




Rozdział 4 Awaria
Lucas
Pędziliśmy najszybciej, jak mogliśmy, do Salty Moon. Ciągle zerkałem na zegarek, wiedząc, że czas nie jest po naszej stronie. Odwróciłem uwagę na otoczenie, przez które przejeżdżaliśmy, przypominając sobie, jak dobrze się przy niej czułem, jak dobra była dla mnie. Ze wstydem spuściłem głowę. Wina za odrzucenie jej ciąży ciążyła mi na sercu i zżerała mnie od środka, dzień po dniu.
Kiedy pierwszy raz usłyszałem jej głos, byłem zaintrygowany. Nie mogłem uwierzyć, że zainteresowałem się kobietą tylko na podstawie dźwięku jej głosu. Pośpieszyłem do szpitala nie po to, by zobaczyć, jak się ma mój brat, ten głupek, ale chciałem zobaczyć, do kogo należał ten głos.
Gdy rozmawiałem z recepcjonistką, poczułem jej zapach, miała woń łąki kwiatów w świetle dnia. Rozejrzałem się, mając nadzieję, że jest w pobliżu. W końcu zauważyłem ją, jak z ciekawością wyglądała zza rogu korytarza, podczas gdy inni patrzyli na mnie jak na cukierek.
Byłem rozczarowany, gdy opuściła korytarz. Zadzwoniłem do pielęgniarki z mojego stada, która pracowała na dyżurce w izbie przyjęć, pytając o pielęgniarkę Amy, a ona powiedziała, że jest zajęta. Był wypadek samochodowy, a ona była jedną z najlepszych pielęgniarek na izbie przyjęć. Poleciłem jej, aby miała na oku Amy i przekazała mi wszelkie informacje o niej. Zaśmiała się, wiedząc doskonale, jakie informacje mnie interesują. Pielęgniarka Amy była znana z tego, że jest singielką i nigdy nie słyszała, żeby była w związku. To mi wystarczyło.
Czułem się jak totalny dupek, gdy na mnie wpadła, a sądząc po spojrzeniu, jakie mi rzuciła, gdy odchodziła, podzielała to zdanie. Dziewczyna, którą chciałem zaimponować, a ja to schrzaniłem! Mój Beta, który obserwował naszą wymianę, powiedział, żebym się tym nie przejmował. Pewnie myślała, że martwię się o Chase'a. Skinąłem głową na zgodę i powiedziałem mu, że naprawię to zaproszeniem na kolację. Poklepał mnie po ramieniu, dając swoje wsparcie.
Jednak zajęło mi całe trzy dni, aby zebrać wystarczająco odwagi, by ją zaprosić. Ja, najbardziej pożądany kawaler w wyższych sferach, bałem się zaprosić dziewczynę na randkę.
Kiedy po raz pierwszy formalnie spotkaliśmy się w szpitalnej kafeterii, przyglądałem się jej. Miała długie, brudnoblond włosy, które trzymała związane w niechlujny kok, i nie miała makijażu, co było odświeżające. Wszystkie kobiety, które spotykałem, zawsze miały zbyt dużo makijażu, co sprawiało, że wyglądały jak obraz, a nie osoba. Miała długie rzęsy, które otaczały jej niebieskie jak niebo oczy, uroczy nos i różowe usta. Kiedy się uśmiechała, skóra wokół jej oczu marszczyła się, a rzęsy dotykały jej policzka. Była urocza.
Po kilku miesiącach randkowania, poprosiłem ją, aby wzięła trochę wolnego, żeby mogła pojechać ze mną do Nowego Jorku. To miał być pierwszy raz, kiedy spędzimy kilka dni razem, a nie tylko kilka godzin, bo jej praca zawsze ją wzywała.
Zarezerwowałem nam pokój w hotelu The Four Seasons. Tam spędziliśmy pierwszą noc w swoich ramionach.
"Jestem dziewicą, Luke. Ja---," Amy próbowała zasłonić swoje nagie ciało przed moim wzrokiem, leżąc naga w łóżku. Wziąłem jej ramiona i przesunąłem je na boki, chłonąc widok jej ciała. Jej jędrne piersi, jej sutki różowe i wyprostowane od mojego ssania, jej płaski brzuch i wilgotne wzgórze brązowych włosów pokrywających jej najbardziej intymną część.
"Ciii, jesteś doskonała." Rozchyliłem jej nogi rękami i głaskałem jej uda, obsypując je delikatnymi pocałunkami. Czułem, jak jej soki wypływają z jej seksu, gdy wiła się z rozkoszy.
Rozchyliłem jej wargi językiem, liżąc jej kapiący sok. Zanurzyłem nos w jej seksie, wdychając jej zapach. Pachniała tak dobrze. Zacząłem ssać jej nabrzmiały łechtaczkę, głaszcząc ją językiem raz po raz.
"Luke, proszę..." Jęknęła, zaciskając dłonie na pościeli.
"Tak, kochanie. Dam ci rozkosz, której nigdy nie zapomnisz." Wsunąłem palec do jej wnętrza. Była tak mokra, ciepła i ciasna! Czułem, jak mój członek pulsuje z pożądania. Ale najpierw chciałem, żeby poznała, czym jest rozkosz.
Kontynuowałem lizanie jej łechtaczki i ssanie jej, podczas gdy poruszałem palcem w jej wnętrzu. Czułem, jak zaczyna się trząść, wiedząc, że jest na skraju ekstazy. Lizałem i poruszałem się coraz szybciej, aż krzyknęła moje imię i uniosła się na falach niekończącej się rozkoszy.
