




3- Ugryź mnie - część 1
Aurora
2 tygodnie później
„Aurora! Potrzebuję kurczaka cordon bleu, dwa steki ribeye średnio wysmażone i łososia z cytryną. Szybciej!” krzyczy szef Alexander. Jest takim dupkiem. Geniusz w kuchni i zdobywca 2 gwiazdek Michelin, ale nadal dupek. Jest moim mentorem od 3 lat. Kocham go i nienawidzę. Jeśli to w ogóle możliwe...
„Tak, szefie,” odpowiadam szybko i zaczynam przygotowywać zamówienia, które właśnie przeczytał.
To kolejny typowy, pracowity piątkowy wieczór w Saturnie. Najlepsza z najlepszych restauracji. Oceniana na pięć gwiazdek przez sześć lat z rzędu. Ma te eleganckie porcelanowe talerze, małe, ale ekstrawaganckie porcje, za które bogaci i sławni płacą setki dolarów, tylko żeby spróbować. Nawet nasze wykwintne desery dekorujemy płatkami złota 24k! Klienci to sami snoby, ociekający diamentami, zegarkami Rolex i butami od projektantów, które kosztują połowę mojej pensji. Ech. Musi być miło.
Powinnam być wdzięczna, że mam tę pracę. Nie jest wyjątkowa, ale płaci rachunki. Jestem teraz sous chefem, asystentką, jeśli można tak powiedzieć. Jedną z pięciu w tej hałaśliwej, tętniącej życiem kuchni. Garnki i patelnie brzęczą, sztućce skrobią o metal, kryształowe kieliszki dźwięczą – ching ching. Kelnerzy w smokingach krzątają się z tacami przez drzwi, a w tych ulotnych momentach, gdy drzwi się otwierają, słychać delikatną atmosferę muzyki klasycznej na żywo. Te kości słoniowe klawisze są dotykane delikatnymi palcami, które przynoszą spokój tym, którzy jedzą w sali balowej.
Jestem tutaj w kuchni od około 5 lat. Zaczęłam jako kelnerka w wieku 16 lat. Poszłam do szkoły kulinarnej, bo szef Alex powiedział, że mam potencjał. Złapał mnie po godzinach, jak eksperymentowałam w kuchni. Próbowałam zrobić nadziewane hamburgery i nazwałam je „Peek-a-boo burger”. Zamiast wyrzucić mnie na bruk, szef po prostu mnie obserwował. Podzieliliśmy się burgerem. To był pierwszy raz, kiedy widziałam go uśmiechniętego. To nie był duży, błyszczący uśmiech, ale tylko małe zmarszczki na jego brodzie. Powiedział: „Masz potencjał, dzieciaku. Pójdziesz do szkoły kulinarnej i będziesz trenować pod moim okiem. Zrobię z ciebie szefa kuchni.”
To jest zabawne, ale nie chcę tego robić przez resztę życia. Lubię gotować, ale moją pasją są projekty i design. Dlatego podczas szkoły kulinarnej ciężko pracowałam, dostałam stypendium i ukończyłam licencjat z projektowania w rekordowe 2 lata.
Dlatego dwa tygodnie temu poszłam do DuPont. To była moja trzecia próba aplikacji i w końcu dostałam rozmowę kwalifikacyjną. Szkoda, że utknęłam z Malibu Wannabe Barbie. To była rozmowa o staż projektowy. Mam teraz dwadzieścia pięć lat. Mają te niesamowite projekty na całym świecie – muzea, biurowce, nowe projekty budowlane. To marzenie artysty. Możliwości są nieograniczone. Ale praca w kuchni nie przekłada się na doświadczenie projektowe, którego szukają te duże firmy.
Dzwonek!
„Kto do cholery ma włączony telefon? Znacie zasady w mojej kuchni,” krzyknął szef. Jego twarz zrobiła się czerwona.
Dzwonek! Dzwonek!
„Eee. Szefie – to twój telefon,” jeden z asystentów szepnął nieśmiało.
„Och. Kontynuujcie,” powiedział szef, uspokajając się, zdając sobie sprawę, że jego szybki temperament wziął górę.
