Read with BonusRead with Bonus

2.

Intymidujący. Potężny. Bezwzględny.

Takie były główne komentarze na temat młodego CEO Ellis-Saville Inc.

Caiden przeszedł przez hol głównego budynku swojej firmy. Choć została założona przez jego dziadka i ojca, teraz była w jego rękach jako jedynego właściciela. Był rekinem w biznesie, w który się zaangażował, i nie brał jeńców, gdy w jego królestwie pojawiała się groźba.

W wieku 24 lat był znany jako najbardziej przerażający wilk wśród wszystkich nadprzyrodzonych istot, nie z powodu swoich rodziców, ale z powodu czystej mocy, którą emanował, i plotek o darach, które odziedziczył jako królewski potomek.

Dla ludzi był jednym z najbogatszych młodych CEO i potężnym pod każdym względem.

Dla niego wszystkie te tytuły nic nie znaczyły, był zadowolony z życia, które stworzył z dala od swojej rodziny.

Nie wstydził się swojego pochodzenia, czuł się przytłoczony faktem, że tak wiele osób na niego liczyło i czego od niego oczekiwali.

"Dzień dobry, panie Saville," zawołała do niego recepcjonistka, gdy przechodził obok jej biurka. Skinął tylko głową i poprowadził swoją świtę do windy. Pracownicy szybko schodzili mu z drogi, nie chcąc krzyżować się z szefem; winda była już zajęta, ale widząc jego przybycie, wysiedli i przytrzymali drzwi.

"Mogłeś powiedzieć dzień dobry, wiesz," skomentował jego beta i przyjaciel, stojąc obok niego. Dwóch strażników z jego domu, którzy również byli jego przyjaciółmi, zachichotało, gdy Caiden zmarszczył brwi na Micaha.

"Chyba wczorajsza noc nie poszła zbyt dobrze, co?" zapytał Micah, kołysząc się na piętach tam i z powrotem.

Caiden warknął w odpowiedzi. Micah przewrócił oczami i spojrzał na strażników, którzy subtelnie pokręcili głowami w odpowiedzi.

Westchnął i podniósł swoje blond włosy do ramion, odwracając się do swojego alfy.

"Mamy rok, bracie. Ciocia Emmy i wujek Michael wkrótce będą pytać o postępy. Musimy wyjść z tej strefy komfortu, którą sobie stworzyłeś, i znaleźć ją," powiedział szczerze.

Caiden westchnął z wyczerpania, myśląc o swojej partnerce. Minęły lata, a on nie czuł ani najmniejszego przyciągania do niej.

"Nie mogę jej nawet zobaczyć. Mogę zobaczyć wszystko, ale nie moją własną partnerkę," powiedział pod nosem.

Miał dar widzenia przyszłości, czy to za kilka lat, czy za kilka minut, ale ani razu nie widział partnerki, za którą tęsknił. W ciągu roku, może dwóch, musiał objąć tron, co było kolejną sytuacją, której starał się unikać.

Caiden postrzegał siebie jako potwora, niebezpiecznego, jego moce ciągle rosły, a jego kontrola słabła. 'Jak mogą chcieć, żeby potwór prowadził ich do królestwa pokoju i miłości, skoro jego dary tylko niszczyły ludzi,' pomyślał.

"Może tak właśnie chce matka. Twój dar widzenia uratował życie..." zaczął mówić jeden ze strażników.

"Przy czym musiałem zabijać, żeby ratować," przerwał Caiden.

"To było konieczne, Cay. To jest nasz sposób życia. To, co musimy robić, aby utrzymać pokój w naszym królestwie," powiedział Micah.

"Chciałbym, żeby to było łatwiejsze," powiedział w końcu po chwili ciszy.

"Wszyscy tego chcemy," powiedział strażnik, gdy wysiedli z windy na najwyższym piętrze, gdzie znajdowało się biuro Caiden'a. Biuro Micaha było naprzeciwko jego. Był znany jako beta dla wilków i wampirów, które z nimi pracowały, ale dla nielicznych ludzi był wiceprezesem firmy.

"Dzień dobry, panie Saville. Dzień dobry, panie Ashmore," powiedziała ich osobista asystentka i recepcjonistka, Keira, podchodząc do nich.

Stali i czekali, aż zbierze myśli. Nadal była przed nimi nerwowa, mimo że pracowała w firmie od siedmiu lat.

Keira była bardzo atrakcyjną kobietą o meksykańskim pochodzeniu. Zawsze była na bieżąco z spotkaniami i raportami, odkąd Michael był CEO. Teraz, gdy jego syn i najlepszy przyjaciel przejęli firmę, była zawsze nerwowa i starała się jak najlepiej ich zadowolić.

"Ona wciąż jest tobą zainteresowana, bracie," powiedział Micah do Caidena przez ich telepatyczne połączenie, gdy wyczuł jej podniecenie, kiedy wręczała Caidenowi jego harmonogram na poranek.