"O mój Boże! To był mój pierwszy raz..." Jej oczy rozszerzyły się z odkrycia, czym jest przyjemność.
"To dopiero początek. Jest tego więcej." Ustawiłem się nad nią i chwyciłem jej uda, ustawiając ją tak, że mój członek dotknął czubka jej seksu, jej soki już kapały na mnie.
Wszedłem w nią delikatnie. Westchnęła, a jej palce wbiły się w skórę na moich plecach. Dałem jej chwilę na przyzwyczajenie się do mnie, ale nie mogłem długo wytrzymać. Jej ciepło doprowadzało mnie do szaleństwa. Powoli wysunąłem się z niej i ponownie wszedłem, tym razem cały. Warknąłem instynktownie, jak triumfujący żołnierz.
Zacząłem poruszać się w niej i z niej, najpierw powoli. Spojrzałem jej w oczy i zobaczyłem, że cieszy się z przyjemności, którą jej dawałem. Poruszałem się coraz szybciej, w środku poczułem, jak mój wilk wychodzi na wierzch, i straciłem kontrolę.
"Luke, zaraz..." Amy jęknęła z rozkoszy. Obie jej nogi były owinięte wokół moich pleców, przyjmując mnie całego, gdy zanurzałem się w niej, wznosząc nas na nowe wyżyny.
Poczułem, jak drży w ekstazie, jej ciepło zaciskało się wokół mojego członka i doszedłem, uwalniając swoje nasienie w niej. Położyłem się na niej, łapiąc oddech, mój członek wciąż w niej.
"Luke, kocham cię," wyszeptała, oszołomiona, głaszcząc moje włosy. Trzy małe słowa, które uczyniły mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Podparłem się na łokciach i spojrzałem w jej niebieskie oczy.
"Ja też cię kocham. Sprawiasz, że jestem bardzo szczęśliwy." Każde słowo było szczere, naprawdę tak myślałem. Aż do tego fatalnego dnia. Przeciągnąłem palcami przez włosy z frustracji, myśląc o wszystkich moich błędach. Michael mnie zganił i powiedział, że byłem głupi, zakładając, że nie zajdzie w ciążę.
"Lucas, ona jest człowiekiem. Nie musi przechodzić rui jak my, wilki. Owuluje raz w miesiącu, co miesiąc. Całe to wykształcenie i nie wiesz o tym?!"
"Myślałem, że będzie stosować jakąś antykoncepcję." Kłóciłem się, zrzucając całą winę na nią. Mój wilk warknął. Wiedziałem, że jest na mnie zły za odrzucenie jej ciąży.
"Jesteś głupszy, niż myślałem." Michael opadł na sofę w moim biurze, wyraźnie zirytowany. "Kochasz ją?"
"Ja... tak." Odpowiedziałem szczerze. Nie było sensu zaprzeczać.
"Więc zrób z niej swoją Lunę." Michael powiedział. "Możesz się z nią rozwieść i dać jej ładne odszkodowanie, jeśli coś pójdzie nie tak. Na razie musisz się ogarnąć i zająć się swoim dzieckiem."
"Zrobiłem to. Dałem jej pieniądze i powiedziałem, żeby zrobiła aborcję," powiedziałem mu nieśmiało.
"Co?! Człowieku, to się robi coraz lepsze." Wstał, sfrustrowany. "Lucas, wiesz, że nigdy cię nie zaakceptuje po tym, co zrobiłeś? A jeśli zatrzyma dziecko? Z racji sukcesji, to dziecko jest dziedzicem."
"Przestań mi przypominać, że jestem idiotą." Rzuciłem mu ostrzegawcze spojrzenie.
"Lucas, lepiej to napraw. Im szybciej, tym lepiej. Na razie nikomu nic nie mów. Jej noszenie twojego dziecka naraża jej życie. Napraw to, Lucas. Zanim wszystko będzie stracone." Michael rzucił mi wymowne spojrzenie i ukłonił się, by odejść.
Próbowałem, ale ona nie chciała mieć ze mną nic wspólnego. Moi ludzie zawsze mówili mi, że wyrzucała wszystkie prezenty, które jej wysyłałem. Próbowałem spotkać się z nią w szpitalu, ale zawsze znajdowała sposoby, by mnie unikać.
Nagle coś uderzyło w tył naszego samochodu, wyrywając mnie z zamyślenia. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem dwóch idiotów, którzy mieli śledzić Amy, uśmiechających się diabelsko i przyspieszających, by uderzyć w nasz samochód. Spojrzałem na zewnątrz. Byliśmy już w lesie Salty Moon, z dala od ciekawskich oczu.
"To zamach! Alpha, zapnij pasy. Ty, jedź szybciej!" Michael instruował naszego kierowcę.
Samochód za nami ponownie uderzył w tył naszego auta. Tym razem poczułem, jak tył samochodu podskakuje. "Dalej, jedź szybciej! Zrobimy nagły skręt za zakrętem, żeby nas minęli, a my wyskoczymy z samochodu i uciekniemy." Powiedziałem kierowcy. Spojrzałem za siebie, oczekując, że nasz samochód przyspieszy, ale poczułem, że zwalnia. "Co ty robisz?! Powiedziałem, jedź szybciej!" Krzyknąłem na kierowcę.
"Przepraszam, Alpha Lucas, ale Beta ma rację. Zamierzamy cię zabić." Samochód za nami uderzył w nas po raz ostatni. Nasz samochód zjechał z drogi i przewrócił się kilka razy na lodowatej nawierzchni, aż uderzył w ogromne drzewo przy poboczu.