




5 - Ugryź mnie - część 3
Aurora
"Spotykamy się ponownie, kochanie." Znowu to samo. To czułe określenie, które jednocześnie mnie irytuje i sprawia, że czuję motyle w brzuchu.
"Nie jestem twoim kochaniem!" warczę, starając się patrzeć gdziekolwiek indziej – o, podłoga wygląda całkiem ładnie. Mam nadzieję, że nie widzą, jak moje policzki robią się czerwone. Weź się w garść, Aurora.
Ten, na którego wpadłam, uniósł perfekcyjnie wymodelowaną brew w odpowiedzi. Jego pełne usta nadal się uśmiechają, a on jest niesamowicie przystojny.
Oczyszczam gardło. "Więc, mogę ci jakoś pomóc? Muszę skończyć swoją pracę, żeby móc wrócić do domu." Mówię z przekąsem. Nie mam nastroju. Nadal patrzę na podłogę, bo nie mogę spojrzeć im w oczy. Te piękne oczy. Jestem zmęczona i nie mam ochoty całować bogatych ludzi po tyłkach.
"Aurora." Głęboki, aksamitny głos rozbrzmiał. Słysząc swoje imię, mimowolnie zadrżałam, a moje majtki zrobiły się trochę wilgotne.
"Aurora, spójrz na mnie." Głos rozkazał. Zamykam oczy i przenoszę ciężar ciała z jednej nogi na drugą, mój oddech staje się cięższy. Co się ze mną dzieje? Nagle szorstki palec dotyka mojego podbródka. Jest delikatny, ale stanowczy i unosi moją głowę. "Spójrz na mnie." Głos jest miękki, a jednak wciąż potężny. Czuję się zmuszona spojrzeć, więc to robię.
Stoi przede mną prawdziwe dzieło sztuki. Wstrzymuję oddech, przyglądając się jego rysom. Najpierw zauważyłam jego oczy. Głębokie brązowe, prawie czarne. Jego źrenice są rozszerzone. Mogłabym zgubić się w jego oczach na całe dni. Ma wyrzeźbioną twarz, z małą, przystrzyżoną brodą na krawędziach i wokół ust, otaczając je jak ciepły uścisk. Jego włosy pasują do oczu, krótko przycięte z odrobiną na górze. Wyglądają na miękkie i chciałabym przeczesać je palcami przez godziny. Zapach jego męskiego perfumu otacza moje zmysły. To jak świeży powiew i whisky. Jest wysoki, podobnie jak Hazel Eyes, łatwo 190 cm lub 193 cm. Ma na sobie designerski garnitur, który idealnie przylega do jego muskularnej sylwetki. Kilka tatuaży wyłania się spod kołnierza jego niebieskiej koszuli na guziki. Na lewej ręce nosi diamentowy Rolex, a ja czuję metal jego pierścieni, które zdobią jego dłoń spoczywającą na mojej skórze.
"Jestem Jason O’Donnell, mała. Powiedziano mi, że to ty przygotowałaś dla nas ten posiłek. Czy wiesz, kim jesteśmy? Co cię skłoniło, żeby podać nam burgery?" powiedziało chodzące dzieło sztuki.
"Pan O’Donnell, nazywam się Aurora, a nie 'mała' i nie, nie wiem, kim pan jest, i nie obchodzi mnie to. Doceniamy pańskie patronowanie, ale nie zamierzam całować pana po stopach. Robiłam tylko to, co mi kazano. Ponieważ nie określiliście, co chcecie, zrobiłam to, na co miałam ochotę, proszę pana." Dodałam "proszę pana" z lekkim zgryzem, bo ten nadęty bufon sprawia, że czuję się dziwnie, a ja nie radzę sobie dobrze w towarzystwie, więc zazwyczaj zachowuję się złośliwie, żeby ukryć swoje niepewności.
Zauważyłam, że za każdym razem, gdy mówiłam "proszę pana", szczęka Jasona lekko się zaciskała, a jego oczy wypełniały się spojrzeniem, którego nie mogłam dokładnie określić. Pożądanie? Za dużo myślisz, Aurora!
"Uważaj na ton, aniołku," odparł Jason, podkreślając "aniołku" jakby to było wyzwanie, by mu się sprzeciwić. Następnie przesunął się na bok, położył rękę na moich plecach i poprowadził mnie do stołu przed nami. "To jest Ben Vikram," powiedział, wskazując na mężczyznę siedzącego po prawej stronie, zbudowanego w równie boski sposób. Miał miodowe blond włosy, spięte w elegancki kok, i olśniewające zielone oczy. Nie takie zielone zielone, bardziej ciemnozielone jak las. Kojące i ciepłe. Miał na sobie czarny garnitur, bez krawata, z dwoma górnymi guzikami rozpiętymi. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, a jego zęby były pięknie białe. Był gładko ogolony i ubrany jak z żurnala. Zauważyłam skomplikowane, kolorowe tatuaże pokrywające jego dłonie, gdy uniósł szklankę z bursztynowym płynem w moją stronę na znak powitania.