„Tu Alex,” powiedział, podnosząc telefon do ucha, trzymając go prawym ramieniem przy twarzy, podczas gdy zdjął gorącą patelnię z warzywami z wysokiego płomienia kuchenki i zaczął nakładać je na sześć prostokątnych porcelanowych talerzy przed sobą.
„Co?” krzyknął. Jego twarz natychmiast zbielała. Cały kolor zniknął, a jego oczy rozszerzyły się i rozwarły, jakby zobaczył ducha. Upuścił gorącą patelnię na talerze, rozbijając dwa. Jedzenie spadło na blat i na podłogę.
„Ok,” powiedział, rozglądając się w panice. Szybko opuszczam swoje stanowisko, chwytam gorącą patelnię szmatką, odkładam ją obok kuchenki i zaczynam wycierać rozlane jedzenie, obserwując, jak oczy szefa powoli zaczynają błyszczeć. Nie patrzy w żadnym konkretnym kierunku, próbując odzyskać równowagę i uważnie słuchając rozmowy w uchu.
„Tak, będę tam tak szybko, jak tylko mogę,” szepcze, wyraźnie pokonany w swoim zwykle silnym głosie.
„Idź,” mówię. Nawet się nie waham. Cokolwiek to jest, nie może teraz funkcjonować. „Mam to, szefie. Po prostu idź.”
„Jesteś pewna, mała szefowo?” Uśmiecha się, próbując odzyskać kontrolę i siłę.
„Tak, szefie. Damy radę.” Mówię.
„Dobrze. Jeśli będziesz mnie potrzebować, zadzwoń,” mówi i zaczyna iść do biura. Nagle się zatrzymuje i odwraca, z miękkością na twarzy, ulga? „Jestem ci dłużny, Aurora.” mówi cicho, a potem szybko idzie do biura, chwyta płaszcz i szybko wychodzi tylnymi drzwiami.
Minęły już prawie dwie godziny odkąd szef wyszedł. Jest trochę chaotycznie, ale w końcu zaczyna się uspokajać. Zajętych jest tylko około piętnastu stolików. Przejęłam obowiązki szefa, takie jak nakładanie potraw i kontrola jakości. Mamy jeszcze około 30 minut do zamknięcia.
Kierownik sali, pan Pearson, wpada w pośpiechu, prawie zderzając się z kelnerem Maxem, który niesie tacę pełną jedzenia. Jest niższym mężczyzną, ma najwyżej 170 cm wzrostu. Ma krępą budowę ciała i lekki brzuszek piwny. Ma niechlujną brodę i tłuste, zaczesane do tyłu czarne włosy, które łysieją na czubku głowy. Okulary w drucianych oprawkach otaczają jego oczy i sprawiają, że jego twarz wygląda jak pianka. Nosi smoking z muszką.
„Alex!” krzyczy. Jego głos ma głęboką, chropowatą barwę. Gorączkowo przeszukuje podgrzewacze. „Gdzie jest Alex?” Rozgląda się, pytając każdego, z kim może nawiązać kontakt wzrokowy.
„Szef miał osobisty nagły wypadek. Dziś wieczorem ja prowadzę. W czym mogę pomóc, panie Pearson?” mówię spokojnie, wycierając ręce w niebieską ściereczkę przymocowaną do prawego biodra.
„Cholera! Potrzebuję szefa Alexa! Mamy tutaj niezwykle ważnych VIP-ów i jak zawsze zażądali 'Tajemniczego Specjału Szefa'.” Wzdycha z rezygnacją. Jego czoło jest widocznie spocone, oczy spuszczone, a palce nerwowo drgają, jakby miał jakiś sekret do wyjawienia.
„Cóż, powiedz im, że szefa nie ma i mogą zamówić z menu! Kuchnia wkrótce się zamyka.” mówię obojętnie.
„Przepraszam? Nie można im po prostu odmówić. Chcą specjalność szefa, więc zrób to! Oczekują perfekcji i czegoś nowego. Zrób to… szefie” mówi wyzywająco, wymawiając „szef” jakby miał zły smak w ustach. Prostuje krawat, unosi głowę wysoko i przepycha się z powrotem do sali balowej. Ech, co za dupek.
