




Rozdział 1 - Ostatni wilk duchowy
-Vera-
Przewracałam się z boku na bok przez całą noc, mając nadzieję, że tej nocy uda mi się w końcu porządnie wyspać. Zegar na moim stoliku nocnym pokazuje 4 rano; czas wstać, a ja ledwo co odpoczęłam. Zakładam legginsy, sportowy stanik, luźny top, buty do biegania i ruszam w drogę.
Las o tej porze dnia zapiera dech w piersiach; tylko delikatna poświata nadchodzącego dnia oświetla mi drogę. Ptaki zaczynają się budzić i śpiewać, nocne stworzenia wracają do swoich nor, a mgła między drzewami sprawia, że wszystko wydaje się takie żywe.
Zatrzymuję się w moim zwykłym miejscu, na klifie, który otacza nasz słynny wodospad. To około 16 kilometrów od domu stada i teraz odwiedzane tylko na specjalne ceremonie lub uroczystości. Szkoda, że ludzie nie przychodzą tu częściej, by podziwiać to miejsce.
Wodospad Szmaragdowy zawdzięcza swoją nazwę całej zieleni, która go otacza. Cienka, żywa warstwa mchu, niespotykana nigdzie indziej, pokrywa 18-metrowy klif, z którego spada woda; głęboki basen na jego końcu ma krystalicznie czystą wodę, odsłaniającą skalisty, zielony teren pod spodem. Przy odpowiednim świetle księżyca cały wodospad wydaje się być wykonany z czystego szmaragdu. Jego delikatny spadek wody sprawia, że jest to idealne miejsce do medytacji.
Zamykam oczy, zaczynam się rozciągać, oddychać i oczyszczać umysł, ale gdy mam już usiąść, czuję, jak wszystko wokół mnie zastyga, a po plecach przebiega mi dreszcz. Moje oczy gorączkowo przeszukują otoczenie, od drzewa do drzewa, od rośliny do rośliny. Las próbuje mi powiedzieć, że coś jest nie tak, a w mojej głowie rozbrzmiewają alarmy, strach wpełza mi na kark.
No to dzień dobry i tobie też - przerywam jej, zanim zdąży kontynuować.
Potrzebuję zwiadowców przy Wodospadzie Szmaragdowym.
Vera, co się dzieje?
Jeszcze nie wiem, ale -
Tak, wiem.
Nie minęło dziesięć minut, a dołącza do mnie około dwudziestu pięciu zwiadowców, czując to samo napięcie w powietrzu, co ja, gdy się zbliżają. Nasza Alfa przybywa wkrótce potem, w towarzystwie swojego partnera w formie wilka. Wszyscy czujemy się nieswojo, ale nikt bardziej niż ja. Nawet w ludzkiej formie nikt nie jest bardziej zestrojony z lasem niż ja. Nasza Alfa przemawia jako pierwsza,
"Cokolwiek to jest, nie wpływa tylko na Verę. Wszyscy, zbierzcie się w pary i przeszukajcie las, zaczynając od północnej strony. Informujcie mnie na bieżąco."
Zwiadowcy robią, co im kazano, ruszając do lasu z wyciem. Nasza Alfa zwraca się do mnie,
"Powinnaś wrócić z nami, Vero. Masz przed sobą ważny dzień."
"Jeśli nie masz nic przeciwko, Alfo -" Ona mruczy.
"Jeśli nie masz nic przeciwko... Sofio... zostanę tu jeszcze trochę. Może mogę pomóc."
Sofia, nasza Alfa, jest córką poprzedniego Alfy i moją najlepszą przyjaciółką. Znamy się od dzieciństwa i wiemy o sobie wszystko, ale teraz, gdy jest naszą Alfą, ta wiedza wydaje się trochę nachalna. Nawet nie czuję się już właściwie, nazywając ją po imieniu. Rzuca mi zmartwione spojrzenie,
"Proszę, bądź ostrożna, możesz być jedną z najlepszych wojowniczek, jakie mamy, ale nadal nie potrafisz się przemieniać. Cokolwiek tam jest, jest na tyle silne, że wszyscy czujemy się nieswojo."
Pochylam głowę na te słowa, a ona wzdycha. Fakt, że nie mogłam się jeszcze przemienić, jest dla mnie wielkim zmartwieniem. Każdy przyzwoity wilk potrafi się przemieniać w wieku 12 lat. Mam 23 lata i nadal nie mogę połączyć się z moim wilkiem; czasami zastanawiam się, czy w ogóle jestem wilkołakiem.
