




Rozdział 1 Niespodziewana utrata dziewictwa
Alice Blair leżała naga na łóżku, jej ręce błądziły po własnym ciele, a w środku szalał ogień pożądania, pozostawiając ją pustą i niespokojną.
Na zewnątrz szalała burza, wiatr i deszcz wyły, grzmoty huczały. Poruszała się w rytm burzy, jej ciało skręcało się i wyginało, sutki były twarde i bolesne od własnego dotyku.
Nie mogła powstrzymać jęków, które współgrały z furią burzy.
Umysł Alice był zamglony, oczy nieostre.
Ale jedna rzecz była jasna - jej własna siostra podała jej afrodyzjak!
Ta podstępna przyrodnia siostra!
Błyskawice co jakiś czas rozświetlały przyciemniony pokój, rzucając jej wijącą się sylwetkę na ścianę.
Nogi Alice pocierały się o siebie niekontrolowanie, jej ręce sunęły po skórze, aż do piersi.
Pragnęła dotyku mężczyzny, aby wypełnić pustkę w środku.
W zamroczeniu usłyszała kroki zbliżające się, wraz z delikatnym, przyjemnym zapachem.
Otworzyła oczy, ledwo dostrzegając wysoką postać.
Usłyszała ciężki, szybki oddech przy swoim uchu, co sprawiło, że jej serce przyspieszyło.
Błyskawica rozświetliła pokój, dając jej przelotne spojrzenie na oszałamiającą twarz, wypalając ten obraz w jej pamięci.
Poczuła gorące ciało przyciśnięte do jej, oddech mężczyzny łaskotał jej ucho.
Chciała go odepchnąć, ale jej ciało nie słuchało. Zamiast tego, przytuliła się do niego.
Kolejny jęk wyrwał się z jej ust.
Ich cienie tańczyły na ścianie, ciała splecione.
Deszcz bębnił o okno jak desperacka prośba.
Na zewnątrz wiatr wył, gałęzie trzaskały.
Ciężki oddech współgrał z burzą, a Alice czuła się, jakby unosiła się w powietrzu.
'Nie dotykaj mnie!' krzyczała w myślach, próbując się opierać.
Ale nie mogła powstrzymać reakcji swojego ciała.
Mrowienie z wrażliwych miejsc sprawiło, że przytuliła go mocniej, szepcząc: "Szybciej, chcę więcej!"
"Czy tego chcesz?" Oddech mężczyzny stawał się cięższy, a opór Alice kruszył się.
"Ja... chcę więcej."
Jej pożądanie osiągnęło szczyt.
Mężczyzna uderzał w nią, trafiając w samą duszę.
Świadomość Alice zanikała, fala zmęczenia zalewała ją, jakby była uwięziona w śnie.
Aż znajomy głos za drzwiami wyrwał ją z letargu. Otworzyła oczy, widząc swoje nagie ciało, uświadamiając sobie, że zeszłej nocy to nie był sen.
"Tato, nie obwiniaj Alice. Ona tego nie chciała. Właśnie widziałam ją tutaj z mężczyzną. Nie wiemy, co naprawdę się stało," powiedziała jej siostra.
"Jak ona mogła to zrobić?"
Drzwi otworzyły się z hukiem.
Alice spojrzała na dwie osoby, które weszły. Mężczyzna z przerzedzonymi włosami to jej ojciec, James Blair!
A za nim stała siostra, która ją podstępnie podała afrodyzjak, Nova Blair!
Prawda była jasna, a twarz Jamesa była ponura. "Alice! Masz wyjść za Zacharego Halla, jak mogłaś zrobić coś tak niemoralnego? Jak mogę spojrzeć rodzinie Hallów w oczy?"
"Tato, to nie tak. Nova mnie wrobiła," błagała Alice.
"Zamknij się! Nova jest twoją siostrą. Zawsze była dobrze wychowana. Jak mogłaby zrobić coś takiego?" James kipiał ze złości.
"Alice, wiem, że zawsze patrzyłaś na mnie z góry, bo jestem nieślubnym dzieckiem. Jeśli oskarżenie mnie sprawi, że poczujesz się lepiej, nie mam nic przeciwko. Bałam się tylko, że ten mężczyzna cię skrzywdzi, więc zadzwoniłam do taty, żeby cię uratował." Łzy Novy płynęły, jej słowa były szczere i przekonujące.
"Zamknij się, hipokrytko! Wrobiłaś mnie, ja..." Słowa Alice przerwał policzek od Jamesa.
Powstrzymała łzy, znosząc ból i upokorzenie.
"Dość! Nova tak bardzo się o ciebie troszczy, nawet teraz cię broni. A ty? Jak śmiesz! Zrobiłaś coś tak haniebnego, a teraz próbujesz obwiniać swoją siostrę?" James wskazał na nią gniewnie. "Jesteś hańbą, zupełnie bez moralności. Nie mam takiej córki jak ty. Wynoś się z rodziny Blairów!"
James wyszedł, zostawiając Alice w stanie szoku.
