




Rozdział 4: Potrzebuję odpowiedzi
Rozdział czwarty: Potrzebuję odpowiedzi
Bernard
Wszedłem do swojego biura, czując frustrację. Skłamała mi, a ja wiedziałem, że nie mówi prawdy. Było w niej coś dziwnego, ale nie mogłem tego uchwycić. Na pewno coś przede mną ukrywa. Podszedłem do biurka, na którym czekał na mnie stos papierów. Usiadłem na skórzanym fotelu i zacząłem przeglądać dokumenty. Przeczytałem pierwszy wiersz dziesięć razy i w końcu się poddałem, mój umysł nie mógł się skupić. W głowie widziałem tylko kobietę z klejnotami zamiast oczu i ognistoczerwonymi włosami.
"Cholera!" zakląłem, wstając z fotela i podchodząc do dużych okien od podłogi do sufitu, które wychodziły na ziemie stada. Widziałem stamtąd szpital i czułem znajome przyciąganie, które mówiło mi, żeby tam wrócić, ale walczyłem z tym. Nie było potrzeby, żebym wracał do szpitala.
Przeciągnąłem sfrustrowaną ręką przez włosy. Co się ze mną dzieje? Mój wilk czuł się niespokojny wewnątrz mnie, chodził tam i z powrotem, ale nie mogłem zrozumieć dlaczego. Nie było żadnego bezpośredniego zagrożenia, a fizycznie czułem się dobrze, więc dlaczego był niespokojny? Nie mogłem zrozumieć tego uczucia, byłem tak przyciągany do tej dziewczyny, ale nie miałem pojęcia dlaczego. Może to było przyciąganie partnera?
"Niemożliwe." Pokręciłem głową.
W wieku dwudziestu pięciu lat moje okno na znalezienie partnerki praktycznie się zamknęło. Powinienem był ją znaleźć do tej pory, a fakt, że tego nie zrobiłem, oznaczał tylko jedno. Nie mam partnerki. Nie było to niespotykane, że niektóre wilki nie miały przeznaczonego partnera, ale był to problem, jeśli wilk był Alfą, tak jak ja. Potrzebowałem Luny dla mojego stada. Nie mogłem już dłużej prowadzić stada sam, nadszedł czas, aby wziąć partnerkę.
Kłamałbym, gdybym powiedział, że nie byłem trochę rozczarowany, że los nie obdarzył mnie moją własną partnerką. Gdybym miał wybór, pozostałbym bez pary, ale to już nie była nasza decyzja. Potrzebowałem Luny, a moje stado potrzebowało dziedzica. Jeśli chciałem, aby moja linia krwi nadal prowadziła Stado Księżycowych Wilków, musiałem odłożyć na bok swoje osobiste uczucia i zrobić to, co trzeba.
Moi rodzice byli tymi, którzy wymusili tę decyzję na mnie, zwłaszcza mój ojciec. Walczyłem z nim na każdym kroku, ale przegrałem, on wygrał walkę i kiedy w końcu przyznałem się do porażki, moi rodzice zaczęli szukać mi nowej narzeczonej. Zajęło im to nie więcej niż trzy miesiące, aby ją znaleźć. Córka Alfy Ronalda Eliso, była z sąsiedniego stada i miała szlachetną linię krwi. To miało sens, dlaczego moi rodzice wybrali ją na moją narzeczoną, jej geny miały wydać silnego dziedzica, a nasze połączenie związałoby dwa stada.
Zgodziłem się na ten pomysł, aż do kilku dni temu, kiedy przyjechała. Teraz z jakiegoś powodu, mój umysł był w konflikcie. Elena wkraczała do moich myśli bez wysiłku, a ja nawet nie znałem jej nazwiska, ale była wszystkim, o czym mogłem myśleć. Patrzyłem w stronę centrum szpitalnego i widziałem światło w oknie. Moje oczy spoczęły na nim, jakby mając nadzieję zobaczyć osobę w środku, mimo że wiedziałem, że jest przykuta do łóżka i poza zasięgiem wzroku.
"Kim jesteś, Eleno, i dlaczego sprawiasz, że czuję się w ten sposób?" zapytałem siebie.
Potrzebowałem odpowiedzi i potrzebowałem ich teraz. Coś się dzieje i nie dostanę żadnych odpowiedzi, pytając ją. Nie mówi mi całej prawdy, a ja nie mogłem pracować z tymi skąpymi informacjami, które od niej otrzymałem. Jest tylko jeden człowiek, który wiedziałem, że będzie w stanie uzyskać odpowiedzi, których potrzebowałem.
"Nicholas, potrzebuję cię w moim biurze teraz." połączyłem się z moim Betą.
Jeśli ktoś mógłby wyciągnąć odpowiedzi od kogoś, to byłby to Nicholas. Był moim Betą, odkąd przejąłem władzę od mojego ojca. Jest człowiekiem honoru i odwagi, zawsze w trybie pracy, co oznacza, że jest dobry w tym, co robi. Rzadko uśmiecha się na spotkaniach i rzadko widuję go na zgromadzeniach stada, które obejmują jakąkolwiek formę zabawy. Jest całkowicie oddany swojej pracy i to właśnie czyni go świetnym Betą. Mogłem na nim polegać, że poważnie traktuje swoją pracę, co sprawiało, że stado działało sprawnie.
