Read with BonusRead with Bonus

7 - Brak ucieczki?

Aurora

Czuję ciepłe, kojące uczucie na policzku, które wyciąga mnie z głębin mojego bezsennego stanu. Nie mogę się powstrzymać, by nie przytulić się bliżej do źródła tego ciepła i wydaję cichy jęk, próbując się do niego przytulić.

Lekki chichot zmusza mnie do nagłego otwarcia oczu i po kilku mrugnięciach w pełni się budzę, rejestrując twarz blisko mojej. Nie byle jaką twarz, anielsko wyrzeźbioną twarz, która skrywa prawdziwie demoniczną naturę jedynego w swoim rodzaju Charliego DuPonta. Ma na sobie czarną koszulę z długim rękawem, dwa górne guziki rozpięte, czarne eleganckie spodnie i leży obok mnie, opierając głowę na ręce.

"Dzień dobry, kochanie. Dobrze spałaś?" mówi łagodnie.

Nie mogę wydobyć z siebie słowa. Mrugam jeszcze kilka razy, zanim mój oddech się zatrzymuje i jedna łza ucieka z mojego oka, a serce zaczyna bić jak szalone.

"Ssshhh, kochanie. Wszystko w porządku. Wszystko w porządku," mówi spokojnie Charlie, obejmując moją twarz swoją dużą dłonią, wycierając ślad łzy kciukiem. Czuję chłodny metal jego pierścionków na moich rozgrzanych policzkach.

"Dobra dziewczynka." Chwali mnie, gdy się uspokajam. Na te słowa mój dolny brzuch się napina, a ciepło rozlewa się po moim ciele. Nie mogę uwierzyć, że mogę tak reagować na mojego porywacza. Co jest ze mną nie tak? Muszę mentalnie potrząsnąć głową, by wyrzucić te myśli.

"C-czego ch-chcesz?" jąkam się. Moje gardło jest wciąż tak chrypliwe.

Uśmiecha się i przechyla głowę. Pochyla się tak blisko, że nasze usta mogłyby się dotknąć. Nie mogę powstrzymać się od patrzenia na jego różowe usta i przygryzam dolną wargę, próbując kontrolować ciepłe, przyjemne uczucia w brzuchu.

Pochyla się jeszcze bliżej i myślę, że mnie pocałuje, ale zmienia kierunek i kładzie usta na moim czole, trwając tam chwilę.

Kiedy puszcza moją twarz, odwraca się na chwilę i chwyta butelkę wody stojącą na stoliku nocnym po jego stronie. Odkręca ją, podkłada swoją silną rękę pod moją głowę i pomaga mi, przynosząc butelkę do moich ust. Łapczywie otwieram usta i pozwalam, by chłodny płyn wlał się do mojego ciała.

Zabiera butelkę, gdy jest prawie pusta, i obdarza mnie uśmiechem wartym milion dolarów. Patrzę na niego, unosząc brew, czekając na odpowiedź.

Bierze oddech, zanim mówi spokojnie: "Już wiesz, czego chcemy, kochanie. Ciebie. Jesteś nasza. Przyprowadziliśmy cię do naszego domu. Twojego domu..." Szepcze te ostatnie słowa.

Byłam oszołomiona. Moje usta otwierają się i zamykają jak ryba łapiąca powietrze. Próbując zrozumieć tę absurdalność. Potem poczułam złość.

"Dom?" wyplułam. "To NIE jest mój dom. I NIE jestem wasza. Nie wiem, w jaką chory grę gracie, ale nie jestem zainteresowana. WYPUSZCIE MNIE!" prawie krzyczę, ciągnąc znowu za kajdanki, które mnie wiążą do tego łóżka.

Charlie patrzy na mnie z rozbawieniem i uwielbieniem na twarzy. Mały uśmiech byłby atrakcyjny, gdyby nie był moim cholernym porywaczem.

"Jesteś. Taka. Słodka, gdy się złościsz!" mówi, stukając mnie w nos przy każdym słowie. To obrzydliwe! Próbuję rzucić mu spojrzenie, które mogłoby go posiekać drobniej niż cebulę, którą dodaję do moich zup, ale to tylko sprawia, że się śmieje.

