Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4

Punkt widzenia Charlotte

"Hrabstwo Westerfield? To osiem godzin jazdy autobusem stąd, jesteś pewna?" Mężczyzna za ladą na dworcu autobusowym patrzy na mnie z ciekawością.

Starałam się jak mogłam, żeby się ogarnąć w łazience na przystanku, zanim tu przyszłam. Ale po jego minie widać, że nie zrobiłam tego zbyt dobrze.

"Tak, jestem pewna! Moja babcia czeka na mnie na drugim końcu." Uśmiecham się fałszywie, kłamiąc, co sprawia, że powoli kiwa głową.

"Jasne! Autobus odjeżdża za dziesięć minut... dziesięć dolarów za bilet." Konkluduje, a ja grzebię w plecaku, wyciągając kilka banknotów, które na szczęście miałam, i podaję mu je.

"Dzięki!" Odpowiadam, biorąc bilet z jego ręki i kierując się w stronę autobusu numer 78 zaparkowanego na stanowisku.

Cholera, nie dam rady... oni mnie znajdą!

Zaczynam się pocić na samą myśl, wspinając się do dużego autobusu turystycznego, podając kierowcy bilet, który go stempluje. Przechodzę przez autobus, mniej więcej do połowy, zanim znajduję miejsce w zaskakująco wygodnym fotelu.

Ta podróż mnie zabije... osiem całych godzin... ale chyba warto, żeby się stąd wydostać.

Zawsze rozważałam wyjazd, a hrabstwo Westerfield zawsze było jedną z opcji, ponieważ było znane z przyjaznej, zżytej społeczności.

Ale gdzie będę mieszkać? Będę musiała zacząć od nowa... znaleźć pracę... może będzie tam schronisko dla bezdomnych, dopóki nie stanę na nogi...

Moje myśli pędzą z niepokojem, gdy ocieram spadającą łzę z twarzy.

Dosłownie dźgnęłam Tommy'ego... zrobiłam to...

Przełykam ślinę na wspomnienie, które miało miejsce zaledwie godzinę temu... a teraz wsiadam do autobusu, żeby stąd wyjechać.

A co jeśli go zabiłam...

Zamykam mocno oczy, nie mogąc myśleć dalej o skutkach mojego ataku. Dlaczego, do cholery, muszę czuć się tak winna za obronę siebie! Przez lata robili mi niewyobrażalne rzeczy, a za pierwszym razem, gdy się bronię, uciekam z miasta przerażona!

Patrzę, jak starsza para wsiada do autobusu, wraz z mężczyzną i jego synem. Znajdują swoje miejsca - na szczęście w pewnej odległości od mojego.

Nie miałam ochoty na rozmowy ani pytania...

"Odjeżdżamy. Zrobimy sześć przystanków po drodze i powinniśmy dotrzeć do Westerfield około 2:30 rano." Wyjaśnia kierowca, a ja przełykam ślinę, zdając sobie sprawę z godziny.

Co ja zrobię o 2:30 rano... wątpię, żeby cokolwiek było otwarte, żeby mnie przyjąć... może jest jakiś motel blisko miasta.

Postanawiam policzyć pieniądze, które mam w plecaku, ciężko wzdychając, gdy łączna suma wynosi zaledwie dwadzieścia trzy dolary.

"Masz kłopoty, kochana?" Prawie wyskakuję ze skóry, odwracając się, by zobaczyć inną kobietę, która wsiadła do autobusu - przechodząc obok mnie, by znaleźć sobie miejsce.

"Och, uh... to nic, dzięki... zapomniałam portfela i jest za późno, żeby wrócić do domu po niego!" Kłamię znowu, próbując wyjaśnić, dlaczego wydaję się tak przytłoczona i rozczochrana.

Nic wspólnego z moim życiowym prześladowcą, którego właśnie dźgnęłam...

"Och, kochanie... ktoś cię odbiera na drugim końcu?" Naciska dalej, decydując się usiąść po przekątnej ode mnie - tak, że nadal mogłam ją widzieć, gdy usiadła.

"Tak... moja babcia." Kiwnęłam głową, czując, jak pot znowu się zbiera z powodu nerwów wywołanych podstawowymi pytaniami tej kobiety.

