyka, aby poczuć, jak miękkie są jej włosy. Znalazłem się, kręcąc jej czarne pasma na palcu. Przechyliłem głowę, patrząc na dziewczynę. Wyglądała na słabą.
Pozwoliłem sobie przejść od jej włosów do drżącego podbródka. Mocno ją chwyciłem, podciągając jej spojrzenie do mojego. Jak bardzo próbowała się ode mnie odsunąć, nie pozwoliłem jej na to.
Giovanni podszedł za nią i zaczął zdejmować knebel z jej ust. Jej pełne usta rozciągnięte wokół kulki, która miała je zamknąć, nie wyglądały źle.
Gdy knebel został całkowicie zdjęty, spodziewałem się, że zacznie krzyczeć lub nawet pluć, ale zacisnęła usta jak posłuszny szczeniak.
"Jak masz na imię?" zapytałem.
Próbowała znów się ode mnie odsunąć, ale to nie działało. Frustrowało mnie, że nie potrafiła odpowiedzieć na proste pytanie. Chciałem jej posłuszeństwa. Chciałem, żeby mnie słuchała i robiła, co mówię. Miała odpowiadać na każde moje pytanie z pełną szczerością. Jej opór zmusił mnie do mocniejszego uchwycenia jej podbródka.
Jej usta wykrzywiły się w grymasie, ale nie obchodziło mnie to.
"Jak masz na imię?"
"Red," wyszeptała.
Puściłem ją. Moje oczy śledziły jej ruchy, gdy odwracała się ode mnie. Na mojej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech, gdy przykucnąłem, by spojrzeć jej prosto w oczy.
"Nie. Jak masz naprawdę na imię?"
"R-Red," jęknęła. Mój uśmiech zniknął z twarzy. Gdy zauważyła pusty wyraz na mojej twarzy, zobaczyłem strach kryjący się za jej oczami. "To Reyna. M-Mam na imię Reyna."
"Reyna," powtórzyłem z uśmiechem na twarzy.
Spojrzałem na Giovanniego, aby uzyskać odpowiedź na moje niewypowiedziane pytanie... to wszystko, czego potrzebował, aby w końcu zdobyć każdą informację, której potrzebowaliśmy od niej.
Przed Red myślałem, że Giovanni był najinteligentniejszym technikiem, jakiego znałem. Mógł znaleźć dla mnie wszystko o każdym. To był jedyny powód, dla którego osobiście wybrałem go na mojego kaporegima. Ku mojemu zaskoczeniu, został przechytrzony.
Reyna była bardzo ostrożna co do swojego miejsca pobytu. Giovanni pracował przez ostatnie kilka miesięcy, aby dowiedzieć się, kim jest ten sumienny haker. Teraz mamy ją dokładnie tam, gdzie chcemy.
"Większość ludzi, którzy zrobili to, co ty, już by nie żyła," powiedziałem jej. Spojrzała na Giovanniego. Nadzieja rozprzestrzeniała się na jej twarzy jak pożar. Gdy jej oczy wróciły do moich, nadzieja zniknęła.
"Zamierzasz mnie z-zabić?"
Wstałem z przykucniętej pozycji. Mój pistolet, który trzymałem w ręce, uniósł się do jej skroni. Zacisnęła zęby na różowej wardze, zamykając oczy. Jestem pewien, że nie miała zamiaru być uwodzicielska, ale była. Byłem chorym człowiekiem, to wiedziałem. Z jedyną rzeczą, którą kocham w ręce i kobietą, która starała się nie okazywać strachu, byłem podniecony. Pozwoliłem, by mój pistolet przesunął się po jej policzku, zanim powoli zsunął się po jej gładkiej szyi.
"Nie teraz, ale mogę."
Wyglądała dość dziwnie. Grube oprawki okularów zasłaniały jej oczy. Koszulka, która była na tyle długa, że pasowałaby na mnie, irytowała mnie. Nie wspominając o tym, że jej spodnie były o dwa rozmiary za duże. Wszystko, co podziwiałem w kobiecie, było ukryte przed ciekawskimi oczami tej konkretnej Red.
Chociaż zazwyczaj wolałem blondynki z ładnymi, wyraźnymi krzywiznami, nie mogłem powstrzymać myśli o tym, jak wyglądałaby bez ubrań, bez okularów, bez koszulki, bez spodni... tylko ona.
"Mam do ciebie pytanie, Aniele," wyszeptałem jej do ucha.
"C-Co?"
"Byłem w szoku. Nagle dowiaduję się, że Red włamała się do mojego systemu. Ukradłaś pliki, których jeszcze nie oddałaś. Nie wspominając o tym, że mi groziłaś. Teraz zastanawiam się, co taka słodka, mała, jąkająca się Anielica jak ty chciałaby wiedzieć o niebezpiecznym życiu takim jak moje? Czy to dla zabawy, czy naprawdę próbujesz coś znaleźć?" zapytałem ją.
Pokręciła głową. "P-Proszę, nie zabijaj mnie."
"Odpowiedz mi, a nie zabiję."
"Moja mama. Szukam mojej mamy," odpowiedziała. Spojrzałem na Giovanniego, widząc, że miał ten sam zszokowany wyraz twarzy, co ja. To nie była odpowiedź, której szukałem.