Czy ci wszyscy mężczyźni spędzają całe dnie na siłowni? O rany, jeśli moje majtki nie były mokre wcześniej, to teraz są całkowicie przemoczone.
"To jest Kaiser Anderson. Nazywamy go Kai," Jason przedstawił drugiego mężczyznę po prawej. On również miał miodowe blond włosy, ale bardziej w stylu irokeza – wygolone boki z pompadourem na górze, nawet z lekkim lokiem na czubku – Elvis byłby dumny. On także miał zadbaną brodę, która kształtowała jego dziecięcą twarz, i czerwony marynarkowy garnitur z czarną koszulą i spodniami. Złoty Rolex błyszczał na jego opalonej skórze. "Witaj, księżniczko," zamruczał.
Nie mogłam powstrzymać przewrócenia oczami, a kiedy spojrzałam na Kaia, jego szczęka była napięta, usta zaciśnięte w cienką linię, a brwi uniesione, co sprawiło, że chciałam skulić się w kącie.
"A to, moja droga, jest Charlie DuPont. Już się spotkaliście." Jason w końcu przedstawił Hazel Eyes. Przystojniak, o którym miałam mokre sny przez ostatnie dwa tygodnie, ma imię.
Zaraz. Czy on właśnie powiedział DuPont?
"DuPont? Jak DuPont Enterprises, DuPont?" zapytałam, trochę piszcząc jak fanka.
"Ten sam, kochanie," Charlie skinął głową, z ogromnym uśmiechem na twarzy. "Byłaś w naszej wieży, słodka. Jednym z naszych wielu biznesów. To jest nasza restauracja." Oświadczył.
Cóż, tego się nie spodziewałam. Teraz na pewno zostanę zwolniona.
"Przepraszam, panowie. Nie zdawałam sobie sprawy, że jesteście właścicielami. Proszę, nie zwalniajcie mnie. Powiedziano mi 'sekretny specjal', więc zrobiłam pierwszą rzecz, która przyszła mi do głowy." Wyrzuciłam z siebie jednym tchem, znowu trzymając głowę pochyloną. Co jest z tymi mężczyznami i ich potężnymi aurami? Łykam powietrze, próbując uspokoić serce, które chce wyrwać się z mojej piersi.
"Aurora," powiedział ten piękny aksamitny głos Jasona. "Poprosiliśmy cię tutaj, żeby powiedzieć, że to było zdecydowanie jedno z najlepszych dań, jakie kiedykolwiek jedliśmy. Nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego, zwłaszcza w burgerze," zakończył. Czysta admiracja w jego oczach, gdy w końcu na niego spojrzałam.
"Dziękuję, proszę pana," mówię bez tchu. Moje policzki są gorące. Bez wątpienia widzą czerwień na mojej bladej skórze.
"Rzeczywiście, było pyszne. Chciałbym zapytać, co robiłaś w naszej wieży, kochanie?" Charlie dołączył, wyrywając mnie z wewnętrznego monologu, który miałam zamiar rozpocząć.
"Um... Poszłam na rozmowę kwalifikacyjną w waszej firmie. Na staż projektowy. Ale fałszywa menedżerka Malibu Barbie powiedziała, że nie jestem wystarczająco ładna ani wystarczająco wykwalifikowana na to stanowisko. I nie jestem twoim kochaniem!" powiedziałam kwaśno. Zauważyłam błysk gniewu na twarzach wszystkich mężczyzn.
"Rozumiem," powiedział, jakby odpływając w swoje myśli.
--
Ben
Nie mogę uwierzyć, że ona tu jest. Nie mogę przestać na nią patrzeć. Widzę, co Charlie miał na myśli. Jest oszałamiająca. Ma cherubinkowe policzki i hipnotyzujące rysy. Jej niewinność jest godna podziwu.
Nie ma pojęcia, kim jesteśmy i czym jesteśmy. Taka nieśmiała, taka niewinna. Widzę ogień w jej oczach. Ale ten charakter będzie trzeba ujarzmić. Nie przeszkadza nam trochę ognia; po prostu go kontrolujemy.