Podszedłem do barku, czując potrzebę napicia się. Właśnie skończyłem nalewać kieliszek wina, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. To było naprawdę szybko.
"Proszę wejść." powiedziałem, biorąc łyk wina.
"Tak, Alfa." odpowiedział.
Nicholas wszedł z typowym dla siebie stoickim wyrazem twarzy, a była prawie pierwsza w nocy. Był na nogach w ciągu kilku minut od mojego wezwania. Rzadko nazywał mnie Bernardem, a kiedy to robił, zawsze wyglądał na niekomfortowo.
"Jestem pewien, że jesteś świadomy skoczka granicznego, którego przyprowadzili wilki patrolowe." powiedziałem, a on skinął głową z poważnym wyrazem twarzy, jeszcze bardziej niż zwykle.
"Potrzebuję informacji o niej. Coś przede mną ukrywa i nie wiem, co to jest. Nie stanowi zagrożenia, to wiem na pewno." dodałem.
"Jak możesz być tego pewien, Alfo?" zapytał.
"Po prostu wiem." Wziąłem łyk wina, pozwalając, by płyn palił mi gardło, gdy przechodził. Nicholas zmarszczył brwi w zamieszaniu. Był człowiekiem, który pracował z faktami i prawdą. Rzeczy takie jak uczucia i przeznaczenie były dla niego dziecinnymi wierzeniami bez logicznego uzasadnienia, to były jego słowa, nie moje.
"Jest w niej coś, Nicholas, czego nie mogę do końca uchwycić." westchnąłem.
"Coś w niej?" zapytał z marszczonymi brwiami.
"Nie mogę jej postrzegać jako zwykłego łotra. Jest coś więcej. Ja..." urwałem, wahając się, czy otworzyć się przed surowym starszym mężczyzną. Jego zmarszczki pogłębiły się, a on patrzył na mnie intensywnie. Co on myśli?
"Alfo, czy mogę mówić swobodnie?" zapytał, wziąłem kolejny łyk z kieliszka i gestem pozwoliłem mu mówić.
"Dlaczego nie umieściłeś jej w areszcie? Jeśli nie jesteś pewien jej intencji i jesteś przekonany, że cię okłamuje, dlaczego jest w jednym z naszych szpitali, a nie w celi?" zapytał.
To było dobre pytanie, gdyby to był jakikolwiek inny wilk, zostałby zatrzymany. Nie miała powodu, by być w naszym szpitalu, a Liam powiedział, że się leczy. Mogła kontynuować leczenie w celi, jeśli to konieczne, tak robiono z innymi więźniami, ale nie wiem, dlaczego nie mogłem tego zrobić jej.
"Chciałbym znać odpowiedź na to sam." mruknąłem, pijąc resztę wina.
"Powiedziałeś coś, Alfo?" zapytał.
"Nie, tylko mówię do siebie." odchrząknąłem.
"Po prostu rób, co mówię, Nicholas, i przesłuchaj ją. Zrób, co trzeba, i wyciągnij z niej odpowiedzi." odpowiedziałem, a on zacisnął szczękę, ale nic więcej nie powiedział. Odwrócił się, by odejść, ale zatrzymałem go, gdy jego ręka była na klamce drzwi.
"Alfo?" zawołał.
"Uważaj się za szczęściarza, że nie masz partnerki i wybrano ci odpowiednią. Mogę tylko mieć nadzieję, że będę tak szczęśliwy jak ty." powiedział to słowo, jakby było kwasem na jego języku. Nienawidził całej koncepcji partnerów. Był człowiekiem logiki i kontroli. Nie podobało mu się, że bogini księżyca musiała decydować, kto będzie jego partnerem. Było zbyt mało kontroli nad tą decyzją dla niego i to był jeden z wielu powodów, dla których stwierdził, że nigdy nie chciałby partnerki. Ale dlaczego teraz o tym wspomina? Bez słowa więcej otworzył drzwi i wyszedł. Stałem, patrząc na zamknięte drzwi mojego biura.
"Nie wiesz, jak bardzo się mylisz, Nicholas." mruknąłem, nalewając sobie kolejny kieliszek wina.
Podszedłem z powrotem do okna i spojrzałem na księżyc. W wieku dwudziestu pięciu lat już od sześciu lat prowadziłem swoje stado i byłem dobrym Alfą. Chroniłem swoich ludzi i dbałem, by moje stado prosperowało. To była ziemia, którą bogini księżyca mnie pobłogosławiła i zamierzałem ją chronić.
"Moje stado zawsze będzie na pierwszym miejscu." mruknąłem do siebie, wypiłem swój drink i ponownie spojrzałem na szpital, gdzie była Elena.
"Oni zawsze będą na pierwszym miejscu." powtórzyłem stanowczo i odwróciłem się od okna, ponownie podchodząc do barku, musiałem pozbyć się tych myśli z głowy.