"Tato, pozwól mi wyjaśnić..." zawołała Alice, trzymając koc wokół siebie. Ale bez względu na to, jak głośno krzyczała, James się nie zatrzymał.
"Dlaczego mnie wrobiłaś?" zażądała, zwracając się do Novy.
"Alice, o czym ty mówisz? Nie rozumiem," powiedziała Nova, udając niewinność.
Alice spojrzała na nią z obrzydzeniem. "Przestań udawać, tata już poszedł. Odkąd się pojawiłaś, są same kłopoty. Prezent urodzinowy, który kupiłam dla taty, został zamieniony na martwego szczura, cała rodzina zatruła się jedzeniem, a tylko ja byłam nietknięta, co sprawiło, że wyglądało, jakbym to ja to zrobiła. Kiedyś myślałam, że to wrogowie taty! Ale teraz widzę, że to wszystko byłaś ty!"
Gdy wszystko zaczęło się układać w całość, Alice zdała sobie sprawę, że jej siostra od początku knuła przeciwko niej.
Spokojny uśmiech Novy zmienił się w złośliwy, z nutą dumy w oczach. "Tak, to ja to zrobiłam. I co z tego? Tamto zatrucie? Aby cię wrobić, wzięłam podwójną dawkę. Gdybym trafiła do szpitala trochę później, mogłabym być w prawdziwym niebezpieczeństwie."
"Jesteś bezwzględna!" krzyknęła Alice.
Po tamtym incydencie, stosunek Jamesa do niej zmienił się diametralnie, podczas gdy coraz bardziej faworyzował Novę.
"Alice, od dnia, kiedy weszłam do rodziny Blairów, patrzyłaś na mnie z wyższością. Od tamtej chwili przysięgłam, że zabiorę ci wszystko." Nova spojrzała na Alice z góry, w końcu czując tę wyższość, którą kiedyś miała Alice.
Ta poczucie wyższości, niekwestionowane i wrodzone!
Bez robienia czegokolwiek, tylko jedno spojrzenie sprawiało, że Nova się cofała.
"Twoje oceny były lepsze, twój talent wyższy, nawet twój narzeczony był lepszy od każdego faceta, którego spotkałam." Twarz Novy pociemniała, jej głos był powściągliwy, oczy pełne szaleństwa. "Dlaczego jesteś lepsza we wszystkim? Dlaczego dostajesz wszystkie zasoby? Dlaczego masz wszystko?"
Nova, wzburzona, chwyciła Alice za szyję, krzycząc szaleńczo.
Po wyładowaniu się, spojrzała na upartą twarz Alice, złośliwy uśmiech rozprzestrzenił się na jej ustach.
Z jakiegoś powodu, Alice dostrzegła gorycz w tym uśmiechu.
"Co z tego, że jestem nieślubnym dzieckiem? Co z tego, że nie jestem tak dobra jak ty? W końcu sprowadziłam cię do niczego," szydziła Nova. "Alice, zawsze byłaś dumna ze swojej szlachetności, ale spójrz na siebie teraz, sprowadzona do niczego przeze mnie, nieślubne dziecko."
Alice spojrzała na Novę z nienawiścią. Nienawidziła, że zdała sobie z tego sprawę zbyt późno i nie zagłębiła się w przeszłe wydarzenia.
"Tak, to ten wyraz na twojej twarzy. Ten, w którym nienawidzisz mnie tak bardzo, że chcesz mnie zabić, ale nie możesz nic z tym zrobić." Nova zaśmiała się, niedbale odrzucając podbródek Alice jak śmieci.
"Czekałam na to długo. Musisz być teraz tak zazdrosna o mnie, prawda? Zabrałam ci wszystko!" Nova spojrzała na nią z litością. "Alice, równie dobrze możesz umrzeć cicho w jakimś niezauważonym kącie jak szczur."
Z tym, Nova pomyślała o czymś zabawnym i postanowiła podzielić się tym z Alice. "Och, i jeszcze jedno, Alice, twoje ubrania były zbyt brudne, więc uprzejmie wyrzuciłam je do śmieci. W końcu rodzina Blairów nie może mieć bezużytecznych brudnych rzeczy, prawda, Alice?"
Alice patrzyła na Novę, zdeterminowana, by zapamiętać jej twarz. Zemści się!
Im bardziej Alice nienawidziła, tym bardziej Nova była zadowolona. Dopóki nie zmęczyła się dręczeniem jej, powiedziała znużona, "Teraz wynoś się!"
Alice nic nie powiedziała, wstała, owinęła się kocem i wyczerpana odeszła.
Ale w tym momencie Nova znowu się odezwała, "Stój!"
Alice odwróciła się, zszokowana.
Nova powiedziała, "Ten koc też należy do rodziny Blairów!"
Alice spojrzała na swoją nieznajomą siostrę z gniewem, nie spodziewając się, że nawet jedyny koc, który okrywał jej ciało, zostanie jej odebrany!
"Jeśli go nie oddasz, wezmę go sama!" Nova uśmiechnęła się.