




Rozdział 5 Nawet jeśli mnie pokonasz na śmierć, nie rozpoznam jej!
Zgodnie z oczekiwaniami, podejście było bardzo bezpośrednie.
"Czy naprawdę muszę zdjąć ubrania do badania?" Alaric stał nieruchomo, nie wykazując żadnej chęci do rozbierania się.
"Nie jest to konieczne, ale ułatwiłoby badanie. Skoro wolisz tego nie robić, pominiemy to."
Galatea niechętnie podeszła z stetoskopem w ręku, mrucząc, "Zaraz sięgnę do środka."
Gdy Galatea przycisnęła stetoskop do jego klatki piersiowej przez koszulę, Alaric nagle chwycił jej nadgarstek z taką siłą, że skrzywiła się z bólu.
"Co ty sobie wyobrażasz?" Galatea spojrzała na niego gniewnie, jej oczy płonęły złością.
"Pytanie brzmi, co 'TY' robisz?" odparł zirytowany jej udawaną niewinnością. Pranie mózgu jego synowi, a teraz udawanie ofiary?
Galatea zaniemówiła. Spotkała wielu pacjentów, ale Alaric był wyjątkowy pod względem trudności.
"Skoro jesteś taki powściągliwy, panie Knight, może wolisz męskiego lekarza," zasugerowała. Nie chciał, żeby go dotykała, a jednak specjalnie poprosił, żeby to ona przeprowadziła jego badanie.
"Udajesz dalej, widzę." Wyraz twarzy Alarica pociemniał, "Nawet po wizycie na komisariacie, nadal nie okazujesz skruchy? Chcesz, żeby cię zamknęli?"
'Co? To on wezwał policję?' Galatea była naprawdę zszokowana.
Zdegustowana, Galatea odłożyła stetoskop, jej oczy ochłodły, "Co insynuujesz? Właśnie wróciłam do kraju; jak mogłam cię urazić?"
Ten człowiek był prezesem. Czy teraz grał rolę zatroskanego obywatela? Nie wierzyła, że to nie było osobiste.
"Nie wiesz, co zrobiłaś?" Alaric prychnął z pogardą, "Tak niepokutująca; nie powinienem był cię tak łatwo wyciągać!"
"To absurd!" Galatea była naprawdę wściekła, "Po prostu jadłam posiłek z moim synem; co cię to obchodzi? Najpierw zgłaszasz mnie na policję, a teraz nękasz mnie w pracy. Jeśli będziesz kontynuował te bzdury, to ja zadzwonię na policję na ciebie!"
"Twój syn?" Głos Alarica ledwo powstrzymywał wściekłość. "Śmiesz twierdzić, że to twój syn?"
"To mój syn! Dlaczego miałabym tego nie mówić?" Galatea odparła, jej gniew narastał. "Panie Knight, jeśli tak bardzo lubisz dzieci, znajdź sobie żonę i miej własne. Pożądanie cudzego dziecka jest po prostu podłe!"
"Powtórz to jeszcze raz!" Ciemne oczy Alarica płonęły śmiertelną intensywnością, gdy zepchnął ją do kąta, ich bliskość była niemal dusząca.
Galatea, choć zaskoczona groźbą, była również zdezorientowana. Czy ten człowiek cierpiał na schizofrenię i urojenia?
"To mój syn!" Pomimo przytłaczającego poczucia zagrożenia, to był punkt, na którym Galatea nie ustąpiła.
W pokoju zapadła śmiertelna cisza, w której można było usłyszeć nawet oddechy. Potężna sylwetka Alarica zdawała się ją pochłaniać.
"Chcesz mnie udusić?" W miarę jak uczucie duszenia narastało, oddech Galatei przyspieszył.
Wtedy dzwonek telefonu przerwał napięcie, a Alaric zmarszczył brwi, odbierając połączenie.
"Panie Knight! Caspian ma atak!"
Alaric zesztywniał na wieść. Caspian nie miał ataku od prawie roku. Był tak ostrożny - jak to mogło się teraz zdarzyć?
"Załatwimy to później!" Z tymi słowami Alaric odwrócił się i odszedł.
Galatea odetchnęła z ulgą i nie mogła powstrzymać się od cichego przekleństwa. Co za drań!
Alaric pędził z powrotem do rezydencji bez przerwy. Gdy tylko samochód wjechał na podjazd, kobieta w lekkiej sukience z piaskowymi, falującymi włosami i na obcasach wybiegła w pośpiechu.
