




8- Szczęśliwa szansa
Aurora
Charlie prowadzi mnie dalej długim korytarzem, mocno trzymając moją dłoń, i co kilka sekund spogląda na mnie, jakby obawiał się, że w każdej chwili mogę uciec.
Korytarz był wyjątkowo długi. W białych ścianach z złotymi akcentami osadzone były liczne drewniane drzwi. Czarno-białe kafelki lśniły w miękkim blasku bursztynowych świateł, które oświetlały korytarze. Piękne mozaikowe dzieła sztuki zdobiły ściany, wprawiając mnie w zachwyt i odciągając moją uwagę od tego, dokąd zmierzamy.
Przeszliśmy przez kilka korytarzy, zanim dotarliśmy do wielkich schodów, które rozdzielały się po obu stronach ogromnego holu wejściowego, podkreślonego najbardziej okazałym kryształowym żyrandolem. Był on wielkości mojego salonu w mieszkaniu. Trzy poziomy kryształowych sznurów, niczym kaskadowy wodospad, lśniły i migotały w blasku pomieszczenia.
To miejsce nie jest domem. To bardziej zamek. Zastanawiam się, czy jest większy niż Pałac Buckingham, choć nigdy tam nie byłam. Jak bardzo bogaci są ci idioci?
Schodzimy po białych marmurowych schodach, które są ozdobione misternie wzorzystą poręczą i pasującą balustradą, lśniącą złotem. Ci ludzie naprawdę lubią złoty kolor. Czerwony dywan biegnie przez środek schodów, nadając im luksusowy wygląd, kontrastując z surowością białego marmuru.
Krótko spoglądam za siebie. Dwóch strażników nadal idzie dwa kroki za nami. Ich oczy skierowane przed siebie, nie patrzą bezpośrednio na mnie, ale ich postawa i ruchy są tak sztywne, a pięści zaciśnięte przy nogach, jakby tylko czekali, aż coś zrobię. Jeszcze trochę i pomyślałabym, że są z kartonu.
Szybko patrzę przed siebie, gdy docieramy do ostatnich kilku stopni i widzę ogromne białe drewniane drzwi. Drzwi wejściowe!
Małe szarpnięcie od Charliego przywraca mnie do rzeczywistości. Patrzy na mnie z uniesioną brwią, jakby mówił „Nawet o tym nie myśl.” Przełykam gromadzącą się w gardle żółć.
Szybko skręcamy w lewo, przechodzimy pod schodami, a potem przez kolejny długi korytarz, zanim docieramy do zestawu dużych, podwójnych mahoniowych drzwi. Charlie zatrzymuje się i pozwala strażnikom nas wyprzedzić, a oni otwierają drzwi. Pociąga mnie za rękę i wprowadza do środka.
Moja pierwsza reakcja to cichy westchnienie. Duża jadalnia jest bardziej ekscentryczna niż się spodziewałam. Pokój mógłby z łatwością pomieścić całe boisko do piłki nożnej. Głęboki czerwony dywan, ściany w kolorze skorupki jajka z złotymi elementami, złote listwy sufitowe i kilka złotych i kryształowych żyrandoli zdobią sufit. W środku pokoju stoi bogato rzeźbiony prostokątny stół. Złote krzesła są duże i wygodne, z mozaikowym wzorem w złoto-czerwonych barwach. Na stole znajduje się najpiękniejszy złoto-biały porcelanowy serwis z kryształowymi kieliszkami Waterford, wypełnionymi różnymi płynami, oraz złote sztućce przed każdym krzesłem. Trzy wazy pełne w pełni rozkwitłych białych róż zdobią środek stołu.
Ośmiu mężczyzn siedzi wokół stołu, niektórzy cicho rozmawiają ze sobą. Na jednym z końców stołu, na tronie przypominającym krześle, większym i z pewnością bardziej wystawnym niż reszta, siedzi Jason, jak królewski król. Jego głowa jest pochylona, skupiona na czytaniu dokumentów przed nim. Kai jest zajęty przeglądaniem telefonu i popijaniem kawy, a Ben rozmawia z mężczyzną obok niego. Wszyscy mężczyźni są ubrani w eleganckie garnitury. Są dwa puste krzesła, jedno między Kaiem a Benem, którzy siedzą obok Jasona, a drugie na drugim końcu stołu.
Gdy w pełni wchodzimy do pokoju, rozmowy natychmiast cichną, gdy mężczyźni powoli zauważają naszą obecność. Jason podnosi wzrok, natychmiast odkłada papiery, uśmiecha się, wstaje i idzie w naszą stronę. Zatrzymujemy się w połowie drogi do stołu. Jason otwiera ramiona i bez ostrzeżenia obejmuje mnie, oplatając swoje silne, długie ramiona wokół moich ramion. Nie odwzajemniam uścisku. To bardzo niezręczne. Wdycha mój zapach i całuje mnie w głowę. Wąchał mnie jak pies.
