




5. VANYA: POCIĄG SEKSUALNY
Vanya
Włosy na karku stanęły mi dęba. Czułam, jak ktoś wpatruje się w moje plecy, ale za każdym razem, gdy się odwracałam, nikogo nie było. Było jeszcze wcześnie, co oznaczało, że głównie właściciele sklepów byli na nogach, otwierając swoje sklepy i przygotowując się na dzień.
Kilku z nich odwróciło się i skinęło głową na powitanie, które odwzajemniałam. Chociaż wiedziałam, że niektórzy z nich umierają z ciekawości, by zadać pytania, na szczęście tego nie robili.
Zatrzymałam się przy znaku stopu i lekko się odwróciłam, żeby spojrzeć przez ramię spod rzęs. Wszystko wydawało się całkowicie normalne—żadnych obcych ani nikogo, kto by się na mnie gapił.
Więc dlaczego czułam, że ktoś wpatruje się w moje plecy?
"Co tu robisz, Vannie?" zapytała Betsy, gdy podeszłam do lady. "Powinnaś być w domu."
Uśmiechnęłam się do niej, obchodząc ladę i rzucając torbę na krzesło przy moim biurku. "Wszystko w porządku. Całkowicie gotowa do pracy," skłamałam.
Jej małe oczy zwęziły się na mnie. Wstrzymałam oddech i starałam się, by moja twarz była jak najbardziej bezemocjonalna. Nie byłam dobrym kłamcą.
W rzeczywistości czułam się okropnie. Po tym, jak Obsidian wypadł z mojego mieszkania, wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Ale zasnąć było niemożliwe. Myśli o nim i ból trzymały mnie na nogach przez większość nocy.
"Skoro twierdzisz, że jesteś gotowa do pracy"—wskazała na pudła obok mojego biurka—"możesz zacząć rozpakowywać nowe książki."
Kiwnęłam głową, choć wiedziałam, że to będzie piekło.
"Czy wszystko zostało dostarczone?"
Betsy odwróciła się i przeszukała papiery na swoim biurku, aż znalazła to, czego szukała. "Wszystko oprócz dwóch pudeł. Zadzwoniłam do nich i najwyraźniej ktoś zapomniał je załadować. Dostarczą je, gdy przyleci następny samolot."
"Świetnie," mruknęłam, biorąc od niej clipboard.
Będziemy musieli czekać kolejne trzy tygodnie na dostawę. To była jedna z rzeczy, których nienawidziłam w życiu na wyspie. Mieliśmy wszystkie niezbędne rzeczy—wyspa nie była taka mała—ale wszystko dodatkowe trzeba było zamawiać, co podwajało koszty.
"Nie masz nic przeciwko, jeśli wyjdę wcześniej, kochana?"
"Oczywiście, że nie! Wszystko w porządku?" Moje oczy zwróciły się w stronę Betsy z troską.
"Mówiłam ci, że moja wnuczka ma problemy ze zdrowiem. Chcę ją sprawdzić."
"Czy potrzebujesz czegoś?"
Pokręciła głową. "Potrzebuję, żebyś posortowała te książki. Zadzwonili i będą tu po nie o dziewiątej."
Oni, czyli klienci, którzy zamówili swoje książki przez bibliotekę. Dostawaliśmy dużą zniżkę, jeśli zamawialiśmy dużą ilość książek naraz.
"Jasne." Odwróciłam się w stronę pudeł. "To będzie spacer po parku."
"Proszę bardzo." Podałam stos książek kobiecie z uśmiechem. "Daj mi znać, czy są dobre."
"Na pewno, dziękuję."
Odprowadziłam ją do drzwi i zamknęłam je za nią, gdy opuściła budynek. Godzina lunchu zaczęła się godzinę temu, ale w bibliotece było zbyt wiele osób, by ją zamknąć. Betsy wyszła o dziesiątej po otrzymaniu zaniepokojonego telefonu od swojej wnuczki. Powiedziałam jej, żeby dała mi znać, jeśli będzie czegoś potrzebować, na co odpowiedziała, że weźmie kilka dni wolnego.
Z lekkim westchnieniem odwróciłam znak na drzwiach i wróciłam do lady, gdzie stały dwa stosy zwróconych książek.
Umieściłam je na wózku i zaczęłam iść w stronę tylnych półek z książkami.
Uczucie bycia obserwowaną od rana nie opuściło mnie. Nie mogłam zrozumieć, jak ktoś mógł mnie obserwować w bibliotece, gdy wiedziałam, że jestem całkiem sama.
Kręcąc głową, zatrzymałam się, by wsunąć książkę na miejsce, zanim ruszyłam dalej.
Zamarłam, gdy usłyszałam dźwięk za sobą. Ściskając mocniej uchwyt wózka, zaczęłam iść dalej. Nie było więcej dźwięków, co sprawiło, że pomyślałam, że mogłam to sobie wyobrazić, ale uczucie bycia obserwowaną nigdy nie zniknęło. To zwiększało moją paranoję.
Powoli sięgnęłam po najbliższą książkę. Licząc do pięciu, szybko obróciłam się i rzuciłam książką.
"Głupia," mruknęłam do siebie, patrząc na miejsce, gdzie książka wylądowała kilka stóp dalej.
Oblizałam wargi, podeszłam, by podnieść książkę i sprawdzić, czy nie jest uszkodzona. Gdy tylko się odwróciłam, zauważyłam ruch kątem oka. Natychmiast zamarłam.
Czy to był mężczyzna, który mnie dźgnął?
Moja ręka mimowolnie opadła, by nacisnąć na szwy. Czy przyszedł, by dokończyć robotę? Przełykając ślinę, próbowałam wymyślić coś do zrobienia—jakiś plan.
