




Rozdział 10 Po wymianie
Nadal niespokojny, nawet po wskoczeniu do taksówki z Galateą, Caspian nie mógł przestać oglądać się za siebie.
"Mamo," zwrócił się do Galatei. "Kochasz mnie, prawda? Bez względu na to, co się stanie, nie porzucisz mnie, prawda?"
Słysząc to pytanie, Galatea zaśmiała się delikatnie, "Dlaczego nagle takie wątpliwości? Jestem twoją mamą. Nawet gdyby niebo miało spaść, nigdy cię nie zostawię."
Caspian poczuł przypływ emocji na jej słowa, a jego oczy napełniły się łzami. Orion nigdy nie powiedział mu czegoś takiego. "Dzięki, mamo!"
Galatea zaśmiała się i lekko poklepała go po głowie.
Po wyjściu z samochodu, Galatea trzymała Caspiana za rękę, gdy wchodzili do budynku mieszkalnego. Caspian prowadził chronione życie, jego świat ograniczał się do ścisłej rutyny między szkołą a domem, i nie zapuszczał się zbyt daleko.
Skromne mieszkanie wydawało mu się obce. Czy to naprawdę tutaj mieszkała jego mama? Czy żyła w biedzie?
W środku Caspian obserwował otoczenie. Miejsce było mniejsze, niż się spodziewał, ale myśl o życiu z matką, którą tak bardzo kochał, sprawiała, że każde miejsce było do zaakceptowania.
"Mia, pomóż mi. Zamierzam zrobić grilla dla Harry'ego i Elisy," zawołała Galatea po zmianie obuwia.
"Super!" Elisa wyskoczyła ze swojego pokoju na wieść o grillowanym jedzeniu. "Gotowanie mamy - nie mogę się doczekać!"
Caspian obserwował radosną Elisę. Czy to była młodsza siostra Harry'ego? Była taka szczęśliwa i niesamowicie urocza.
Galatea i Mia przebrały się i udały do kuchni, a ciekawska Elisa podeszła do Caspiana, szepcząc, "Czy mama cię skarciła?"
Caspian nie do końca zrozumiał jej znaczenie, ale i tak pokręcił głową. "Nie, mama jest naprawdę miła."
"Naprawdę? Nie ukarała cię?" Elisa brzmiała szczerze zaskoczona. "Już dwa razy uciekłeś, a mama cię nawet nie skarciła? Czyżby stała się taka łagodna?"
Zaskoczony, Caspian stał się bardziej niespokojny. To nie była jakaś iluzja; jego matka naprawdę miała syna, który wyglądał jak on. Zdał sobie sprawę, że za każdym razem, gdy jego mama go widziała, myliła go ze swoim prawdziwym synem.
Co się stanie, gdy jej prawdziwy syn wróci? Jego oszustwo zostanie wtedy odkryte. Jak sobie z tym poradzi?
"Znalazłeś mamę w piżamie?" zapytała Elisa, dotykając materiału jego nocnej odzieży. "Nigdy wcześniej ich nie widziałam. Są takie miękkie. Kupiłeś je bez mówienia mi? Skąd wziąłeś pieniądze?"
Gdy Caspian zmagał się z lawiną pytań, Elisa nagle zerwała się. "Czy ukradłeś moje oszczędności z świnki skarbonki?"
Pobiegła do swojego pokoju, wołając, "Harry, jeśli odważyłeś się wziąć moje oszczędności, powiem mamie!"
Caspian poszedł za nią do sypialni, aby zobaczyć, jak wylewa stos monet ze skarbonki, licząc je skrupulatnie. Nie rozumiał, o co tyle hałasu.
"Naprawdę musisz oszczędzać tak małą kwotę?" zapytał beznamiętnie, zdziwiony.
Caspian był nieczuły na pojęcie pieniędzy. Jego kieszonkowe zawsze były ogromnymi sumami, sześciocyfrowymi, i zawsze tylko liczbami na karcie - gotówka była dla niego zupełnie obcym pojęciem.