"Zdejmę twoje kajdanki, jeśli obiecasz być dla nas grzeczną dziewczynką. Śniadanie jest gotowe. Musisz być głodna, kochanie." stwierdza, a zanim zdążę powiedzieć, że nie interesuje mnie jego jedzenie, mój brzuch głośno burczy. Nie mogę powstrzymać się od rumieńca. Jestem pewna, że gdybym spojrzała w lustro nad sobą, moja twarz byłaby czerwona jak pościel.

Charlie się śmieje. "Więc... obiecujesz być dla nas grzeczną dziewczynką?"

Wiedziałam, że muszę grać. Zamknęłam oczy i westchnęłam z rezygnacją. "T-tak," powiedziałam.

"Tak, co?" naciska. Czy on jest poważny?

Cholera. Jestem naprawdę głodna. Dobrze, zagram w jego głupią grę.

"Um... Tak, panie?" odpowiedziałam, ale bardziej jak pytanie.

"Dobra dziewczynka. Teraz zdejmę twoje kajdanki. NIE będziesz próbowała uciekać. Zostaniesz na tym łóżku. Przyniosę twoje ubrania i ubiorę cię. NIE będziesz się opierać. Pójdziemy razem do jadalni i będziesz trzymać mnie za rękę przez cały czas i nie będziesz się opierać. Zrozumiano?" Jego aura jest dominująca, a ja czuję się zmuszona do uległości.

"T-tak, panie" piszczę.

Z kolejnym skinieniem aprobaty sięga przez moje ciało do stolika nocnego. Wstrzymuję oddech, gdy jego ciężar mnie przygniata i jest to dziwnie przyjemne. Wyciąga klucz. Klucz! Więc nawet gdybym mogła dotknąć tych cholernych kajdanek, nic bym nie mogła zrobić. To się robi coraz lepsze.

Zaczyna od moich nadgarstków i uwalnia je. Delikatnie pocieram nadgarstki, aby przywrócić krążenie, podczas gdy on schodzi z łóżka, podnosi prześcieradło z moich stóp i uwalnia również te więzy. Powoli siadam, trzymając prześcieradło przy niemal nagiej piersi, mając nadzieję, że zakryję ostatni skrawek godności, jaki mi pozostał.

Charlie patrzy na mnie intensywnie. W mgnieniu oka jest tuż obok mnie, siadając na krawędzi łóżka. Jego ciężar zapada materac, a jego wysoka, muskularna sylwetka wciąż góruje nad moją drobną postacią. Bursztynowe światło otacza jego postać jak anielska poświata. Chwyta moje nadgarstki mocnym uściskiem i siłą sprowadza je na boki. Uśmiecha się, gdy prześcieradło opada na moje kolana, odsłaniając koronkowy stanik, w którym moje piersi wyglądają na jeszcze pełniejsze. Mój dekolt jest wyraźnie zarysowany i podkreślony przez małą koronkową aplikację.

Moje sutki natychmiast twardnieją w jego bliskości. Dzięki Bogu, że mój stanik jest czarny, a pokój ciemny, inaczej byłoby to jeszcze bardziej zawstydzające. Mój oddech przyspiesza, a klatka piersiowa unosi się i opada gwałtownie. "Nigdy się przed nami nie ukrywaj, kochanie. Nie ma nic, czego byśmy nie widzieli. Jesteś oszałamiająca, kochanie. Należysz do nas, cała. Pamiętaj o tym." Wstaje i ponownie całuje mnie w czoło, a potem w policzek, po czym odwraca się i idzie do szafy.

Wypuszczam oddech, którego nie wiedziałam, że wstrzymywałam. Moje ręce są po bokach, gdy zaczynam drżeć. Jestem przerażona, myśląc o tym, co ci mężczyźni mogą mi zrobić.

Charlie wychodzi z czarną tkaniną złożoną na prawym ramieniu i prostymi białymi balerinami w lewej ręce.