Caiden mruknął do swojego przyjaciela, który teraz obdarzał ją swoim słynnym uśmiechem, jak to robił z każdą kobietą, którą spotykał. Keira zaczerwieniła się jak pomidor, a jej podniecenie jeszcze się nasiliło.

"Dziękuję, Keira. Wyglądasz dziś perfekcyjnie, jak zawsze," powiedział Micah, zbliżając się do niej.

"D-D-Dziękuję, panie Ashmore," wyjąkała.

"Dość. Wracaj do pracy, Keira. Micah, opanuj się," warknął Caiden i ruszył do swojego biura.

Usiadł za biurkiem i odwrócił się w stronę okna, gubiąc się w widoku poniżej.

"Gdzie jesteś, moja partnerko," powiedział do siebie, zamykając oczy i próbując nawiązać połączenie z Boginią Księżyca.

Caiden i jego matka byli jedynymi, którzy mogli nawiązać to połączenie, gdzie ona pojawiała się innym wilkom tylko wtedy, gdy było to konieczne.

'Witaj, moje dziecko. Wydajesz się być w ciemnym miejscu. Powiedz mi,' powiedziała bogini, zbliżając się do młodego księcia.

Jego oczy otworzyły się szeroko. Jego otoczenie zmieniło się w altanę pośrodku łąki. Siedział przed nią i patrzył na nią intensywnie.

"Dlaczego nie mogę jej zobaczyć? Jedyna dobra rzecz, której potrzebuję w moim życiu, i nie mogę jej znaleźć," zapytał cicho.

'Ah. Wiedziałam, że chodzi o coś w tym rodzaju. Mój młody książę, to, czego potrzebujesz, jest bliżej, niż myślisz. Przestań szukać, a ona znajdzie cię w odpowiednim czasie. Pamiętaj, że partnerzy są przyznawani wilkom z jakiegoś powodu. Potrzebujesz jej, tak jak ona potrzebuje ciebie. Jak powiedziałam twojemu ojcu wiele lat temu, miej otwarty umysł i trzymaj ją blisko siebie,' powiedziała, przejeżdżając ręką przez jego teraz krótkie włosy.

"Dziękuję, matko," powiedział, wstając.

Skinęła głową i ukłoniła się mu, gdy machnął ręką, rozpraszając scenę.

Teraz stał, patrząc na miasto, którym wkrótce będzie rządził; jedno z wielu, pomyślał, pewnego dnia, spotkamy się, moja słodka partnerko.

"Panie Saville. Pańska dziesiąta już jest," głos jego osobistej asystentki przerwał jego myśli przez interkom.

"Bardzo dobrze. Proszę ich wprowadzić," powiedział nagle. Caiden usadowił się przed swoim biurkiem, gdy czterech mężczyzn weszło do jego biura.

Gdy drzwi się zamknęły, blokując wszelkie dźwięki z zewnątrz, mężczyźni uklękli na jedno kolano i powiedzieli: "Witaj, Wasza Wysokość. Przychodzimy prosić o pomoc."

Caiden spojrzał na nich z dobrocią, którą jego ludzie widzieli tylko wtedy, gdy wiedział na pewno, że są sojusznikami tronu i naprawdę potrzebują jego pomocy.

"Wstańcie. W jaki sposób tron może wam pomóc?" zapytał. Jego wilk warknął niespokojnie. Potrzebował biegać, uwalniając część napięcia, które było w jego ciele, a także w jego wilku. Mężczyźni przed nim cofnęli się o krok, trzymając głowy nisko. Caiden westchnął. Obecność Riona była odczuwalna, co sprawiło, że ich goście skuli się bardziej ze strachu niż z szacunku.

'Sprawiasz, że czują się nieswojo, przyjacielu,' przekazał wilkowi.

'Jestem trochę niespokojny po naszej rozmowie z Matką. Gdybyśmy mieli mieć partnerkę tak wcześnie w naszych latach na tym świecie, nie sądzisz, że już byśmy ją znaleźli,' powiedział Rion zirytowany.

Caiden nie odpowiedział, właściwie nie mógł, ponieważ czuł się winny, wątpiąc w słowa swojej Duchowej Matki. Ciemna strona, która wkradała się w jego zawsze jasne myśli, zaczęła wątpić w potrzebę partnerki i czy naprawdę jej potrzebują.

'Porozmawiamy o tym później,' odpowiedział Caiden, zanim zablokował połączenie ze swoim wilkiem.

Jak blisko ona jest. Rion był na skraju poddania się, podczas gdy on miał nadzieję, że znajdzie ją w niedalekiej przyszłości. Cóż, ledwo się trzymał.

Jedyne, co mogli zrobić, to czekać.

Previous ChapterNext Chapter