Jest doskonała. Nie mogę się doczekać, żeby ją zniszczyć; żeby zostawić na niej swoje ślady. Och, moja słodka Auroro. Jesteś. Nasza!
--
Kai
Ooh, pyszna. Chcę ją! Moja księżniczka. Charlie ma rację. Ona jest tą jedyną. Nie mogę się doczekać, żeby cię rozpieszczać, moja księżniczko. Namiot w moich spodniach coraz bardziej napina się przeciwko zamkowi, gdy na ciebie patrzę. Chcę polizać każdy centymetr tego ciała. Chcę wziąć mój nóż i wyryć nasze imiona na twojej doskonałej kości słoniowej skórze, żeby żaden inny mężczyzna nigdy nie mógł cię zdobyć. Sposób, w jaki przygryzasz swoją małą wargę – nie mogę się doczekać, żeby pocałować te różowe kwiaty. Już kocham, jak łatwo rumienisz się na policzkach. Twój głos wzywa mnie jak Syrena wzywa statki. Nie mogę cię puścić, mały kwiatku.
--
Aurora
"Cóż, jeszcze raz dziękuję za komplement. Cieszę się, że wam smakowało. Więc... Robi się późno, muszę wracać do domu," mówię tak uprzejmie, jak tylko potrafię.
"Tak, kochanie, masz rację. Czas wracać do domu. Weź płaszcz, skarbie. Możesz jechać z Charliem i mną. Mamy wiele do omówienia," odpowiada Jason.
Po pierwsze, te przezwiska mnie zabijają! Po drugie, przepraszam, czy ja dobrze słyszałam?
"Przepraszam? Nie rozumiem," odpowiadam z przekąsem.
Jason bierze głęboki oddech przez nos, podchodzi bliżej i chwyta mnie za łokieć, nie brutalnie, ale stanowczo. "Idź po płaszcz. Teraz jesteś nasza. Wracasz z nami do domu. Już tu nie pracujesz. Nigdy więcej nie będziesz musiała pracować."
W pokoju zapada cisza, aż zaczynam się śmiać. Nie mogę się powstrzymać. Zaczęłam się śmiać. Głośny, brzuchaty śmiech. Nie mogę przestać. Nie mogę oddychać! Ci mężczyźni to komicy!
"Ho... Potrzebowałam tego śmiechu. Dziękuję. To było zabawne. Teraz idę," chichoczę, odwracając się, by wyjść, tylko po to, by zostać zatrzymaną przez mocniejszy uścisk Jasona na moim ramieniu.
"To nie jest żart, kochanie," odpowiada.
"Tak, jest," mówię i wyrywam ramię z jego uścisku. "Nie idę nigdzie z żadnym z was."
"Tak, idziesz," rozbrzmiewa głos. Widzę, że to Ben. Jego głos jest mroczny, a jednak melodyjny. Teraz stoi, jego 190 cm sylwetka rzuca cień na mnie.
"Kochanie," zaczyna spokojnie Charlie, szybko wypijając resztę bursztynowego płynu ze swojej szklanki. "Od momentu, gdy cię zobaczyłem, wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Posiadamy tę restaurację. Posiadamy większość budynków w mieście. Posiadamy większość ziemi na tej półkuli. A teraz, moja słodka, będziemy posiadać ciebie. Zdecydowaliśmy się cię zdobyć i zawsze dostajemy to, czego chcemy. Jesteśmy niebezpiecznymi mężczyznami, Mi Amore. Rób, co mówimy. Teraz, IDŹ. PO. SWÓJ. PŁASZCZ," kończy, z lekkim ogniem w brzuchu. Jest zaczerwieniony od alkoholu, który właśnie wypił.
"Jestem swoją własną osobą. Nie posiadacie mnie i nigdy nie będziecie!" wybucham. "Nie jestem jakąś dziwką, którą można zabrać do łóżka na noc. Więc zostawcie mnie w spokoju. A najlepiej po prostu UGRYŹCIE MNIE," dodaję, idąc w stronę drzwi. Słyszę gniewny pomruk dochodzący od kogoś za mną. Ale nie obchodzi mnie to, mam dość tego gówna.
Gdy tylko sięgam po klamkę, silne ramię owija się ciasno wokół mojej talii w potężnym uścisku, a potem czuję ukłucie w szyi. Natychmiast czuję, jak świat zaczyna się kręcić, a czarne kropki pojawiają się w moim polu widzenia. Moje ciało staje się słabe, i czuję, jak osuwam się na podłogę. Słyszę cichy szept "Zrobimy więcej niż tylko cię ugryziemy, moja miłości," i czuję delikatny pocałunek na skroni, gdy ciemność mnie pochłania.