No dobrze. Nigdy nie słyszałam o 'Tajemniczym Specjale'. Chyba dlatego nazywa się tajemnicą. Ha! Wiem, że szef czasem robi specjalne dania spoza menu dla wyjątkowych gości. Hmmm. Nie mogę do niego zadzwonić. Nigdy nie widziałam szefa w takim stanie przez wszystkie lata, które go znam.
Tajemniczy specjał nie jest w menu… Trzeba zaimponować? Och, mam idealne danie dla tego VIP-a, który domaga się „perfekcji”. Jestem taka złośliwa i prawdopodobnie zostanę zwolniona. Będzie warto! To będzie zabawne.
20 minut później…
„Zanieś to do prywatnego pokoju dla specjalnego VIP-a,” mówię do Maxa z uśmiechem wartym milion dolarów na twarzy. Patrzy na mnie jak na bezgłową. Och, Maxi, nie masz pojęcia.
„Mówisz poważnie?” pyta Max.
„Tak poważnie jak lody na szarlotce, słodziaku. Teraz zmykaj,” odpowiadam.
„Tak jest, proszę pani,” salutuje sarkastycznie i bierze tacę z moim największym dziełem na talerzu, a ja wracam do sprzątania kuchni. Chichoczę do siebie, pozwalając, by diabelski uśmiech zagościł na mojej twarzy.
--
Minęła już godzina od zamknięcia kuchni na noc. Większość personelu została odesłana do domu. Siedzę w małym biurze kuchennym, przeglądając księgi inwentarzowe dla szefa, gdy pan Pearson ponownie wchodzi do kuchni.
„Ty!” Nadal stoi po drugiej stronie kuchni, blisko drzwi do sali balowej. Wskazuje na mnie przez otwarte drzwi, a potem pstryka palcami i gestem wskazuje „chodź tutaj” palcem wskazującym.
Powoli wstaję, zdezorientowana jego zachowaniem.
„Jak masz na imię?” pyta niegrzecznie. Może powinien umyć zęby, żeby pozbyć się jadu z ust.
„Aurora” odpowiadam. „Czego chcesz, panie Pearson?”
„Zostałaś wezwana,” mówi przez zaciśnięte zęby, a jednak na jego twarzy pojawia się dziwny, wymuszony uśmiech, który sprawia, że wygląda przerażająco jak te lalki Chuckie. „Chodź za mną. Teraz.” Rozkazuje, już wychodząc za drzwi.
Idę za nim przez pustą salę balową. Ostatni członkowie personelu ustawiają pozostałe stoły na następny dzień. Czerwony dywan i ciemnoniebieskie ściany ostro kontrastują ze złotymi akcentami, a ogromne kryształowe żyrandole zdobią sufit, migocząc jak diamenty na niebie, tworząc atmosferę królewskości.
Złote drzwi przed nami mają napis Prywatne VIP i są lekko uchylone. Podążam za panem Pearsonem do środka po tym, jak delikatnie puka trzy razy.
„Panowie, zgodnie z życzeniem. To jest Aurora,” mówi pan Pearson z szacunkiem i kłania się w pas, zanim odsuwa się na bok, pozwalając mi zobaczyć, kto jest przede mną.
Przy okrągłym stole, ozdobionym kryształowym wazonem pełnym kwiatów, siedziało czterech mężczyzn wyglądających jak bogowie, wszyscy ubrani jakby właśnie zeszli z wybiegu dla modeli. Ich aury krzyczały potęgą. Nie mogłam się powstrzymać; poczułam potrzebę skłonienia głowy. Wymagało to całej mojej siły, by nie paść na kolana w poddaństwie.
„Ty!” jeden z nich szepnął. Natychmiast spojrzałam w górę i złapałam spojrzenie mężczyzny, którego widziałam dwa tygodnie temu. Te piękne piwne oczy.
„Spotykamy się ponownie, kochanie,” mówi.