Zauważam, jak Sofia próbuje wdrapać się na grzbiet swojego męża. Nienawidzi jeździć na nim w ten sposób, ale w swoim bardzo zaawansowanym stanie ciążowym, nie miała wyboru. Pomagam jej wspiąć się na górę, a on delikatnie wstaje, kłaniając mi się w milczącym "dziękuję". Sofia ściska moją rękę, zanim puści i odjeżdża ze swoim partnerem.
Gdy znikają z pola widzenia, zdejmuję buty i kucam na ziemi, wkładając obie ręce głęboko w glebę. Biorę głęboki oddech i zaczynam. Gęsia skórka pojawia się na całym moim ciele, gdy łączę się z lasem. Wiatr znów zaczyna wiać, łagodząc duszność, która była wcześniej.
Oczyszczam umysł i skupiam się tylko na swoich zmysłach; jak wilgotne jest powietrze, które wdycham, jak moje włosy tańczą na kaprys wiatru, jak wszystkie włosy na moim ciele stoją na baczność.
5 minut
15 minut
30 minut
Pomimo moich najlepszych starań, nie wyczuwam niczego. Wydaje się, że cokolwiek tu było, zniknęło wraz z tym dziwnym uczuciem. Z westchnieniem biorę buty do ręki i zaczynam iść boso przez las, kierując się z powrotem do domu stada.
Gdy zbliżam się do skraju lasu z widokiem na dom stada, wiatr zaczyna wiać mi w plecy i zatrzymuję się w miejscu. Nawet nie muszę się odwracać, żeby to wyczuć. Podnoszę twarz, żeby powąchać powietrze i to jest nie do pomylenia.
Pachnie krwią. Dużo krwi.
Biegnę z powrotem do domu stada i do mojego pokoju. Zapach krwi był intensywny, ale nie było sposobu, żeby powiedzieć, kto to był lub skąd pochodził.
Po szybkim, gorącym prysznicu, przebieram się w fartuchy i biorę torbę na cały dzień. Idąc do kliniki stada, pomijam śniadanie.
Wchodzę do kliniki na krawędzi, jakby w każdej chwili mogło się coś wydarzyć. Zaczynam czuć się trochę paranoicznie.
„Hej, Violet? Mamy jakieś przyjęcia?”
Violet, nasza główna pielęgniarka, rzuca mi zdziwione spojrzenie, sprawdzając nasze karty. Zauważam, że jej zazwyczaj długie, ciemne loki zostały wyprostowane, a tusz do rzęs idealnie podkreśla jej niebieskie oczy. Ma czterdzieści kilka lat i jest wyjątkowo piękną kobietą o promiennej, ciemnej skórze.
„Nie, doktorze, na razie mamy spokojny dzień.”
Nie mogę się powstrzymać, żeby nie rzucić okiem na wszystko na oddziale ratunkowym, żeby uspokoić nerwy. To niepokojące uczucie wydaje się nie do pokonania, jakby zapach krwi przeniósł się ze mną z lasu; czuję go wszędzie.
Może jestem na krawędzi, bo to dla mnie wielki dzień, dzień zmieniający życie. Dziś jest przyjęcie pożegnalne doktora Owena, co oznacza, że dziś zostanę głównym lekarzem w klinice.
Nasze stado ma największą populację wilków ze wszystkich głównych stad w kraju, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że strzeżemy południowej granicy z terytorium likanów. Wilkołaki i likany podpisały traktat pokojowy ponad czterdzieści lat temu, zaproponowany przez ówczesnego króla likanów. Przedtem oba gatunki były w ciągłej wojnie; o terytorium, o partnerów, o źródła pożywienia, dla... zabawy? Likany są notorycznie wojowniczymi stworzeniami, nawet między sobą.
Klinika nadzoruje całą populację wilków w naszym stadzie, a jako główny lekarz będę musiała nadzorować wszystkie działania kliniki, nawet te administracyjne. Szczerze mówiąc, czuję się poważnie nieprzygotowana do takiej odpowiedzialności; nie śpię więcej niż cztery godziny na dobę, stresując się tym wszystkim.