„Dzień dobry, mała gołąbko! Mam nadzieję, że dobrze spałaś,” szepcze mi do ucha, a potem głośniej mówi: „Chodź, kochanie. Musisz być głodna!” Następnie chwyta mnie za rękę i prowadzi do stołu, sadzając na pustym krześle między Benem a Kaiem. Niespodzianka!
Ben i Kai wstają, podobnie jak reszta mężczyzn. Jason delikatnie odsuwa moje krzesło jak dżentelmen i pomaga mi się usadowić. Siadam, a reszta mężczyzn robi to samo. Zauważam, że Charlie zajmuje drugie puste miejsce, a Jason wraca na swoje miejsce.
„Wyglądasz pięknie, słodka!” Ben szepcze do mnie słodko. Czuję, jak zaczynam się rumienić, bo ciepło wznosi się do moich uszu. Dziękuję mu nieśmiało i uśmiecham się. To wcale nie jest niezręczne...
Chwilę później Jason dwa razy pstryka palcami i boczne drzwi się otwierają. Kilku mężczyzn ubranych w czarne smokingi i trzy kobiety w czarno-białych uniformach pokojówek, jak z telenowel, wchodzi do pokoju, pchając złocone wózki z różnorodnym jedzeniem i napojami. Służący szybko obiegają stół z tacami w rękach, oferując różne owoce, jogurty, jajka, mięsa, bułki i ciastka. Kawa jest nalewana ponownie dla wszystkich mężczyzn, a mój kieliszek napełniany jest sokiem jabłkowym. Nie jestem wielką fanką kawy, ale nawet nie zapytali, co chcę.
Postanawiam spuścić głowę i skupić się na pełnym talerzu owoców i bekonu przede mną. Prowadzone są małe rozmowy; niektóre dotyczą biznesu, ale nie zwracam na nie uwagi, nie chcąc być w towarzystwie. Na szczęście nikt się ze mną nie angażuje, co mi całkowicie odpowiada.
Pod koniec posiłku rozlega się dźwięk telefonu. Powiadomienie od jednego z mężczyzn, którego wcześniej poznałam jako Draco. Pokój cichnie, a wszystkie oczy zwracają się na niego z oczekiwaniem. Jego wyraz twarzy wygląda na skonfliktowany. Trzyma telefon i pisze kilka słów na ekranie, a potem zaczyna czytać. Jego twarz zaczyna się wykrzywiać w oczywistej frustracji, a nie czystej złości. Spogląda na Jasona i jakby odbywała się między nimi telepatyczna rozmowa, wszyscy mężczyźni natychmiast i szybko wstają z miejsc i pędzą do drzwi jadalni, ich głowy pochylone w głębokiej rozmowie, złość na twarzach, jakby byli gotowi do wojny.
Siedzę tu sama w tym dużym pokoju. Drzwi jadalni szeroko otwarte, nawet strażników nie ma. Co się właśnie stało?
Wtedy uderza mnie to jak pociąg towarowy latem: to jest to. Moja szczęśliwa szansa! Mogę uciec. Całkowicie zapomnieli, że tu jestem. Cicho wstaję i skrada się do podwójnych drzwi. Zaglądam na zewnątrz i sprawdzam, czy ktoś tam jest. Nikogo. Ani jednej osoby w jadalni. Nawet służących nie ma.
Zaczynam szybko iść korytarzem, patrząc we wszystkie strony, ciesząc się, że nie mam na sobie szpilek. W końcu docieram do głównego korytarza z ogromnym żyrandolem. Czekam chwilę i rozglądam się, czy ktoś jest w pobliżu. Nadal nic.
Po drugiej stronie ogromnego pokoju widzę te piękne, ogromne białe drzwi! Po obu stronach są okna od podłogi do sufitu, przez które widać ciepłe słońce i ogród na zewnątrz. Mogę nawet dostrzec część samochodu. Wolność jest tak blisko.
Idę do drzwi. Cicho przekręcam zamki. Klik. Klik. Klik.
Biorę oddech i cicho przekręcam gałkę, zaczynając ciągnąć klamkę do siebie. Na szczęście nie ma alarmu. Słońce zaczyna przenikać przez szczelinę w futrynie. Świeże powietrze dociera do moich zmysłów, gdy otwieram drzwi trochę szerzej. Moje serce zaczyna bić szybciej, gdy ekscytacja rośnie, a adrenalina zaczyna pompować w moich żyłach.
„Co myślisz, że robisz, mała gołąbko?” rozbrzmiewa głos.
Zatrzymuję się, moje serce bije jeszcze szybciej. Powoli odwracam się i widzę go stojącego pośrodku pokoju, z diabelskim uśmiechem na twarzy. Kai.
„Czy to nie oczywiste? Idę zaczerpnąć świeżego powietrza. Zobaczymy się na rogu Do Zobaczenia i Nigdy!”
„Nie waż się, Auroro! Nie przejdziesz przez ogród i nie spodoba ci się, gdy cię złapię!” ostrzega Kai.
Zanim mogłam się wycofać, otworzyłam drzwi i wybiegłam na trawnik skąpany w słońcu, ale nie zanim usłyszałam jego złowieszczy śmiech i krzyk „Biegnij, kochanie, biegnij! Tatuś idzie po ciebie!”