"Harry, mam już ponad czterysta dolarów długu, a ty nazywasz to drobniakami?" Elisa była wściekła. "Mówiłeś, że w eleganckich restauracjach w Arizonie ceny zaczynają się od 320 dolarów za osobę. Mogliśmy dostać zniżkę na pół ceny dla nas dwojga, a te pieniądze pokryłyby wystawną kolację dla nas obojga!"
Czy posiłek za 320 dolarów można uznać za luksusowy? Caspian miał wątpliwości, ale teraz nie był czas, by je wyrażać.
Po przeliczeniu pieniędzy, Elisa stwierdziła, że nic nie zginęło, i odetchnęła z ulgą, znacznie bardziej spokojna.
"Harry, kupiłeś sobie fajne piżamy i nie kupiłeś mi żadnych?" oskarżyła.
"Podobają ci się te piżamy?" zapytał.
"Tak, są takie miękkie."
"To kupię ci takie." Mimo że wyszedł z domu bez niczego, wiedział, że jego tata założył mu konto bankowe. Mógł po prostu pójść do banku, użyć rozpoznawania twarzy i przelać pieniądze, gdy będzie to bezpieczne. "Ile chcesz?"
"Jedna wystarczy."
"Dobrze. Potrzebujesz czegoś jeszcze? Kupię ci to," obiecał.
Elisa zamilkła.
Potem, przyglądając mu się od stóp do głów z szokiem, zapytała, "Harry, wydajesz się nagle zupełnie inną osobą?"
"Czy ona to zauważyła?" Caspian przełknął nerwowo, a potem szybko zapewnił, "Nie, jesteś moją siostrą. Oczywiście, że chcę cię rozpieszczać."
‘Czy Harry powiedziałby coś takiego?’ zastanawiała się Elisa.
Gdy Elisa miała zadać kolejne pytanie, z zewnątrz zawołała Galatea, "Kolacja gotowa!"
Słysząc to, Caspian cicho odetchnął z ulgą i pospieszył na zewnątrz. Usiadli razem, gotowi do jedzenia.
"To mój pierwszy raz, kiedy to robię - powiedzcie, co myślicie?" zapytała Galatea, z niecierpliwością oczekując ich opinii.
"Jest pyszne," stwierdził Caspian po spróbowaniu, uznając, że jest nawet lepsze niż grill, który jadł wcześniej.
"Tak dobre!" Elisa kiwnęła entuzjastycznie głową. "Mamo, jesteś niesamowita - jedyna w swoim rodzaju, naprawdę rzadko spotykana!"
Słysząc, jak Elisa mówi z taką czułością, Caspian nie mógł powstrzymać uśmiechu. Atmosfera była tak komfortowa, w przeciwieństwie do jego własnego domu, gdzie surowe zasady zabraniały rozmów przy stole.
Widząc dzieci tak zadowolone, Galatea również była szczęśliwa, choć nie mogła całkowicie ukryć swoich zmartwień.
Nie mogła wrócić do Serenity Heights Medical Center, a znalezienie jej syna wydawało się możliwe tylko przez panią Marigold. Ale jak mogła do niej podejść?
"Czy to moja babcia?" Harry wskazywał na zdjęcie pani Marigold w albumie, pokazując je Alaricowi.
"Tak."
Harry przeglądał zdjęcia kilka razy. Nie było wiele zdjęć Caspiana, ale nawet on był zaskoczony podobieństwem - było niesamowite.
Nic dziwnego, że Alaric był zdezorientowany; sam był oszołomiony. Czy to nie było jego własne zdjęcie?
"Więc mam babcię, tatę i mamę?"
"Tak."
Harry zamilkł. ‘Jak to się różni od powieści? Ten facet, Caspian, wygląda tak bardzo jak on - pewnie myślał, że to jego dawno zaginiony brat. A on ma swoich prawdziwych rodziców?’ zastanawiał się.
"Czy masz żonę?" zapytał poważnie Harry.