Przez resztę poranka robię swoje zwykłe obchody, wszystko w przygotowaniu do przyjęcia. Dr Owens jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu i ciężko pracowaliśmy, aby ten dzień był dla niego bardzo wyjątkowy. Przyjął mnie jako uczennicę, gdy nikt nie widział we mnie potencjału.
Miałam tylko 12 lat, ale już uczyłam się podstaw chirurgii; mimo młodego wieku miałam do tego żołądek. Skończyłam szkołę średnią wcześniej i udało mi się dostać prosto na studia medyczne, gdzie ukończyłam je jako najlepsza w swojej klasie. A jednak teraz, stojąc przed tym nowym wyzwaniem, czuję się niesamowicie niespokojna.
Jest po piątej i wszystko było raczej spokojne. Jestem gotowa przekazać swoich pacjentów na następną zmianę, niecierpliwie czekając na zakończenie przyjęcia pożegnalnego. Myślę o nawiązaniu mentalnego połączenia z Sofią, ale ona mnie wyprzedza,
PRZYJĘCIE! – krzyczy w mojej głowie.
Zanim zdążę ją o cokolwiek zapytać, słyszę zamieszanie na zewnątrz. Ciężko ranny wilkołak wpada przez drzwi oddziału ratunkowego, trzymając nieprzytomnego wilka. Pędzę do nich, a pielęgniarki, które już były w swoich sukienkach i na obcasach, przychodzą im z pomocą. Kładziemy nieprzytomnego wilka na łóżku szpitalnym, a on przemienia się w ludzką formę. Drugi wilk upada, a my pomagamy mu na inne łóżko. Dr. Owens wychodzi ze swojego gabinetu na dźwięk zamieszania.
„Vera, zajmij się Ericiem. Violet, przygotuj defibrylator. Erica i Sam, przygotujcie salę operacyjną.” Nie można przegapić pilności w jego głosie.
Zaczynam sprawdzać parametry życiowe Erica. Czyżby nie był jednym ze zwiadowców dzisiaj? Właściwie, czy obaj nie byli na zwiadzie? Wygląda na to, że ma wstrząs mózgu, a całe jego ciało drży w szoku. Musimy sprawdzić, czy nie ma wewnętrznego krwawienia.
Uczucie grozy, które towarzyszyło mi przez cały dzień, wraca z pełną siłą, gdy Sofia ponownie nawiązuje ze mną mentalne połączenie,
Vera, będziemy potrzebować wszystkich rąk na pokładzie. Przygotuj swoich ludzi. Dziesięciu rannych wilków, trzech likanów.
Likanów?! Czy właśnie powiedziałaś likanów?!
W ciągu następnych pięciu minut pojawia się ośmiu kolejnych wilków z lekkimi do poważnymi obrażeniami, a ja natychmiast wyczuwam trzech likanów, z których dwóch niesie nieprzytomnego; widać, że ledwo trzyma się życia.
Kieruję ich na łóżko i po dość brutalnym położeniu go na nim, obaj padają obok niego z wyczerpania. Instruuję innych lekarzy i pielęgniarki, aby zajęli się wilkami, priorytetowo traktując tych, którzy wydają się tracić przytomność, ale wyraźnie są ostrożni wobec likanów. Na szczęście większość wilków ma lekkie obrażenia, głównie zadrapania. Co się, do diabła, stało?
Skupiam całą swoją uwagę na ciężko rannym likanie i przez chwilę czuję, jakby jego zwalniające bicie serca było w mojej własnej piersi. Sprawdzam jego parametry życiowe, podczas gdy pielęgniarka niechętnie podłącza go do wszystkich maszyn. Kiedy kładę rękę na jego głowie, aby podnieść powiekę i sprawdzić reakcję źrenic, czuję, jak pod moimi palcami przepływa elektryczność. Co do…?
Bez ostrzeżenia jego oczy otwierają się, zaskakując mnie i podnosząc nasze tętna do niebotycznych wartości. Patrzy na mnie intensywnie; nigdy bym nie pomyślała, że te oczy należą do człowieka, który ledwo żyje.
Szepcze coś zbyt cicho, bym mogła usłyszeć. Zbliżam się, a gdy szepcze ponownie; jego serce przestaje bić, a moja głowa wiruje.
Czy on właśnie wyszeptał… partnerka?
Notka od autorki: Dziękuję bardzo za przeczytanie :) To moja pierwsza poważna historia. Zachęcam do komentowania swoich myśli. Ta przygoda dopiero się zaczyna!