




Niechciany partner
Sebastian nienawidził tych przyjęć, zawsze były pełne nadętych, rozpieszczonych dziewczynek. Nie chciał tu być, ale minęło już pięć lat, odkąd nie znalazł swojej partnerki. Pięć lat tych nudnych przyjęć. Prawie zrezygnował w tym roku, ale jego bliźniaczka zmusiła go do przyjścia. Arianna była równie zmęczona poszukiwaniem swojego partnera jak on. Była gotowa się poddać, tak jak on, ale błagała go, żeby poszedł. Jego siostra była jedną z niewielu osób, dla których zrobiłby wszystko. No, prawie wszystko. To przyjęcie dzisiejszej nocy było na granicy jego wytrzymałości.
Jego czarny smoking był zbyt ciasno dopasowany. Marzył tylko o piwie i swoich wyblakłych niebieskich dżinsach. Związał swoje ciemnobrązowe włosy na karku na prośbę siostry. Twierdziła, że wygląda zbyt dziko z rozpuszczonymi włosami, a chciała, żeby przynajmniej dzisiaj się postarał. Założył to przeklęte ubranie dla swojej siostry i z myślą, że może znajdzie Lunę dla swojego stada. Nie że chciał znaleźć swoją partnerkę. Nie chciał partnerki. Był szczęśliwy ze swoją kochanką, Gią. Ta kobieta była jego idealną partnerką. Uczyniłby ją swoją Luną, jeśli dzisiejsza noc okaże się fiaskiem. Nawet jeśli nie, nadal będzie jego kochanką. Byli kochankami od czasu dojrzewania. Posiadanie partnerki tego nie zmieni. Kochał Gię i chciał, żeby wszystko zostało tak, jak jest.
Pokręcił głową i westchnął, poprawił smoking po raz ostatni i obszedł samochód, żeby pomóc Ariannie wysiąść. Miała na sobie jasnoniebieską sukienkę do kolan, co sprawiło, że pokręcił głową. Nie była ubrana tak konserwatywnie, jak zwykle. Powiedziała, że daje z siebie wszystko i pokazuje wszystkie swoje atuty, mając nadzieję, że jeśli nie znajdzie swojego partnera tej nocy, to przynajmniej będzie miała szczęście. Skrzywił się na tę myśl, ale poszedł za nią, wiedząc, że nie zmieni swojego planu.
„Dobra, Sebbie, wejdźmy tam i zobaczmy, co się stanie.” Jak on nienawidził tego przezwiska. Walczył z każdym, kto próbował go używać. Nikt inny w jego stadzie nie odważył się go już używać. Gdy przejął władzę jako Alfa po swoim ojcu, wiedział, że nikt nie odważy się tego zrobić ponownie. Przejął władzę pięć lat temu i uczynił stado silniejszym. Jego siostra zarządzała ich biznesami, on zarządzał stadem, razem uczynili Redwood Pack bardzo silnym, bardzo bogatym stadem. Byli jednym z najsilniejszych stad na zachodnim wybrzeżu i miał nadzieję, że tak pozostanie.
Sebastian odwrócił się do Arianny i podał jej ramię. Gdy je przyjęła, poprowadził ją do rezydencji. Już po wejściu do środka chciał się odwrócić i wyjść. Zapach zbyt dużej ilości perfum, ciężkiej wody kolońskiej i nadmiernie entuzjastycznych kobiet sprawiał, że chciało mu się wymiotować. Kiedy Arianna poczuła, że waha się przy wejściu do sali balowej, nadepnęła mu na stopę i pociągnęła go dalej do jaskini wilczyc.
Niech ta noc się zacznie. Północ nie mogła nadejść wystarczająco szybko.
Pozwolił siostrze ciągnąć się po sali i prowadzić bezsensowne rozmowy z ludźmi, których imiona natychmiast zapominał przez godzinę. Czuł, jak jego niepokój rośnie w miarę zbliżania się północy. Nie mógł tego dokładnie określić. Wiedział, że dzisiejsza noc będzie inna niż wszystkie poprzednie przyjęcia. Czuł niepokój swojego wilka, Aries krążył w jego umyśle. Coś było nie tak i nie był pewien co, ale wiedział, że dowie się tego za trzydzieści minut. Kolejne trzydzieści minut Ariesa krążącego w jego umyśle, świetnie.