Biblioteka była na tyle duża, że można było się w niej zgubić—było tam wiele kryjówek—ale był tylko jeden telefon, a mężczyzna mógł mnie zabić, zanim bym do niego dotarła. Naprawdę powinnam zacząć nosić telefon przy sobie.
Usłyszałam kolejny dźwięk blisko po lewej; coś upadło na podłogę, a potem usłyszałam ciche przekleństwo. Moje serce przyspieszyło, a lodowate dreszcze przebiegły mi po kręgosłupie. Nie zapomniałabym łatwo głosu tego mężczyzny, ale przekleństwo było zbyt ciche, by rozpoznać, czy to on.
Mogłam się zgubić w bibliotece. Mogłam wykorzystać wysokie półki na swoją korzyść i skierować się w stronę wyjścia. Nie próbowałby niczego w miejscu publicznym, prawda?
Moje oczy zwróciły się w stronę wózka. Skrzypiał, gdy się poruszał. Uśmiech rozlał się na mojej twarzy, gdy wpadłam na pomysł. Szybko wróciłam do wózka, rzuciłam na niego książkę i mocno chwyciłam uchwyt. Wciągnęłam głęboko powietrze i powoli je wypuściłam, licząc do pięciu.
*Oby to zadziałało.
Popchnęłam wózek, a potem obróciłam się i pospieszyłam w kierunku, z którego przyszłam. Jednak plan nie poszedł zgodnie z oczekiwaniami, bo gdy tylko miałam skręcić za róg, ręka zacisnęła się na moich ustach, a ramię owinęło się wokół mojej talii, zanim zostałam przyciągnięta do twardego ciała.
"Cisza."
Wstrzymałam oddech, gdy moje stopy oderwały się od podłogi. Głos był natychmiast rozpoznawalny, ale tylko dlatego, że nie znałam nikogo innego z tak chrapliwym głosem. Obsidian zatrzymał się i obrócił mnie w swoich ramionach. Trzymał rękę na moich ustach, gdy przycisnął mnie do półki z książkami.
Moje oczy uniosły się do jego i rozszerzyły.
Złote oczy patrzyły na mnie. Co się stało z jego niebieskimi oczami? Z bliznami pokrywającymi jedną stronę jego twarzy i oczami w takim kolorze, wyglądał jak potwór z horroru. Obsidian wyglądał przerażająco.
Moje serce przyspieszyło, a żołądek zaczął się skręcać. Zaczynało mi się robić niedobrze i bałam się, że mogę na niego zwymiotować. Wszystkie pytania, które chciałam mu zadać, zostały całkowicie zapomniane, gdy jego usta rozchyliły się, ukazując ostre zęby.
Obsidian nagle pochylił się do przodu, co sprawiło, że z moich ust wydobył się jęk. Zamarł na kilka sekund, a potem znów się poruszył. Usta musnęły moją skórę, a chwilę później jego ostre zęby.
Czy zamierzał mnie zabić za to, co się stało zeszłej nocy?
Gęsia skórka pojawiła się na mojej skórze, a dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie. Moje ręce uniosły się, by chwycić jego koszulę w talii, gdy moje nogi się poddały. Chrapliwy język polizał miejsce pod moim uchem.
Duża ręka Obsidiana chwyciła mnie za biodro w sposób, który prawdopodobnie miał mnie powstrzymać przed osunięciem się na podłogę. Znowu westchnęłam, gdy jego klatka piersiowa zaczęła wibrować przeciwko mojej.
To było dokładnie jak noc z Ezrą, kiedy mnie uratował. Obsidian mruczał!
Wielki przestraszony kot, który wyglądał, jakby chciał zabić wszystkich, faktycznie mruczał. Dlaczego mruczał?
Jego ręka, która zakrywała moje usta, nagle zsunęła się, by chwycić moją szyję. Wstrzymałam oddech, czekając, aż ją złamie, ale on tylko przechylił moją głowę do tyłu, a potem na bok.
Ból przeszył mnie, gdy ugryzł moją skórę swoimi ostrymi zębami.
"Auć!"
Zawarczał i ugryzł mocniej, ale natychmiast złagodził ból swoim językiem. Moje oddychanie przyspieszyło, a moje ciało zaczęło reagować na jego usta na mojej skórze. Czułam, jak moje sutki twardnieją i naciskają na stanik.
Obsidian nagle odsunął twarz od mojej szyi. Moje oczy otworzyły się szeroko i spotkały się z jego. Jego oczy znów się zmieniły—wyglądały na ciemne, prawie czarne—i miały owalny kształt kociego oka.
Mężczyzna wyglądał przerażająco i seksownie jednocześnie.
Mrugnął do mnie, zanim jego oczy opadły na moje usta. Oblizałam je i obserwowałam, jak jego oczy się zwężają. Obsidian głośno przełknął i wciągnął powietrze, gdy z jego ust wydobył się dziwny dźwięk, sprawiając, że jego klatka piersiowa zadrżała przeciwko mojej.
"C-co mi robisz?" zapytał.
Jakakolwiek bańka, która nas otaczała, pękła, gdy ktoś zawołał moje imię. Brzmiało to blisko i dziwnie znajomo.
Mrugałam szybko, próbując oczyścić mgłę pożądania, którą wywołał jego dotyk. Było to trudne, ale gdy Obsidian odsunął się, mogłam oddychać trochę łatwiej.
Moje oczy opadły, a bez słowa ominęłam go i ruszyłam w stronę głosu, który mnie wołał. Niebezpieczeństwo i strach z wcześniejszej chwili zostały zapomniane.
Co się właśnie stało?