Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 119

Samochód cicho mruczał, gdy jechaliśmy. Na zewnątrz świat migał w rozmyciu zieleni i żółci, późnopopołudniowe słońce rzucało długie cienie na drogę. W środku jednak panowała inna, napięta atmosfera. Ciepła i znajoma dłoń Feliksa była spleciona z moją, jego kciuk bezwiednie rysował kółka na mojej dło...