Sebastian przeprosił siostrę i skierował się na taras za salą balową. Na zewnątrz sięgnął do kieszeni marynarki po telefon. Zauważył, że miał trzy nieodebrane połączenia od Gii i skrzywił się. Bez wątpienia czekała, aż zrezygnuje z tego przyjęcia i wróci do niej. Był pewien, że będzie naga w ich łóżku i czekała na niego. Zmarszczył brwi i zastanawiał się przez chwilę, jakby to było w jego domu, gdyby tej nocy znalazł swoją partnerkę. Wiedział, że nie ma mowy, żeby zrezygnował z Gii, tak samo jak wiedział, że jego partnerka prawdopodobnie nie zaakceptuje jego kochanki. Uśmiechnął się na myśl o posiadaniu ich obu w swoim łóżku i poczuł, jak robi mu się twardo na samą myśl.
Sebastian został wyrwany z myśli, gdy para rąk owinęła się wokół jego talii i przesunęła po jego klatce piersiowej. Jej zapach uderzył go. Wiedział, kto to jest natychmiast. Obrócił ją, przyciskając swoje usta do jej. Gia dopasowała swoje idealnie wyrzeźbione ciało do jego i odwzajemniła jego głodny pocałunek. Byli zagubieni w sobie przez to, co wydawało się godzinami, gdy chrząknięcie za nimi przerwało ich. Sebastian spojrzał za Gię i zobaczył Ariannę stojącą tam, stukającą nogą.
„Jeśli zamierzasz uprawiać seks ze swoją dziwką, przynajmniej zrób to w prywatności, a nie tutaj, gdzie każdy może zobaczyć. Miej trochę szacunku dla innych i swojej potencjalnej partnerki.” Jej głos był pełen złości. Obróciła się na pięcie i wróciła do sali balowej.
Jego siostra nigdy nie lubiła Gii. Niewielu w ich stadzie ją lubiło, co zauważał prawie co tydzień podczas spotkań z jego Betą Flintem i Gammą Justinem. Nienawidzili jej, ponieważ wiele razy próbowała ich uwieść w przeszłości. On w to naprawdę nie wierzył. Obaj twierdzili, że próbowała ich uwieść. Flint twierdził, że miał klapki na oczach przez swoją pierwszą miłość. Justin mówił to samo, ale z mniejszą dyplomacją. Miał partnerkę, kiedy powiedział, że Gia wślizgnęła się do jego łóżka, gdy był sam i próbowała uprawiać seks. Sebastian był wściekły, że jego dwaj najbliżsi przyjaciele kłamią w ten sposób o kobiecie, którą kochał. Ignorował ich historie i skargi. Myślał, że po prostu próbują go nakłonić, by ją porzucił i skupił się na idei, że jego prawdziwa partnerka wciąż jest gdzieś tam. Czeka na dzień, w którym ją znajdzie. Rozumiał ich punkt widzenia, ale odmawiał jego uznania. Gia była jego i zamierzał to tak zostawić.
Sebastian niechętnie puścił Gię i zrobił krok w tył. „Co tu robisz, Gia? Nie żebym miał coś przeciwko, ale zgodziłaś się zostać w domu i nie dołączać do nas w poszukiwaniu swojej partnerki.”
Gia spojrzała na niego z ustami spuchniętymi od pocałunków w grymasie. Jej brązowe oczy pociemniały ze złości, zanim uderzyła go w twarz.
„Jestem tu, żeby pokazać twojej partnerce, że nie będzie miała całego ciebie. Że należysz do mnie!” Gia niemal krzyczała na niego.
Gia była ubrana w obcisłą czarną skórzaną sukienkę, która podkreślała wszystkie jej seksowne krągłości i wypychała jej pełne piersi niemal do przelania się przez gorset sukienki. Jej ciemne blond włosy były upięte w loki i spięte wokół głowy, pozostawiając jej szyję nagą, tak jak lubił. Stała tam, patrząc na niego gniewnie, a on czuł, jak jego członek twardnieje z pożądania.
„Wiem, że należę do ciebie, kochanie. Ona też się dowie, jeśli kiedykolwiek ją znajdę. Będziesz moją Luną we wszystkim, co się liczy. Już o tym rozmawialiśmy, moja miłości.” Sebastian ujął jej policzek, gdy stała tam z ustami w grymasie i gniewem w oczach.
„Tak, ale chcę tu być, żeby zobaczyć, jak ją złamiesz, wiedząc, że nie będzie dla ciebie niczym. Tylko fałszywą partnerką. Nigdy twoją Luną.” Gia niemal warknęła ostatnią część tego zdania.