"Stań" rozkazuje, podchodząc do boku łóżka najbliżej mnie.

Robię, co każe, pozwalając, by reszta mojego ciała została przed nim odsłonięta. Niepewnie zaczynam poruszać rękami, by się zakryć, ale jedno surowe spojrzenie i niski barytonowy warkot Charliego zatrzymują mnie. Próbuję patrzeć gdziekolwiek indziej, czując ciepło na policzkach rozlewające się po całym ciele.

"Po prostu wspaniała. Cholera! Jesteś taka piękna, Aurora." mówi, podziwiając widok. Rzucam na niego spojrzenie i zauważam, jak poprawia przód swoich spodni. Oczywista wypukłość napina materiał.

"Zrób zdjęcie, dłużej potrwa," wyrzucam z pogardą. Cholera. Szybko przygryzam wargę i opuszczam głowę, potrząsając nią.

"Chętnie, kochanie. Dzięki! Później jednak," odpowiada i mruga do mnie. "I uważaj na ton, kochanie. Następnym razem nie zawaham się położyć cię na kolanach i sprawić, że twój tyłek będzie czerwony za bycie niegrzeczną," dodaje, jego dominująca aura promieniująca na moją duszę.

Milczę, gdy zaczyna mi pomagać się ubrać. Lekko się pochyla i otwiera sukienkę, bym mogła w nią wejść. Chwytam się jego szerokich ramion dla wsparcia. Boże, musi spędzać każdą wolną chwilę na siłowni.

Pomaga mi wciągnąć ciasny materiał na skórę. Wkładam ręce w rękawy. Obraca mnie, tak że moje plecy są zwrócone do jego klatki piersiowej i powoli zapina suwak, pozwalając, by jego palec wskazujący delikatnie przesunął się po moich plecach. Mimowolnie drżę na delikatne uczucie. To podniecające i nie mogę powstrzymać się od głośnego westchnienia. Wymaga to ode mnie całej kontroli, by nie pocierać nóg, by pomóc ciepłu gromadzącemu się między nimi.

Charlie składa kilka delikatnych pocałunków na moim lekko odsłoniętym ramieniu, jednocześnie pocierając moje ramiona w górę i w dół dla pocieszenia. Sukienka, którą mam na sobie, jest od projektanta.

Jest obcisła, podkreślając wszystkie moje kształty i rozszerzając się tuż nad kolanem. Małe białe rękawki, prosty krój na górze z białą kokardką pośrodku. Prosty biały haft jest również na krawędzi spódnicy. Moje duże piersi są ciasno przylegające do materiału, prawie jak gorset, trzymając je ładnie i ciasno. Mój dekolt jest lekko wypchnięty do góry. Moje splecione włosy są następnie umieszczone na lewym ramieniu przez Charliego, a on daje jeden delikatniejszy pocałunek na prawą stronę mojej szyi.

Wsuwam się w białe baleriny pokryte koronką, które są przede mną, a Charlie chwyta moją prawą rękę swoją lewą i prowadzi mnie do drzwi. Puka trzy razy, a potem słychać dźwięk odblokowywania zamka. Klik. Klik. Klik. Trzy zamki, a potem drzwi się otwierają. Widzę tylko jeden zamek po tej stronie drzwi.

No cóż, to dopiero cała masa sosu do babcinego klopsa.

Dwóch dużych strażników wielkości zawodników futbolu amerykańskiego, ubranych w czarne koszule z guzikami, czarne spodnie, eleganckie buty i czerwone krawaty. Mają przezroczyste plastikowe słuchawki w uszach i widoczne pistolety w kaburach na ramionach. Stoją po obu stronach drzwi. Czy ci wszyscy mężczyźni wciągają surowe białko? Są ogromni!

Strażnicy zaczynają nas śledzić, gdy idziemy korytarzem.

Cholera. Jeśli myślałam, że mogę łatwo uciec wcześniej, to się myliłam. Nie ma prostego sposobu na ucieczkę.

Previous ChapterNext Chapter