Read with BonusRead with Bonus

Poniedziałek 23 lipca Pt. 2

Jamie delikatnie prowadzi mnie na kanapę, cierpliwie czekając, aż go puszczę i usiądę. Mija kilka minut, zanim jestem w stanie oderwać wzrok od podłogi i rozejrzeć się po pokoju. Ku mojemu zaskoczeniu, lekarz i beta jeszcze do nas nie dołączyli. Pokój rzeczywiście jest biblioteką, ale zupełnie inną niż te, które znam. Jest dłuższy niż szerokość jego gabinetu, co sprawia, że wierzę, iż rozciąga się aż na drugą stronę skrzydła. Półki wypełnione książkami zajmują północną ścianę od podłogi do sufitu, podzielone na cztery równe sekcje. Okna z długimi beżowymi zasłonami oddzielają końce od środka, a kominek oddziela środek. Duży dywan o wymiarach osiem na dziesięć stóp leży pod moimi stopami, zdobiony prostym motywem beżowych, czarnych i magentowych kwadratów. Powoli przesuwam palcami po włóknach. Są krótkie, ale miękkie, dając mi coś prostego, ale przyjemnego do skupienia się na tym.

Kanapa, na której siedzimy, jest wygodnie miękka, pokryta mikrofibrą w kolorze magenty, ustawiona prostopadle do półek, około pięciu stóp od kominka. Prosty, drewniany stolik w kolorze espresso stoi na środku, a po drugiej stronie znajdują się dwa fotele. Są ustawione pod kątem do środka, aby osoby siedzące na meblach mogły łatwo się widzieć i rozmawiać bez większego wysiłku.

Siedzimy w ciszy, gdy lekarz i beta w końcu wchodzą do pokoju. Dr Moore podchodzi pierwszy, kładąc na stole różne rodzaje mięsa, sera i krakersów, a Beta Greene przynosi różne napoje. Jamie natychmiast sięga po jeden z napojów i podaje mi go. Powoli obracając go w dłoni, rozpoznaję opakowanie jako napój proteinowy, który Luna Black często mi dostarczała.

"Czekolada to twój ulubiony smak. Skoro się uspokoiłeś, miałem nadzieję, że spróbujesz." Wyjaśnia spokojnie.

"Teraz, gdy się uspokoiłeś, myślę, że te leki ci pomogą." Mówi Dr Moore, podając mi małe opakowanie leków.

"Miałem okazję skontaktować się z Alfą Blackiem z Crimson Dawn. Bardzo się o ciebie martwi. Poprosił, żebym przekazał ci wiadomość, że musisz do niego zadzwonić. Powiedział, że dał ci telefon komórkowy?"

Kiwnę głową w milczeniu, biorąc Zofran z jego ręki.

"Zgubiłem go. Pamiętam, że grałem na nim w gry w furgonetce. Delta Ashman miał ładowarkę, do której go podłączyłem tuż przed zaśnięciem, około godzinę po rozpoczęciu podróży. Moje wspomnienia z opuszczania furgonetki są niejasne."

Przechylam głowę, gdy wyciąga długopis z kieszeni koszuli i coś zapisuje.

"Spokojnie. To tylko notatka przypominająca mi, żeby zapytać Deltę Ashmana, czy znalazł telefon w furgonetce, gdy ją sprzątał. Jestem pewien, że tak, bo zawsze ją dokładnie czyści po każdym użyciu."

Ponownie kiwam głową, otwierając opakowanie Zofranu i kładąc go na języku. Zamykając oczy, opieram się o krzesło, starając się odepchnąć wirujące myśli, aby się skupić. Wczoraj powiedział mi, że po mnie nie przyjedzie. Byłem na tyle głupi, żeby mieć nadzieję, że kłamał. Moja bliskość do niego bez bycia na jego terytorium jest częścią mojego obecnego kryzysu psychicznego. Zaatakował mnie przez linkę zeszłej nocy i obiecał kontynuować ataki, dopóki nie wrócę do domu. Drżę na myśl o spędzeniu tutaj kilku miesięcy bez odpowiedniego snu przed powrotem.

"Cole, wszystko w porządku?"

"Nie jestem pewien, jak na to odpowiedzieć."

Odpowiadam lekarzowi szczerze. Ku mojej uldze, tylko kiwa głową.

"Skoro wydajesz się bardziej zrelaksowany, chciałbym zacząć od przekazania ci informacji, które uzyskaliśmy od twojego ojca oraz Alfy Blacka. Uważamy również, że opowiedzenie ci trochę historii o stadzie i dlaczego niektórzy członkowie rady zintegrowali się ze stadem, pomoże ci się zrelaksować na czas, który tu spędzisz."

Po prostu kiwam głową, patrząc na napój, który podał mi Jamie. Powoli zdejmuję folię z góry, cierpliwie czekając, aż Beta Greene zacznie swoją opowieść.

"Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym zacząć od tego, co udało nam się o tobie dowiedzieć."

Kiwam głową, pozostając w milczeniu. Cisza zawsze była moim przyjacielem, gdy nie jestem pewien, co się dzieje. Biorę mały łyk napoju w moich rękach i odskakuję z mimowolnym jękiem.

"Czy coś jest nie tak z twoim napojem?" Dr. Moore mówi, zanim Beta Johnson może kontynuować.

"Nie, proszę pana, po prostu nie spodziewałem się tak intensywnego smaku."

"Przyniosłem dwa różne rodzaje czekolady. Ciemna czekolada ma tendencję do bycia mocniejszą. Możesz zmienić napój, jeśli chcesz." Beta Greene oferuje.

Kręcę głową. "W porządku, Beta Greene."

"Michael. Jesteśmy w prywatnym pokoju. Możesz mówić do mnie Mike lub Michael."

Kiwam głową, zanim znajduję miejsce na dywanie, na którym mogę się skupić.

"Nie ganię cię, Cole. Jeśli to, co Andy uważa, jest prawdą, to posiadanie ścisłego zestawu oczekiwań ułatwi ci sprawę. Chociaż niektórzy członkowie trzymają się starych formalności związanych z tytułem i nazwiskiem, większość używa swojego imienia."

Przesuwam się niespokojnie na swoim miejscu, ale pozostaję cicho zgodnie z jego prośbą.

"Alpha Whiteman jest jednym z tych, którzy trzymają się starych formalności, więc gdy spotkasz go w środę, jeśli będziesz się do niego zwracał, to Alpha Whiteman."

Kiwam głową ponownie z cichym "dziękuję" za informację.

"Chociaż Alpha Whiteman nie jest łagodnym alfą, jest tu kilku alfów, którzy są. Bardzo martwię się o twoje zachowanie, które mi pokazujesz. Twoje zdrowie psychiczne dramatycznie się pogorszyło, odkąd dowiedziałeś się, że twój ojciec dodał cię do tego biegu. Czy jesteś częścią programu kandydatów?"

"Tak, Dr. Moore, jestem kandydatem." Mój głos jest cichy i żałośnie słaby.

"Dlaczego tak bardzo boisz się być w tym biegu? Nie jesteś nowy w programie, jeśli przyszedłeś prosto z Crimson Dawn."

"Nie, proszę pana, nie jestem nowy. To piąte stado, do którego trafiłem."

"Czy byłeś źle traktowany przez inne stada? Czy to dlatego boisz się być tutaj?"

"Byłem, ale... ale..."

Z trudem mówię, bo czuję, że to zamienia się w przesłuchanie.

"Spróbuj się uspokoić, Cole. Naprawdę chcę ci pomóc, ale nie mogę bez zrozumienia, co się dzieje."

W pośpiechu opuszczam swoje miejsce z warkotem, chodząc po przestrzeni za kanapą.

"Cole."

"Daj mu przestrzeń, Alpha Moore." Jamie oferuje cicho.

"Jestem jak Mike. Możesz mówić do mnie Andrew lub Andy."

Mówi łatwo do Jamie'ego, na tyle głośno, żebym mógł usłyszeć.

"Nie chcę rozmawiać. Proszę, Alpha Andrew."

"Alpha Angela Pierce jest moją koleżanką i przyjaciółką. Udało mi się z nią porozmawiać przez telefon w noc, kiedy tu przyjechałeś. Przekazała moje zaniepokojenie tobą i rano miałem telefon od Alpha Demetri Black. Jako członek rady mam łatwy dostęp do informacji, które mogą zająć liderom stad trochę czasu i wysiłku, aby je zdobyć. To projekt poboczny, nad którym pracuję, aby te informacje były łatwiej dostępne."

"Jakie informacje masz, których oni nie mają?"

Z trudem kontroluję ton, gdy myśli o zdradzie Alfy Blacka krążą w mojej głowie.

"W latach od odejścia Angeli coraz trudniej jest wprowadzić dobrych wilków do rady. Na szczęście komitet okazał się dość trudny do przeniknięcia dla tych, którzy chcą przywrócić stare porządki, więc twoje obawy wobec rady są uzasadnione. Czy możesz usiąść z powrotem z nami, żebym mógł wyjaśnić, co udało mi się znaleźć?"

Nie mogę się powstrzymać od wpatrywania się w niego, próbując zrozumieć prawdę za jego odpowiedziami.

"Mam coś jeszcze, co mam nadzieję pomoże ci w tym spotkaniu. Po prostu posunęliśmy się trochę szybciej, niż przewidywałem, biorąc pod uwagę strach, który widziałem. Demetri wydaje się znać cię całkiem dobrze."

Powoli zaczynam wracać na kanapę, gdy słyszę, jak jego telefon zaczyna dzwonić. Wyciąga go z kieszeni i szybko odbiera.

Previous ChapterNext Chapter