"Och, świetnie! W międzyczasie... weź to." Grzebie w swojej drogiej torebce, zanim wyciągnie garść banknotów.

"Och, proszę, nie, wszystko w porządku! Dziękuję, ale nie mogę przyjąć twoich pieniędzy!" Podnoszę ręce, żeby ją powstrzymać, gdy autobus w końcu wyjeżdża z parkingu na drogę.

"Nalegam! Wysiadam na przystanku przed Westerfield, żeby odwiedzić moją siostrę... zabrałam ze sobą za dużo na tę podróż..." Śmieje się i macha ręką, ponownie oferując mi garść banknotów.

Ona nie wie, że nie jestem jakąś słodką, bezradną dziewczynką... jestem brutalną napastniczką od dzisiejszej nocy!

"Czuję się z tym źle..." Zaczynam, zanim przerywa mi-

"Weź to! Między nami, kiedy mój mąż zmarł, zostałam z za dużą ilością pieniędzy, z którymi nie wiem, co zrobić! Po prostu przyjmij to, a ja poczuję się lepiej." Uśmiecha się szczerze, wyciągając rękę dalej, a ja niechętnie sięgam po banknoty.

Czy ta kobieta jest prawdziwa... może anioł wysłany, żeby mi pomóc tej nocy...

"Dziękuję... nie wiesz, jak bardzo to pomoże." Wkładam pieniądze do plecaka, powstrzymując wdzięczne łzy, uśmiechając się do niej.

"Och, kochanie, mogę sobie tylko wyobrazić... nie znam twojej historii... ale wyczułam twój smutek, gdy tylko wsiadłam do tego autobusu." Mówi łagodniejszym tonem, a ja powoli kiwam głową, wiedząc, że już ma swoje podejrzenia.

"Lola, tak przy okazji!" Lola nagle wyciąga rękę, żeby się przedstawić, a ja uśmiecham się i ściskam jej dłoń.

Nie mogę jej powiedzieć mojego prawdziwego imienia, prawda? Co jeśli policja wyda list gończy, a ta kobieta zadzwoni, żeby mnie wsadzić!

"Chiara!" Mówię pierwsze imię, które przychodzi mi do głowy, a ona kiwa głową i uśmiecha się - wydaje się, że to kupiła.

"Piękne imię!" Komplementuje Lola, a ja niezręcznie przesuwam się na swoim siedzeniu.

"Dziękuję!" Udaje mi się wykrztusić, gdy ona grzebie w swojej torebce i wyciąga duże pudełko na lunch.

"Wrapy z kurczakiem fajita, jesteś głodna? Zrobiłam ich mnóstwo!" Lola oferuje mi pudełko, a ja uśmiecham się i kiwam głową - natychmiast biorąc jednego.

Nie jadłam od obiadu w szkole...

"Jesteś dla mnie zbyt miła." Komplementuję ją, gdy ona bierze wrapa dla siebie i zaczyna jeść.

"Bzdura, podróż autobusem z nową przyjaciółką jest mniej nudna, prawda?!" Lola śmieje się, a ja chichoczę z nią, znajdując ogromne pocieszenie w jej obecności.

Na pewno sprawi, że ta podróż będzie dużo łatwiejsza.

Jemy wrapy w ciszy, gdy kierowca autobusu włącza nowoczesne telewizory wiszące z sufitu i zaczyna puszczać film "Iniemamocni".

Cieszyłam się kojącym dźwiękiem, który wypełniał autobus, wdzięczna, że to również lekki, rodzinny film, który miał nadzieję uspokoić moje nerwy.

"Och, świetnie! Uwielbiam, gdy autobus ma te telewizory! Takie nowoczesne!" Komentuje Lola ze śmiechem, a ja kiwam głową na zgodę.

"Tak, są fajne!" Stwierdzam, siadając wygodnie i próbując się zrelaksować - przygotowując się na długą i pełną strachu noc.

Modlę się, żeby nikt z domu mnie nie znalazł...

Teraz są tylko częścią mojej przeszłości...

Nie żałuję tego, co zrobiłam tej nocy, ale też tego nie lubię...

Drżę lekko, zdając sobie sprawę, że gdybym nie znalazła odwagi, żeby dźgnąć Tommy'ego tej nocy...

Najprawdopodobniej byłabym już martwa.

Previous ChapterNext Chapter