Im dłużej rozważał znalezienie swojej partnerki, tym bardziej zaborcza stawała się Gia. Aries warczał w jego umyśle i wiedział, że jego wilk nie był zadowolony. Aries nie lubił Gii ani jej wilka. Chciał swojej prawdziwej partnerki. Stawał się coraz bardziej sfrustrowany Sebastianem za to, że chciał trzymać Gię przy sobie. Cóż, musiał się z tym pogodzić, bo tak miało być. Gia była jego pierwszą kochanką i zawsze chciał ją przy sobie. Rozmawiali o tym, co oboje zrobią, jeśli kiedykolwiek znajdą swoje partnerki, Gia mówiła, że odrzuci swoją, a on wiedział, że nie mógłby tego zrobić. Nigdy nie pokochałby swojej partnerki, ale jako Alfa wiedział, że jego stado potrzebuje Luny. Znając swoje stado, wiedział, że zaakceptują tylko jego prawdziwą partnerkę jako Lunę. Żaden ze starszych stada nie lubił Gii, wielokrotnie grożąc podjęciem działań, jeśli kiedykolwiek uczyni ją Luną stada.
Więc nadal przychodził na te przeklęte bale i szukał swojej partnerki. Pięć lat niczego. Pięć lat wracania do domu bez swojej partnerki. Pięć lat podzielonego umysłu. Jego wilk tęsknił za partnerką. Jego ciało i serce miały nadzieję, że nigdy jej nie znajdzie. Jednak wiedział, że jako Alfa, jego stado potrzebuje swojej Luny, ponieważ byli silniejsi z parą rządzącą. Przeklęta Bogini Księżyca, że uczyniła to dla niego tak trudnym.
„Słuchaj, kochanie, wiesz, dlaczego muszę tu być i wiesz, że nie chcę. Proszę, odpuść trochę, ok? Nic między nami się nie zmieni.” Spojrzał na nią i uśmiechnął się.
„Ta suka dowie się, kto tu rządzi i to nie będzie ona. Sprawię, że będzie wiedziała, kto będzie w twoim łóżku każdej nocy. Ja! Nie ona!” Gia wbiła palec w jego klatkę piersiową i nadal patrzyła na niego gniewnie.
„Wiesz, że będę musiał z nią spać. Moja matka będzie chciała dziedzica i nie ustąpi. Starsi będą domagać się tradycyjnej ceremonii zaślubin. Dowodu, że jesteśmy w pełni parą. Postaram się zrobić, co w mojej mocy, żeby do tego nie doszło, ale to tradycja.” Ujął jej policzek i spojrzał w jej brązowe oczy. „Jesteś moim sercem i bez względu na to, czy znajdę partnerkę, nic tego nie zmieni. Jednak ona będzie moją partnerką tylko z tytułu. Nigdy jej nie pokocham. Nigdy jej nie wybiorę.”
„Lepiej, żebyś tego nie zrobił!” Wydęła usta.
Wyglądała tak cholernie seksownie, że chciał znaleźć miejsce i zetrzeć ten grymas z jej twarzy. Wiedział, że ma około piętnastu minut do północy. To nie wystarczy na nic dobrego, ale sprawi, że będzie warto. Złapał ją za ramię i pociągnął do rezydencji, aby znaleźć miejsce z zamykanymi drzwiami. Po kilku minutach poszukiwań, wciągnął Gię do schowka pod wielkimi schodami i zamknął za nimi drzwi. To wystarczy. Nie będzie mu przykro, jeśli ktoś ich znajdzie.
Gdy tylko drzwi się zamknęły, przesunął rzeczy na bok i przycisnął Gię do tylnej ściany schowka, unosząc jej twarz do swojej, zanim przycisnął swoje usta do jej. Gia szybko zajęła się jego paskiem i guzikiem spodni, zanim jej ręka wyciągnęła jego długiego, twardego członka ze spodni. Pieszczotliwie go głaskała, ale przestała, gdy obrócił ją twarzą do ściany. Podciągnął jej niemal nieprzyzwoicie krótką spódniczkę i z radością odkrył, że nie miała na sobie majtek. Gia rozsunęła nogi i ustawiła swoje biodra dla niego, a on z radością wbił się w nią do samej podstawy swojego członka. Była więcej niż gotowa na niego, więc pchnął mocno i szybko, zatracony w pożądaniu do tej kobiety, nie dbając o to, kto ich usłyszy.