To była Orion, jej twarz wyrażała strach przed naganą, i zawołała słabo, "Alaric."
Nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem, przechodząc obok niej prosto do holu, który był w kompletnym nieładzie, z porozrzucanymi po podłodze połamanymi przedmiotami.
Caspian siedział na ziemi, oparty o sofę, jego oczy pełne były buntu, co stanowiło wyraźny kontrast do jego zazwyczaj posłusznego i rozsądnego zachowania.
"Caspian." Alaric podszedł, by go podnieść, ale Caspian odepchnął go gwałtownie, krzycząc, "Nie dotykaj mnie! Nikt mnie nie dotyka!"
Podczas tych epizodów ujawniała się druga osobowość Caspiana, czyniąc go buntowniczym i drażliwym, czasem nawet prowadząc do samookaleczeń.
Alaric zawsze był dla niego delikatny, ale teraz musiał być jeszcze bardziej wyrozumiały.
"Dobrze, nie będę cię dotykał," Alaric cofnął się, po czym zwrócił się do lokaja stanowczym głosem, "Co się stało?"
"Panie Knight," Liona spojrzała nerwowo na Orion, "Pani Nash wróciła. Była tylko ona i Caspian w holu; nie wiemy, co się stało, a chwilę później doszło do tej sytuacji."
"Nic nie zrobiłam, przysięgam," Orion pospieszyła z wyjaśnieniami, zdezorientowana. "Nie wiem, dlaczego Caspian tak się zachowuje."
"Nie mówiłem ci, żebyś nie wracała?" Ton Alarica był surowy i karcący, co sprawiło, że Orion się skuliła. Jej głos zmiękł, z nutą niesprawiedliwości, "Kupiłam tylko Caspianowi jego ulubiony deser. Myślałam, że będzie miło przynieść mu go od razu."
"Wyjdź!" Alaric warknął na Orion, która poczuła mieszankę złości i buntu, ale z rozkazem Alarica nie miała wyboru i musiała odejść.
"Zaczekaj!"
Oczy Orion rozbłysły na to słowo; czyżby miała zostać?
"Zadzwoń do Cormaca i powiedz mu, żeby natychmiast tu przyszedł!"
Cormac, brat Orion, był znanym psychologiem i praktycznie prywatnym lekarzem Caspiana. Kiedy Caspian pierwszy raz zachorował, Cormac był tam niemal codziennie, ale gdy stan Caspiana ustabilizował się w ciągu ostatniego roku, jego wizyty stały się rzadsze.
"Zrozumiałam," Orion odpowiedziała niechętnie i wyszła z holu, by zadzwonić do Cormaca.
"Caspian, ona już poszła. Weź swoje lekarstwo." Alaric właśnie wziął lekarstwo od Liony i miał je podać Caspianowi, gdy ten gwałtownie wyrwał je z jego ręki i rozrzucił tabletki po podłodze, po czym gwałtownie odepchnął Alarica.
"Kłamca!" Emocje Caspiana wybuchły. "Obiecałeś, że jeśli będę grzeczny, pozwolisz tej kobiecie być moją mamą, ale pozwoliłeś Orion wrócić. Mówiłem ci tyle razy, że ona nie jest moją mamą; nie jest!"
Caspian odepchnął Alarica, powodując, że ten zranił się o odłamki na podłodze, krew powoli zaczęła się sączyć.
"Panie Knight!" Widok rannego Alarica zaniepokoił personel domowy, a jego lodowate spojrzenie sprawiło, że było jasne, iż naprawdę się zdenerwował i stracił cierpliwość.
"Nie ty decydujesz, kto jest twoją matką. Niezależnie od tego, jak bardzo lubisz tę kobietę, ona nie jest twoją matką. I niezależnie od tego, jak bardzo nie lubisz Orion, ona jest twoją matką, rozumiesz?" Głos Alarica grzmiał.
"Nie chcę jej!" Drżąc, Caspian stał na swoim, patrząc na Alarica z wyzywającym spojrzeniem i krzycząc, "Sam wybiorę sobie matkę. Nigdy nie zaakceptuję Orion!"
Jego głos był przenikliwy i ostry.
"Caspian!" Słysząc niegrzeczne wybuchy syna, gniew Alarica wzrósł i jego ręka uniosła się w szybkim ruchu, ale Caspian spojrzał mu prosto w oczy, trzymając głowę wysoko, jakby deklarował, "Nawet jeśli mnie pobijesz na śmierć, nie zaakceptuję jej jako mojej matki!"